Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rozmowa


Rekomendowane odpowiedzi

Rozmowa zaczęła się tak: „Naprawdę nie wiem co powiedzieć...”, a skończyła się tak: „Wypierdalaj!”. Co było pomiędzy - nie pamiętam. Mam o wiele lepsze zdarzenia do zachowywania w pamięci (i gówno mnie obchodzi, co na ten temat ma do powiedzenia Freud).
Po rozmowie od razu poszedłem do baru „Nad spaloną ziemią”. Gdy przechodziłem ulicami oświetlanymi brudnym, głęboko żółtym światłem pewne słowa tkwiły w moich uszach jak odłamki szkła – chciałem za wszelką cenę je uciszyć. „Nad spaloną ziemią” to dość miły w dotyku (taki po męsku szorstki) przybytek, o dopasowanej do nazwy kolorystyce: dominuje tu czerń urozmaicana żółtymi i czerwonymi akcentami. Właściciele lokalu dopilnowali, by nie tylko wystrój panował do nazwy. I tak można przyprawić zamówienie popiołem (za dodatkową opłatą popiół doprawiany jest strachem – mocna rzecz), wszędzie czuć swąd spalenizny, a klienci umierają z gorąca. Zaraz po wejściu podszedłem do ciemnoczerwonej lady.
- Czego? – (ze) zmęczonym przyzwyczajeniem zapytał barman
- Kieliszka wody z Lety.
- Coś ostatnio dużo jej pijesz. – skomentował (z) niechęcią.
- Jedna kolejka nie zaszkodzi.
Z jednej kolejki zrobiło się kilka, przez co czas się stopił i dopiero po niewiemiluminutach przypomniałem sobie, że należałoby wrócić do domu. Problem w tym, że równocześnie zapomniałem gdzie mieszkam. Szybko wyszedłem z pubu i zacząłem szwendać po Mieście. Miasto jest ogromnie i anonimowe: zero zabytków, zero historii i zero punktów orientacyjnych. Tylko identyczne wieżowce.
Po kilku godzinach bezowocnych poszukiwań mojej igły w stogu igieł usiadłem na betonowej ławce. Bolały mnie nogi. Często mnie bolą, co jest dość uciążliwe – są moim jedynym środkiem transportu. Dodatkowo każdy atak bólu łączy się z atakiem zazdrości – ja też chciałbym od czasu do czasu kogoś poboleć. Wkrótce zasnąłem.
Obudziłem się po południu. Nie wiedziałbym, czy jest świt, czy może zmierzch, gdybym nie zapytał się przechodnia o godzinę. Drapacze chmur skutecznie zasłaniają słońce, zakrywając cieniem ulice i przepuszczając zaledwie echo światła, przez co Miasto – niezależnie od pory dnia - wygląda tak samo. Nigdy nie wyjechałem z Miasta, więc nie widziałem słońca i dnia w pełnej jego krasie. Wiem tylko, że jest.
Przeziębiony powoli przypominałem sobie, co się działo wczoraj wieczorem. Nie przypomniałem sobie wszystkiego – do dziś nie wiem, czy piłem w pubie coś jeszcze i co dokładnie robiłem po wyjściu z niego. Po dojściu do siebie szukałem dalej swojego mieszkania, ale sfrustrowany monotonią otoczenia usiadłem na krawężniku. Po godzinie bezczynności postanowiłem, w akcie desperacji, zapytać się byle przechodnia gdzie mieszkam. Akurat szedł facet, który wyglądał, jakby wiedział. Wstałem, podbiegłem do niego i zapytałem:
- Przepraszam, nie wie Pan, gdzie mieszkam?
- Nie wiem. Po prostu idź naprzód.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mimo wszystko nie podoba mi się ta nazwa "Nad spaloną ziemią";p w sumie jak dla mnie nie ma tu nic nadzwyczajnego w tym tekście, choć mam wrażenie, że chciałeś nadać mu jakiś głębszy sens.
"Szybko wyszedłem z pubu i zacząłem szwendać po Mieście" "zapytać się byle przechodnia" "niewiemiluminutach" - co to jest się pytam;p raczej słaby neologizm

"każdy atak bólu łączy się z atakiem zazdrości – ja też chciałbym od czasu do czasu kogoś poboleć" koniec w zasadzie prosty i banalny ale pasuje i może być

generalnie nie jest to jakiś zły tekst, ale mega raczej też nie. Przyzwoicie w miare

Pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...