Boska komedia - Raj - Pieśń XXIX

Autor:
Tłumaczenie: Edward Porębowicz

Beatrycze rozprawia o przyczynach, czasie i miejscu stworzenia aniołów, o ich przymiotach i władzy, ich liczbie i wielkości Boga, która sie w nich odbija, a także wygłasza gwałtowną inwektywę przeciwko złym kaznodziejom i sprzedawaniu odpustów.



Ile upływa mgnień od chwili onej,
Gdy wszedłszy pod znak Wagi i Barana,
Przejasna para Bliźniątek Latony

Trwa, horyzontem wspólnym opasana,
I stoi w równej dali od zenitu —
Do chwili, gdy się przeważy w dwie strony,

Tyle milczała Beatryks do szczytu
Zwrócona, gdzie się tlił punkt przesłoneczny,
W twarzy swej pełna radosnego świtu.

Potem zaczęła: „Pytać trud zbyteczny:
Twoje pragnienie stamtąd mi widnieje,
Gdzie czas i miejsce mają kres swój wieczny.

Nie, by radości własnej przywileje
Zwiększyć, lecz by blask, co z niej się wyłania,
Mógł, świecąc, wyrzec o sobie: »Istnieję«,

W bezczasie wiecznym, za granicą trwania
I pojmowania, z woli swej podmuchu
Pramiłość nowe stworzyła kochania.

Ani też przedtem nie trwała w bezruchu,
Bo nie istniało ni »przedtem«, ni »potem«,
Gdy nad wodami się niosła Moc w Duchu.

Jako trój struny łuk potrójnym grotem,
Tak wola boża wystrzeliła w czynie
Ciałem i formą, i wraz ich zaplotem.

A jak w krysztale, szkle albo bursztynie
Od chwili, kiedy promień je otworzy,
Do chwili, kiedy w ich przeźrocze wpłynie,

Przerwy nie widno, tak tu z ręki bożej
Dzieło trój kształtne od razu bez zmiany
Całe się, było, i zupełne złoży.

A równocześnie substancjom był dany
Ład i to one są stworzenia czołem,
I w nich jest czysty Akt ufundowany.

Czysta Potencja podążyła dołem;
Potencja i Akt, w pośrodku natury
Ściśle złączone, osiadły się społem.

Pisze Hieronim, że anielskie chóry
Były stworzone na wiele stuleci
Przedtem, nim wyszedł z rąk bożych świat wtóry.

Ta sprawa ci się rzetelniej wyświeci,
Gdy się rozpatrzysz w tych pisem osnowie,
W których się Ducha Świętego żar nieci.

Ale poza tym sam rozum ci powie,
Że niepodobna, by stworzone dźwignie
Miały tak długo istnieć bezcelowie.

Gdy się twa baczność do mej myśli przygnie,
Poznasz, jak były stworzone anioły —
Trzecia żądz twoich gorączka ostygnie.

Niedługo jednak świetlanymi koły
Krążyli owi duchowie bez błędu:
Część ich wnet ziemskie skłóciła żywioły,

Część pozostała i swego urzędu
Jęła dopełniać rozkoszą przejęta
I do tej pory nie zwolniła pędu.

Powód upadku ich była przeklęta
Pycha zbudzona w doskonałym tworze,
Co go dziś ziemia swym brzemieniem pęta.

Ci, których widzisz, uznali w pokorze,
Że to im dobroć boża pomagała
Wspiąć się na szczytne poznania poroże,

Więc też źrenica ich dzielna się stała
Zasługą własną oraz Łaską Bożą,
A wola wzrosła i pełna, i stała.

Niechaj me słowa tę prawdę ci wdrożą,
Że Łaska Boska na stworzenia spływa,
W miarę jak ku niej swe serca otworzą.

Jeśliś dokonał pilnie swego żniwa
Wiedzy, już rozum twój sam z siebie zdole
Wyrozumować tajemnic ogniwa.

Lecz że na ziemi uczą w waszej szkole
To o aniołów niebieskich naturze,
Że mają rozum i pamięć, i wolę,

Zatem ci jeszcze wyraźniej powtórzę
Prawdę zepsutą wykładem zwodniczem
I dzięki mędrcom okutaną w chmurze:

Twory te, odkąd Boga są obliczem
Szczęsne, wpatrują się w majestat wieczny,
Któremu nikt się nie ukryje z niczem.

Nie chodzą myśli ich na żaden wsteczny
Szlak, bo ich jedna myśl zajmuje zbożna —
Toteż pamięci dar im jest zbyteczny.

Śni taki mędrzec na jawie, rzec można,
Co ucząc, wierzy w tamto lub nie wierzy,
Jeno że w drugim wina bardziej zdrożna.

Po różnych ścieżkach tam u was się bieży,
Filozofując, bowiem wami rządzi
Miłość pozorów i pustej lubieży.

A i to jeszcze w niebie się osądzi
Z większą pogardą, kiedy kto wywraca
Pismo, niż gdy w nim po niewoli błądzi.

Nie baczy, jak się krwawicą opłaca
Prawd siejba w świecie i jak Pan Bóg sprzyja
Temu, kto za nim korny krok obraca.

Więc by zabłysnąć, w księgach się rozwija
Własne wymysły, a ksiądz z kazalnice
Powtarza; za to Ewangelią mija.

Więc: że się księżyc cofnął, aby lice
Słońca skryć sobą przy Chrystusa skonie
I ciemność spuścić na ziemskie granice.

Inny, że przez się stanęła w zasłonie
Światłość, ażeby mrok rozpostrzec gruby
W Hiszpanii, Indach i tam, w judzkiej stronie.

Rzadsi nad Arnem Bindowie i Kuby
Niż owe, które do kazań się miesza
I w pergaminach spisywane duby.

Tymczasem wiernych nieświadoma rzesza
Wraca z pastwiska wiatrem napasiona;
Lecz nieświadomość z winy nie rozgrzesza.

Chrystus nie mówił: »Ponieście nasiona
Bredni«, kiedy swe w świat rozsyłał ucznie,
Lecz dał nauce ich mocne bierwiona.

Oni głosili i jawnie, i hucznie,
Bojując słowem, aby wiarę dźwigli:
Tarcz z Ewangelii czynili i włócznię.

Dziś kaznodzieje z baraszek i figli
Klecą naukę i byle śmiech pusty
Zbudzić, dmą w kaptur, bo celu dościgli.

Gdyby tłum wiedział, co za złotousty
Ptaszek się mieści pod mniszą kapicą,
Mało szacowałby jego odpusty.

Oni to ziemię takim głupstwem sycą,
Że nim się pewnym dowodom poruczy,
Za lada jaką goni obietnicą.

Wieprz się świętego Antoniego turzy,
A za nim tacy, gorsi niźli wieprze,
Sieją monetę, w której mosiądz huczy.

Aleśmy zeszli z drogi, więc na lepsze
Sprawy obróćmy czas nam pozostały,
Uwagę twoją niechaj chęć podeprze:

Rzesze anielskie w swych stopniach do chwały.
Tak są przeliczne, że nie ma języka
Ani wyrazu, co by je nazwały.

Gdy zważysz, jak w swym proroctwie odmyka
Te tajemnice Daniel, pojmiesz snadnie,
Że ścisłych liczby określeń unika.

Kiedy Pramiłość w ich naturę wpadnie,
Różnymi z nią się sposoby kojarzy,
W miarę iloma promieńmi owładnie.

A że za aktem zapatrzenia w twarzy
Boskiej wraz skutek kroczy, więc i wstęga
Miłości w każdym inaczej się żarzy.

Patrz, jak rozległa jest Boża potęga,
Skoro zwierciadeł tyle w sobie wszczyna,
W każdym na liczne części się rozprzęga,

Mimo to w sobie zostaje jedyna".

Czytaj dalej: 97. Boska komedia - Raj - Pieśń XXX - Dante Alighieri