Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Wiosna


Rekomendowane odpowiedzi

- „Po zielonej łące skakały zające” – początek dziecięcej rymowanki zaklinował mi się gdzieś w mózgu, nie pozwalając myślom popłynąć dalej. Nie mogłam sobie przypomnieć następnych linijek, a im dłużej próbowałam, tym bardziej nie mogłam. Było to nieznośnie irytujące.
- Skąd takie cholerstwo się bierze? Przyczepi się do człowieka i koniec. Jak to było? „Po zielonej łące …”. Zaraz, zaraz... Może jakieś kwiatki? Motylki? – Kombinowałam uparcie.
- Wszytko przez tę wiosnę – zezłościłam się w końcu, dając za wygraną. – Parę razy błyśnie słońce, kilka tulipanów wylezie spod zeszłorocznych śmieci i zaraz wszyscy dostają amoku! Na ławce pod moim oknem już zagnieździły się zakochane pary. Że też im tyłki nie poprzymarzają! W końcu to dopiero połowa kwietnia. Jeszcze może być zimno – myślałam ponuro.
Już ponad pół godziny stałam w porannym korku. Co kilka minut kolumna samochodów przesuwała się dwa metry do przodu. W porywach, trzy metry. Zapchany autobus na prawym pasie, pluł spalinami prosto na mnie. Nie dawałam rady go wyprzedzić; co trochę się wysforowałam, to mój pas zwalniał, a jego przyspieszał. Byłam niemal pewna, że tłusty facet, rozpłaszczony przy szybie od mojej strony, obserwuje te zawody ze złośliwą satysfakcją. Na lewym pasie, chwilami było jakby trochę lepiej, ale nie sposób było się tam dostać. Z kolei za mną, jakiś elegancik w nowiutkim Fordzie, co najmniej od kwadransa nie odrywał od ucha komórki, co jakiś czas machał też rekami, jakby z kimś zawzięcie dyskutował.
- On też się spóźni do pracy. Na pewno oberwie po premii – pomyślałam nieżyczliwie, bez cienia współczucia.
- „Po zielonej łące …”. – „Po zielonej murawie przechadzały się pawie”! – Nieoczekiwanie przypomniały mi się dwa następne wersy. Zachęcona sukcesem, wytężyłam pamięć ze wszystkich sił, ale przebłysk już minął, za to przegapiłam zmianę świateł i wylądowałam na samym środku przejścia dla pieszych.
- Oczu pani nie ma? Kto pani dał prawo jazdy? – Starszawa kobieta z wypchanymi siatkami zatrzymała się przy lewym zderzaku. Surowy, świdrujący wzrok przykuł mnie do fotela.
– Jak opuszczę szybę, to mnie jeszcze bardziej zruga – pospiesznie cofnęłam rękę i bezczelnie odwróciłam głowę. Inni bez protestów przeciskali się na drugą stronę jezdni. - Tego tylko brakuje, żeby mi jeszcze pogroziła pięścią. Dobrze, że ma obie ręce zajęte – przemknęło mi przez głowę. Myliłam się. Już na chodniku, baba postawiła siatki i dała upust świętemu oburzeniu. Odetchnęłam dopiero, kiedy samochody ruszyły.
- Kto pani dał prawo jazdy? – Nadal dźwięczało mi w uszach. – Żeby ona wiedziała ile się namęczyłam, żeby mi je dali!- Koszmar minionego roku znów, jak żywy, stanął mi przed oczami. Sześć niezdanych egzaminów. Jedno piekące upokorzenie po drugim. Miesiące wyczekiwania na następny termin. Dziesiątki godzin jazd doszkalających. Bezsilna złość na własną nieudolność. Urażona ambicja, to bolało najbardziej. Kobieta sukcesu, z wdziękiem pokonująca kolejne szczeble kariery, sprowadzona przez prostackich egzaminatorów do roli pokornego petenta. Ale w końcu udało się, i to bez łapówek. Zwyciężyłam. Przecież liczy się tylko to, że zdałam, nikomu nie muszę się zwierzać, ile czasu to trwało.
- Ciekawe, że zawsze jak o tym myślę, poprawia mi się humor, a dzisiaj jakoś nie … – Nerwowo zerknęłam na czerwone cyferki zegara. Dochodziła dziewiąta. Za godzinę miałam umówionego klienta w firmie, na ostatnie uzgodnienia przed podpisaniem umowy. Tyle, że przy tym tempie jazdy byłam bez szans. A komórka, oczywiście, została w torebce, którą jak co dzień, jeszcze w garażu wrzuciłam do bagażnika. Odruch bezwarunkowy, zasłużona sława złodziei grasujących na skrzyżowaniach robiła swoje.
- No to mogę sobie zadzwonić, chyba w patelnię! – Stwierdziłam z goryczą. Parszywa wyobraźnia natychmiast ochoczo podsunęła mi dantejskie sceny w biurze, jak już do niego dojadę. Najpierw zrobiło mi się gorąco. Potem, każda cząsteczka mnie obruszyła się na jawną niesprawiedliwość, wreszcie, uświadomiłam sobie, że chyba nic nie mogę zrobić. W tamtej chwili zrozumiałam, co to znaczy, poczuć się jak przekłuty balon. Bezradnie rozejrzałam się dookoła. Mijałam właśnie skwer, na którym obficie żółciły się forsycje. Niektóre ukwiecone gałęzie, natrętnie afiszując się urodą, wychylały się aż na chodnik, muskając przechodniów. Na kamiennym obramowaniu klombu, jeszcze fioletowego od krokusów, głośno świergotały wróble. Przy wysmarowanej graffiti ławce, w plamie słońca wyłaniającego się zza sąsiedniej kamienicy, jakaś młoda dziewczyna ustawiała wózek z dzieckiem. Nagle poczułam, że coś się we mnie odblokowało. Wiosna … Jednak cudowna rzecz, ta wiosna …
Na następnych światłach nieoczekiwanie roześmiałam się w głos, aż usłyszał mnie chyba pasażer sąsiedniej Laguny, bo spojrzał podejrzliwie. Jak na zawołanie, z zakamarków pamięci wypłynęły brakujące słowa:
„Przez zielone trawniki
Cwałowały koniki
A w zielonym lasku
Po żółciutkim pasku
Przystając co krok
Spacerował smok”.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1) „nie pozwalając myślom popłynąć dalej.” – czy aby na pewno tu chodzi o myśli? Mam niejakie wątpliwości.
2) „Nie mogłam sobie przypomnieć następnych linijek” – dlaczego linijek, a nie kolejnych, dalszych słów piosenki? Te linijki nie pasują mi.
3) „Na ławce pod moim oknem już zagnieździły się zakochane pary” – nie pasuje mi to „zagnieżdżenie” – może „romansują zakochane pary”, „szczebioczą”.
4) „W końcu to dopiero połowa kwietnia. Jeszcze może być zimno” – Dlaczego może być zimno? – Jest zimno. Np. „Jeszcze mimo słonecznych dni jest zimno” -
5) „pluł spalinami prosto na mnie” – pluje się cieczą, spalinami można dmuchnąć, buchnąć, (wordowski słownik synonimów wskazuje jeszcze kilka innych czasowników)
6) „Byłam niemal pewna, że tłusty facet, rozpłaszczony przy szybie od mojej strony, obserwuje te zawody ze złośliwą satysfakcją.” – Zdanie kojarzy mi się z tym, co napisał Johny w swoim ostatnim opowiadaniu. Trafiłem? 
Oczywiście, nie traktuj tego jako zarzut z mojej strony.
7) „nie odrywał od ucha komórki” – chyba lepiej „nie odrywał komórki od ucha”
8) rekami - rękami
9) „jakby z kimś zawzięcie dyskutował” – „najwyraźniej z kimś zawzięcie dyskutował” , to „jakby” jest w kontekście logicznym zdania bez sensu.
10) „- Oczu pani nie ma? Kto pani dał prawo jazdy?” – Zdania te bohaterka usłyszała przez szybę, więc niech wspomni, że ledwie usłyszała te zdania przez zamkniętą szybę, czy że domyśla się takiej treści zdań staruszki. Stwórz jakiś problem spowodowany przez szybę.
11) A propos powyższego, dobrze byłoby gdyby bohaterka wcześniej miała szybe lekko otwartą, żeby te spaliny podrażniły gardło – innymi słowy, żeby rzeczywiście były czymś uciążliwym – przez to wartym wspomnienia w tekście.

Moim zdaniem powyższy tekst jest mocno niedopracowany. Wygląda na świeży, jeszcze bardzo ciepły towar, a przecież warsztat literacki to nie piekarnia. Trzeba w powyższym tekście więcej dramaturgii i fabuły, bo jest papierowy.
Pozdrawiam serdecznie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo dziękuję za szczegółowe uwagi. Przeanalizowałam je. Na gorąco z niektórymi poprawkami się nie zgadzam, ale - jak piszesz- to nie piekarnia, muszę nabrać więcej dystansu, żeby je wykorzystać. Napisałam ten tekst przed tygodniem, czytałam i poprawiałam go tyle razy, że już sama nie dostrzegam wad. Najwięcej kłopotu mam z Twoją uwagą, że w tekście brakuje dramaturgii i fabuły. Moim zamierzeniem było opisanie banalnej sytuacji, z jaką każdy się spotyka. Bohaterka stoi uwięziona w korku, wścieka się, więc negatywnie postrzega całe otoczenie, wkurza ją, że nie potrafi sprostać sytuacji, dodatkowo, jak na złość, własna pamięć płata jej figle. W takim stanie ducha czasem jeden celny obraz jest w stanie zmienić ogląd świata. Starałam się wiernie oddać uczucia bohaterki. W mojej koncepcji nie było miejsca na fabułę, w sensie, że coś się dzieje, chyba, że ja źle rozumiem to słowo. Chodziło mi raczej o przedstawienie sylwetki psychologicznej. Ale szanuję Twoje zdanie – jeśli uważasz, że tekst jest papierowy i niedopracowany, to musi coś w tym być. Trudno jest pisać ciekawie o rzeczach zwykłych. Jeszcze pomyślę. Pozdrawiam serdecznie – Ania
P.S. Zbieżność autobusu z tekstem Johny’ego jest absolutnie niezamierzona i przypadkowa. Nie ośmieliłabym się.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Don Cornellos: Mówisz - masz:

1) „Nie mogłam sobie przypomnieć następnych linijek” – moja bohaterka jest wzrokowcem, pamiętała rymowankę z kolorowej książeczki a nie z przedszkolnego śpiewania - dlatego wybrałam "linijki" - ale w przypadku innej bohaterki Twoja wersja byłaby oczywiście OK
2) „Na ławce pod moim oknem już zagnieździły się zakochane pary” – w tym sformułowaniu chodziło o wrażenie, że to zjawisko trwa już od pewnego czasu, ma znamiona zasiedzenia - ani „romansują zakochane pary” ani „szczebioczą” nie oddaje tych intencji
3) „W końcu to dopiero połowa kwietnia. Jeszcze może być zimno” – tego zdania nie można interpretować w oderwaniu od kontekstu poprzednich dwóch zdań, bo to jest ciąg jednej myśli - zakochane pary przesiadują stale na ławce bo kilka ostatnich dni było ciepłych ale w połowie kwietnia pogoda jest kapryśna i lada dzień może się zmienić na zimową; wszak mówi przysłowie: kwiecień-plecień ....
4) „pluł spalinami prosto na mnie” – oczywiście masz rację, że spalinami się nie pluje - ale chodziło mi o wyrażenie negatywnych emocji bohaterki - kiedy jest się złym na cały świat to wydaje się, że wszyscy i wszystko są przeciwko tobie i chcą ci dokuczyć, a określenie "pluć na kogoś" jest obraźliwe. Zresztą wydaje mi się, że spotyka się określenie "samochód jadąc wypluwał kłęby czarnego dymu". Skoro dymu może to chyba i spaliny może?
5) „jakby z kimś zawzięcie dyskutował” – znowu wyrywasz część zdania z kontekstu, którym jest machanie rekami , a więc: "co jakiś czas machał też rekami, jakby z kimś zawzięcie dyskutował" dla mnie słowo "jakby" wydaje się tu całkiem logiczne i na miejscu.

Co o tym sądzisz? Ania

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właściwie Don już wszystko zauważył.
Tekst przyjemny, miła atmosfera, jednak trochę brak jakiejś akcji, "dzianiny". Np. Jakiś facet w błękitnym Mondeo, w korku, mógłby dostać trzęsiawki na wiosenny widok rozanielonej Anny O. I niechby była to niezła jazda ze stłuczką z tramwajem włącznie. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Marcepanie, no dobrze, Wasze na wierzchu, spróbuję dorobić jakieś mięsko do tej historii. Sorry, ale czytając, co napisałeś przypomniał mi się Patryk z mojego poprzedniego tekstu, który dodałby natychmiast "I najlepiej żeby to było krwawe". Obiecuję, że się postaram.

Bardzo Ci dziekuję za przeczytanie i komentarz do Grafomana. Święta prawda co piszesz. Sądzę, że tak jak mój bohater, ja także wciąż jeszcze jestem na etapie zachłyśnięcia się odkryciem nieznanej dotąd strony własnego "ja" i jak można się łatwo zorientować z różnorodności moich tekstów - wciąż poszukuję. Bardzo serio Ci dziękuję za mądry komentarz - pozdrawiam - Ania

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co o tym sądzę?

1) "linijki" - to szczegół, od biedy strawi je nawet wymagający czytelnik, więc niech sobie już będą te linijki. Jednak na marginesie powiem Ci, że póki jeszcze nikt nie mówi o mnie jako o wybitnym pisarzu, to w trakcie pisania, kiedy mam podobny dylemat, wybieram to słowo, to wyrażenie, które najpełniej i najdokładniej oddaje znaczenie myśli - w przypadku omawianego zdania twojego tekstu najpełniej znaczenie oddaje wyrażenie "nie mogłam sobie przypomnieć następnych słów". Takie podejście jest niewątpliwie pewnego rodzaju asekuracją. Zgadzam się. Jednakże uczy dyscypliny myślowej i z czasem przynosi coraz to lepsze efekty. Folgowanie sobie w nieprecyzyjnym dobieraniu słów, moim zdaniem, nie przyśpieszy postępów w rozwoju warsztatu. Zwłaszcza na początku drogi pisarskiej, kiedy z racji bycia amatorami popełniamy najróżniejszego typu błędy - każde nieprecyzyjne nazwanie rzeczy jest odbierane przez czytelnika jako zwykła nieudolność. Nikt nie będzie się bawił w interpretowanie, że np. bohaterka jest wzrokowcem i pewnie dlatego tak się wyraziła. Na chęć interpretacji trzeba sobie zasłużyć ciężką pracą. Pomijam zawodowych krytyków, którzy robią to dla pieniędzy.
2) „Na ławce pod moim oknem już zagnieździły się zakochane pary” - Zacznijmy od tego, co znaczy "zagnieździć się"?
cyt. "gnieździć się (Wilga)
cz. ndk VIIb 1. ‘o zwierzętach, szczególnie ptakach: budować sobie gniazdo, legowisko itp. schronienie, zamieszkiwać je i wychowywać w nim potomstwo; mieć siedlisko’ 2. ‘zwykle o uczuciach: skupiać się, koncentrować się w danym miejscu; mieścić się’ 3. ‘mieszkać lub przebywać w zbyt ciasnym pomieszczeniu’ 4. ‘wiercić się, szukając najwygodniejszej dla siebie pozycji (na podobieństwo ptaka w gnieździe); mościć się’"
Nijak nie pasują mi schadzki w parku na ławce z porównaniem do zagnieżdżenia.
Przyjmijmy że ktoś napisał taki tekst:
"Ta zakochana para przez trzy lata każdej zimy, niemalże codziennie przesiadywała w kawiarni "ABC", wiosną o ile nie padało i nie było zimno gruchali do siebie w parku na ławce, a latem do późnego wieczora wylegiwali się na plaży. Po trzech latach stwierdzili, że chcą być ze sobą już zawsze i zaczęli robić wszystko by jak najszybciej uwinąć sobie własne gniazdko, które będzie schronieniem dla nich i ich potomstwa."
W powyższym przykładzie gniazdko, domyślne "zagnieżdżenie" ma swój tradycyjny sens. Ty natomiast stworzyłaś, moim zdaniem jakąś metaforę, której kompletnie nie czuję i nie rozumiem. Może znów mamy do czynienia z brakiem precyzyjnego nazwania rzeczy, czy też metaforą nie oddającą sensu zjawiska.
Aniu, nie możesz mówić, o każdym zjawisku, które trwa od pewnego czasu, że ma znamiona zasiedzenia -czyli że można wyrazić się słowem "zagnieżdżenie". To mylenie pojęć, gdyż "zasiedzenie" jest terminem typowo prawniczym, z kolei "zagnieżdżenie" znaczy to, o czym to już pisałem.
3) „W końcu to dopiero połowa kwietnia. Jeszcze może być zimno”. W kontekście użytego słowa "zagnieżdżenia" rzeczywiście to zdanie ma dużo sensu. Ale na rzeczy patrzmy jednak trochę realistycznie. Młodzi siedzą na ławce, tak? Jak długo posiedzą? Niech i dwie, trzy godziny posiedzą. Tyle siedzą i w domu i w szkole i w pracy - Aniu, wszystko to, to ich gniazdka? Nie.
Po co, bohaterka martwi się, że jeszcze może być zimno, nie rozumiem? Będzie zimno - będzie zbyt zimno, to jak znam życie, ci zakochani albo nie spotkają sie tego dnia w parku albo posiedzą tylko chwilę i pójdą gdzieś gdzie będzie cieplej.
4) Rzeczywiście kiedy przeczytałem zacytowany przez Ciebie związek frazeologiczny "wypluwał kłęby dymu" nic już nie raziło moich oczu. No właśnie, Aniu po co wymyślać coś, co może być negatywnie odebrane, jak można spokojnie posłużyć się funkcjonującą frazeologią. Napisz po prostu "wypluwał kłęby spalin" i będzie super.
5) Albo Ja Ciebie nie rozumiem albo Ty mnie. Problem tkwi w zdaniu "machał rękami jakby z kimś zawzięcie dyskutował". Kłócimy się o słowo "jakby", tak? Więc, dla mnie naturalnym byłoby użycie tego słowa, gdyby ktoś napisał taki tekst:
"Dyrygent machał rękami jakby z kimś zawzięcie dyskutował" albo "Franek tak szybko zbierał owoce jarzyn, że wydawało się, iż machał rękami jakby z kimś zawzięcie dyskutował". Czyli ktoś robił coś, w taki sposób jakby robił coś innego. W twoim zdaniu facet rozmawia przez komórkę i jak to często w rozmowach gestykuluje przy tym. Moim zdaniem nie ma miejsca w tym zdaniu na "jakby". Zobaczymy może inni czytelnicy będą mieć przeciwne zdanie. Wszak możliwe, nawet bardzo, że się we wszystkim mylę.
Pozdrawiam serdecznie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Don – rzeczowość twoich argumentów po prostu rozkłada na łopatki. Wprawdzie moja niepokorna dusza jeszcze próbuje coś przebąkiwać, ale już nie dopuszczam jej do głosu, acz z jednym wyjątkiem - przy czym od razu mówię, że nie chodzi tu o mój babski upór czy ambicję - tylko naprawdę nie rozumiem, dlaczego nie pasuje Ci to nieszczęsne „jakby”. To słowo w swej istocie oznacza przypuszczenie. Bohaterka widzi w lusterku faceta rozmawiającego przez telefon i wymachującego rekami ale go przecież nie słyszy, więc może tylko przypuszczać, że dyskutuje. Wymachiwanie rekami jest wyrazem emocji ale niekoniecznie mających swe źródło w wymianie argumentów. Facet może być po prostu ekspresyjny z natury a rozmawiać może z żoną, robiąc jej ostre wymówki bo rano odkrył, ze zniszczyła mu nieodwracalnie ulubioną koszulę podczas prasowania. Zaręczam Ci, ze w takiej sytuacji nie ma miejsca na dyskusję. To tyle z mojej strony.
Na marginesie chciałabym się podlizać, że taki komentator jak Ty, to prawdziwy skarb na forum. Sądzę, że nie tylko ja, ale i każdy czytający komentarze do cudzych tekstów, dzięki Tobie może się o wiele szybciej nauczyć jak unikać niektórych wpadek. Wielkie dzięki za poświęcony czas - Ania

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj! Przeczesali Ci chłopaki ten utwór, przeczesali!
Ale to nie ja ich nasłałem, z zemście za Twoje uwagi „haiku – nie haiku”, na temat mojej pisaniny!!!
Ja tutaj chciałem „z zupełnie innej beczki. O!

Samo opowiadanie napisanie czysto i sensownie – ale trochę ... bez celu.
Ani nie wywołałaś u mnie „korkowego” poczucia beznadziei i straty czasu (nie wykorzystana tłusta morda z autobusu – w celu narastającej furii) – ani też nie wprowadziłaś żadnego elementu zaskoczenia, KONIECZNEGO w tak małej formie.
Po prostu opisałaś pewna prozaiczną czynność, jak np. mycie zębów - youtube.com/watch?v=QifM6Uz8taY – tu adres do świetnego skeczu na ten temat.

Wiem, wiem – chodziło Ci o Pozytywną Przemianę bohaterki, rodem z amerykańskich poradników (po dolarze tuzin). To także nie za bardzo chwyciło. Może ciut za szybka i bezproblemowa ta przemiana???

A na koniec kilka uwag osobistych.
1 – Kilka tygodni temu sprzedałem auto i teraz chodze pieszo. No i kiedy widzę „kierowcę”, stojącego na środku pasów dla pieszych – to mam ochotę, po prostu, przespacerować mu się po masce – i kiedyś naprawdę to zrobię !

2 – Torebkę możesz wozić na siedzeniu obok – tylko trzeba ją przypiąć pasem samochodowym – jak pasażera – za uchwyt.

3 - Zrób ukłon w stronę czytających to mężczyzn i podaj markę samochodu za Tobą - bo cały czas myślę - jaki to mógł być Ford :))?
Już MARCEPAN 30 - to starał się skorygować. Bo tak jak byś opisała kobietę na ulicy w sukience "nieokreślonego koloru." Czytelniczki by to także zdenerwowało, prawda?

4 – U nas , studenci śpiewali tak:

„ Na zielonej trawce – raz, dwa, trzy
Pasły się Pratchawce – raz, dwa, trzy
Mówi jeden do drugiego
Pokaż cewkę Malpighiego !

No a teraz, Aniu – zrób Pani Wenie mocnej kawy – co by nie uciekła – i PIIIIIIIIISZ !!!!
Ja idę także jej poszukać – Pa!

M.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja się jeszcze zastanowie po cichu czy nie lepiej by ten tekst brzmiał gdyby napisany był w 3 os.
Ale ja sie niemal zawsze nad tym zastanawiam;p zwłaszcza gdy sama biore sie za tekst, w której osobie pisać. Co do tych linijek to ja sie zgodzę z Anią. Co do "jakby" zgodze sie z Donem, podobnie jeśli chodzi o "jeszcze może być zimno". W kwestie zagnieżdżania i plucia spalinami nie wchodze wcale;) Tekst jest czytelny, trudno czasem opisywać sceny z życia codziennego tak, żeby wszyscy byli zadowoleni;) Też podejmowałam takie próby m.in. w "Wysiadłam z życia".

Ta męczarnia z przypomnieniem sobie jakiegoś tekstu, który męczy pojawiając sie w głowie nie wiadomo czemu i po co, jest mi znana hehe. Myślę, że po wszystkich uwagach pod tym tekstem możesz spokojnie napisać znów coś w tym klimacie tak, żeby chłopcy byli zadowoleni;p

Poza tematem, Marek Twoja uwaga nr 1 rozłożyła mnie na łopatki;)))

Pozdrawiam autorkę i wszystkich dyskutujących

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Marek,
dzięki za uwagi, które jasno dowodzą, że kolejny raz moje intencje rozminęły się z odbiorem czytelnika. Wcale nie chciałam akcentować pozytywnej przemiany bohaterki - po prostu takie rzeczy się zdarzają. Co do uwag osobistych - to, że tekst jest napisany w pierwszej osobie nie znaczy, że wiernie opisałam swoją codzienną drogę do pracy - tylko wynika z mojego założenia, że taka forma wzmocni wiarygodność (choć oczywiście wykorzystałam swoje obserwacje). Nie mniej za cenne rady praktyczne i wskazówki udoskonalenia tekstu bardzo dziękuję. Pozdrawiam - Ania
P.S. Masz na to tylko słowa, ale wśród moich rozlicznych wad, mściwość się nie znajduje na pewno.

UFO,
fajnie, że zabrałaś głos w tej dyskusji. Spróbuję poprawić i rozwinąć ten tekst zgodnie z sugestiami, natomiast jeśli chodzi o następne próby, to gna mnie już do czegoś całkowicie nowego.
Do usłyszenia - Ania

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

siemasz
uwagi uzupełnie jedynie fragmencikiem:

"przesuwała się dwa metry do przodu. W porywach, trzy metry. " - jedne metry zbędne

czasem tak jest, że jakieś krótkie wrażenie przeczyszcza coś w korze mózgowej ;P

ładne, ładne

zawodziłem z mamą
przy pianinie
ten sam początek reszta była inna

zdrówko
Jimmy

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Chyba już wszystkie błędy ci pokazali ;) Opowiadanie mi się podoba, takie lekkie, a jednocześnie dające do myślenia. Spodobało mi się jak opisałaś końcówkę opowiadania. I masz rację - wiosna to jednak cudowna rzecz. Pozdrawiam - Dominika J (niegdyś Dominika Stara).

Edytowane przez idan (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Godny pochwały wiersz, niestety nie pomaga odpowiedzieć na nurtujące mnie pytanie: czy męka Jezusa miała sens? Podczas kazania w kościele mówiono, że Jezus przyszedł odkupić nasze winy. W jaki sposób miał odkupić, skoro zamiast słuchać i naśladować, ludzie pozwolili przybić go do krzyża i skazać na okrutną śmierć? Czynienie zła było czymś tak normalnym, że nikogo nie obchodziło, natomiast słowo Jezusa budziło głos sumienia oraz poczucie występku, które chciano zagłuszyć, dlatego zamiast tego, który przyszedł nas zbawić, uniewinniono pospolitego przestępcę, przez co ludzkość pogrążyła się w jeszcze większym grzechu. A mimo to dziś prawią: „zmazał nasze winy”, po czym wracają beztrosko do niemoralnego życia. Nigdy nie mogłem tego pojąć, nikt nie potrafił mi tego wytłumaczyć, dlatego przestałem chodzić na lekcje religii i wyruszyłem w podróż statkiem, żeby na dalekim morzu odnaleźć spokój ducha, lecz go nie zaznałem nawet na krańcu świata. Nieodkupione grzechy chodzą za mną krok w krok, nie dają mi spać, jedynie śmierć może położyć temu kres. Dziś piątek przejmującego smutku i męki, zatem wylewajmy łzy nad żywotem naszym nędznym.

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Ciekawa podróż bohatera przez życie, wzbogacana wspomnieniami i refleksjami, jak w życiu każdego z nas. Dwa drobiazgi:  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Jeszcze nie spotkałem pijanego, który wyznałby otwarcie, iż jest pijany, a wprost przeciwnie: im bardziej pijany, tym uparciej utrzymuje, że jest trzeźwy.   To chyba jakiś specjalny wagon, gdyż przedział pierwszej klasy miał sześć miejsc do siedzenia, a przedział drugiej klasy osiem miejsc. Obecnie na większości kolei europejskich obydwie klasy mają po sześć miejsc. Ale ogólnie całkiem niezłe.

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • ,, Boże, mój Boże,  czemuś mnie opuścił? ,,   niedawno wołaliśmy ,, witaj KRÓLU,,  a dziś ,, na krzyż z nim,,  i ukrzyżowaliśmy Jezusa    po ludzku w bólu żali się ON szuka pociechy u Boga Ojca  zawierza się Mu całkowicie   ,, niech się stanie jak Ty  chcesz, a nie jak Ja chcę…   do końca jest Człowiekiem    umarł jak każdy z nas  to jedyna droga do domu Ojca tam nas oczekuje  idźmy do Niego z ufnością    Jezu ufam Tobie    2022 /2024 andrew  cytaty Ps. 126, Piątek  dzień męki i śmierci Jezusa
    • Wiejskie kościółki Małe, drewniane Duże, murowane Na tych poddaszach wiją gniazda jaskółki   Msze wieczorne, czy te nad ranem Na radość ślubów, na rozpacz pogrzebów Schodzą się ludzie ze wszystkich brzegów W tych ścianach modlitwy zamurowane   Blask wpada nieśmiało przez świetlik Oświetla wiernych oczy I policzki, które czasem łza zmoczy W tych oczach - mętlik   Obok kościółka, mała aleja Tłumy dusz, nie wiadomo skąd Ktoś w ich dusze ma jednak wgląd W tych duszach - nadzieja   Biją głośno kościelne dzwony Ciche łkanie przy pustym grobie Cmentarną ziemię wróbelek dziobie W tej ziemi, z tych łez, wyrosną klony   Wiejskie kościółki Ptakom - schronienie Ludziom - zbawienie Zapewnią te małe przyczółki    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...