Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rzeczpospolita Krakowska


JacekSojan

Rekomendowane odpowiedzi

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Jakiej carowej? Czy mówimy o Ukrainie Zachodniej, czy wschodniej? Na zachodniej, czyli w Galicji Wschodniej, poczucie narodowości ukraińskiej, odrębnej od polskiej bazowało na kościele greckokatolickim, unickim, która to unia w zaborze rosyjskim została zlikwidowana. Kultura ukraińska miała możliwość rozwinąć sie w zaborze austriackim, gdy tym czasem w części rosyjskiej zakazano wydawać książki po ukraińsku. Dla Rosji carskiej narodu ukraińskiego "nie ma, nie było i nie będzie" (cyt.). Na Ukrainie wschodniej bardzo późno rozwinęła sie świadomość narodowa i też raczej przychylano się do koncepcji autonomii, związku z Rosją. Lenin wprawdzie uznał prawo narodów do samostanowienia, jednak co jest w tym przewrotne, to tylko w zakresie autonomii. Ta decyzja była mu potrzebna w celach propagandowych, w walce z Rosją Carską. Godził się na chwilowe rozluźnienie związku z danym terytorium ale nigdy nie zakładał ich całkowitej utraty. Wypadki 17 września po raz kolejny pokazały jak Rosja potrafi wykorzystać propagandowo pewne kwestie. Oczywiście, że pretekst. Ale gdyby nie istniał ten pretekst, Moskwa znalazłaby inny. Tereny wschodnie Polski zostały wcielone do ZSRR. Natomiast w czerwcu 1941 roku po ataku Niemiec na ZSRR, Ukraińcy próbowali utworzyć własne państwo, na czele rządu stanął Jarosław Stećko, jednak Niemcy aresztowaniami rozbili tę inicjatywę.W planach Rosji, czy carskiej, czy czerwonej nigdy nie istniało istnienie niezależnej Ukrainy.
Jeśli cofamy się do okresu przed rozbiorowego, to należy mieć świadomość, że ideologia imperium Rosyjskiego bazowała na teorii Moskwy, jako trzeciego Rzymu. Carowie rościli sobie pretensje do obrony prawosławia (!), co pozwalało im wtrącać się w wewnętrzne sprawy innych państw. W XIX wieku doszedł do tego panslawizm. I tak się to mniej więcej przedstawia. W ogólnym skrócie.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 63
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Czytając dyskusję powyższą zauważyłem, że dośc sporo tu argumentów takie ideologizującej natury: to wspomina się o prawie narodów czy tez mniejszości do samostanowienia to znowu o sprawiedliwości dziejowej. Muszę powiedzieć, że taki szlachetny idealizm jest przyjemny - ale niestety jest też zupełnie nie na miejscu. W polityce międzynarodowej bowiem nie liczy się wcale to, po czyjej stronie leży sprawiedliwość - liczą się interesy światowych mocarstw i (w mniejszym stopniu) prawo międzynarodowe.

Z punktu widzenia prawa międzynarodowego niepodległość Kosowa jest mocno dyskusyjna. Jeżeliby uznać niepodległość Kosowa, to byłaby to pierwsza po 1945 zmiana granic na podstawie jednostronnych deklaracji; wszystkie inne następowały na skutek traktatów pokojowych, a więc i państwo, które traciło terytorium wyrażało na te zmiany zgodę. Najnowszy przykład to niepodległość Czarnogóry - zresztą ogłoszona w porozumieniu z rządem w Belgradzie. Tymczasem sprawa Kosowa - niezgodna zresztą z aktem końcowym KBWE - ma się inaczej: mamy tu do czynienia z secesją dokonaną przez mniejszość narodową. Co dziwniejsze, mniejszość ta nie proklamuje włączenia Kosowa do Albanii, kraju swej narodowości, tylko proklamuje niepodległość. Zauważmy, jak absurdalną mamy sytuację: z Albanią A sąsiaduje teraz Albania B, koło siebie mamy więc dwa państwa zamieszkałe przez jeden naród. To sytuacja po 45 niespotykana. Jeśli uznamy ten precedens i uznamy, że winien on być stosowany w praktyce międzynarodowej - no to mamy przed sobą wizję licznych nowych państw i rewizji granic. Mamy mniejszość węgierską w Rumunii i na Słowacji, mamy Basków w Hiszpanii, Szkotów w Wielkiej Brytanii, mamy mniejszość rosyjską w Mołdawii i w Gruzji (Górny Karabach, Osetia Pd.), mniejszość ormiańską w Azerbejdżanie, mniejszość albańską w Macedonii, mniejszość serbską w Chorwacji. No i przede wszystkim mamy Bośnię i Hercegowinę, której połowa terytorium - patrząc kategoriami etnicznymi - powinna się obecnie znajdować w terytorium Chorwacji lub Serbii (pl.wikipedia.org/wiki/Grafika:Narody_jugoslawii.png). Tym niemniej wątpię, by ktoś uznał secesję Serbów od Bośni i Hercegowiny.

Ogólnie rzecz biorąc: granice państwowe w Europie nie zawsze pokrywają się z granicami etnicznymi. Dla krajów wielonarodowych secesja Kosowa jest zagrożeniem integralności terytorialnej: stąd nie leży w interesie Rosji, Rumunii, Słowacji, Hiszpanii, Mołdawii, Ukrainy, Bośni, Macedonii, Grecji (mniejszość albańska) czy Cypru (Cypr Północny) uznanie Kosowa. A to tylko Europa: jeśliby uznać precedens Kosowa za obowiązujący to byłoby to prawdziwą tragedią dla Afryki. Tam granice państw w ogóle, ale to w ogóle nie pokrywają się z granicami etnicznymi (dla przykładu, etnolingwistyczna mapa Nigerii: /www.lib.utexas.edu/maps/africa/nigeria_linguistic_1979.jpg). A trudno grupom etnicznym w Afryce odmawiać statusu narodów: lud Hausa liczy ponad 30 milionów ludzi, jest więc europocentryczną brednią nazywac go plemieniem. Jeżeli iśc tropem Kosowa, to potrzebujemy rewizji granic w całej Afryce - wolę nie mysleć jakie wojny i rzezie by się z tym wiązały. Wątpię więc, by niepodległość Kosowa zyskała poklask w Afryce - na razie uznał ją tylko Senegal. Tak więc biorąc pod uwagę prawo międzynarodowe: status Kosowa będzie nieuregulowany przez długie lata. Kosowa nie zostanie uznane przez ONZ (Chiny i Rosja mają prawo weta) - i USA popierając secesję Kosowa o tym wiedziały.

Oczywiście pojawia się pytanie: czy była alternatywa. Oczywiście, była, i to wyraźna. Należało inwestować w Serbię i w Albanię, tak by państwa te miały szanse w bliskiej przyszłości (15-20) lat na członkowska w Unii Europejskiej. W Unii Europejskiej kwestia granic państwowych nie jest pierwszoplanowa - a po przystąpieniu obu państw do Schengen Albańczycy z Kosowa nie odczuwaliby nawet specjalnie faktu, że mieszkają w Serbii, a nie w Albanii. W między czasie zaś nalezało zaś tworzyć wielonarodowe państwo serbskie. Tym niemniej UE popełniło tu grzech zaniechanie, co - myślę - zaowocuje nierozwiązaniem konfliktu na Bałkanach przez długie lata.

Ja osobiście boję się o Serbię. Serbia utraciła w ostatnich dwudziestu latach większość swojego terytorium - to musi być szokiem dla narodu, bez względu na to po czyjej stronie leżała wina. Co więcej: Serbia jest obecnie takim łatwym chłopcem do bicia. Mówiło się Serbom: obalcie Milosevica, UE Wam pomoże - nic dziwnego więc, że Serbowie mają prawo czuć się Unią zawiedzeni. I naprawdę: jedynym krajem, który konsekwentnie opowiada się po stronie Serbii jest Rosja. Może nam się to nie podobać, ale nie dziwmy się, że Serbowie zwracają się teraz do Rosji. Alternatywa integracji z UE jest dla Serbów najlepsza - ale zbyt wiele gorzkich pigułek karze się im przełykać, by była ona naprawdę nęcąca.

Podsumowując: uważam, że secesja Kosowa to niebezpieczny i niepotrzebny precedens.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podsumowując: uważam, że secesja Kosowa to niebezpieczny i niepotrzebny precedens.
-------------------------------------------------------------------------------

Dnia: Dzisiaj 00:46:25, napisał(a): Antoni Leszczyc

Kpiąc z takiego precedensu, jak "niepodległość Kosowa" poszedłem na skróty myślowe, nie podając pełniejszego uzasadnienia dla swojego stanowiska, ale mniemając - że poeci w lot chwytają aluzje i sami są w stanie uzupełnić tło kwestii; wolałem sprowokować dyskusję, aby w wymianie zdań i opinii naświetlić problem w sytuacji rzeczywiście zupełnej bezradności i bezsilności - myślę - trzeźwego obserwatora, ale nie bezdusznego jak mi tu zarzucono;
jestem pełen uznania dla wszystkich dyskutantów pod moim wątkiem, bo to Oni mnie przekonali, że było warto!
Dziękuję!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


I tu nie ma Pan racji, ponieważ w Kosowie mniejszość stanowią Serbowie. 90% to Albańczycy. Odsyłam do wcześniejszych wypowiedzi i uważniejszego ich czytania, bo warto. Mam na myśli komentarze zdzislawa dyrmana. Pzdr
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Mniejszość narodowa, oddzielna, wspólnotowa grupa różniąca się od pozostałych mieszkańców kraju pochodzeniem czemu może towarzyszyć odrębność językowa, kulturalna, religijna. Mniejszość narodowa może zamieszkiwać określony teren lub być rozproszona po całym państwie, mieć wykształcone poczucie odrębności, posiadać autonomię lub spotykać się z dyskryminacją i prześladowaniem. (wiem.onet.pl)"

Albańczycy z Kosowa byli - czy też są, zależy czy uznawać niepodległość Kosowa - mniejszością narodową w Serbii i już Panu tłumacze dlaczego. Otóż zagadnienie mniejszości narodowej dotyczy całego terenu danego kraju a nie jego wyodrębnionej - nawet przez utworzenie autonomii - części. Baskowie na terenie kraju Basków czy Katalończycy w Barcelonie stanowią większość mieszkańców - natomiast w odniesieniu do całej Hiszpanii stanowią oni mniejszość narodową. Podobnie: choć Rosjanie stanowią większość mieszkańców w niektóych regionach Estonii, to w odniesieniu do całego kraju - tak należy to rozpatrywać - stanowią oni mniejszość narodową. Takie rozumienie mniejszości narodowej jest ugruntowane w prawie międzynarodowym, co znalazło wyraz i w polskiej ustawie z dnia 6 stycznia 2005 r. o mniejszościach narodowych i etnicznych oraz o języku regionalnym. (Dz.U. z 2005 r. Nr 17, poz. 141, Nr 62, poz. 550). Mniejszość narodową stanowi, w rozumieniu ustawy, grupa obywateli polskich, która, m.in: jest mniej liczebna od pozostałej części ludności Rzeczypospolitej Polskiej; w sposób istotny odróżnia się od pozostałych obywateli językiem, kulturą lub tradycją; ma świadomość własnej historycznej wspólnoty narodowej; utożsamia się z narodem zorganizowanym we własnym państwie. Jak Pan widzi definicja ta doskonale odnosi się do Albańczyków z Kosowa.

Zresztą, nawet gdyby przyjąć inną definicję mniejszości narodowej, to i tak nic by to w tej sytuacji nie zmieniło. Albańczycy stanowilą zdecydowaną większość w Kosowie - i nadal nie usprawiedliwia to ich prawa do secesji. Przyznanie takiego prawa byłoby niebezpiecznym precedensem, o czym pisałem powyżej.

PS. Nie ma za co Panie Jacku :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



×
×
  • Dodaj nową pozycję...