Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Dzwonek do drzwi


Karol Samsel

Rekomendowane odpowiedzi

chciałbym żeby to był
chłopiec w zielonym tużurku
z imieniem jehuda
wygrawerowanym nad lewą powieką

małe zielone dziecko
o stopach nieprzemakalnych
niczym morze śródziemne
i oczach gęstych jak rodos

słońce zgasłoby wtedy na krócej
klomby za oknem
zrywałby wiatr z drugiej
księgi machabejskiej

na pytanie czemu ja
jehuda opowiedziałby
o stuleciu samotności

wziąłbym go na przejażdżkę
tam gdzie nigdy nie było
gorączki ani ukąszenia

potem nakazałbym ciszę
palce twardo na kierownicy
krzyk wycieraczek
i święty krzysztof
tak by z cieniem chłopca
tworzył puchar wina

nie płacz jehudo
bóg się śmieje
tylko przez łzy


27-28.01.2008r.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

interesująca propozycja artystyczna; oksymorony dobrze osadzone w sposobie obrazowania, czuje się podskórnie dramatyczną wizję otwartą na czas - na przeszłość i przyszłość; metaforyka zatrzymująca swoją symboliką;
hermeneutyka tekstu pełna odwołań (literackich, geograficznych, kulturowych) stawia przed czytelnikiem duże wymagania interpretacyjne;
podoba mi się;
bardzo!
J.S

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj Karol. Krój no że te wiersze wiersze nie tylko na siebie. Rzeczywiście podążanie każdym naznaczonym szlakiem nie jest łatwe. Poza tym wczuj się w czytelnika, który dłużej wertuje wikipedię, niż sam utwór. Chodzi mi o to, żebyś nie był skurwiałym egoistą i dał mi też się zachwycić. Z drugiej strony mogę zrozumieć, że masz parcie na konkretny temat. Czy wiersze pisane dla siebie winno się serwować w publicznych żarłodajniach? Rozważ.

Z rzeczy technicznych, to przedobrzyłeś z tym "małym zielonym dzieckiem". No przecież wiadomo, że jak dziecko, to nie ogromne.

wziąłbym go na przejażdżkę
tam gdzie nigdy nie było
gorączki ani ukąszenia

potem nakazałbym ciszę
palce twardo na kierownicy
krzyk wycieraczek
i święty krzysztof
tak by z cieniem chłopca
tworzył puchar win

ej tu można się pogubić. Nie wiadomo gdzie się kończy "nakazywanie" peela. Poza tym ten fragment się kupy nie trzyma Karolu. Jesteś z dzieciakiem na przejażdżce, potem krzyk wycieraczek, jak rozumiem wypadek i "dobra śmierć", której święty krzysztof jest patronem... i ten święty krzysztof z cieniem dziecka tworzy puchar wina... nie stary, popłynąłeś po całości (ja rozumiem że sw. krzysiek jest tez patronem żeglaży:P). Odnajdujesz się w tej mozajce symboli? Ej może poczytaj sobie jak na przykład K.K. Baczyński je dawkuje, to może znajdziesz przekonujące przesłanki, aby nieco przystopować.

Pozdrawiam jak zawsze serdecznie O. D.

P.S.

Czy ktoś mi pomoże odnaleźć tutaj oksymorony, o których pisał Jacek? Chyba oślepłem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszystkim z serca dzięki:). Przyzywam moce i niebiosy na świadków, że próbowałem pisać prosto i bez udziwnień - oczywiście nie wyszło:). Nie chodzi o konkretnego Jehudę, ale to nie ma znaczenia, tekst w końcu do autora interpretacyjnie nie należy. Pomysł z Amichajem kuszący. Muszę przyznać, że odczytanie wypadku samochodowego w przedostatniej zwrotce jest również zaskakujące i ciekawe. Fajnie, jeszcze raz dziękuję i może zaproponuję, żeby uwzględnić tylko sytuację liryczną, nie skupiać się na wikipedii. "Małe zielone dziecko" to rzeczywiście tautologia, wybacz, Subiektywie. A ten Krzysztof i dziecko - przyznaję, naplątałem i czuję kontrowersję tego fragmentu.

Dziękuję i wszystkich najserdeczniej pozdrawiam:).

PS Puenta to nie cytat, a mowa niezależna peela, stąd ta (pewnie trochę myląca) kursywa.

PS 2 A Baczyński właśnie za takie teksty zasłużył, na to, na co zasłużył. Klasyka.

PS 3 Może Jackowi (mogę?) chodziło o to nieprzemakalne morze? Ale mogę się tylko domyślać:).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Cała tematyka moich postów ogranicza się do wierszy i lyricsów z kilku krajów: Persji, Rosji, Japonii, Chin, Brazylii, rzadziej Włoch i Skandynawii. Na przykład temat japoński https://poezja.org/forum/utwor/182069-wakacje-miłości-koi-no-bakansu/ https://poezja.org/forum/utwor/188983-zimowy-krajobraz-cieśniny-tsugaru-winter-seascape-of-the-tsugaru-straits/ https://poezja.org/forum/utwor/181501-shadow-klss-pocałunek-cienia/ https://poezja.org/forum/utwor/204337-arse-is-a-book-dupa-to-książka/ https://poezja.org/forum/utwor/182414-a-sudden-discovery-nagłe-odkrycie/ https://poezja.org/forum/utwor/189045-nad-morzem-nad-morzem-niebieskim-by-the-sea-by-the-blue-sea/ https://poezja.org/forum/utwor/209201-enka-prefecture-prefektura-enka-演歌県/ https://poezja.org/forum/utwor/209775-najsłynniejszy-wiersz-haiku-przez-basho-bashos-most-famous-haiku/ https://poezja.org/forum/utwor/183254-hokku-użytkownika-basho-matsuo/ nie licząc stron, na których tematyka Japonii jest powiązana z innymi tematami lub jest reprezentowana przez moje własne japońskie opusy.    
    • @Tyrs To beznadziejny przypadek z ego na wysokiej orbicie... okołośmietnikowej. Na każdym portalu ma ,,swoich" czytelników.    A tak na serio, to startuje w konkursie erekcjato a tam jest ogromna kasa... więc nie przeszkadzaj jej w pracy i nie zaczepiaj, bo menopauza przeszła po niej i nie zostawiła nic z delkatności... zresztą sam zobaczysz w jaki sposób Ci odpisze. Generalnie szkoda naszej wrażliwości....   DOBREGO DNIA

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • stoję  wpatrzony w lustro  a świat  świat przechodzi obok  chciałbym  mu coś powiedzieć    może...  nawet wykrzyczeć    brak odwagi   4.2024 andrew  
    • (Na motywach powieści „Piknik na skraju drogi”, Arkadija i Borysa Strugackich)   ***   Dlaczego wylądowali? Nie wiadomo. Zostawili w powietrzu dziwnie mżące kręgi, które obejmują szumiące w nostalgii drzewa.   Które kołyszą się i chwieją w blasku księżyca albo samych gwiazd… Albo słońca... Albo jeszcze jednego słońca…   Powiedz mi, kiedy przeskakujesz płot, co wtedy czujesz? Nic? A co z promieniowaniem, które zabija duszę?   Wracasz żywy. Albo tylko na pozór żywy. Bardziej na powrót wskrzeszony. Pijany. Duszący się językiem w gardle.   Sponiewierany przez grawitacyjne siły. Przez anomalie skręcające karki.   Słońce oślepia moje zapiaszczone oczy. Padającymi pod kątem strumieniami, protuberancjami…   Ktoś tutaj był (byli?) Bez wątpienia.   Byli bez jakiegokolwiek celu. Obserwował (ali) z powodu śmiertelnej nudy.   Więc oto razi mnie po oczach blask tajemnicy. Jakby nuklearnego gromu westchnienie.   Ktoś tu zostawił po sobie ślad. I zostawił to wszystko.   Tylko po co?   Piknikowy śmietnik? Być może.   Więcej nic. Albowiem nic.   Te wszystkie skazy…   Raniące ciała artefakty o upiornej obcości.   Nastawiając aparaturę akceleratora cząstek, próbujemy dopaść umykający wszelkim percepcjom ukryty świat kwantowej menażerii   Przedmioty w strumieniach laserowego słońca. W zimnych okularach mikroskopów…   Nie dające się zidentyfikować, obłaskawić matematyczno-fizycznym wzorom.   Bez rezultatu.   *   Zaciskam powieki.   Otwieram.   *   Przede mną pajęczyna.   Srebrna.   Na całą elewację opuszczonego domu. Skąd tutaj ta struktura mega-pająka?   Pajęczyna, jak pajęczyna…   Jadowita w swym jedwabnym dotyku. Srebrzy się i lśni. Mieni się kolorami tęczy.   Ktoś tutaj był. Ktoś tutaj był albo byli. Ich głosy…   Te głosy. Te zamilkłe. Wryte w kamień w formie symbolu.   Nie wiadomo po co. Kompletnie nie do pojęcia.   Milczenie i cisza. Piskliwa w uszach cisza, co się przeciska przez gałęzie, żółty deszcz liści.   W szumie przeszłości. W dalekich lasach. W jakimś oczekiwaniu na łące…   Elipsy. Okręgi.   Owale…   Kształty w przestrzeni…   Fantomy przemykające między krzakami rozognionej gorączką róży. W strumieniu zmutowanych cząstek. Rozpędzonych kwarków…   Rozpędzonych przez co?   Przez nic.   Po zapadnięciu mroku liżą moje stopy żarzące się lekko płomyki. Idą od ziemi. Od spodu. Ich obecność to pewna śmierć.   Sprawiają, że widzę swoje odbite w lustrze znienawidzone JA.   W głębokich odmętach  schizoidalnego snu. Zresztą wszystko tu jest śmiertelne i tkliwe. Pozbawione fizycznego sensu.   (Kto chce skosztować czarciego puddingu?   Bar za rogiem stawia)   Dużo tu tego. W powietrzu. I w ziemi.   W nagrzanych od słońca koniczynach, liściach babiego lata.   Krążyłem tu wokół jak wielo-ptak. W kilku miejscach jednocześnie.   I byłem wszędzie. I byłem nie wiadomo, gdzie. Tak daleko na ile pozwala wskrzeszany chorobą umysł   Tak bardzo daleko…   Wystarczy dotknąć złotej sfery, aby się wyzbyć wstrętnego posmaku cierpienia…   Gdyby nie ta przeklęta wyżymaczka, która zachodzi śmiertelnym cieniem drogę…    (Włodzimierz Zastawniak, 2024-04-20)      
    • Powiem tak, Dziewczyno - lecz się, niekoniecznie przez pisanie. Kiedyś się udzielał Kiełbasa, czy coś takiego. To było równie prostackie i wulgarne. 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...