Zorzy zarzewie w chmur popiele gaśnie...
Do mety doszły słońca chyże źrebce...
Nas jeno dwoje — cisza — ja ci szepcę
Zaczarowane i tęczowe baśnie.

Wsłuchał się wieczór — czasem liść przyklaśnie —
A ty mnie słuchasz, jak gdyby pochlebcę:
„Gdzieś na zaklętej, zamorskiej wysepce
„Żyła królewna — liczkiem lśniła kraśnie.

„Podobno owa wróżka tajemnicza
„Miała niebieskie, rozmarzone oczki
„I smukłą szyję i jasne warkoczki...

„Oczarowała niemi królewicza,
„Który, swą duszę oddawszy jej w najem,
„Wyrzekł się władzy nad zaklętym krajem“.

Czytaj dalej: Cztery pory roku - Józef Antoni Birkenmajer