Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

powrót


Konrad Ciok

Rekomendowane odpowiedzi

Szemrana ulica, chodnik
zawalony gratami nędznych rzeźbiarzy.
Przysypiamy na dworcu, z którego
wykopano dwunastolatków.

Świt drąży noc jak przebiśnieg
tnący zsiadłe mleko zimy.
Kawa, jakiś odjazd. Cienie łuszczą się
jak martwa skóra. Siedzimy,

nawijamy na lśniącą szpulę języka:
zalew, brat, długa długa podróż do,
stare rowery i przesiadka na ponton.

Niektóre słowa nadal zbyt ostre,
by je przepchnąć przez gardło.

Ten, co miał nas wyjebać
okazał się tylko strachem. Pamiętam,
kiedyś przy tej studni
cioteczna siostra chwaliła mi się
ledwo co zasianymi piersiami.

Tłumy przynależnych dogasają
pod domem kultury. W poniedziałek
wrzody ciał rozpryskują się na chodniku.
Ciągle ranek. Mówisz, że

to trwa już zbyt długo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...