Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

tylko dla CIEBIE


Kris Poranny

Rekomendowane odpowiedzi

gorący klimat
chłonie dusza
spragniona przerwy w cierpieniu
otwierać zmysłom
drogi przestworza
czasem manowce - częściej pustynie

dzisiaj
w drżący nastrój wiedziony
tym smakiem ostrym
zapachem kobiety
która stęskniona spoczęła w zbożu
mienionym na nekter słodkiej podniety

i tylko szkoda
żałość i trwoga
co się ukaże po otrzeźwienu
czy pozostaną jeszcze manowce
na które zawieść się pozwolimy



kris o poranku

P.S.

moderator szajbus wymaga loginu dwu !!!!cczłonowego , ten posiada trzy!!!człony , całe szczęście że "moderator" to tylko jeden CZŁON !!!!! żeby nie napisać członek
ech ten świat stanął na głowie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

przeczytalam tytuł i pomyślałąm, hmm to chyba nie do mnie i to w sumie może połowę odepchnąć od czytania, bo "za pewne" dedykowany. A komu? Osobie która wie. Ja nic nie wiem? Nie do mnie? Nie czytam :) Taka mi się dedukcja wytworzyła...

ale do rzeczy - nektar z pewnościa miał być :)
pierwsza i druga strofa naprawdę przyjemne, ale trzecia już jakby odstawała, nie wiem konkretnie czemu...

i jeszcze jedno Drogi Krisie darowałbyś takie peesy pod wierszem.

Serdecznie pozdrawiam
Natalia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a proszę bardzo

nie pasi mi podwójne "i" w

i tylko szkoda
żałość i trwoga

w ogóle to nie wiadomo z początku czego szkoda skoro potem wątek zostaje urwany, bo nie szkoda żałości czy trwogi, więc czego..? O właśnie może zamiast tego "i" dać "czy"? Czy to zbyt mocno zmieni sens?
No tak, ale wtedy powtórzy się "czy"...

i trochę mało polotnie brzmi "pozostaną jeszcze manowce na które zawieść się pozwolimy" zmiana szyku nic nie pomaga chyba. W każdym razie w porównaniu z resztą wypada najsłabiej.

Ale to moje zdanie na ten temat.

Czy teraz możesz mi odpowiedzieć?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

w zasadzie mogło by być : i tylko szkoda i żałość i trwoga ,
byłoby 3 x "i" , czy było by to bardziej niestosowne ?
lecz jeśli się czyta : to zawieszam głos nad szkoda bo ściska mi serce żałość i strach ( inaczej trwoga ) itd. itp .


co do reszty to - powinnaś - za co ci dardzo dziekuję a najbardziej za to że Twoją uwagę przyciągnął nie tylko pees .


kris o poranku

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



To niech Pan następnym razem nie wścieka się i pohamuje emocje.

Oczywiście, może Pan krytykować moderatora i administratora, ale nie obrażać. To samo tyczy się innych czytelników.

To nie jest serwis tego typu, jak Pan myśli. Głupot i inwektyw pełen(a) jest onet.pl/wp.pl - jeżeli brakuje tego Panu, to proszę udać się tam.

I mam nadzieję, że ostatni raz zwracam Panu uwagę i uszanuje Pan powagę tego miejsca.
[sub]Tekst był edytowany przez moderator dnia 23-05-2004 03:32.[/sub]
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • stoję  wpatrzony w lustro  a świat  świat przechodzi obok  chciałbym  mu coś powiedzieć    może...  nawet wykrzyczeć    brak odwagi   4.2024 andrew  
    • (Na motywach powieści „Piknik na skraju drogi”, Arkadija i Borysa Strugackich)   ***   Dlaczego wylądowali? Nie wiadomo. Zostawili w powietrzu dziwnie mżące kręgi, które obejmują szumiące w nostalgii drzewa.   Które kołyszą się i chwieją w blasku księżyca albo samych gwiazd… Albo słońca... Albo jeszcze jednego słońca…   Powiedz mi, kiedy przeskakujesz płot, co wtedy czujesz? Nic? A co z promieniowaniem, które zabija duszę?   Wracasz żywy. Albo tylko na pozór żywy. Bardziej na powrót wskrzeszony. Pijany. Duszący się językiem w gardle.   Sponiewierany przez grawitacyjne siły. Przez anomalie skręcające karki.   Słońce oślepia moje zapiaszczone oczy. Padającymi pod kątem strumieniami, protuberancjami…   Ktoś tutaj był (byli?) Bez wątpienia.   Byli bez jakiegokolwiek celu. Obserwował (ali) z powodu śmiertelnej nudy.   Więc oto razi mnie po oczach blask tajemnicy. Jakby nuklearnego gromu westchnienie.   Ktoś tu zostawił po sobie ślad. I zostawił to wszystko.   Tylko po co?   Piknikowy śmietnik? Być może.   Więcej nic. Albowiem nic.   Te wszystkie skazy…   Raniące ciała artefakty o upiornej obcości.   Nastawiając aparaturę akceleratora cząstek, próbujemy dopaść umykający wszelkim percepcjom ukryty świat kwantowej menażerii   Przedmioty w strumieniach laserowego słońca. W zimnych okularach mikroskopów…   Nie dające się zidentyfikować, obłaskawić matematyczno-fizycznym wzorom.   Bez rezultatu.   *   Zaciskam powieki.   Otwieram.   *   Przede mną pajęczyna.   Srebrna.   Na całą elewację opuszczonego domu. Skąd tutaj ta struktura mega-pająka?   Pajęczyna, jak pajęczyna…   Jadowita w swym jedwabnym dotyku. Srebrzy się i lśni. Mieni się kolorami tęczy.   Ktoś tutaj był. Ktoś tutaj był albo byli. Ich głosy…   Te głosy. Te zamilkłe. Wryte w kamień w formie symbolu.   Nie wiadomo po co. Kompletnie nie do pojęcia.   Milczenie i cisza. Piskliwa w uszach cisza, co się przeciska przez gałęzie, żółty deszcz liści.   W szumie przeszłości. W dalekich lasach. W jakimś oczekiwaniu na łące…   Elipsy. Okręgi.   Owale…   Kształty w przestrzeni…   Fantomy przemykające między krzakami rozognionej gorączką róży. W strumieniu zmutowanych cząstek. Rozpędzonych kwarków…   Rozpędzonych przez co?   Przez nic.   Po zapadnięciu mroku liżą moje stopy żarzące się lekko płomyki. Idą od ziemi. Od spodu. Ich obecność to pewna śmierć.   Sprawiają, że widzę swoje odbite w lustrze znienawidzone JA.   W głębokich odmętach  schizoidalnego snu. Zresztą wszystko tu jest śmiertelne i tkliwe. Pozbawione fizycznego sensu.   (Kto chce skosztować czarciego puddingu?   Bar za rogiem stawia)   Dużo tu tego. W powietrzu. Iw ziemi.   W nagrzanych od słońca koniczynach, liściach babiego lata.   Krążyłem tu wokół jak wielo-ptak. W kilku miejscach jednocześnie.   I byłem wszędzie. I byłem nie wiadomo, gdzie. Tak daleko na ile pozwala wskrzeszany chorobą umysł   Tak bardzo daleko…   Wystarczy dotknąć złotej sfery, aby się wyzbyć wstrętnego posmaku cierpienia…   Gdyby nie ta przeklęta wyżymaczka, która zachodzi śmiertelnym cieniem drogę…    (Włodzimierz Zastawniak, 2024-04-20)      
    • Powiem tak, Dziewczyno - lecz się, niekoniecznie przez pisanie. Kiedyś się udzielał Kiełbasa, czy coś takiego. To było równie prostackie i wulgarne. 
    • - A na groma ta fatamorgana... - A na groma ta fatamorgana?    
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        W tym cała rzecz, że logiką płata czasami figle artystom OBRAZ, wywrócił  farby kwantem fizyki, chemii — człowieka zakrył kolorem   Ponoć w Mordnilapach właśnie zachowany czar w języku daje myślom możliwości postrzegania tego wątku w sztuce malowanej — O bok! Mózgu   Dzięki bardzo, że zechciałeś się przyjrzeć całości, jaka daje więcej pytań niż odpowiedzi, na których głównym filarem — tak mi się wydaję —  jest środkiem.   Pozdrowienia!
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...