Edyta Janczura Opublikowano 26 Października 2020 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 26 Października 2020 (edytowane) Spadam. Woda jest zimna. Ciemna. Mętna. Bezdenna. Walcz. Wypłyń. Otwórz oczy. Zjawy. Milczące zmory. Wypłyń. Nie mam już siły. Tonę. Dłonie. Piękne, świetliste. Potrzebuję ich. Podpłyń. Dłonie sięgają głębiej. Chwyć się. To tylko cienie. Wypłyń. Zamykam oczy. Pustka. Kula blasku wznosi się znad mojej piersi. Linie światła tną ciemną wodę. Poprzecinana tafla złowieszczego jeziora. Drżenie. Jasność. Księżyc oślepia mnie swoim białym światłem. Niebo niczym głęboki krystaliczny ocean pośród białych obłoków. Cisza. Wszystko milknie, gdy wnikam. Miękkość zielonej trawy na kształt perskich dywanów po zimnej, czarnej wodzie. Ptaki zaczęły śpiewać. Spokój. Drżę. Światło znika w dłoniach półprzezroczystych istot tańczących po jeziorze. Skóra ich blada, czysta, suknia jak mgła błękitna. Piękno. Wtem rusałka podchodzi. Włosy prześlicznie lśniące, niczym węgielki czarne posplatane w warkocze. Oczy piwno-błękitne. Jasne. Wyciąga ze mnie światło. Jaśnieje w jej dłoniach i wzmocnione wraca do mnie. Ciepło rozlewa się po drżącym na chłodzie ciele. Miłość. Światło przenika serce swą wielobarwną falą. Wyrasta drzewo piękne, jasno oświetlone, a na nim serduszka z tęczy. Szczęście. Wtem nimfy uciekają. Słyszę deszcz padający, lecz wtedy się przerażam: jest czarny i gorący. To właśnie on stworzył zło. Jezioro. Edytowane 26 Października 2020 przez Edyta Janczura Przeoczony błąd (wyświetl historię edycji) Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto
Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.
Zarejestruj nowe konto
Załóż nowe konto. To bardzo proste!
Zarejestruj sięZaloguj się
Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.
Zaloguj się