Na obraz tryumfu śmierci

Nieprzebłagana, co jak kwiaty z trawą,
Wycinasz króle razem z poddanymi.
Drży przelękniona pod twą ręką krwawą
Natura, próżno prosząc cię za swymi.

Królestwo twoje jest w głębokim grobie,
Który kraj wiecznym dziedzictwem posiadasz.
Jednym choroba daje znać o tobie,
Na drugich sama znienacka napadasz.

Tu Semiramis, Sesostr, Hektor, Greki,
Salomon, Cyrus, Aleksander ginie,
Pirrus, Annibal, Scypi[j]on powieki
Zamknął i Cezar dokonywa w gminie.

Nienasycona tak wielkimi plony,
Na słabe nawet porywasz się dzieci;
I biała piękność, i jej włos trefiony
Pod nieuchronnym twym pociskiem leci.

Ale tak cię to tylko bojaźliwe
Malują dusze, co nie są tak śmiałe
Przystąpić, żeby te larwy fałszywe
Zdjęły, którymi straszysz wieki całe.

Tyś jest najlepszą mistrzynią mej wiary.
Ty kończysz życia ziemskiego przykrości,
Ty mi się stajesz pierwszym darem z kary,
Otwierając mi wielkie drzwi Wieczności.

Czytaj dalej: Pieśń wieczorna - Franciszek Karpiński