"Trudno inaczej..."

Urodziłam się z ojca i matki
 W cichej sypialni,
Fakt, jak państwo widzicie, nie rzadki —
 Trudno banalniej...

Jak odbywa się to przejście łzawe
 Każdy odgadnie
Pan Żeromski opisał tę sprawę
 Bardzo dokładnie.

Zrazu jęłam oddychać forsownie
 Mą piersią własną
Choć zdziwiona byłam niewymownie
 Skąd jest tak jasno...?

Jakaś pani wołała na drugą:
 Dawajże sznurka!
Oglądała mnie potem dość długo
 I rzekła: córka.

Miałam cienkie rączyny i nóżki
 Ciałko różowe
Zawinięto mnie mocno w pieluszki
 Po samą głowę.

Co chwileczkę potrzeba je było
 Zmieniać na inne
Ale znowu to samo robiło
 Dziecię niewinne.

Wyciągałam rączęta do góry
 Gdy chciałam piersi —
(Dawniej ludzie mniej mieli kultury,
 Lecz byli szczersi)

Rosłam sobie powoli i skromnie
 Po centymetrze
Psułam wszystko co było koło mnie —
 Nawet powietrze...

Darłam się jak licho opętane —
 Oto i wszystko:
Kto by myślał, że kiedyś zostanę
 Taką artystką...

Czytaj dalej: *** (A kiedy przyjdzie...) - Tadeusz Boy-Żeleński