Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
Wesprzyj Polski Portal Literacki i wyłącz reklamy

poniedziałek


Piotr Kuśmirek

Rekomendowane odpowiedzi

poniedziałek


powietrze utkane śniegiem. pokruszone chodniki.
pamiętam dokładnie tamten poniedziałek.
byliśmy u lekarza, który jak zwykle nie potrafił stwierdzić,
że symulujemy tę zimę.

oni wyszli wcześniej. widziałem jeszcze dłoń na biodrze,
ogień przyczajony za drzwiami taksówki
zanim samochód ruszył. ani słowa

o umieraniu. wszystko w porządku. proszę poprosić żonę.
minęliśmy się o chwilę nieuwagi, nieokreślony zapach.
dym? zagubiony ślad, dzięki któremu można wtopić się w tło.
określić wagę. pozostać niewidocznym dla języka.

teraz wyobrażam ich sobie w kawiarni.
on gładzi kieliszek z koniakiem i myśli o jej udach.
ona wie, że za jakiś czas pęknie jak wysuszony strąk.
zastanawia się, czy potłuc szkło zanim przepytają się z siebie.

jest poniedziałek. kontratak zimy. miałem nie pisać
o niej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z podobą formą wiersza spotkałam się już u Pani Dotyk, który zresztą został wyrózniny.

"zanim samochód ruszył. ani słowa
o umieraniu. wszystko w porządku. proszę poprosić żonę. "

Jak widzę Pański wiersz również został wytypowany. Nieformalnie zapytam: skąd popyt na taką formę?

Bardzo interesująca treść ( jakże nietuzinkowa), sprawiła, że uznałam
że ten wiersze zdecydowanie powinien się znaleźć w dziele "Z". Wyróznien nigdy nie rozdaję...Dla mnie coś takiego w poezji nie istnieję.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Uważam, że wiersz jest świetny, a forma idealnie odpowiada treści. To taka poezja dnia codziennego, opowiada o zwyczajnych ludziach i zwyczajnych rzeczach, w zwyczajny sposób. To uzasadnia taką, a nie inną formę wiersza. A mi bardzo odpowiada takie pisanie o zwyczajności, szukanie poezji w szarości dnia i wśród zwykłych zdarzeń. Zapis w formie szkicu, jednak jakże dopracowanego. Farbki i ramki tylko by zniszczyły ten obraz, byłyby sztuczne. Wiersz moim zdaniem rewelacyjny, bo porusza takie struny, które dawno we mnie nie dźwięczały. I ściska mnie w gardle, gdy go czytam. A to znaczy, że czuję ten wiersz, a nie tylko rozumiem jego przekaz. Osiagnięcie takiego efektu wymaga wybitnych umiejętności. Może dlatego wiersz został "nominowany" do wyróżnienia.
Dziękuję Autorowi i pozdrawiam serdecznie, j.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • stoję  wpatrzony w lustro  a świat  świat przechodzi obok  chciałbym  mu coś powiedzieć    może...  nawet wykrzyczeć    brak odwagi   4.2024 andrew  
    • (Na motywach powieści „Piknik na skraju drogi”, Arkadija i Borysa Strugackich)   ***   Dlaczego wylądowali? Nie wiadomo. Zostawili w powietrzu dziwnie mżące kręgi, które obejmują szumiące w nostalgii drzewa.   Które kołyszą się i chwieją w blasku księżyca albo samych gwiazd… Albo słońca... Albo jeszcze jednego słońca…   Powiedz mi, kiedy przeskakujesz płot, co wtedy czujesz? Nic? A co z promieniowaniem, które zabija duszę?   Wracasz żywy. Albo tylko na pozór żywy. Bardziej na powrót wskrzeszony. Pijany. Duszący się językiem w gardle.   Sponiewierany przez grawitacyjne siły. Przez anomalie skręcające karki.   Słońce oślepia moje zapiaszczone oczy. Padającymi pod kątem strumieniami, protuberancjami…   Ktoś tutaj był (byli?) Bez wątpienia.   Byli bez jakiegokolwiek celu. Obserwował (ali) z powodu śmiertelnej nudy.   Więc oto razi mnie po oczach blask tajemnicy. Jakby nuklearnego gromu westchnienie.   Ktoś tu zostawił po sobie ślad. I zostawił to wszystko.   Tylko po co?   Piknikowy śmietnik? Być może.   Więcej nic. Albowiem nic.   Te wszystkie skazy…   Raniące ciała artefakty o upiornej obcości.   Nastawiając aparaturę akceleratora cząstek, próbujemy dopaść umykający wszelkim percepcjom ukryty świat kwantowej menażerii   Przedmioty w strumieniach laserowego słońca. W zimnych okularach mikroskopów…   Nie dające się zidentyfikować, obłaskawić matematyczno-fizycznym wzorom.   Bez rezultatu.   *   Zaciskam powieki.   Otwieram.   *   Przede mną pajęczyna.   Srebrna.   Na całą elewację opuszczonego domu. Skąd tutaj ta struktura mega-pająka?   Pajęczyna, jak pajęczyna…   Jadowita w swym jedwabnym dotyku. Srebrzy się i lśni. Mieni się kolorami tęczy.   Ktoś tutaj był. Ktoś tutaj był albo byli. Ich głosy…   Te głosy. Te zamilkłe. Wryte w kamień w formie symbolu.   Nie wiadomo po co. Kompletnie nie do pojęcia.   Milczenie i cisza. Piskliwa w uszach cisza, co się przeciska przez gałęzie, żółty deszcz liści.   W szumie przeszłości. W dalekich lasach. W jakimś oczekiwaniu na łące…   Elipsy. Okręgi.   Owale…   Kształty w przestrzeni…   Fantomy przemykające między krzakami rozognionej gorączką róży. W strumieniu zmutowanych cząstek. Rozpędzonych kwarków…   Rozpędzonych przez co?   Przez nic.   Po zapadnięciu mroku liżą moje stopy żarzące się lekko płomyki. Idą od ziemi. Od spodu. Ich obecność to pewna śmierć.   Sprawiają, że widzę swoje odbite w lustrze znienawidzone JA.   W głębokich odmętach  schizoidalnego snu. Zresztą wszystko tu jest śmiertelne i tkliwe. Pozbawione fizycznego sensu.   (Kto chce skosztować czarciego puddingu?   Bar za rogiem stawia)   Dużo tu tego. W powietrzu. Iw ziemi.   W nagrzanych od słońca koniczynach, liściach babiego lata.   Krążyłem tu wokół jak wielo-ptak. W kilku miejscach jednocześnie.   I byłem wszędzie. I byłem nie wiadomo, gdzie. Tak daleko na ile pozwala wskrzeszany chorobą umysł   Tak bardzo daleko…   Wystarczy dotknąć złotej sfery, aby się wyzbyć wstrętnego posmaku cierpienia…   Gdyby nie ta przeklęta wyżymaczka, która zachodzi śmiertelnym cieniem drogę…    (Włodzimierz Zastawniak, 2024-04-20)      
    • Powiem tak, Dziewczyno - lecz się, niekoniecznie przez pisanie. Kiedyś się udzielał Kiełbasa, czy coś takiego. To było równie prostackie i wulgarne. 
    • - A na groma ta fatamorgana... - A na groma ta fatamorgana?    
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        W tym cała rzecz, że logiką płata czasami figle artystom OBRAZ, wywrócił  farby kwantem fizyki, chemii — człowieka zakrył kolorem   Ponoć w Mordnilapach właśnie zachowany czar w języku daje myślom możliwości postrzegania tego wątku w sztuce malowanej — O bok! Mózgu   Dzięki bardzo, że zechciałeś się przyjrzeć całości, jaka daje więcej pytań niż odpowiedzi, na których głównym filarem — tak mi się wydaję —  jest środkiem.   Pozdrowienia!
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...