Młot na czarownice

Ledwie wyszepta wiatr przez okiennice
Topolich puszków świetlisty różaniec-
Wstaję żołnierzem na wysoki szaniec,
Trzpieniem umacniam Młot na Czarownice.

Szpice wystawiam, którą pierw pochwycę?
Potem sam ruszam w białych falban zamieć,
Jak na Danae spadł złoty Zesłaniec,
Ulewę smaga Młot na Czarownice.

Gdy diabeł głodny, trzeba sycić diabła,
Zwłaszcza wśród tiulów łąkowej pościeli,
Gdzie diabłom smutno, że byli Anieli,

A tak się łatwo w gorycz obsunęli,
Jakby ślepota ich nagła dopadła.

O, jakże pięknie mi wiedźma pobladła!

Czytaj dalej: Lekcja anatomii (Rembrandta) - Stanisław Grochowiak