Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Za głupotę trzeba płacić


Rekomendowane odpowiedzi

... A teraz siedzi i nienawidzi samej siebie. Ona?
Milion zalet widziała, gdy tylko myślała o sobie. A myślała i to nie mało.
Teraz. Chciałaby być kimś innym. Kimkolwiek. Brzydka, gruba, głupia... Byle nie prawdziwa Ona. Byle nie Ona.

Kolejna słona łza spłynęła po gładkim, nieskazitelnym policzku. Długie blond pasemko zawirowało przyklejając się do strumyka. Strumyka jej cierpień. Uwalniającego się każdego dnia bólu. Wstydu. Jak mogła! Przecież była najlepsza. Najwspanialsza... Jedyna w swoim rodzaju. Teraz tylko Ona sama widzi, jakim bezużytecznym człowiekiem się stała. Tylko Ona wie ile raniących słów padnie z ust tych bezbarwnych, szarych osób, z których jak dotąd sama kpiła. Tylko Ona czuje strach przed reakcją bliskich, strach przed reakcją i tych dalszych. Strach przed otaczającym ją zewsząd światem...
Puchowa poduszka w jedwabnej poszewce wylądowała na podłodze. To był tylko przedmiot. Zwykły, bezwartościowy przedmiot. Kiedyś poniewierała tak nimi. Tymi nieidealnymi, zupełnie innymi od niej, którzy mieli wady. Tysiące wad i niedoskonałości. Bo przecież Ona była doskonała, perfekcyjna w każdym calu. Mogła wszystko, pragnęła wszystkiego. Ale to już przeszłość. Z własnej głupoty zaplątała się w nierozerwalny łańcuch nieszczęścia i teraz nie ma już odwrotu.
Kochała go, chociaż? A skądże. Ona nikogo nie kochała prócz siebie. Był jedną z wielu jej zabawek. Stał na półce obok sentymentalniej lalki i misia. Ale czy nadal będzie chciał się z nią bawić? Co zrobi, gdy się dowie?
Wstała i chwiejnym krokiem podeszła do stolika, na którym leżało białe pudełeczko. Czy każda kolejna w jej sytuacji czuje to samo? Czy każda zapyta się; dlaczego ja? Czy każda obwinia; jak mogłam?! Przełknęła ciężko ślinę i wyjęła z opakowania już zużyty test. To samo. To samo, co miesiąc temu, gdy to jeszcze były szanse, iż jednak nie. Dlaczego Ona? Jak mogła? Przecież była bogata. Przecież była inteligentna. Przecież była Kimś, a teraz?! Teraz stanie się Nikim! Dwie kreseczki naznaczyły jej życie grubą, czarną linią. Koniec. Koniec wszystkiego.
Zapłakała kolejny raz zaciskając pięści. Jaką niechęć i wstręt czuła do siebie? Jak bardzo przerażała ją wizja przyszłości? Swojego życia od teraz? Bo nie ma już nic. Nie ma już ,,swojego” życia. Jest wstyd, bezsilność i złość. Złość na samą siebie. Jaka to hańba dla rodziny? Jaka to hańba dla przyjaciół? Zwykłe szesnaście lat. Przecież ma zwykłe szesnaście lat!
A pierwsza trzeźwa myśl? Skończyć ze sobą. Bezmyślnie zmieniła tor swojego życia. Tor, o jakim w najgorszym koszmarze by nie śniła. Gdyby miała wybierać- wolałaby śmierć niż dziecko. Ona i dziecko? Przecież sama jeszcze nie dorosła. Ona jest jeszcze dzieckiem. Dzieckiem udającym dorosłą. Co ona wie o dzieciach?! Jaka by z niej matka była? Czy potrafiłaby spojrzeć na nie z tą prawdziwą matczyną miłością? Cieszyć się z każdego jego uśmiechu, z pierwszych jego kroków? Pierwszego słowa „mamo”? Z jego gestów jako niemowlę? Z jego wyrastających ząbków? Z tego wszystkiego, z czego cieszy się kochająca matka, która bardzo pragnęła swego dziecka?
Podeszła do okna i spojrzała na ogródek koło bloku. Kiedyś była tu szczęśliwa. Kiedyś bawiła się beztrosko, śmiała i wygłupiała. Kochała to miejsce. Miejsce, gdzie się wychowała, gdzie dorastała. Gdzie spotykało ją tak wiele pięknych rzeczy? Gdzie usłyszała tysiące pięknych słów skierowanych do niej?. Wtedy jeszcze nie wiedziała, co ją czeka. Czym Bóg odpłaci jej za wyrachowanie i wyniosłość. Za pychę i egoizm. Za jej „nieomylność” i władczość. Ale przede wszystkim za głupotę. Za głupotę, jaką okazała pozwalając sobie na tą chwilę słabości podczas jednej z imprez u kolegi.
Co teraz? Czy pieluchy będą jej jedyną przyszłością? Czy skończy ze świadectwem pierwszej klasy szkoły licealnej? Ona, z zadatkami na dziennikarkę, ze wspaniałymi perspektywami i rozległymi marzeniami. Ale pytanie, które od kilku dni spędzało jej sen z powiek, choć na pozór proste całkowicie ją przytłaczało: jak powie rodzicom o swojej ciąży? Przecież będzie to jak nóż w plecy. Przecież Ona nie spojrzy im w oczy, jeśli się dowiedzą. Przecież mogą ją wyrzucić z domu. A wtedy to już naprawdę będzie koniec. Wtedy nie zostanie jej już nic. Będzie sama. Wyłącznie sama z dzieckiem. Z dzieckiem, które się w niej rozwija.

,,Za głupotę trzeba płacić”

Tyle łez. Lecz one nie pomagają. Nie potrafią zalepić ogromnej dziury, która powstała w jej sercu. Nie potrafią sprawić by znów normalnie oddychała. Nie pomagają, choć na sekundę zapomnieć o tym, jaką karę przyjdzie jej ponieść.

Co teraz będzie? Ona nie ma pojęcia. A przecież zawsze miała coś do powiedzenia. Znała się na wszystkim, potrafiła wybrnąć z każdej sytuacji. Nawet takiej, która była praktycznie bez wyjścia. Zawsze wszystko wychodziło jej idealnie. Zawsze, aż do teraz. Aż do tej pamiętnej zabawy.
Czy dalsze życie ma sens? Dla niej już nie. I w końcu jest egoistką, więc zapewne przy podjęciu decyzji nie pomyśli o swoim jeszcze nienarodzonym dziecku. O dziecku, które powinno się narodzić. Mieć własną przyszłość. Marzenia, dążenia, pragnienia. Wszystko, co powinien mieć każdy człowiek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

oprócz samego opowiadania mogłabym wiele zarzucić punktowi widzenia autorki
to wcale nie takie proste: złe dziewczynki zachodzą w ciąże, a dobre i chodzące do kościoła nie

Długie blond pasemko zawirowało przyklejając się do strumyka. Strumyka jej cierpień. Uwalniającego się każdego dnia bólu. - strumyk cierpień? blee
szkoły licealnej - średniej

ostatni akapit mnie dobił, brzmi jak opowiadanie z KKK

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

... A teraz siedzi i nienawidzi samej siebie. Ona?
Milion zalet widziała, gdy tylko myślała o sobie. A myślała i to nie mało. - powtarza się "A"; czemu szyk przestawny w drugim zdaniu? i dlaczego akapit?
Teraz. Chciałaby być kimś innym. - lepiej zrobić z tego jedno zdanie.
Kolejna słona łza spłynęła po gładkim, nieskazitelnym policzku. Długie blond pasemko zawirowało przyklejając się do strumyka. Strumyka jej cierpień. - trąci banałem na odległość.
Uwalniającego się każdego dnia bólu. Wstydu. - znów można z tego zbudować jedno zdanie.
Najwspanialsza... Jedyna w swoim rodzaju. - jakie jest uzasadnienie użycia wielokropka?
Tylko Ona wie ile raniących słów padnie z ust tych bezbarwnych, szarych osób, z których jak dotąd sama kpiła. - bez "jak".
Tylko Ona czuje strach przed reakcją bliskich, strach przed reakcją i tych dalszych. - albo "i bliskich, i tych dalszych", albo w ogóle bez spójnika; a najlepiej przerobić całe zdanie.
Kiedyś poniewierała tak nimi. - znów inwersja, po co?
Tysiące wad i niedoskonałości. Bo przecież Ona była doskonała - może warto znaleźć synonim słowa "doskonała"?; szyk w drugiej części (zdanie rozpoczęte od "bo" nie brzmi dobrze).
Stał na półce obok sentymentalniej lalki i misia. - literówka; lalka była sentymentalna? chyba chodziło Ci o to, że bohaterka czuła sentyment - jeśli tak zdanie jest źle zbudowane.
Czy każda zapyta się; dlaczego ja? - wkradł się średnik, miast dwukropka.
Czy każda obwinia; jak mogłam?! - wyrzuć "się" z poprzedniego zdania i wstaw tutaj; znów średnik.
To samo, co miesiąc temu, gdy to jeszcze były szanse, iż jednak nie. - raczej albo "kiedy to", albo samo "gdy".
A pierwsza trzeźwa myśl? Skończyć ze sobą. - to nie współgra.
Jaka by z niej matka była? - szyk.
Z jego gestów jako niemowlę? - nie ten przypadek (niemowlęcia).
Gdzie spotykało ją tak wiele pięknych rzeczy? Gdzie usłyszała tysiące pięknych słów skierowanych do niej? - nie rozumiem użytych tu znaków zapytania.
Nie pomagają, choć na sekundę zapomnieć o tym, jaką karę przyjdzie jej ponieść. - pierwszy przecinek zbędny i razcej nie ten spójnik (może lepszy będzie wyraz "nawet"?)


Sporo błędów, zdecydowanie za dużo pytań w tekście. Opowiadanie zupełnie do mnie nie przemawia, zdania typu: Za głupotę trzeba płacić, Wtedy jeszcze nie wiedziała, co ją czeka. Czym Bóg odpłaci jej za wyrachowanie i wyniosłość. Za pychę i egoizm brzmią jak propaganda kościelna.
Krótko mówiąc: ani forma, ani treść.

pozdr
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnie komentarze

    • @andreas Bardzo to ślicznościowe :-)
    • @violetta @violetta Jakoś nie widać po awatarze :-D Aha :-)))
    • I Tam perspektywa jawi się szklaną banią niebo posiada pułap, ziemia gęstość (u)miarkowaną; z górami pagórki zawsze są z okien mile oglądane - Świat inny, niekoniecznie mój, bo oto nostalgia już psim zębem łapie za nogę, o rękaw zahacza, o spłowiałe kolory, o siedziby wymarłe, gdy ja pętam się blada niby znikąd mara krzycząc przez drogę do kogoś, żeby suchą stopą rzekę sforsował szarą jak ten ścierny papier. Którą ścieżką do domu, pytam siebie przekornie? Psychodeliczne Światło przeźroczyście spogląda na mnie - choć wymęczoną - jeszcze całkiem żwawą, gdyż akurat wtedy będę mogła zasnąć pod zieloną kołdrą na wieczność. Niedokonaną II Krakowskiej wiosny elegancja: bergamotka, bób tonka, korzeń kremowego irysa i fiołkowa woń piżmo ketmii, dżdżu zapach ziemisty, dystyngowana paczula III Umarły Poeta konstatuje: Ta sama pani w fiołkowej sukni, która odmówiła mi spotkania na Krupniczej, teraz zawsze czyta moje wiersze, kiedy zmarznie IV Zapachniało słodko jabłonią rozkwitłą majem na blado i różowo; podobnie moja Diora "Diorella" woda, pytanie tylko "kiedy"? Ja... Nie pamiętam... V Także i dobre jest to, kiedy bezradność, gdy odrzucenie albo spóźnienie (się) i powrót tą samą drogą z mieszkania do domu z niewiadomą przyszłością VI Wiatr tarmosi zapachem z lila wyblakłym przekwitem bzów, które nie zdążyły zaszaleć wtedy, gdy był na nie czas. Zamróz zwarzył VII Powietrze rozsypane dżdżem - wszystko na potęgę kwitnie: jeszcze biały bez z tym dzikim też białym. Szpalery drzew tupię przez szmaragdowe miasto
    • @befana_di_campi odmłodziłam się poezją:)
    • @MIROSŁAW C.   nadzieje zostały rozpalone kłamstwami jak zwykle szanse nikłe
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...