Spocznienie

Nie zawsze cug swój łabędzi
Chyżym lotem pędzi
Można Cypru pani;

Nie zawsze i jej syn złotem,
Lecąc po świecie, grotem
Czułe serca rani.

Patrz, jako znużeni srodze,
Biegąc w ustawnej drodze,
I matka i synek;

Po srogim a długim boju
I uprzykrzonym znoju
Idą na spoczynek.

Rozkoszne sieje Knid zioła
I balsamy dokoła,
Zefir z lekka wieje.

Liść się po gajach połyska,
Szmerny strumyczek pryska,
Tok się morza śmieje.

Teraz, o teraz więc pora,
Kogo myśl nudzi chora,
Snem uśpić zgryzotę.

Teraz to zgromadzić społem
Troskę i ból z mozołem
Pod spokojną grotę.

Póki Cytera z swym synkiem
Słodkim zjęci spoczynkiem,
Uśniem i my trochę.

Jak się te bóstwa przecucą,
Znowu się do nas wrócą,
Raniąc serca płoche.

Czytaj dalej: Oda do wąsów - Franciszek Dionizy Kniaźnin