Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
Wesprzyj Polski Portal Literacki i wyłącz reklamy

Czy ktoś tu żyje z pisania, zarabia na wierszach ???


Marian Koń

Rekomendowane odpowiedzi

mam wydane dwa tomiki / coś z 300szt wszystkiego /, zarobiłem na tym 67 pln,
0,5 l wódki i 39 piw, to wszystko . Teraz to nawet wydać od dwóch lat nic mi się nie udało.
Proszę ulżyjcie mi w ciężkim dniu pracy i powiedzcie, z poezji da się żyć !!! Smutną prawdę też przyjmę np. 5 pln za tysiąc wierszy ;-) słucham jak to z wami jest ???

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czy przypadkiem Sienkiewicz nie był ostatnim polskim pisarzem, który się na pisaniu dorobił. Chociaż potem były stypendia, urlopy twórcze itd., więc może wcale na Sienkiewiczu się nie skończyło, tylko na jakimś Andrzejewskim ;)
Ja mam na swoim koncie tylko debiut w lokalnym dwumiesięczniku kulturalnym, żeby było śmieszniej - z błędem (komuś się dwa wiersze połączyły w jeden :|). 50 zł zainkasowałem ;)

F.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja raz zajęłam wyróżnienie i wygrałam dyplom i książkę o samolotach (chyba jakaś dla małych dzieci... nigdy jej nie przeczytałam:P )
no i zajęłam I miejsce, wygrałam miniwieże jak wysłałam wiersze do Nowego Targu! sprzęt grający zawsze się przyda;) no i uśmiechy słowa uznania od jury i zaskoczenie rozinki... ;)

nie da się żyć z poezji.... to może być jedynie hobby, sposób prowadzenia pamiętnika, albo poprostu wykrzyczenie światu tego co w nas drzemie ;) pozdrawiam!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...
  • 13 lat później...
  • 4 tygodnie później...
  • 1 miesiąc temu...

@Justyna Adamczewska Justyno, także postanowiłem dodać tutaj coś od siebie, pomimo tego, wątek jest już bardzo stary.

 

W dzisiejszych czasach nie da się żyć wyłącznie z pisarstwa.

 

Książki dawno poszły w odstawkę na rzecz innych mediów i tak już raczej zostanie. Do tego żyje się coraz szybciej, a żeby przeczytać książkę trzeba mieć jednak trochę spokoju. Filmy i Internet to media szybkie, nie wymagające takiego zaangażowania jak literatura.

 

Cały film da się obejrzeć w mniej więcej 1,5h i wszystko już wiadomo. Rozdział zamknięty. Na książkę trzeba poświęcić trochę więcej czasu, a i akcja dużo wolniej się rozkręca. Kinematografia w stosunku do literatury to wręcz agresywny stroboskop, dużo bardziej atrakcyjny, kolorowy i namacalny. Nie trzeba jakoś szczególnie wytężać wyobraźni, bowiem większość rzeczy jest podana widzowi na tacy.

 

Trudno, to nie XIX wiek, kiedy ludzie ekscytowali się poezją, kiedy istniała wręcz sonetomania etc... Dzisiaj żyje się technologią, szybkimi newsami i łatwo przyswajalną rozrywką.

 

Oczywiście nie twierdzę, że wszystkie książki są ciężkie. Po prostu przegrywają z innymi mediami, których przyswajalność jest dużo prostsza. Łatwiej przecież obejrzeć film niż przeczytać książkę.

 

Do tego dochodzi również czynnik pobudzenia umysłu człowieka. W dzisiejszych czasach umysł pragnie tak dużej stymulacji, że książki po prostu już nie wystarczają. Kino, gry video czy elektronika stymulują człowieka tak mocno, że literatura przy tym zwyczajnie nie daje rady.

Edytowane przez Wędrowiec.1984 (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Również odkopię stary temat - jeśli potrafisz pisać, pisz teksty do wideo, filmów, gier. Do tego wszystkiego ktoś musi napisać scenariusz. Ktoś kto potrafi pisać. Zostań redaktorem, twórcą. Wtedy zarabiasz na swojej kreatywności w pisaniu. Napisanie powieści równa się napisaniu scenariusza do filmu, na dobrą sprawę. Ja wpiszę swoje a przy okazji dorabiam na copywritingu, dopóki nie zdobędę takiej renomy, żeby przestać pisać teksty sprzedażowe. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Wszystko to prawda, Wędrowcze. Ale sądzę, ze mimo wszystko w Twojej wypowiedzi jest dużo uproszczeń, np"

 

Myślę , że nie wszyscy tak żyją, może są, ze się tak wyrażę "niemodni i staroświeccy", ale mają do tego prawo. 

 

Pokolenia żyją obok siebie, zawsze tak będzie. To, co stare - pojęcie względne, i to, co nowe - też pojęcie względne. Dziś wynaleziony materiał, jutro już przestarzały, taka prawda. 

 

W każdych czasach tak było. Mózg chłonie wiedzę i tylko jest ograniczony czasem, w którym mu przyszło istnieć. Myślę, ze mnie rozumiesz. Powrócę jeszcze do tego, jeśli pozwolisz. Fajnię, że taka dyskusja się wywiązała. 

 

A i jeszcze:

 

Dawniej ludzie sztuki również mieli mecenasów, prawda? Albo sami byli b. bogaci. 

 

Fakt - niespotykane prawie jest i było zjawisko, ze ktoś zbił majątek na pisaniu, np. ale bywają takie przypadki. 

 

Pozdrawiam Wędrowcze. J.

@olekpiszeDzięki, że podzieliłeś się Swoimi doświadczeniami. Pozwodzenia J. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • stoję  wpatrzony w lustro  a świat  świat przechodzi obok  chciałbym  mu coś powiedzieć    może...  nawet wykrzyczeć    brak odwagi   4.2024 andrew  
    • (Na motywach powieści „Piknik na skraju drogi”, Arkadija i Borysa Strugackich)   ***   Dlaczego wylądowali? Nie wiadomo. Zostawili w powietrzu dziwnie mżące kręgi, które obejmują szumiące w nostalgii drzewa.   Które kołyszą się i chwieją w blasku księżyca albo samych gwiazd… Albo słońca... Albo jeszcze jednego słońca…   Powiedz mi, kiedy przeskakujesz płot, co wtedy czujesz? Nic? A co z promieniowaniem, które zabija duszę?   Wracasz żywy. Albo tylko na pozór żywy. Bardziej na powrót wskrzeszony. Pijany. Duszący się językiem w gardle.   Sponiewierany przez grawitacyjne siły. Przez anomalie skręcające karki.   Słońce oślepia moje zapiaszczone oczy. Padającymi pod kątem strumieniami, protuberancjami…   Ktoś tutaj był (byli?) Bez wątpienia.   Byli bez jakiegokolwiek celu. Obserwował (ali) z powodu śmiertelnej nudy.   Więc oto razi mnie po oczach blask tajemnicy. Jakby nuklearnego gromu westchnienie.   Ktoś tu zostawił po sobie ślad. I zostawił to wszystko.   Tylko po co?   Piknikowy śmietnik? Być może.   Więcej nic. Albowiem nic.   Te wszystkie skazy…   Raniące ciała artefakty o upiornej obcości.   Nastawiając aparaturę akceleratora cząstek, próbujemy dopaść umykający wszelkim percepcjom ukryty świat kwantowej menażerii   Przedmioty w strumieniach laserowego słońca. W zimnych okularach mikroskopów…   Nie dające się zidentyfikować, obłaskawić matematyczno-fizycznym wzorom.   Bez rezultatu.   *   Zaciskam powieki.   Otwieram.   *   Przede mną pajęczyna.   Srebrna.   Na całą elewację opuszczonego domu. Skąd tutaj ta struktura mega-pająka?   Pajęczyna, jak pajęczyna…   Jadowita w swym jedwabnym dotyku. Srebrzy się i lśni. Mieni się kolorami tęczy.   Ktoś tutaj był. Ktoś tutaj był albo byli. Ich głosy…   Te głosy. Te zamilkłe. Wryte w kamień w formie symbolu.   Nie wiadomo po co. Kompletnie nie do pojęcia.   Milczenie i cisza. Piskliwa w uszach cisza, co się przeciska przez gałęzie, żółty deszcz liści.   W szumie przeszłości. W dalekich lasach. W jakimś oczekiwaniu na łące…   Elipsy. Okręgi.   Owale…   Kształty w przestrzeni…   Fantomy przemykające między krzakami rozognionej gorączką róży. W strumieniu zmutowanych cząstek. Rozpędzonych kwarków…   Rozpędzonych przez co?   Przez nic.   Po zapadnięciu mroku liżą moje stopy żarzące się lekko płomyki. Idą od ziemi. Od spodu. Ich obecność to pewna śmierć.   Sprawiają, że widzę swoje odbite w lustrze znienawidzone JA.   W głębokich odmętach  schizoidalnego snu. Zresztą wszystko tu jest śmiertelne i tkliwe. Pozbawione fizycznego sensu.   (Kto chce skosztować czarciego puddingu?   Bar za rogiem stawia)   Dużo tu tego. W powietrzu. I w ziemi.   W nagrzanych od słońca koniczynach, liściach babiego lata.   Krążyłem tu wokół jak wielo-ptak. W kilku miejscach jednocześnie.   I byłem wszędzie. I byłem nie wiadomo, gdzie. Tak daleko na ile pozwala wskrzeszany chorobą umysł   Tak bardzo daleko…   Wystarczy dotknąć złotej sfery, aby się wyzbyć wstrętnego posmaku cierpienia…   Gdyby nie ta przeklęta wyżymaczka, która zachodzi śmiertelnym cieniem drogę…    (Włodzimierz Zastawniak, 2024-04-20)      
    • Powiem tak, Dziewczyno - lecz się, niekoniecznie przez pisanie. Kiedyś się udzielał Kiełbasa, czy coś takiego. To było równie prostackie i wulgarne. 
    • - A na groma ta fatamorgana... - A na groma ta fatamorgana?    
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        W tym cała rzecz, że logiką płata czasami figle artystom OBRAZ, wywrócił  farby kwantem fizyki, chemii — człowieka zakrył kolorem   Ponoć w Mordnilapach właśnie zachowany czar w języku daje myślom możliwości postrzegania tego wątku w sztuce malowanej — O bok! Mózgu   Dzięki bardzo, że zechciałeś się przyjrzeć całości, jaka daje więcej pytań niż odpowiedzi, na których głównym filarem — tak mi się wydaję —  jest środkiem.   Pozdrowienia!
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...