Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

koleżanko wróć!


Pancolek

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 81
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Gdybym mogła jedną rzecz zmienić w Polsce, jedną jedyną, to właśnie wywaliłabym Rydzyka i całe te jego ścierwo z Polski, na jakąś wyspę św. Heleny czy gdzieś, autentycznie, organicznie, do szpiku kości nienawidzę Rydzyka.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Gdybym mogła jedną rzecz zmienić w Polsce, jedną jedyną, to właśnie wywaliłabym Rydzyka i całe te jego ścierwo z Polski, na jakąś wyspę św. Heleny czy gdzieś, autentycznie, organicznie, do szpiku kości nienawidzę Rydzyka.

Za dużo nienawiści w Twoim poście ;)
Sam w sobie Rydzyk jest niegroźny, gorzej z ludźmi, którzy łażą np. na uroczystości w Gdańsku i buczą na Borusewicza, bo ojciec-orędownik im kazał. Dostrzegam w tym niepokojący zalążek szaleństwa i zagrożenia. Takie gremialne zloty ludzi po praniu mózgu nie potrafiących w miarę trzeźwo oceniać rzeczywistości
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Gdybym mogła jedną rzecz zmienić w Polsce, jedną jedyną, to właśnie wywaliłabym Rydzyka i całe te jego ścierwo z Polski, na jakąś wyspę św. Heleny czy gdzieś, autentycznie, organicznie, do szpiku kości nienawidzę Rydzyka.


Co jest rdzeniem religi katolickiej?

Jaką religię cechuje nienawiść? Może chodzi o modne dziś wyznanie - ateizm?

huaaa
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Gdybym mogła jedną rzecz zmienić w Polsce, jedną jedyną, to właśnie wywaliłabym Rydzyka i całe te jego ścierwo z Polski, na jakąś wyspę św. Heleny czy gdzieś, autentycznie, organicznie, do szpiku kości nienawidzę Rydzyka.


Co jest rdzeniem religi katolickiej?

Jaką religię cechuje nienawiść? Może chodzi o modne dziś wyznanie - ateizm?

huaaa

1) chyba powinieneś wiedzieć, katoliku
2) i już ta sławna wyższość ortodoksyjnych maluczkich ;)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Rdzeń katolicyzmu to przede wszystkim zasady moralne, takie jak poszanowanie bliźniego.
Druga częśc dla mnie niezrozumiała


Wychodzi na to, że katolicyzm to rodzaj filozofii, jak buddyzm, lub taoizm. Jeśteś katolikiem i zadziwiłeś mnie elementarnym brakiem podstaw co do tzw rdzenia katolickiej religii.
Nie ma w katolicyzmie zasady poszanowania bliźniego. Wiem, że brzmi to prowokacyjnie.

W drugiej części chodziło mi o wypowiedź tostera, tak miażdżącą w ocenie i kipiącą nienawiścią. Niech mi odpowie, czym się inspiruje w takich wypowiedziach mocno (delikatnie mówiąc) krytycznych w ocenie dla wiary katolickiej.

S.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podstawowym błędem prowokacji Hani jest nieświadomość tego, że Kościół "jest rzeczywistością, z którą zderzają się w sposób materialny wszystkie spojrzenia i wszystkie ręce" (M. Blondel), czyli - nie ma tutaj żadnego podziału na "my" i "oni" (a już na pewno nie w kwestii odróżniania "dobra" od "zła". Katolicyzm oznacza "powszechność", a chrześcijaństwo zaleca "dążenie do Boga". Czyli człowiek nie może być wyzywany od "diabłów", oszczerców", "bolszewików", bo to raczej nie o to chodzi. Tak ogólnie przypominam pewne kwestie, bo - rodzi się dziwny nawyk "nie myślenia" przez pewne grupy, które sądzą, że z góry nadane jest im sądzenie o kimś. Ludzie, którzy spędzenie godziny w kościele uznają za czyn wręcz obowiązkowy i chyba jedyny w ich życiu, które potwierdza jakoby to, że posiadają jakąś duszę. Kłótnie o to, kto bardziej ma racje prowadzi do powstawania różnych nestorianizmów, monofizytyzmów, apolinaryzmów, tryteizmów modalizmów, monopersonanizmów i innych "izmów", ku uciesze "logicznego diabełka", którym jest "Hania", która wyjaskrawia najbardziej pospolite i najbardziej ujemne cechy "katolicyzmu", z jakim, niestety mamy nieprzyjemność spotykać się na co dzień. Jednak nie zapominajmy, że robią to ludzie, a człowiek ma prawo do (co też jest zapisane z Ewangelii) do błądzenia.

Dlatego kłótnie o to, kto ma tutaj racje uważam za nieporozumienie ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Rdzeń katolicyzmu to przede wszystkim zasady moralne, takie jak poszanowanie bliźniego.
Druga częśc dla mnie niezrozumiała


Wychodzi na to, że katolicyzm to rodzaj filozofii, jak buddyzm, lub taoizm. Jeśteś katolikiem i zadziwiłeś mnie elementarnym brakiem podstaw co do tzw rdzenia katolickiej religii.
Nie ma w katolicyzmie zasady poszanowania bliźniego. Wiem, że brzmi to prowokacyjnie.

W drugiej części chodziło mi o wypowiedź tostera, tak miażdżącą w ocenie i kipiącą nienawiścią. Niech mi odpowie, czym się inspiruje w takich wypowiedziach mocno (delikatnie mówiąc) krytycznych w ocenie dla wiary katolickiej.

S.

Ona krytykowała wiarę katolicką czy rydzyka? Doczytaj, jeśli można.

Jest taka zasada, która mówi: kochaj bliźniego jak siebie samego. Z całym szacunkiem, ale ja tu widzę nakaz poszanowania.

Faktycznie traktuję katolicyzm jako rodzaj filozofii i sposobu na życie (jednak). Oczywiście opiera się to na wierze, ale samo podejści do swojej religijności to już sprawa indywidualna.
Ty masz takie, ja mam zdaje się inne
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

M. Krzywak, bardzo jasno napisane i bez dąsania się na kogokolwiek.


A Tosterek mówił o ścierwu Rydzyka. Bardzo to obraźliwe.
Jesteśmy ludźmi delikatnych acz znaczących rozróżnień. Ludźmi zdaje się większej wrażliwości na słowo, czujący jego cięzar i znaczenie. Nie powinniśmy chyba dac się ponieść emocjom.
Cieszę się, że uznajesz zasady chrześcijańskie za drogowskazy w dążeniu do coraz lepszego życia. Jednak Katolicyzm to nie zespół zasad, nie światopogląd, ale spotkanie z żywym i obecnym Bogiem, tu i teraz, a więc jest to akt umysłu, który nazywamy wiarą. To relacja, żywy dialog. Stąd nie wystarczy by katolik szanował bliźniego. W Ewangelii Jezus powiedział: "Będziesz miłował bliźniego..." - to coś więcej niż zasada.

ps. Proponowałbym zacząć nowy wątek na forum, bo widzę, że istnieje potrzeba żywego dialogu, nie awantury.


huaaa

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W zasadzie dyskusja, którą tu prowadzicie trwa od początków chrześcijaństwa, ewoluują jedynie środku przekazu (wpierw miały nam religię wyperswadować lwy w koloseum, dziś robią to autobusy w Londynie). Ale tak naprawdę donikąd nas taka rozmowa nie zaprowadzi, jak zauważył już pan Michał.
Poszukiwanie takich skarbów jak "źródło prawdy" czy "rdzeń katolicyzmu" kojarzy mi się z pewnym opowiadaniem, które czytałam będąc dzieckiem - jakieś zwierze, bodaj piżmowiec, cały czas było prześladowane zapachem piżma, i nie było w stanie określić skąd on [zapach] pochodzi. Przemierzał cały świat coraz bardziej dręczony zapachem, i dopiero kiedy padł gdzieś na szczytach gór, z głodu i wycieńczenia, zdał sobie sprawę, że to był jego własny zapach, cały czas będący w nim, bliziutko.
Taka dobranocka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • (Na motywach powieści „Piknik na skraju drogi”, Arkadija i Borysa Strugackich)   ***   Dlaczego wylądowali? Nie wiadomo. Zostawili w powietrzu dziwnie mżące kręgi, które obejmują szumiące w nostalgii drzewa.   Które kołyszą się i chwieją w blasku księżyca albo samych gwiazd… Albo słońca... Albo jeszcze jednego słońca…   Powiedz mi, kiedy przeskakujesz płot, co wtedy czujesz? Nic? A co z promieniowaniem, które zabija duszę?   Wracasz żywy. Albo tylko na pozór żywy. Bardziej na powrót wskrzeszony. Pijany. Duszący się językiem w gardle.   Sponiewierany przez grawitacyjne siły. Przez anomalie skręcające karki.   Słońce oślepia moje zapiaszczone oczy. Padającymi pod kątem strumieniami, protuberancjami…   Ktoś tutaj był (byli?) Bez wątpienia.   Byli bez jakiegokolwiek celu. Obserwował (ali) z powodu śmiertelnej nudy.   Więc oto razi mnie po oczach blask tajemnicy. Jakby nuklearnego gromu westchnienie.   Ktoś tu zostawił po sobie ślad. I zostawił to wszystko.   Tylko po co?   Piknikowy śmietnik? Być może.   Więcej nic. Albowiem nic.   Te wszystkie skazy…   Raniące ciała artefakty o upiornej obcości.   Nastawiając aparaturę akceleratora cząstek, próbujemy dopaść umykający wszelkim percepcjom ukryty świat kwantowej menażerii   Przedmioty w strumieniach laserowego słońca. W zimnych okularach mikroskopów…   Nie dające się zidentyfikować, obłaskawić matematyczno-fizycznym wzorom.   Bez rezultatu.   *   Zaciskam powieki.   Otwieram.   *   Przede mną pajęczyna.   Srebrna.   Na całą elewację opuszczonego domu. Skąd tutaj ta struktura mega-pająka?   Pajęczyna, jak pajęczyna…   Jadowita w swym jedwabnym dotyku. Srebrzy się i lśni. Mieni się kolorami tęczy.   Ktoś tutaj był. Ktoś tutaj był albo byli. Ich głosy…   Te głosy. Te zamilkłe. Wryte w kamień w formie symbolu.   Nie wiadomo po co. Kompletnie nie do pojęcia.   Milczenie i cisza. Piskliwa w uszach cisza, co się przeciska przez gałęzie, żółty deszcz liści.   W szumie przeszłości. W dalekich lasach. W jakimś oczekiwaniu na łące…   Elipsy. Okręgi.   Owale…   Kształty w przestrzeni…   Fantomy przemykające między krzakami rozognionej gorączką róży. W strumieniu zmutowanych cząstek. Rozpędzonych kwarków…   Rozpędzonych przez co?   Przez nic.   Po zapadnięciu mroku liżą moje stopy żarzące się lekko płomyki. Idą od ziemi. Od spodu. Ich obecność to pewna śmierć.   Sprawiają, że widzę swoje odbite w lustrze znienawidzone JA.   W głębokich odmętach  schizoidalnego snu. Zresztą wszystko tu jest śmiertelne i tkliwe. Pozbawione fizycznego sensu.   (Kto chce skosztować czarciego puddingu?   Bar za rogiem stawia)   Dużo tu tego. W powietrzu. Iw ziemi.   W nagrzanych od słońca koniczynach, liściach babiego lata.   Krążyłem tu wokół jak wielo-ptak. W kilku miejscach jednocześnie.   I byłem wszędzie. I byłem nie wiadomo, gdzie. Tak daleko na ile pozwala wskrzeszany chorobą umysł   Tak bardzo daleko…   Wystarczy dotknąć złotej sfery, aby się wyzbyć wstrętnego posmaku cierpienia…   Gdyby nie ta przeklęta wyżymaczka, która zachodzi śmiertelnym cieniem drogę…    (Włodzimierz Zastawniak, 2024-04-20)      
    • Powiem tak, Dziewczyno - lecz się, niekoniecznie przez pisanie. Kiedyś się udzielał Kiełbasa, czy coś takiego. To było równie prostackie i wulgarne. 
    • - A na groma ta fatamorgana... - A na groma ta fatamorgana?    
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        W tym cała rzecz, że logiką płata czasami figle artystom OBRAZ, wywrócił  farby kwantem fizyki, chemii — człowieka zakrył kolorem   Ponoć w Mordnilapach właśnie zachowany czar w języku daje myślom możliwości postrzegania tego wątku w sztuce malowanej — O bok! Mózgu   Dzięki bardzo, że zechciałeś się przyjrzeć całości, jaka daje więcej pytań niż odpowiedzi, na których głównym filarem — tak mi się wydaję —  jest środkiem.   Pozdrowienia!
    • @Starzec wierzyłam kiedyś w ludzi i w nich pokładałam nadzieję, ale to minęło, bezpowrotnie, przestałam być naiwna:P nie tęsknię, za tym stanem
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...