Błękit duszy

Myślałem nieraz — przez znak dotykalny

Wyrazić Tobie ten świat idealny,
Cudowny, skryty, własny twego ducha,
Zkąd życie twoje co chwila wybucha —
W którym twa dusza łamiąc się na dwoje,
Jakiemś podziemnem i wewnętrznem okiem
Patrzy przed sobą w własne myśli swoje,
Wiecznym z jej głębi rwące się potokiem!
A choć się w przepaść sama rozstępuje,
Zawsze się jedną, zawsze całą czuje.

Tak Eter niebios choć tylko promieniem
Gwiazd swoich widny — gwiazdy owe rodzi
Przedziela, łączy i wszystkie obwodzi
Rozbłękitniony wieczności pierścieniem!
Każda w nim żyje, kołuje, umiera —
One są jego myślami na niebie —

On ich rodzicem, a jednak sam siebie
W ich barwy stroi, w ich ognie ubiera —
Dopiero niemi roziskrzony cały
Zowie się niebem i drży w blaskach chwały!

Jak Eter w świecie, tak jest w twojej duszy
Błękit odwieczny, niebieski, kryjomy;
Co wtedy tylko staje się widomy,
Gdy się na poprzek rozedrze i wzruszy —
Gdy się w wir myśli rozbije, rozłamie,
I w myślach własnych, jakby w gwiazd szeregu
Ujrzy odwieczne światła swego znamie,
Sam siebie porwie do życia i biegu!
Lecz twój ten błękit, co wszystko kojarzy,
Co raz jest źródłem — to znowu łańcuchem,
Co razem z Tobą i nad Tobą marzy,
Wieszli ten błękit jak się zowie? Duchem!
Duch Twój na wieki Boskiego odnoga
Dzieli się w Trójcę, jak wielki Duch Boga
Nawzajem patrzy, i sam jest patrzony
I w każdej chwili życia ma trzy strony,
Z których się jedna na myśli rozkraja,
A druga patrzy — Trzecia wszystko spaja!
Lecz ciebie godząc połączeń miłością
I myśli Twoje odnosząc do Ciebie
Czyż duch ten trzeci nie jest Twą całością?
Gwiazd i błękitu zlaniem się na niebie!
...............

Czytaj dalej: Nim słońce wejdzie - Zygmunt Krasiński