Elizie Orzeszkowej

I.
Oto jest geniusz, który na Twe skronie
Składa Ci wieniec, uwity z wawrzynów,
Znak wielkiej myśli i potężnych czynów
I ognia uczuć, co Ci w sercu płonie...

O najprzedniejsza z owych paladynów,
Otaczających w przewybranem gronie
Stół Króla-Ducha, widna w milionie
Najlepszych córek i najlepszych synów:

Te trzy brylanty w chwały dyademie,
Który z dni życia kują bohaterzy,
Aby nim dumne przyozdobić ciemię —

Te trzy klejnoty, gdzie snać niebo gości:
Myśl, czyn i czucie, w Tobie blask swój świeży
Łączą w żar jeden, w żar wielkiej miłości!...

II.
Chmurne niebiosy i blask słońca złoty,
Piaszczyste wydmy i pszeniczne łany,
Szum rzek rodzinnych i bór rozśpiewany
W melodyę, dziwnej przepełną tęsknoty;

Radość, co duszę stroi w kwietne sploty,
Rozpacz, co krwawe zadaje nam rany,
Trud, co uprawia zagon, łzami zlany,
I parcie naprzód do twardej roboty:

Wszystkie te światła, ach! i wszystkie cienie
W ciężkiego życia połączone treści,
Znalazły miejsce w Twej piersi niewieściéj.

I paryasów smutne pokolenie,
Spragnione wytchnień, w Tobie swej boleści
Ma rozjęk cichy i swoje milczenie.

Czytaj dalej: Przy wigilijnym stole - Jan Kasprowicz