Psalm 141

Domine, clamavi ad Te, exaudi me

Ciebie, Ojcze, wzywam, łaskawy, Ty moje
Racz uprzejme prośby przyjąć w uszy swoje;
Prośba za kadzidło, rąk złożenie, Panie,
Niech Ci za wieczorną dziś obiednią zstanie.

Chciejże naprzód język mój zapieczętować,
A pod strażą, Panie, usta moje chować;
Chciejże także umysł obracać ku cnocie,
Aby się nie chylił namniej ku sromocie.

Niech się ja o żadną praktykę nie kuszę,
Która by na potem szpecić miała duszę;
Nie chcę u wszetecznych ludzi szukać rady
Ani na ich długie pozwolę biesiady.

Wolę, że mię człowiek uderzy cnotliwy,
Niż mię ma balsamem natrzeć niewstydllwy.
Nie chcę ich, i owszem, proszę zawżdy Pana,
Aby złość ich była widomie karana.

Sędziowie niewierni, zdrajcę przełożeni,
Bodaj z ostrej skały na szyję zrzuceni
Świata dokonali, a tam więc wspomnieli,
Jako zdrowe słowa ode mnie słyszeli.

Jako łomną ziemię pługiem rozsypują,
Tak się we mnie kości moje rozstępu j ą
Strachem srogiej śmierci; Boże, mój obrońca,
W Tobie samym ufam, nie gub' mię do końca!

Strzeż mię od fortelów ludzi nieżyczliwych,
Abych się nie pobił w ich sieciach zdradliwych;
Daj, abych ja minął ich sidła, a one
W ichże własnych siatkach widział uplecione.

Czytaj dalej: 142. Psalm 142 - Jan Kochanowski