Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
Wesprzyj Polski Portal Literacki i wyłącz reklamy

takie tam...


marcin_wojdan

Rekomendowane odpowiedzi

jedno jest życie i jedno spełnienie,
czasem nie mogę nie wiem co sie dzieje,
mieszam sie w zyciu jak poplatany,
szukam czegos zyciowo układany,
niczym grosze jestem rozsypany,
ufam ludziom naiwnością schwytany...
na końcu wykorzystany i splamiony,
niby jest okey jednak siedzę pogrążony,
no powiedz mi czemu nie jestem doskonały??
nie znam się na niczym lecz w głębi może jestem zakochany,
miłość do ludzi nie zawsze jest see yaa,
chciałbym wzajemności ciepła lecz mnie coś zabija,
każdego dnia chcę być dobry i jestem pokornmy,
lecz czasem pokazuję rogi,
jestem zły podły pokropny...
..powiedz mi tez dlaczego jestem chłodny...??

ref.
wiele twarzy masz raz lepsze raz gorsze,
jednak bądz sobą i nie bierz z życia co najgorsze....

No właśnie brak podziękowania,
utracona wtedy słota,
nie wiesz kiedy spadnie twoja krona złota,
no własnie nie wiesz co sie stanie,
jak reagować na czyjes zachowanie,
nie wiesz czy zycie to poezja,
a może poprostu męcząca Cię anoreksja,
masz czasem dosyć tej ludzkości,
chcesz skakać z mostu dla śmiertelnej przyjemności,
zostawić wszystko ze względu zero kredytu,
powiedz mi człowieku czy pozostaniesz w szyku??
jak to jest czy poddanie to rozwiązanie,
czy odejscie od wszystkiego to amswwerowanie?
no nie nie dawaj ciała pozostań na ziemi...
baz sobą pozostań przy życiu ze swoją chorobą,
bo niby wszystko jest do dupy,
lecz życie to przyjemne okruchy.....

ref.
wiele twarzy masz raz lepsze raz gorsze,
jednak bądz sobą i nie bierz z życia co najgorsze....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam Szanownego Pana.
Czytajac tytul "takie tam" , "przelecialy" mnie dwie mysli.
Albo to bedzie kicha i autor zdaje sobie z tego sprawe albo wrecz przeciwnie - stworzy cos z banalu.
Coz, musze przyznac, ze wiersz(?) okazal sie tym pierwszym.

"jedno jest życie i jedno spełnienie,
czasem nie mogę nie wiem co sie dzieje,"

banal, zakrapiany banalem... a potem jest jeszcze gorzej:(

Jesliby rozpatrywac ten tekst jako piosenke to przepraszam ale nie chce jej slyszec pachnie mi to "sepami milosci"
"okey" that's all "see yaa" dude.

Przepraszam za szczerosc ale niektorzy ja cenia:)
Pozdrawiam i zycze lepszych dni:)


Ps. "pokornmy", "krona" - witac pospiech w pisaniu :0 tak, tak muza czasem ulatuje :)d
"bo niby wszystko jest do dupy"



Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • stoję  wpatrzony w lustro  a świat  świat przechodzi obok  chciałbym  mu coś powiedzieć    może...  nawet wykrzyczeć    brak odwagi   4.2024 andrew  
    • (Na motywach powieści „Piknik na skraju drogi”, Arkadija i Borysa Strugackich)   ***   Dlaczego wylądowali? Nie wiadomo. Zostawili w powietrzu dziwnie mżące kręgi, które obejmują szumiące w nostalgii drzewa.   Które kołyszą się i chwieją w blasku księżyca albo samych gwiazd… Albo słońca... Albo jeszcze jednego słońca…   Powiedz mi, kiedy przeskakujesz płot, co wtedy czujesz? Nic? A co z promieniowaniem, które zabija duszę?   Wracasz żywy. Albo tylko na pozór żywy. Bardziej na powrót wskrzeszony. Pijany. Duszący się językiem w gardle.   Sponiewierany przez grawitacyjne siły. Przez anomalie skręcające karki.   Słońce oślepia moje zapiaszczone oczy. Padającymi pod kątem strumieniami, protuberancjami…   Ktoś tutaj był (byli?) Bez wątpienia.   Byli bez jakiegokolwiek celu. Obserwował (ali) z powodu śmiertelnej nudy.   Więc oto razi mnie po oczach blask tajemnicy. Jakby nuklearnego gromu westchnienie.   Ktoś tu zostawił po sobie ślad. I zostawił to wszystko.   Tylko po co?   Piknikowy śmietnik? Być może.   Więcej nic. Albowiem nic.   Te wszystkie skazy…   Raniące ciała artefakty o upiornej obcości.   Nastawiając aparaturę akceleratora cząstek, próbujemy dopaść umykający wszelkim percepcjom ukryty świat kwantowej menażerii   Przedmioty w strumieniach laserowego słońca. W zimnych okularach mikroskopów…   Nie dające się zidentyfikować, obłaskawić matematyczno-fizycznym wzorom.   Bez rezultatu.   *   Zaciskam powieki.   Otwieram.   *   Przede mną pajęczyna.   Srebrna.   Na całą elewację opuszczonego domu. Skąd tutaj ta struktura mega-pająka?   Pajęczyna, jak pajęczyna…   Jadowita w swym jedwabnym dotyku. Srebrzy się i lśni. Mieni się kolorami tęczy.   Ktoś tutaj był. Ktoś tutaj był albo byli. Ich głosy…   Te głosy. Te zamilkłe. Wryte w kamień w formie symbolu.   Nie wiadomo po co. Kompletnie nie do pojęcia.   Milczenie i cisza. Piskliwa w uszach cisza, co się przeciska przez gałęzie, żółty deszcz liści.   W szumie przeszłości. W dalekich lasach. W jakimś oczekiwaniu na łące…   Elipsy. Okręgi.   Owale…   Kształty w przestrzeni…   Fantomy przemykające między krzakami rozognionej gorączką róży. W strumieniu zmutowanych cząstek. Rozpędzonych kwarków…   Rozpędzonych przez co?   Przez nic.   Po zapadnięciu mroku liżą moje stopy żarzące się lekko płomyki. Idą od ziemi. Od spodu. Ich obecność to pewna śmierć.   Sprawiają, że widzę swoje odbite w lustrze znienawidzone JA.   W głębokich odmętach  schizoidalnego snu. Zresztą wszystko tu jest śmiertelne i tkliwe. Pozbawione fizycznego sensu.   (Kto chce skosztować czarciego puddingu?   Bar za rogiem stawia)   Dużo tu tego. W powietrzu. Iw ziemi.   W nagrzanych od słońca koniczynach, liściach babiego lata.   Krążyłem tu wokół jak wielo-ptak. W kilku miejscach jednocześnie.   I byłem wszędzie. I byłem nie wiadomo, gdzie. Tak daleko na ile pozwala wskrzeszany chorobą umysł   Tak bardzo daleko…   Wystarczy dotknąć złotej sfery, aby się wyzbyć wstrętnego posmaku cierpienia…   Gdyby nie ta przeklęta wyżymaczka, która zachodzi śmiertelnym cieniem drogę…    (Włodzimierz Zastawniak, 2024-04-20)      
    • Powiem tak, Dziewczyno - lecz się, niekoniecznie przez pisanie. Kiedyś się udzielał Kiełbasa, czy coś takiego. To było równie prostackie i wulgarne. 
    • - A na groma ta fatamorgana... - A na groma ta fatamorgana?    
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        W tym cała rzecz, że logiką płata czasami figle artystom OBRAZ, wywrócił  farby kwantem fizyki, chemii — człowieka zakrył kolorem   Ponoć w Mordnilapach właśnie zachowany czar w języku daje myślom możliwości postrzegania tego wątku w sztuce malowanej — O bok! Mózgu   Dzięki bardzo, że zechciałeś się przyjrzeć całości, jaka daje więcej pytań niż odpowiedzi, na których głównym filarem — tak mi się wydaję —  jest środkiem.   Pozdrowienia!
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...