Pożegnanie

„Głupie życie — człek się razy tyle
„Wita, żegna, poznaje na chwilę,
„I na wieki potem z oczów traci,
„I tęsknotą za tę chwilę płaci“. —

Tak skarżyłem się jednej nadobnej,
Gdym ją żegnał na placu San Marka —
Na lagunach czekała mnie barka, —
A jam trzymał się jej rączki drobnej
Patrząc na tę, której nie zobaczę —
I cieszyło mnie, że ona płacze,
I smuciło mnie, że ją utracę.

Wenecji rzeźbione pałace
Wieczór w ciemne już zwijał zasłony —
Księżyc wschodził — z wież dzwoniły dzwony —
A my jak za pogrzebem powoli
Ręka w rękę szliśmy do gondoli.

Gdy już miałem odjeżdżać na statek,
Ona z czarnych włosów wzięła różę,
I rzucała mi na pierś ten kwiatek,
I zakryła płacząc oczy duże. —

Szybko sunie gondola po fali,
Jak jaskółka, gdy niebo się chmurzy, —
Wenecja — ona — coraz dalej —
Aż zniknęło wszystko — oprócz róży. —

— Gdyby można, co w życiu nas znęci,
Zerwać sobie, jak tę róże cudną,
I zasuszyć w sercu dla pamięci —
Gdyby można... ach! ale to trudno. —

Gdyby było choć w mocy człowieka
Stracić z serca, co z oczów ucieka,

I zapomnieć o tym, co nie wróci —
I to trudno — ach! jakże to smuci.

— „Było — niema“ jak straszne te słowa,
Jakie od nich zimno wieje trupie
Po za niemi jak przepaść grobowa
Słowo „nigdy“. — Jak to życie głupie!

Czytaj dalej: Na dobranoc - Michał Bałucki