Lublin z dala

Na wieży furgotał blaszany kogucik,
na drugiej - zegar nucił.
Mur fal i chmur popękał
w złote okienka:
gwiazdy, lampy.

Lublin nad łąką przysiadł.
Sam był
i cisza.

Dokoła
pagórków koła,
dymiąca czarnoziemu połać.
Mgły nad sadami czamemi.
Znad łąki mgły.
Zamknęły się oczy ziemi
powiekami z mgły.

Czytaj dalej: Zima - Józef Czechowicz