Rabsztyn

Autorka:

Słuchaj mnie bracie! nie to jest ruina,
Co gzemsy swoje osuwa zemdlone
Na białych kolumn głowice pieszczone,
Po których pająk sieć szarą rozpina,
Nie to, co skrzypi pod twemi stopami,
Dech tłumi pyłem, rdzą surową plami,
Z rąk się wilgotna ślizga, jak gadzina,
Nie to, gdzie straszy loch czarnemi usty,
Gdzie strop, przyćmiony grobowemi chusty
Pleśni, zaledwie barwy swe wspomina;
Nie to, gdzie wiązań osłabłe ramiona
Podźwignąć nie chcą baszty, która kona
Boleścią matki nad mogiłą syna,
Nie to, gdzie duchy pokutne się włóczą;
Nie to, co dziatwę wychowuje kruczą,
Nim wielka orłów wybije godzina;
Gdzie kamień zdradza i zpod nóg ucieka,
Gdzie się zniszczenie w ciało przyobleka...
Wierz mi, mój bracie, nie to jest ruina!

Czy widzisz tłum ten, co śmiechem znieważa
Echa drgające w zakątach zamczyska?
Co przybiegł tutaj szukać widowiska
I zza szkieł groby obliczać cmentarza?
Ten tłum, co nędze swoje i śmieszności
Aż tu, pod słupem dziejowym przeszłości
Rozkłada, nakształt miejskiego kramarza...
Z myślą, motylej i treści, i wagi,
Palcem dotyka, gdzie skielet drży nagi
I dźwięki bruków w świątyni powtarza.
Ten tłum, którego piersi nie goreją
Żadnem wspomnieniem, i żadną nadzieją,
Jako wygasłe ognisko nędzarza,
Niezdolen chęci rozdmuchnąć w grom czynu,
Nad gmin wzniesiony, a niższy od gminu,
Wobec tradycyi i wobec ołtarza;
Ten tłum, ze wzruszeń odarty, wyzuty,
Pusty, przeżyty, wyczerpany, struty,
Co szalę dziejów do zguby przeważa
W którym skrę ducha grom chyba rozpali, —
Ten jest ruiną!...
Bracie, pójdźmy dalej.

Czytaj dalej: Ojczyzna moja - Maria Konopnicka