Zaprawdę! od ludzkiej doli!...

Zaprawdę! od ludzkiej doli
Szczęśliwszą stworzyły losy
Szumiącym zbożom na roli,
Co jutro padną od kosy.

Słońce je ogniem swym grzeje,
Wiatr pieści, deszczyk je chłodzi,
Aby spełniły nadzieje,
Z których w bród chleba się rodzi.

Na mojej duszy zagonie
Słońce majowe nie płonie,
Rosisty deszczyk nie pada:

Zorany, odłogiem leży,
Miast żyta zielsko się szerzy
I ziarna, próżno siane, bezlitośnie zjada.

Czytaj dalej: Przy wigilijnym stole - Jan Kasprowicz