Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
Wesprzyj Polski Portal Literacki i wyłącz reklamy

Wiersze w wierszu! - konkurs


Piotr Sanocki

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 71
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Anno, Anno... przy pisaniu omiń spacje w nawiasach kwadratowych (występują w poniższych przykładach z "tekst"). Spacje wstawiłem dla możliwości przedstawienia teorii :)

kursywa [ i ]tekst[/ i ]

pogrubienie [ b ]tekst[/ b ]

pogrubienie kursywy [ i ][ b ]tekst[/ b ][/ i ]
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

leszczyk



"że mam oczy jak promyk światła?"
ukradłem ten tekst Miłoszowi
"a leki wziąłeś? to się wylej?
ściskam i całuję leszczyku"

na serce kobieto upadła
w syntetycznym staniku majtkach
opakowaniu co ściskam go
kurczowo udami - ja nie wierzę

nie uznaję odmowy w rodzinie
a co dopiero w mroku ulic
że nie mam nic? jak kura gdaczesz
posegregowane banknoty
czekają - będziesz jęczeć świnio

"nie wierzę w ich..."
zamknij. cię proszę.

w drugiej ręce zakwita mi nożyk
emocje górą dołem rozporek
pocięte przedramię platynki
wykręcam i już jest wtłoczone
co być powinno w barbii plastik

od dwóch dni jak godot czekałem
pożyczyłem trochę pieniędzy
duszy mi było brudnej martwej
potrzeba i jest tutaj trzymam
dźwięk w opakowaniu kobiety
po coca-coli puszki śmieci

gdy się zbliżysz zobaczysz wszystko
otworzę dłonie - będą puste
jeśli puste dłonie przed wierszem
oddam bogu to co dam światu?
w dwójnasób cię pytam
zamilkłaś

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Biała księga powrotów

Długie listy pisałam
gęstym tuszem w białej księdze powrotów
wieczory w samotności snuły się obficie
gdy inicjały odruchowo wykreśliłam
po raz pierwszy
z porywem bryzy drgała nadzieja
lekkomyślna jak wtedy
gdy z kalendarza pierwszą kartkę wyrwałam
niebanalne usta tak samo smakowały
zakazane metafory
wytrącone z roztworu lawy płonęły
zsynchronizowanew tańcu
pompy tanim sumptem rytm wybijały
z dalekoidącym zapałem
szelestem stronic pożegnałam długie listy
niech płoną w towarzystwie liści zeszłorocznych
pogrzebałam już w prochu szarym
oddech ust niebanalnych
w deszczu zmyłam kurz z drżących powiek
tusz przepadł w kałuży
jak okręt bez żagli
z łez litanię ułożę w białej księdze powrotów

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I
promyk światła ściskam
ściskam go kurczowo
nie wierzę rodzinie
że nie mam nic nie wierzę w ich...

w drugiej ręce od dwóch dni trzymam dźwięk

gdy się zbliżysz
otworzę dłonie



II

ukradłem leki na serce
w syntetycznym opakowaniu
posegregowane emocje
pocięte i wtłoczone w plastik
pożyczyłem trochę duszy
w opakowaniu po coca-coli

oddam to światu w dwójnasób

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trzy wariacje na zimnym dworcu



dwudziesta czterdzieści dziewięć
miasto B.
wyjątkowo ciemna noc
poczekalnia na dworcu głównym
na zewnątrz minus trzynaście

bezimiennej kobiecie zostało sześć minut
do autobusu
i na opowiedzenie swojej historii

to średnio po dwie minuty

na wyblakłe zdjęcie córki
dziś miałaby dwadzieścia trzy lata

na przypadkowego człowieka
wspomnienia pierwszej kolejnej ostatniej rocznicy

na rozmyślania w samotności
dziewięć miesięcy strachu
przewrotnie genialnego synka


anonimowe opowiadanie
dokładnie w sześć minut

i jeszcze kilka sekund
na zapadnięcie w pamięć
szybki ruch dłonią
i wejście w tłum ludzi

dwudziesta pięćdziesiąt pięć
odjazd

autobus przyjechał zgodnie z rozkładem

bezdomny człowiek schronił się w sen




I
dwudziesta noc na dworcu głównym
bezimiennej córki przypadkowego człowieka

rozmyślania w strachu
kilka sekund
szybki ruch dłonią

odjazd
zgodnie z rozkładem



II
miasto na zewnątrz
to wyblakłe zdjęcie
kolejnej rocznicy samotności

anonimowe zapadnięcie
w tłum ludzi

bezdomny sen

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O Kradzieży

Złodziej współczesności w kulturze retro,
nie ma dla mnie miejsca w tym wyścigu szczurów.
zawsze poza stawką liczę, że mnie zdepczą,
kolejną porcją niestworzonego bólu.

Prawo do życia sam sobie roszczę,
dzień w dzień ktoś kogoś murduje,
Przez okna otwarte na ościerz
uciekam, idę, nie wytrzymuje.

I choć fortuny bieg to zwyczajny
ja odchodzę od koła lat
co kręcić się już nie chce

My złodzieje nie zabierajmy
co już zabierać ma świat
egzystencji nie dołujmy w bezsens

I
Złodziej w tym wyścigu poza stawką bólu
do życia dzień w dzień przez okna uciekam

i choć ja już nie chcę
my złodzieje świat dołujmy w bezsens

II
w kulturze nie ma dla mnie miejsca
liczę, że mnie zdepczą niestworzonego
sam murduje, na ościerz nie wytrzymuje

fortuny bieg to koła lat kręcić
nie zabierać egzystencji

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

miłość nie w porę

sztuczne paprocie kwitną plastikiem
przepisuje czarne myśli na czysto
księżyc owija blaskiem galaktyke
tak jak Ty mnie swą jasną iskrą
znów oka kluczy patrzą na nas z zamków
czekając śmierci,skręcenia karku
zaniechaj słów i nie całuj pomału
spójrz jak wyrywa się czas z zegarów
jesteś jak Sacrum a ja Profanum
za oknem cmentarz woskiem płynie
wszyscy Ci święci mają swój dzień dziś
a My odcięci ,zamknięci w toxynie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

..::ŻYCIE::..

Pośród cieni, otoczona szarymi ścianami rzeczywistości,
Targana wiatrami nadziei i karmiona lękiem,
Zmierzam powoli i bez emocji do swej przystani.
Mijam beznamiętnie kolejne zakręty,
Krocząc naznaczoną czasem ścieżką kolei ludzkiego żywota.
Stąpając po kruchej tafli istnienia,
Ocieram ręką suche łzy ze znużonych oczu,
A umysł, udręczony fałszywymi marzeniami błaga o przebaczenie,
I krwawiąc złamanymi obietnicami, wraz z duszą i sercem,
Umyka cichutko do Edenu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

***

pytasz mnie kim jestem twoim głosem cichym
jakby westchnieniem co z wiatrem się bawi
gdy do snu podobny na swoim ramieniu cię kładzie
a ty dotykiem szukasz odpowiedzi
niewiernym palcom powtarzasz zaklęcia

każdym moim listem potrafisz pogardzić
pełnym dumy twój cień się wydaje
nieznającym uczuć gburem
zamkniętych myśli w swej czerni niewolnikiem

w szufladzie naszych wspomnień
znalazłam muszlę którą otworzyłam krzykiem
bo uśmiechem otworzyć jej
już nie potrafiłam

była jak ja bez przyszłości
pusta i smutkiem cicha którego tak się boję
lecz ciągle próbuje uwierzyć że ten co ją pokochał
gdzieś w oceanie świata czeka na nią cierpliwie

ty mnie już nie pamiętasz

to sen wyrzeźbił moje złudzenia
w jednym kamieniu nadziei
swoim cichym przelotem

zwątpienie drga w każdym słowie

I

jestem twoim westchnieniem
co do snu cię kładzie
dotykiem niewiernym

listem pełnym uczuć zamkniętych w szufladzie
którą otworzyć nie ja się boję
lecz ten co mnie wyrzeźbił
w jednym swoim słowie


II

z wiatrem się bawi podobny palcom moim
dumy twój cień

w swej czerni naszych wspomnień bez przyszłości
próbuje uwierzyć że w oceanie świata
ty już nie pamiętasz

to sen cichym przelotem drga


-----------------------------

ja

kazałeś mi być sobą
wpadać pod rynnę z parasolem
wyciągać rękę tylko do tych co wstają
z uśmiechem na ustach odbierać
pochwały nie mi przeznaczone
sprawiać tobie przyjemność
bo przecież lubię to samo

kazałeś mi nie odchodzić
bo nigdzie nie znajdę lepiej
świat nie jest dla takich
co nie zawsze chcą płonąć
tu mam jak u boga za piecem
a dusza przecież nie może
wypalać się w nieskończoność

tak kazałeś mi być sobą
to właśnie taką mnie kochasz

tylko czy to ja

I

kazałeś mi

wpadać tylko z uśmiechem
na ustach pochwały

nie odchodzić nigdzie
płonąć

a dusza
nie nieskończoność



II

być sobą

pod rynnę
z parasolem wyciągać rękę

bo lubię
takich co tu mam

tak to właśnie ja

--------------------------------

ty

popatrz
już potrafię powiedzieć byłeś
zamiast jesteś

teraz gdy sprzątam swoje marzenia
brzęczą myśli
jak kryształek lodu w drinku

tak bywa

wspomnienia z cukru
zostawię gdzieś
na dnie szafy zbyt wysoko
by dosięgnąć

umyje szklanki
kieliszki wytrę ze śladów
spłowiałej szminki

zdjęcie w ramce
stłukę przez przypadek
wycierając kurz tamtych dni

nie będę już smutna

więc chyba szczęśliwa
bo przecież w końcu wypada
wybacz

dziś się bawię
nadzieją już dawno zapomnianą

nie patrząc przez szybę życia
słodzę kolejne herbaty
po drugiej stronie
słychać bezgłośne wołanie

to ty

albo mój sen
wczoraj zasadzony w doniczce
dzisiaj rozpłaszczony na ścianie



I

popatrz

jesteś teraz gdzieś

zbyt wysoko by dosięgnąć
śladów tamtych dni

nie będę szczęśliwa

przecież się bawię
po drugiej stronie wczoraj




II

byłeś

jak kryształek cukru
na dnie szklanki

przez przypadek

więc wybacz

dziś już
nie słodzę herbaty

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nowa nadzieja czyli powrót imperium albo 133 prawdziwych rycerzy po wyborach kontratakuje.



Znów zbyt dobrze się nie dzieje
nam w imperium. Czy przetrzyma
demokracja, gdy murszeje
dobrej próby myśli prymat.

Pragnie chwały imperator,
czasu nadmiar na debaty.
Czarny władca (passionato)
zbiera biednych – sam bogaty!

Z podłych praktyk czerpie wzory;
ludzi ciągnie wierna mowa.
Z fal radiowych nie nieszpory,
ale kłamstwa wtłacza w głowę.

Ale społeczeństwo zdrowe
i wciąż grupa jest rozważnych,
co nastroje ma bojowe,
a to po wyborach ważne!

Każdy może się przysłużyć:
spec od forsy i od prądu.
Niech oddziały od nadużyć
zbierze ktoś i łup, do rządu!

Jak się z dołu podniesiemy,
uderzymy razem w górę
z gardeł w świat krzyk pomknie niemy
w garniturach, gromkim chórem:

Dość beretów moherowych!
Kłamstw zbyt wielka wzrosła skala!
Z lasu wyjdzie dla odnowy
partyzantki nowa fala!

Na kontrolę tajną skoczy,
Tego łupnie, tego spierze
Kłamcom się zaświecą oczy
zanim przebrzmią trzy pacierze...

*
Szczęściem film to, a nie życie,
choć jest prawda i w Lucasie.
Republiki pragnę skrycie,
a ta bajka jest na czasie.


I
Imperium kontratakuje

Znów imperium pragnie chwały.
Czarny władca fal radiowych
ma bojowe spec oddziały
w garniturach moherowych.



II
Powrót rycerzy PO

Nie przetrzyma próby czasu
podłych ludzi wierna grupa.
PO się zbierze i jak z lasu
skoczy, łupnie, spierze...


Pozdrawiam miłośników (starej) trylogii
Wuren

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"KŁAMSTWO"

Idziesz pustą drogą bez tożsamości na ustach
stawiasz niepewny krok boisz się własnego odbicia z lustra
patrzysz oczami swej duszy nie liczysz czekających jej katuszy
stoisz w przymierzu z diabłem a on cie karmi kłamstwem
szeptałeś... falsz zimnym ogniem serca parzący....
teraz będzie jak cień wyroczni za tobą chodzący...
Czy to twój order łgarstwana nizinach człowieczeństwa rosnący?!
pogrzebany w grobie! honor mrokiem marznacy....
doszedłes? gdzie? Lucyfer władcą twojego umysłu....
nęka cie ciągle milionami grzesznych pomysłów
a ty?martwy język bez prawdy sterowany cieńkimi linkami
a przecież "słowo ciałem się stało i zamieszkało miedzy nami"


I
Idziesz pustą drogą
stawiasz niepewny krok
stoisz jak cień wyroczni
w grobie marznący...
martwy bez prawdy...

II
boisz sie odbicia z lustra...
patrzysz oczami duszy nie liczysz jej katuszy...
szeptałeś zimnym ogniem łgarstwa...
język sterowany cienkimi linkami....
a słowo między nami...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



×
×
  • Dodaj nową pozycję...