Marek Hłasko - biografia, wiersze, twórczość

Marek Hłasko (1934-1969) urodził się w Warszawie, zmarł w Wiesbaden w Republice Federalnej Niemiec. Był prozaikiem, publicystą i autorem scenariuszy filmowych. W roku 1950, nie ukończywszy Liceum Techniczno-Teatralnego w Warszawie, rozpoczął pracę jako kierowca, a następnie referent i korespondent terenowy Trybuny Ludu. Dzięki Stanisławowi Łosiowi i Igorowi Newerlemu Hłasko otrzymał stypendium ZLP (1954). W latach 1955-1957 był współredaktorem pisma Po Prostu, na łamach którego prowadził dział prozy. Po rezygnacji z pracy w tym piśmie, Autor został członkiem komitetu redakcyjnego nowego miesięcznika kulturalnego Europa. Niestety, sprzeciw władz sprawił, że nie ukazał się żaden numer pisma. W roku 1958 przyznano mu za rok 1957 Nagrodę Literacką Wydawców.

Od roku 1958 Marek Hłasko przebywał poza granicami PRL, mieszkał między innymi w paryskim Maisons-Laffitte - siedzibie Instytutu Literackiego, (współpracował w tym czasie z Kulturą), w Berlinie Zachodnim (zwrócił się tam o azyl polityczny), oraz w Izraelu (1959-1961). Lata 1966-69 spędził w USA, podejmując nieudaną próbę współpracy z Romanem Polańskim. W roku 1967 otrzymał licencję pilota amatorskiego, a rok później zezwolenie na stały pobyt w Stanach Zjednoczonych. W maju 1969 udał się do Niemiec Zachodnich, gdyż w Monachium miał omówić warunki umowy dotyczącej adaptacji telewizyjnej swych opowiadań. Na emigracji imał się z konieczności prac dorywczych, nie stroniąc od ciężkiej pracy fizycznej w fabrykach i na budowach. Mimo starań Hłaski, władze komunistyczne nie wyraziły zgody na odwiedzenie ojczyzny, a w prasie kontrolowanej przez PZPR prowadzono przeciwko niemu kampanię oszczerstw. Dopiero w roku 1964 udało mu się spotkać z przebywającą na wczasach w Jugosławii matką. Marek Hłasko zmarł nagle w domu redaktora telewizji niemieckiej w Wiesbaden wskutek przedawkowania leków uspokajających i alkoholu. Do dziś nie jest jasne, czy był to wypadek czy samobójstwo W roku 1975 prochy sprowadzono do Warszawy i pochowano na Cmentarzu Powązkowskim.

Pierwszym publikowanym utworem Hłaski była powstała w r. 1951 powieść Sonata marymoncka, której fragmenty ukazywały się w czasopismach w l. 1954-56, jednak na wydanie osobne trzeba było czekać aż do roku 1982. W roku 2013 Radosław Młynarczyk odkrył poprzedzającą Sonatę… powieść Wilk, którą przypadkowo zidentyfikował w archiwum Ossolineum.

Opowiadania Marka Hłaski, w tym głośny debiutancki zbiór Pierwszy krok w chmurach, wyrażały sprzeciw i rozczarowanie młodego człowieka wobec realiów doświadczonej okupacją, wojną i stalinizacją Polski. Pisarz, pragnąc rzeczywistych, stałych i zaspokajających potrzeby człowieka wartości, stosował poetykę brutalnej deziluzji, nawiązując przy tym do prozy amerykańskiej. Tworzył mikropowieści : Cmentarze. Następny do raju z r. 1958, Wszyscy byli odwróceni. Brudne czyny (1964, oba wydane na emigracji, w Instytucie Literackim w Paryżu), oraz Nawrócony w Jaffie. Opowiem wam o Esther z r. 1966, również wydane za granicą, w Londynie, przez Polską Fundację Literacką. Przed wyjazdem za granicę i wyklęciem Twórcy przez PZPR, zdążył ukazać się wydawnictwie Czytelnik Pierwszy krok w chmurach (1956). Hłasko napisał również powieści Sowa, córka piekarza (1967, Księgarnia Polska w Paryżu) oraz Podpalacze ryżu wydane już w Warszawie przez PIW pt. Palcie ryż każdego dnia (1983). Oprócz tego był autorem fabularyzowanych wspomnień Piękni dwudziestoletni (Paryż, Instytut Literacki, 1966).

Dużą popularnością cieszyły się ekranizacje opowiadań Ósmy dzień tygodnia w reżyserii Aleksandra Forda (1957) oraz Pętla reżyserowana przez Wojciecha Jerzego Hasa (1958). Na planie Ósmego dnia... Hłasko poznał niemiecką aktorkę Sonię Ziemann, która w roku 1961 została jego żoną. Małżeństwo trwało do roku 1967.

Marek Hłasko: raz w życiu pomyliły mi się kroki i od tego czasu chodzę krzywo

Bez ojca i bez domu

Marek Jakub Hłasko przyszedł na świat 14 stycznia 1934 roku w Warszawie. Jego ojciec, Maciej Roman Hłasko (1906-1939) ukończył studia prawnicze, do śmierci pracował jako urzędnik państwowy w randze radcy ministerialnego. Matka, Maria Łucja de domo Rosiak (1908-1987) miała, jak pisze Tadeusz Stefański, zainteresowania i ambicje intelektualne i artystyczne, jednakże brak cierpliwości i systematyczności sprawił, że chociaż studiowała na stołecznym uniwersytecie polonistykę, filologię romańską i prawo, żadnego kierunku nie ukończyła. Małżeństwo nie przetrwało próby czasu, gdyż ojciec w roku 1937 ożenił się z inną kobietą. Kolejne małżeństwo nie trwa długo, gdyż Maciej Roman umiera 13 września 1939 roku na gruźlicę lub infekcję nerek (być może gruźlicę nerek?). Zapewne po matce Marek odziedziczył zainteresowania literackie i humanistyczne.

W latach okupacji owdowiała Maria Hłasko prowadziła stragan z żywnością. Poznała starszego od niej Kazimierza Gryczkiewicza, za którego wyszła za mąż cztery lata po wojnie. Marek traktuje partnera matki obojętnie, a już po wojnie źle przyjmuje ich małżeństwo. O Powstaniu Warszawskim proza Hłaski w zasadzie milczy, nie wskazuje to jednak per se, że nie znalazło ono znaczącego odbicia w jego pamięci. W czasie walk i niszczenia miasta przez Niemców przepada mieszkanie rodzinne przy Ciepłej 10, a wraz z nim cały majątek i dokumenty, Po kapitulacji Armii Krajowej, matka z synem uchodzą z Warszawy 2 października 1944 roku, pomieszkują przez jakiś czas w Komorowie i Mszczonowie by udać się do Częstochowy. Tam, w domu przyjaciółki Marii Łucji, Ireny Kozłowskiej, żyją przez kilka miesięcy. Styczeń 1945 roku przynosi ofensywę radziecką, której echem jest opis przemarszu Armii Czerwonej i jednostek NKWD oraz okrucieństw i nadużyć „wyzwolicieli” zawarty w Pięknych, dwudziestoletnich.

W tym samym czasie powstają pierwsze notatki w ukrywanym przed wszystkimi pamiętniku, który Hłasko prowadzi również w Hajdukach na Śląsku i w Białymstoku, gdzie Maria i Kazimierz próbują osiąść na stałe. Starania kończą się niepowodzeniem, gdyż już w styczniu 1946 rodzina przenosi się do będącego morzem gruzów Wrocławia. Tam Marek po rozmaitych perypetiach kończy w czerwcu 1949 roku szkołę podstawową. 2 lipca 1949 roku Maria Łucja zostaje żoną Gryczkiewicza. Do końca roku 1950 mieszkają we Wrocławiu, jednak Marek od września przebywa w Warszawie pod opieką ciotki, Jadwigi Oraczewskiej. Do stołecznego Państwowego Liceum Techniczno-Teatralnego uczęszczał krótko, gdyż był uczniem tak „niekonwencjonalnym”, że już w grudniu Rada Pedagogiczna usuwa go ze szkoły m.in. za wywieranie złego wpływu na innych uczniów. Paradoksalnie, Liceum podobało się Hłasce, zwłaszcza że otwierało perspektywy interesującej pracy np. przy elektromechanice oświetleniu sceny oraz modelarstwie i rzeźbie (zob. Monika Stolarska, Szkoła rzemieślników teatralnych, http://www.dziennikteatralny.pl/artykuly/szkola-rzemieslnikow-teatralnych.html).

Człowiek pracy

Ze światem szkoły Marek Hłasko rozstał się jako szesnastolatek. Dobrym pomysłem okazało się ukończenie w roku 1950 kursu samochodowego i uzyskanie prawa jazdy kategorii III A. Pierwszą „szkołą życia” stała się praca w Bystrzycy Kłodzkiej w charakterze pomocnika kierowcy przy zwózce drewna w ciężkich warunkach górskich. W Państwowej Centrali Drzewnej na posadzie pomocnika udało się Hłasce wytrzymać sześć tygodni (15 listopada do 31 grudnia 1950 toku), które zaowocowały opowiadaniami Baza ludzi umarłych, Następny do raju oraz Głupcy wierzą w poranek. Mimo trudnych doświadczeń, prowadzeniem samochodów autor pasjonował się przez całe życie.

W roku 1951 Pisarz rozpoczyna pracę w Warszawie, również jako kierowca. Matka i ojczym otrzymują służbowe mieszkanie (izba z kuchnią) na Żoliborzu, przy ulicy Mickiewicza 17. Ulica ta wstrzeliwała się w interesujący Hłaskę surowy i egzotyczny Marymont, szybko uwieczniony w Sonacie marymonckiej. Od 27 kwietnia 1951 do 16 czerwca 1952 pracował jako referent w dziale zaopatrzenia Zarządu Gospodarki przedsiębiorstwa Metrobudowa. Niespodzianie okazało się że cieszy się „zaufaniem” Partii, która mianowała go terenowym korespondentem robotniczym Trybuny Ludu. Jako dziennikarz – naturszczyk i swego rodzaju donosiciel – wywiadowca, pisał interwencyjne teksty o ostrej i dowcipnej wymowie. Otrzymał nawet nagrodę – socrealistyczną powieść Anatolija Rybakowa Kierowcy. Po jej przeczytaniu doszedł do wniosku, że zostanie literatem. Realizację planów umożliwiło poparcie prezesa wrocławskiego oddziału Związku Literatów Polskich Stefana Łosia. Jako kierowca Hłasko pracował już tylko przez krótki czas: od 4 sierpnia do 1 grudnia 1952 r. w Warszawskiej Spółdzielni Spożywców i od 15 grudnia do 30 kwietnia 1953 r. w Miejskim Handlu Detalicznym.

Człowiek pióra

W drugiej połowie roku 1953 przyznawane na kolejne miesiące stypendia Związku Literatów Polskich i intensywna praca samokształceniowa przekształca intelekt młodego szofera w kierunku postaw właściwych człowiekowi pióra i dyscypliny formalnej. Hłasko szybko zyskuje sławę, staje się samorodnym, wspomożonym przez demokrację ludową, trybunem okłamywanej i uciśniętej większości pracujących. Pojawia się jednocześnie niebezpieczeństwo, zupełnie realne i poważne, szybkiego odtrącenia przez PZPR jako zbyt prawdziwego i samodzielnego, nienadającego się zatem do roli transmitera woli PZPR do mas. Tadeusz Stefański zasadnie przypomina, że młody pisarz dopuścił się „grzechów śmiertelnych” systemu: szczerego, idealistycznego radykalizmu i twórczego zapału. Nie mogło to być odpuszczone nie tylko w epoce Bieruta, ale również po Październiku. Odstępcę można było przez jakiś czas tolerować, jednak za zignorowanie reguł narzuconych przez władzę trzeba było zapłacić prędzej czy później. Dopóki trwał okres odwilży i tolerancji, drukowano Hłaskę chętnie zarówno w Sztandarze Młodych i Po Prostu jak i w Nowej Kulturze oraz Twórczości.

W symbolizującym destalinizację Po Prostu Marek Hłasko otrzymuje od 1 września 1955 etat redaktora działu prozy, drukuje tam wiele nawiązujących do egzystencjalizmu opowiadań pokazujących bolesny kontrast między fantazjami o życiu a życiem w jego całej, strasznej prawdziwości (np. Śliczna dziewczyna, Najświętsze słowa naszego życia). Pisał również ukazujące się co tydzień felietony. W listopadzie 1955 roku w Nowej Kulturze wychodzi Pierwszy krok w chmurach, którego tytuł rozciągnięto na wydany niewiele później przez Czytelnika tom opowiadań. W ciągu kilkunastu miesięcy nakład obejmie 50 000 egzemplarzy. O sukcesie świadczą entuzjastyczne głosy krytyków i Nagroda Wydawców za rok 1957.

Jak pisze Tadeusz Stefański, umowy z wydawnictwami i Centralnym Zarządem Wytwórni Filmowych przynosiły Pisarzowi duże dochody. Jednakże Hłasce stale brakowało pieniędzy. W listach do matki, które pisał aż do śmierci, stale obiecywał poprawę i pomoc finansową, jednak bez rezultatów. Zmagał się z brakiem samokontroli i dyscypliny, szkodząc tym samym własnym interesom. Sytuację dodatkowo pogarszało niekontrolowane picie, które przekształciło się w chorobę alkoholową.

Mimo to nadal trwała dobra passa: w kwietniu roku 1956 premier Cyrankiewicz przydzielił Hłasce mieszkanie z prawem wyboru lokalizacji. W grudniu przyjęto go do Związku Literatów Polskich i zgłoszono do stypendium zagranicznego, przyznanego w r. 1957. Jednakże PZPR rozpoczynała „dokręcanie śruby” i nową ofensywę ideologiczną. Symptomatyczne było zamknięcie w rocznicę Października pisma Po Prostu oraz udaremnienie ukazania się pierwszego numeru redagowanego przez Jerzego Andrzejewskiego miesięcznika Europa z Markiem Hłaską w kolegium redakcyjnym.

Autor Pierwszego kroku w chmurach zorientował się, że kończy się przychylność władzy i należy zabezpieczyć w jakiś sposób swe żywotne interesy. Silną motywacją do emigracji była czekająca Hłaskę ciężka, trwająca kilka lat służba wojskowa (co gorsza w marynarce wojennej). Mocno nagliła go również coraz bardziej realna groźba odebrania paszportu. 21 lutego 1958 roku Pisarz wsiadł na pokład startującego z Okęcia do Francji samolotu.

Emigracyjne wędrówki

Nowe życie rozpoczęło się od wizyty u Jerzego Giedroycia w Maisons-Laffitte. Tam Hłasko znalazł mieszkanie i wyżywienie, miał również interesy wydawnicze. Z początku zachwycano się „młodym, cudownym talentem” i „skrzywdzonym młodzieńcem – idealistą”, buntującym się przeciwko złu komunizmu. Jednakże już niebawem Giedroyć i jego przyjaciele byli coraz bardziej rozczarowani i zniecierpliwieni zarówno nadużywaniem przez przybysza gościnności, jak i odgrywaniem przezeń gwiazdy w medialnym cyrku, nieznanym w realiach polskiej czarno-białej prasy i cenzury. Wacław A. Zbyszewski pisał, że musiał zawsze z Hłaską uważać. Był to człowiek nieustabilizowany, szukający draki i kłótni … zupełny dzikus, bez cienia obycia. Pisarz przypominał Zbyszewskiemu postać Ksawerego Pruszyńskiego, obaj mieli olbrzymi nabój talentu i malusieńki bagaż wiedzy.

Opinia Zbyszewskiego wydaje się być słuszna: w Paryżu Marek Hłasko udzielał prowokujących wywiadów brukowcom, tracił pieniądze, a przy tym pił w niezbyt renomowanych lokalach i w nie najlepszym towarzystwie. W Opowiem wam o Esther kreował się na alfonsa handlującego dziewczynami, zaś w Drugim zabiciu psa na męską prostytutkę lub utrzymanka bogatych pań (zob. niżej o „prawdziwym zmyśleniu”). Życie młodego pisarza było pełne fantazji i awanturnicze, uwiarygadniając tym samym kreacje literackie oraz dając impuls do powstawania nowych.

Lata 1958-1969 to gonitwa, stały, gorączkowy bieg, z początku organizowany zabiegami o powrót do kraju, z czasem, zapewne pod wpływem alkoholizmu i innych zaburzeń psychicznych, coraz bardziej pofragmentowany. Przewagę zdają się zdobywać impulsy, szukanie bodźców i przygód (loty awionetkami, lokale nocne). Motywowane poszukiwaniem dochodów z pracy literackiej były kontakty z kolońskim wydawnictwem Kiepenheuer und Witsch, Romanem Polańskim i redaktorem ZDF, scenarzystą filmowym Hansem-Jürgenem Boberminem. Niepowodzenia na tym polu sprawiały, że konieczna stawała się praca fizyczna (zatem powrót do „korzeni” z bazy samochodowej), często ciężka (fabryka waty szklanej, budowy, huta). Stopniowo słabła energia, gasła witalność i równowaga duchowa i psychiczna. Wraz z bezsennością nadeszło nadużywanie, a potem uzależnienie od leków uspokajających i nasennych. Mimo otaczającego Twórcę chaosu, stale powstawały w regularnych odstępach liczne, stojące na wysokim poziomie powieści i opowiadania, przekładane na wiele języków. Już po śmierci ukazała się ukończona w roku 1969 powieść Palcie ryż każdego dnia, znana pod angielskim tytułem The Rice Burners. Zdaje się zatem, że brak stabilizacji oraz stałe szukanie nowych podniet i silnych przeżyć stanowiły napęd i pożywkę dla talentu pisarskiego, umożliwiając pracę literacką, nadającą sens życiu (zob. niżej o Pięknych dwudziestoletnich i autokreacji).

W nocy z 13 na 14 czerwca, w domu wspomnianego już redaktora Bobermina, Marek Hłasko zakończył życie. Bezpośrednią przyczyną śmierci była zapaść spowodowana przedawkowaniem leków nasennych i alkoholu.

Spojrzenie na dorobek twórczy Marka Hłaski

Pisząc w roku 1969, Zdzisław Kosiński zaliczał autora Sonaty marymonckiej do pisarzy cieszących się zarówno uznaniem krytyków, jak i powodzeniem wśród czytelników. Uwagę tych ostatnich potrafił przykuć przede wszystkim fascynującą fabułą. Bohaterowie Hłaski nigdy nie wychodzą z roli, robią wrażenie postaci wziętych z życia. Kosiński zwracał uwagę już na sam układ graficzny stron poszczególnych powieści: krótkie paragrafy liczące po kilka wersów; większość akcji opiera się na słowie mówionym, a powieść czyta się jak scenariusz filmowy. W dłuższych akapitach zawarto jedynie niezbędne minimum opisu czasu, nastroju i miejsca. Hłasko unika momentów statycznych, deskrypcji stanów wewnętrznych bohaterów, którzy nie mają czasu siedzieć i myśleć, są cały czas w ruchu. … Daje im dialogi o zdaniach prostych, często urywanych, ciętych słowami dosadnymi, krótkimi. … Nie chce przemycać w powieści esejów … [u]nika pisania „literatury”, nad którą mogli pocmokać zachwyceni znawcy (Z. Kosiński, Hłasko…).

Współcześnie twórczość Marka Hłaski określa się jako jeden z najciekawszych przykładów walki przedstawiciela pokolenia roku 1956 o wyzwolenie potencjału twórczego z literackich schematów realizmu socjalistycznego. Podstawowy narzędziem zmagań była próba zmiany konwencji przedstawiania życia gospodarczego, a zwłaszcza motywów pracownika i pracy. Jak pisze Katarzyna Mulet, przejście od ideologii marksistowskiej do egzystencjalizmu najlepiej widać w Bazie sokołowskiej (ukończona w r. 1953) i Następnym do raju (ukończone w r. 1957).

Baza… to jeszcze zaangażowane, służebne wobec ideologii opowiadanie naśladujące wiernie wzorce radzieckie (sekretarz partii Szymaniak sercem bazy transportowej – żywego organizmu). Utwór dowodzi młodzieńczego zafascynowania Pisarza prostymi odpowiedziami i dychotomicznym podziałem świata prezentowanym przez komunizm jako prawda dowiedziona naukowo. Następny do raju przybiera już formę polemiki z systemem społecznym PRL. Mikropowieść całkowicie obala schemat socrealistyczny, stając się zadośćuczynieniem za Bazę Sokołowską, którą Hłasko w posłowiu do Następnego… określił jako „hańbę swego życia” (K. Mulet, Proza…, s. 41). Po śmierci Stalina i przemianach w PZPR do głosu dochodzi egzystencjalizm Sørena Kierkegaarda i Martina Heideggera, oparty na infinityzmie, tragizmie, pesymizmie oraz humanizmie. Zgodnie z tą filozofią, świat zagraża człowiekowi, którego istnienie jest stale narażone na unicestwienie, zatem „kruche”, stąd pragnienie azylu i ochrony. Wolność to w rzeczywistości ciężka i przynosząca cierpienie konieczność, która zmuszają jednostkę do dokonywania wyborów. Zwykle są one nie tyle większym dobrem, co mniejszym złem (wolność jako wyrok). Następny do raju przyjmuje w pełni takie właśnie stanowisko: przedstawia niewolącą obywateli (a de facto poddanych) władzę totalitarną, eksploatującą swych pracowników bazę samochodową oraz patologiczne zachowania byłych więźniów pracujących przy zwózce drzewa. Następuje przejście od utopii do antyutopii, z której nie można się uwolnić (K. Mulet, ibidem, s. 43).

Odkryta w roku 2013 młodzieńcza powieść Wilk, opowiadająca o chłopaku z najbiedniejszej dzielnicy przedwojennej Warszawy – Marymontu, to ewenement w dorobku Marka Hłaski. W sposób wolny i jawny doszła w nim do głosu wrażliwość Pisarza, zauważana przez część badaczy także w innych jego utworach. Nieznane przez 60 lat dzieło łączy technikę naturalistyczną i obrazowanie liryczne, z dominującą rolą tego ostatniego. Charakterystyczna jest również muzyczność całego utworu. Tym samym pojawia się pytanie o związki z prozą młodopolską. Jak pisze Aleksandra Białek, zestawienie Wilka z utworami Żeromskiego i Reymonta wskazuje, że Hłasko odwoływał się w zamaskowany sposób właśnie do ich twórczości, aktualizując przy tym stosowane przez nich techniki pisarskie (Wilk…, s. 203-204).

Trwałość pamięci i literacka gra

Pisząc o Pięknych dwudziestoletnich, Paulina Potasińska podkreśla, że każda forma dzienników, wspomnień lub pamiętników należy do sztuki sensu largissimo, zatem już z samej definicji mamy do czynienia z utworami, z dziełami "sztucznymi" a zatem konwencjonalnymi, fikcyjnymi i nienaturalnymi. Nie są to odzwierciedlenia realiów, niezależnie od intencji autora. Można powiedzieć, że w każdym wypadku zachodzi, wynikający m.in. ze sposobu działania umysłu ludzkiego, proces konstruowania tożsamości z wykorzystaniem zmian ról biograficznych. Dokonuje się też retuszowanie "niewygodnych" lub nie mogących być opisanymi w całości z innych przyczyn (np. obietnica milczenia) faktów oraz twórcze zapełnianie luk w pamięci, tak by usunąć miejsca niedookreślone (Kult..., s. 7). Ciekawym eksperymentem jest porównanie wspomnień jako dzieła literackiego np. z wywiadami socjologicznymi, w których dana osoba opowiada badaczowi np. o swym życiu zawodowym, a ten transkrybuje dosłownie jej wypowiedzi.

Warto również pamiętać, o fascynacji Hłaski Humphreyem Bogartem, o którym pisał, że był tym człowiekiem w filmie, który przewrócił wszystko do góry nogami …, pierwszy w „Skamieniałym lesie” pokazał, jak powinno mówić się dialog… Cliff, Dean są [jego] dziećmi. Właśnie aktorstwem Bogarta Pisarz inspirował się tworząc własne dialogi i kreując swe tożsamości i scenariusze życia (ibidem, s. 77, 83). Oprócz tego znaczną odegrali bohaterowie kreowani przez Fiodora Dostojewskiego. To właśnie od nich autor Pierwszego kroku w chmurach uczył się analizy rzeczywistości i syntezujących wypowiedzi, dostrzegając przy tym podobieństwo świata przedstawionego Biesów i otaczającej go do roku 1958 rzeczywistości PRL (ibidem).

Paulina Potasińska zwraca uwagę, że postulat autentyczności tekstów autobiograficznych można uznać za rodzaj utopii, gdyż autor zmienia materię faktograficzną, "filtrując ją" mniej czy bardziej celowo i świadomie przez swe późniejsze doświadczenia. Imperatyw mówienia "prawdy i tylko prawdy" ... nie może zostać zrealizowany (ibidem). Z tego względu w Pięknych dwudziestoletnich mamy do czynienia nie z diariuszem, lecz, podobnie jak np. "łże - dzienniku" czyli Kalendarzu i klepsydrze Tadeusza Konwickiego, z autorskim projektem siebie czyli literacką autokreacją, w której fakty łączą się swobodnie z fikcją, ciesząc się równymi prawami (Kult..., s. 8).

Prawda przeżycia

Marek Hłasko co prawda przyjął rolę (maskę?) obiektywnego świadka dziejów, jednakże w Pięknych, dwudziestoletnich przedstawił również teorię "prawdziwego zmyślenia", zaznaczając przy tym że nie stworzył jej, leczy jedynie odkrył. Zgodnie z nią, celem literatury nie jest opisywanie świata, lecz wywoływanie określonych emocji, wstrząśnięcie czytelnikiem (por. tragedię antyczną). Efekt katartyczny i terapeutyczny nie wynika z mimesis, z odmalowania tego, co jest już znane odbiorcy, tym bardziej, że zdaniem Pisarza wielu doświadczeń nie można przełożyć na zapis książkowy (Kult..., s. 73). Kryterium prawdy nie jest korespondencja opisu literackiego z rzeczywistością, prowadząca czytelnika na manowce naiwności, lecz emocjonalna skuteczność twórczości, jej oddziaływanie na odbiorców.

Hłasko kreował dla siebie nowe role, gdyż w perspektywie egzystencjalizmu, bez nich nie istniał jako osoba ludzka w pełnym znaczeniu tego słowa. Jedyną możliwością stworzenia autobiografii było rozpoznanie jej w kategoriach mityzacji (ibidem, s. 75). Mimo deklaracji obiektywizmu, w Pięknych dwudziestoletnich Pisarz przyznał się szczerze do tendencji do zmyśleń. Wprowadził dzięki temu dodatkowy element niepewności, a przy tym podjął z czytelnikiem swoistą grę na własnych zasadach (książka – zagadka z pozorną sprzecznością, fikcyjna autobiografia pokazująca iluzoryczność "dokładnego opisu", będącego de facto kreacją).

Ze względu na przypominającą "życiopisanie" Edwarda Stachury, autokreację i równoczesne życie według kilku scenariuszy, kanoniczna biografia Marka Hłaski zdaje się być utracona i to bezpowrotnie (ibidem, s. 74-75 ze zwróceniem uwagi na zawartą w Pięknych dwudziestoletnich opowieść o pracowniku huty szkła, tworzącym autofikcję posiadania żony i córki). Nawet jego bliskim z trudem przychodziło odróżnienie prawdy od póz i aktorstwa. Joanna Lato pisze, że z czasem autor Sowy, córki piekarza coraz bardziej autokreował, dążąc do usunięcia każdego prawdziwego wspomnienia o sobie (Hłasko neurotyczny [w:] Literatura i ja. Postacie autobiograficzne w literaturze polskiej XX i XXI wieku, red. B. Gutowska, Katowice 2007, s. 100 za: Kult..., s. 74, przyp. 143).

Rafał Marek
Literatura:
Aleksandra Białek, Wilk Marka Hłaski, czyli Młoda Polska zakamuflowana (ukryte nawiązania do prozy Żeromskiego i Reymonta), Białostockie Studia Literaturoznawcze 14/2019, s. 203-217, https://www.ceeol.com/search/article-detail?id=841753
Zdzisław Kosiński, Hłasko – próba krytycznej oceny, „Wiadomości” 1969 nr 39, https://www.bu.umk.pl/Archiwum_Emigracji/Hla2.htm
Katarzyna Mulet, Proza Marka Hłaski pomiędzy marksizmem a egzystencjalizmem, Śląskie Studia Polonistyczne 2014, s. 41-55;
Paulina Potasińska, Kult, mit i kompleks. Figury autokreacji w twórczości Leopolda Tyrmanda, Marka Hłaski i Tadeusza Konwickiego, Wydział Polonistyki UW, Warszawa 2016; https://depot.ceon.pl/bitstream/handle/123456789/16314/Potasi%C5%84ska_Kult.pdf?sequence=1&isAllowed=y
Paweł Tański, Marek Hłasko [w:] Twarze emigracji. Wierzyński, Hłasko, Gombrowicz, Stempowski, Grydzewski, oprac. i red. M.A. Supruniuk, Archiwum Emigracji Bilioteki Uniwersyteckiej, Toruń 1999, s. 20-22; https://www.bu.umk.pl/Archiwum_Emigracji/Hla1.htm

Tadeusz Stefański, Marek Hłasko – życie i twórczość, https://culture.pl/pl/tworca/marek-hlasko
Wacław A. Zbyszewski, Gombrowicz i Hłasko, „Wiadomości” 1969 nr 52, https://www.bu.umk.pl/Archiwum_Emigracji/Gom2.htm