Wiatr się rozdąsał...

Wiatr się rozdąsał, powiał po jeziorze
I śnieżną pianę po roztoczy miecie.
I biegną fale — jedne — drugie — trzecie —
I upadają pod moje podnóże.

Fale! w szemrzącym waszym rozhoworze
Czy pocieszenia słowa dać umiecie
Duszy wygnańca w wielkim obcym świecie?
Czy zagłuszycie myśl którą się trwożę?...

Wy myśl mą zleczcie, wód wielkie roztopy,
Bądźcie łaskawe, choć huczycie dumnie —
Bogacze blasków w szafirach i srebrze!...

Lecz wy padacie same pod me stopy —
Z taką pokorą schylając się ku mnie,
Jak ktoś, co łaski lub współczucia żebrze!

Czytaj dalej: Cztery pory roku - Józef Antoni Birkenmajer