Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

kantor wymiany języków


Marcin Jagodziński

Rekomendowane odpowiedzi

Nie wiem dlaczego wszyscy skupiają się na damskiej anatomii, a nikt nie chce zobaczyć piękna w tym wierszu. Pomijając wszystko inne: piękne metafory, precyzyjnie wynikające jedna z drugiej, konsekwencja w ich stosowaniu, jakże częste u Marcina opracowane niemal do perfekcji przenikanie dwóch wymiarów, gry słowem, zarówno w jego warstwie brzmieniowej jak i znaczeniowej. I przede wszystkim emocjonalna prawda, wrażliwość pozbawiona patosu i banału, czułość zamaskowana ochronną warstewką cynizmu i niemal rozpaczliwa tęsknota za ciepłem.
Świetny wiersz.
Pozdrawiam, j.
PS. Moim zdaniem użycie jakiegokolwiek innego wyrazu lub pozostawienie go w domyśle czytelnika byłoby w tym miejscu zwyczajnie pretensjonalne. Tak jest idealnie, zarówno ze względu na treść jak i formę.
[sub]Tekst był edytowany przez joaxii dnia 01-03-2004 14:42.[/sub]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 63
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Popularne dni

Top użytkownicy w tym temacie

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Pani Joaxii - mój atak dość chaotyczny - ale pozostaję przy swoim - wszystko co napisał ten Pan w swoim wierszu to żadna subtelna poezja - tam jej nie ma - tam jest opowiadanie - nie nie chcę się gryźć z Panią - bo to nie wypada - ale jeszcze raz - skurczone opowiadanie - a poezja - cóż - no weśmy drugi wers

...tak się składa na pół zdanie w zdanie, że gdy dzielimy się myślami ...

bo pierwszy pzostawię bez naruszenia - jest ...tak się... i znów ...się... - czy się czepiam - Pani gdzieniegdzie potrafi dojrzeć takie błędy - czytam - i wiem co mówię - nie będę tego skracał do tego tzw. wiersza - ale te "wielkie Panie" co go wybrały za cud chyba "się" ... pomyliły - zostawiam wielokropek i proszę wstawić "___" lub "nie" a w następnym tu zmieniłbym - przepraszam autora za wtargnięcie - ...na palcach mnożenie (może ...rozwój...)pomysłu nie do pomyślenia, rozwijając listę zadań ... - nie wiem - wtedy byłaby pewna forma tak zwanej tajemnicy poetyckiej skrytej gdzieś w zakamarkach - a tak to te "się" - ale się czepiłem - po za tym wiersz ten dobrze by posłużył za dwa może trzy wiersze - a tak to w całości i co zimne ziemniaki, stwardniały kotlet i surówka rozgrzanych oczu ... bo nareszcie koniec - nie mówię o uszach - wiście-oczy bo w poezji niektórzy rozumieją takie coś ...mów do mnie jeszcze...

pozdrówko W_A_R
ps. teraz chyba wszyscy roumieją o co mi chodziło - a jesli nie to mogę napisać ale już bez obrazy - przepraszam wszystkich za przedwczesną reakcję - już po wybuchu

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Panie Marcinie, bez przesady. Zna Pan moje zdanie na temat innych wierszy i tu je powtarzam, są rewelacyjne. Ale akurat ten mi się nie podoba i nie zmieni tego nawet to, że wiersz ten wygrałby najbardziej prestiżowy konkurs świata. Czy to, że Szymborska ma Nobla zmusza mnie do lubienia Jej wierszy? Arafat też dostał Nobla i nie zmienia to faktu, że dla mnie jest terrorystą.
Powtarzam jeszcze raz, ja tu wyrażam SWOJE zdanie na temat wierszy, a wygrane konkursy mam w międzypośladkowym poważaniu i wszelkie aluzje w tym kierunku są dla mnie śmiesznym nieporozumieniem.
Naprawdę z poważaniem dla Pańskiej twórczości
Tommy
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panie Witoldzie, a co to właściwie jest "subtelna poezja"? Czy musi wyrażać się subtelnością formy? Języka? Treści? Tak się składa, ze wszystkie te postulaty zostały tutaj spełnione. Trzeba je tylko odnaleźć. Tak jak pisałam, ten wiersz jest trochę zamaskowany: pod pozorem szorstkich słów chowa się właśnie ta subtelność, nie pospolita, ale przez to prawdziwsza. Język: "i zmienić popielniczkę poproszę w krzak lilii" - zderzenie banalnej codzienności z czystym pięknem i poezją, bo jakże bogaty znaczeniowo jest ten fragment i jak wiele mówi o emocjach. Treść: przede wszystkim prawdziwa i nieupiększona dla potrzeb wiersza, co jest szczególnie cenne w poezji, pełna emocji wyrażanych przy użyciu oryginalnych środków stylistycznych.
Nie można zapominać, że poezja jest pisana przez ludzi i musi odzwierciedlać czasy i środowisko, w jakim jej twórcy żyją. Inaczej stanie się martwa, będzie pustym naśladownictwem tego, co minęło. Poezja to sposób patrzenia na rzeczywistość i nie można wymagać, by spełniała te same warunki co sto lat temu, ponieważ zmieniła się rzeczywistość.
Powtórzenia w poezji nie są mile widziane, ale czasami są konieczne i ich brak byłby sztuczny. Czasami pełnią też jakąś funkcję. Zresztą poezja opiera się na łamaniu schematów i jeżeli złamanie zasady czemuś służy jest jak najbardziej na miejscu. Powtórzenie "się" w 2 i 3 wersie według mnie pełni funkcję odseparowującą poszczególne elementy, o których pisze Autor: wszystko dzieje sie jakby "sobie", bez względu na resztę świata.
Sprawność intelektualna jurorek, choć w zasadzie nie ma tu nic do rzeczy, jest jak najbardziej w porządku. Też jestem pełna podziwu dla kunsztu Autora w operowaniu słowem i emocjami, precyzji w tworzeniu klimatu i budowaniu poetyki. Uważam, że miały rację.
A co do gryzienia - myślę, że lepiej porozmawiać :)
Pozdrawiam serdecznie - j.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pani Joaxii - napiszę tylko o tej wspomnianej subtelnej poezji - o wierszu już nic - bo już napisałem swoje - odnalazłem to co mi w nim nie pasuje i wyrzekać się tego było by formą narzekań

otóż - subtelny - przymiotnik - ale wiele znaczy w odczuciu czytających - to nie subiekcja czy cos podobnego - to wyraz uczuć połączonych z duszą - takie banialuki, które otwierają drogę do poznania wnętrza osobowości - do ciszy dążąca a nie do wybuchu (no ja już wybuchłem), do uspokojenia i konkrettnego oddziaływania na słuchacza poprzez obraz własnych mysli - coś tam się dzieje ale nie dotyka wprost słuchającego - krótko i na temat - a nie tworzenie rozwodów odgałęziających się na strony "świata" - wersyfikacja w tym wierszu powinna płynąć jak statek na fali i zawitać w porcie słuchacza - w małej cichej przystanie i bez destrukcji i wymiany poglądów i jęzxyków i całego tego "cargo" - bo to tylko dąży do tworzenia wynaturzeń - nowych sposobów patrzenia na zwykłe prostoty - obiekty mające swoje miejsce i swoje przeznaczenie - nasza cywilizacja - tzw. białych już tyle straciła - nie wspomnę i nie porównam do cywilizacji innych już zagubionych i zarażonych nami - zainteresowanie powinno wypłynąć same na spotkanie - a nie w oklasku barwić się kolorami tęczy - kiedy statek daje gwizdek że dotarło - a tubylcy nie rozumieją i myślą o jakimś przeznaczeniu - o to przynajmniej chodzi mi w subtelnym pojmowaniu poezji - nie wiem - teraz się tak rozwiodłem, że może mnie Pani nie zrozumieć - ale krócej nie mogłem

pozdrówko W_A_R

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

o błędach już pewnie się nasłuchałeś, oszczędzę:)
jestem naprawdę zafascynowana otwartością i sposobem kreślenia 'wymiocin' - wybacz słowo, nie jest tu negatywne, nawet nie wiesz dlaczego to, co napisałeś tak mi się podoba - mam gdzieś ograniczenia proza - wiersz, one do niczego nie prowadzą w dobie mieszania i uwalniania się od reguł;
nie czytałam dawno nic bardziej wywalonego z trzewi, tak po prostu i na pograniczu smaku; forma, kształty, wersy, literalne stygmaty budzą już mdłości, teraz czytam życie, z przyjemnością naprawdę, pozdrawiam, aga

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wiersz niesamowity, z klimatem, uczuciami, zabawą językiem, metaforami, a taki układ wersów jaki jest daje możliwość interpretacji:) gratuluję:)
A wciąganie w to jurorów i wydawanie komentarzy na ich temat jest niesmaczne i nie ma nic wspólnego z wierszem. Poznałam m.in. panią J. Muller i jej twórczość, która niestety do mnie nie trafia, bo jest to poezja lingwistyczna, ale i tak chylę czoła przed jej utworami, nie wiem ile osób byłoby w stanie napisać chociaż zbliżone do jej utwory:/ a poza tym to bardzo miła i kochana osoba:) znana zresztą nie tylko w Warszawie ale i Szczecinie:/
pozdr.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Teraz się pomądrzę (idąc w sukurs przedmówczyni):
Czas literatury bez stylu jest tak samo ważny, jak czas stylów literackich. Style stworzyły tradycję, bez której nie byłoby anty-tradycji, normy, bez których nie byłoby anty-norm itd. itp. Czy naprawdę tak trudno zobaczyć, że poeta piszący dzisiaj na poziomie Autora "Kantoru..." jest tak samo z tardycji jak z teraźniejszości? Czy naprawdę nie widać, że robi dokładnie to samo (w sensie metody, nie doniosłości dzieła), co Kochanowski, Szarzyński i Słowacki? Ba! Robi mniej nawet! Mniej mąci w języku, mniej obala i mniej stawia nowego. Tamci - w swoim czasie - robili REWOLUCJĘ. Autor ledwie wychyla głowę z szeregu i... już dostaje po głowie.

Czas literatury bez stylu jest tak samo ważny, jak czas literackich stylów. Aby poznać (więc NAZWAĆ) rzeczywistość, trzeba zamknąć ją w jakichś ramach. Tradycyjne style i gatunki literackie są jak pierwsze twierdzenia, miary, algorytmy stosowane przez pierwszych filozofów/fizyków. Tylko, że w pewnym momencie dochodzi się do granicy świata poznawalnego za pomocą wartości wymiernych i aby ją przekroczyć, trzeba wyjść poza te wartości. W fizyce nie byłoby bez tego Einsteina ani superstrun (czy co oni tam teraz jeszcze wymyślili...), a w poezji - naszego Autora. Uwolnienie od reguł dało mu szansę pójścia krok dalej w swojej wypowiedzi. Wykorzystał tę szansę. Znalazł metodę. Moim zdaniem jedyną - kocha język. I to jedyny obowiązek poety. I jedyna reguła. Po prostu :)

PS. I nie ma na to rady. Czy kto chce, czy nie chce, czy kto pierdnie z oburzeniem, czy nie - tak przebiega ta historia. A poeci i komentatorzy (jeśli kochają to, co robią) powinni się, poza wszystkim, co robią, UCZYĆ. Czyli powinni tyleż mądrości wchłaniać, ile jej wydalają. A raczej więcej niż wydalają - o! to optymalna proporcja.

PSS. Nie rozumiem, co to znaczy "proza, a nie wiersz", "proza, a nie poezja". Myślę, że to nic nie znaczy. Autor wypowiadając się używa środków epickich i lirycznych. Można się spierać, których nadużywa, a których niedoużywa, ale to naprawdę akademicki spór i prowadzić go warto tylko za pieniądze (a do tego trzeba mieć pewie "doc-dr-hab" przed nazwiskiem). Jeśli już będziemy jednak się spierać, to proponuję posługiwać się pojęciem epickości i liryczności, zamiast prozy i poezji, bo ta pierwsza opozycja przynajmniej coś znaczy.

PST. Ja nawet nie mam gdzieś ograniczeń proza-poezja (używam tych pojęć już tylko jako cytatu). Ja ich w ogóle nie mam. Bo ich w ogóle nie ma. Kto ma ochotę udowodnić mi, że są?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • (Na motywach powieści „Piknik na skraju drogi”, Arkadija i Borysa Strugackich)   ***   Dlaczego wylądowali? Nie wiadomo. Zostawili w powietrzu dziwnie mżące kręgi, które obejmują szumiące w nostalgii drzewa.   Które kołyszą się i chwieją w blasku księżyca albo samych gwiazd… Albo słońca... Albo jeszcze jednego słońca…   Powiedz mi, kiedy przeskakujesz płot, co wtedy czujesz? Nic? A co z promieniowaniem, które zabija duszę?   Wracasz żywy. Albo tylko na pozór żywy. Bardziej na powrót wskrzeszony. Pijany. Duszący się językiem w gardle.   Sponiewierany przez grawitacyjne siły. Przez anomalie skręcające karki.   Słońce oślepia moje zapiaszczone oczy. Padającymi pod kątem strumieniami, protuberancjami…   Ktoś tutaj był (byli?) Bez wątpienia.   Byli bez jakiegokolwiek celu. Obserwował (ali) z powodu śmiertelnej nudy.   Więc oto razi mnie po oczach blask tajemnicy. Jakby nuklearnego gromu westchnienie.   Ktoś tu zostawił po sobie ślad. I zostawił to wszystko.   Tylko po co?   Piknikowy śmietnik? Być może.   Więcej nic. Albowiem nic.   Te wszystkie skazy…   Raniące ciała artefakty o upiornej obcości.   Nastawiając aparaturę akceleratora cząstek, próbujemy dopaść umykający wszelkim percepcjom ukryty świat kwantowej menażerii   Przedmioty w strumieniach laserowego słońca. W zimnych okularach mikroskopów…   Nie dające się zidentyfikować, obłaskawić matematyczno-fizycznym wzorom.   Bez rezultatu.   *   Zaciskam powieki.   Otwieram.   *   Przede mną pajęczyna.   Srebrna.   Na całą elewację opuszczonego domu. Skąd tutaj ta struktura mega-pająka?   Pajęczyna, jak pajęczyna…   Jadowita w swym jedwabnym dotyku. Srebrzy się i lśni. Mieni się kolorami tęczy.   Ktoś tutaj był. Ktoś tutaj był albo byli. Ich głosy…   Te głosy. Te zamilkłe. Wryte w kamień w formie symbolu.   Nie wiadomo po co. Kompletnie nie do pojęcia.   Milczenie i cisza. Piskliwa w uszach cisza, co się przeciska przez gałęzie, żółty deszcz liści.   W szumie przeszłości. W dalekich lasach. W jakimś oczekiwaniu na łące…   Elipsy. Okręgi.   Owale…   Kształty w przestrzeni…   Fantomy przemykające między krzakami rozognionej gorączką róży. W strumieniu zmutowanych cząstek. Rozpędzonych kwarków…   Rozpędzonych przez co?   Przez nic.   Po zapadnięciu mroku liżą moje stopy żarzące się lekko płomyki. Idą od ziemi. Od spodu. Ich obecność to pewna śmierć.   Sprawiają, że widzę swoje odbite w lustrze znienawidzone JA.   W głębokich odmętach  schizoidalnego snu. Zresztą wszystko tu jest śmiertelne i tkliwe. Pozbawione fizycznego sensu.   (Kto chce skosztować czarciego puddingu?   Bar za rogiem stawia)   Dużo tu tego. W powietrzu. Iw ziemi.   W nagrzanych od słońca koniczynach, liściach babiego lata.   Krążyłem tu wokół jak wielo-ptak. W kilku miejscach jednocześnie.   I byłem wszędzie. I byłem nie wiadomo, gdzie. Tak daleko na ile pozwala wskrzeszany chorobą umysł   Tak bardzo daleko…   Wystarczy dotknąć złotej sfery, aby się wyzbyć wstrętnego posmaku cierpienia…   Gdyby nie ta przeklęta wyżymaczka, która zachodzi śmiertelnym cieniem drogę…    (Włodzimierz Zastawniak, 2024-04-20)      
    • Powiem tak, Dziewczyno - lecz się, niekoniecznie przez pisanie. Kiedyś się udzielał Kiełbasa, czy coś takiego. To było równie prostackie i wulgarne. 
    • - A na groma ta fatamorgana... - A na groma ta fatamorgana?    
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        W tym cała rzecz, że logiką płata czasami figle artystom OBRAZ, wywrócił  farby kwantem fizyki, chemii — człowieka zakrył kolorem   Ponoć w Mordnilapach właśnie zachowany czar w języku daje myślom możliwości postrzegania tego wątku w sztuce malowanej — O bok! Mózgu   Dzięki bardzo, że zechciałeś się przyjrzeć całości, jaka daje więcej pytań niż odpowiedzi, na których głównym filarem — tak mi się wydaję —  jest środkiem.   Pozdrowienia!
    • @Starzec wierzyłam kiedyś w ludzi i w nich pokładałam nadzieję, ale to minęło, bezpowrotnie, przestałam być naiwna:P nie tęsknię, za tym stanem
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...