Nie zabierzecie księżyca

Nad dymiącym krajobrazem — po ostrzach paproci
On kulą niepokojącą na blade niebo wschodzi.

Pełznie — i mówią, że trupek... że świecący nieboszczyk,
A mówią i niedowidzą szumiących jego gąszczy.

A mówią i niedowidzą zielonych jezior gęstych,
Ujętych w skalne paszczęki i mlaskające rzęsy.

I cóż że dotrą do skóry — że roztopią się w bladej,
Że zostawią tam śmieszne mikroskopijne ślady.

Że będą dreptać gorliwie, przesypywać mu sole —
On niewzruszony iść będzie po cichym niebokole.

I jak dawniej pod księżycem — tak teraz pod księżycem
Będą łazić równinami męczące okolice.

Czytaj dalej: Lekcja anatomii (Rembrandta) - Stanisław Grochowiak