Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
Wesprzyj Polski Portal Literacki i wyłącz reklamy

Generyczny świat


Tomasz Kucina

Rekomendowane odpowiedzi

 

 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

   graphics CC0

 

 

typowy świat, typowi ludzie;
każdy tu zmierza w swoją stronę
mózgi przepięte wyuczone,
każdy ma miejsce w jakimś klubie
i owuluje w sidle kłamstw,
i żeby nikt nie poniósł strat
wszyscy się łączą w sitwy, gildie,
szczęściarze wierzą w pełny bak,
pechowcy, że fortuna przyjdzie,
omamił ich epoki bies.

 

typowy świat umniejsza talent;
większość się słusznie boi sekt,
ale są tacy którzy pod grzech
podpięli gusła oraz szalej;
a przecież nie zostanie nic,
kiedy się odda tę nadzieję,
gdy nad człowiekiem nie ma już nic,
i tylko niebo czarno-szare,
i chłodem zionie ludzkie serce
i cisza, jaka nas rozpiera,
aż człowiek rozum mąci rzewnie
że, taki go ogarnął harem.

 

typowy świat pochlebców zła;
jest mnóstwo spiekłych agnostyków,
którzy na wszystko znajdą radę
po drugim, trzecim piwie w pubie
szkopuł określą słowem – siku,
i dalej będą sączyć browar,
aż im opadnie na stół głowa,
lecz nie przestaną jeszcze pić;
lub wystukują w tanich kompach
jak tu zaradzić tamtej sprawie;
miliardy w sieci spotkasz wpisów
rad, supozycji, i hipotez,
jak deskę przymknąć w swoim klopie,
albo jak potajemnie pierdnąć,
tysiące takich głupich grepsów
zawiera niegodziwa sieć.

 

typowy świat, zachłanny przepych;
z plastiku karty, albo czeki,
każdy zarabia wszyscy płacą
jesień czy wiosna, zima, lato,
obieg pieniądza jest zamknięty
cyfry i znaki i odstępy,
odstępy, znaki, oraz cyfry,
kody, loginy, trudne szyfry;
wszystko opiera się na wzorach
do mózgów nam podpięli chip
nowsza Sodoma i Gomora:
pierdolec, albo głowy – fiks.

 

typowy świat, typowi ludzie,
w pisku klaksonów, w metra szumie,
w chrobocie rotujących maszyn,
tak nas nauczył gonić szatan
za głosem materialnych rzeczy;
gubimy się w pędzącym tłumie
zapomnieliśmy jak nie grzeszyć
i Bogu spojrzeć godnie w twarz…

 

typowy świat, typowy świat;
seksu, wyzysku, parad, wieców…

 

Edytowane przez Tomasz Kucina (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może i typowy, a może ten "ciemniejszy" świat... Nic dla przeciwwagi? Naprawdę?

Bóg i szatan, dobro i zło, a ja myślę, że po prostu człowiek. Jeden drugiemu w sobie znanym celu i tak już to trwa od dawna do dziś, bo ktoś kiedyś podjął takie właśnie decyzje.

 

Specyficzny tekst.

 

Pozdrawiam:)

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Ten tekst rzeczywiście jest zbudowany na zasadzie kontrastu. Ten element nazwijmy go "dysydenckim" czyli przeciwstawny więc dokładnie antagonistyczny - wynika tu (jak logicznie zauważyłaś) z definicji dobra i zła, Boga i szatana. Konfiguracja czyli rozplanowanie na dobro i zło jest bowiem (w moim rozumieniu) najwymowniej klarownym przykładem zrozumienia absurdalności wszelkich społecznych podziałów. Same - dobro oraz zło przez odrębne względem siebie i stojące w sporze "instytuty" - może już być inaczej sytuowane i rozumiane. I to wynika ewidentnie z twojego komentarza. Ja się z tym zgadzam, ma tobie prawo przeszkadzać ten element konfesyjny i sakralny w treści wiersza. Umiejscawiasz sobie problem wojny cywilizacyjnej w samym człowieku, w jego naturalnej predyspozycji do celów obstrukcyjnych, a dokładnie w próbie uzyskania przewagi jednego człowieka nad drugim człowiekiem. To fakt. Natomiast, ja jako katolik całkiem naturalnie stawiam sobie to odium w dystrybucji profanum na "organizmie" sacrum. Specyfika (jak rozumiem nietypowość) tego tekstu, o której konkludujesz, nie wynika więc z samego podziału na dobro i zło, bo to uformowanie jest faktem, ale być może z alternatywnych tobie i mnie systemów wychowania, to lepiej, że ludzie mogą się różnić w definicjach moralności, że w ogóle istnieją różne gradacje opisu świata i odrębne reglamentacje tychże postaw moralnych. Nie mniej jednak, każda moralność, jeżeli ma ambicje nią być - W OGÓLE , nie powinna rezonować wokół społecznych obstrukcji. I to wszystko dotyczy bezwzględnie alokacji w relacjach społeczeństwa - czyli podziału na dobro i zło, do którego ty nie chcesz (nie wiem czemu) się względem siebie przyznać. Ta deskrypcja - dookreślenie konfliktów cywilizacyjnych u mnie jest jasne: to wojna -  Boga z szatanem dobra i zła , u ciebie to może być biologia, biegunowość - matematyka, fizyka, plus czy minus, łańcuch organiczny, instynkt odzwierzęcy, klimat, ewolucja, etc. etc. etc. - szanuję twoje perspektywy, mam nadzieję, że ty moje również? 

Edytowane przez Tomasz Kucina (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wydawać by się mogło.. zwariowany świat.. bo pełen kontrastów, nie do opisania (?), Ty to właśnie uczyniłeś.
Cóż dodać, 'włożyłeś' w treść wiele szaleństw świata, to chwilami.. szarobury.. zawrót głowy, ale nie dajmy się w te szarości tak łatwo wciągać. Długaśne te Twoje wiersze, to nie zarzut, tyle, że chciałoby się tu i tam, a czas goni....!!!

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Zaglądam na szybko w przerwie meczu piłkarskiego do Twojego komentarza, oglądam bowiem finał Ligi Mistrzów w tv. Tak, masz rację, tekst jest dość rozbudowany, można śmiało rzec lekko przegadany, ale w założeniu miał być taki. "Szaleństwa świata" - ładnie to ujęłaś, tzn. dosadnie i konstruktywnie, bo w rzeczy samej są wyraźne aberracje w relacjach społecznych - i wartościowaniu moralnych priorytetów nie idzie nam najlepiej. Sam nie odżegnuję się od błędów i nie uważam za jednostkę arcymoralną, co zresztą wynika z kontekstu samej treści, narrator wypowiada się tutaj w 1 osobie liczby mnogiej - mówi "my" - więc w sumie jest to też utwór autokrytyczny i to chciałbym również podkreślić.

Dziękuję Nata za tych kilka cennych myśli i ważnych konkluzji. Zasyłam serdeczności ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Nie rozumiem tego personalnego kawałka " podziału na dobro i zło, do którego ty nie chcesz (nie wiem czemu) się względem siebie przyznać ". 

To ciekawe skoro twoja teoria moralności wynika z wiary w jakiej zostałeś wychowany to moja powinna być podobna, bo jednak jest to dominująca u nas wiara. A zostałam wychowana dość blisko kościoła, wręcz jestem nim przesiąknięta i trudno mi z tym czasami, bo jednak jest to wiara propagująca samobiczowanie, bardzo, bardzo. Kiedyś, kiedy nie było psychologów ksiądz mógł robić za powiernika, dziś świat się zmienił i odebrał mu część funkcji... ale to inny temat.

Jednak czy twoja teoria moralności byłaby taka sama, gdybyś się urodził w innym kraju lub nawet na innym kontynencie. Co innego byłoby dobrem, a co innego złem, co innego Bogiem, a co innego szatanem czy innym ciemnym tworem.

Chciałbyś wszystko dzielić na dobro i zło? Nie da się. Czasami złe jest dobre, a dobre złe. Czasami trzeba kogoś okłamać dla jego wyższego dobra np gdy ma zaniki pamięci i do tego chore serce, jak takiemu wytłumaczysz, że np "nie ma kur od dwudziestu lat"? A i bywa, że trzeba pochwalić coś dla wzrostu tego czegoś, albo rozwoju. No ale rozgadałam się.

Tak naprawdę weszłam żeby napisać, że chodzi mi o to , że człowiek ma błędy których nie da się poprawić patrząc w sam mózg (psycholog i podobni), ani w samo serce (przewodnicy duchowi). I przez te błędy robi innym krzywdę, stąd całe zamieszanie.

Ale to moje zdanie. Szanuję twój punkt widzenia.  

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Ja natomiast nie jestem szczególnym wzorem katolika. No ale przynajmniej doskonale czuję i rozumiem ten kluczowy podział - na dobro i zło. Ty starasz się analizować te procesy wypaczeń ludzkiej natury, to ma uzasadnienie, tak powinien postępować każdy logiczny człowiek. Lecz wydaje się mnie, że relatywizowanie katolicyzmu mimo wszystko nie jest dobre. To znaczy relatywizować możemy postawy ludzkie, społeczne zachowania, i doszukiwać powinniśmy się przyczyn ludzkich ułomności, powodów tych życiowych błędów, ale na pewno nie powinniśmy jako katolicy - nie umieć jasno odróżniać dobra od zła (to obowiązek), a już zwłaszcza uważać, że katolicyzm jest formą samobiczowania (jak sugerujesz), czyli jak rozumiem wręcz ludzkiej destrukcji masochistycznej? Jeżeli natomiast jest ci trudno lecz mimo trudności wierzysz w imperatyw dobra, to ma to sens - bo wiara katolika jest nasiąknięta optymizmem Zbawienia, nie ma więc potrzeby kontestowania rzeczywistości skoro w finale jest to Wesołe Alleluja?.  

Być może. Ja widzę rolę potencjalnego księdza jako głosiciela Ewangelii, nie chciałbym aby ksiądz wkraczał w rolę np. mojego psychoanalityka. Natomiast to działa i w drugą stronę. Psychoanalizy nie należy utożsamiać z wiarą, bo wtedy zaczynamy relatywizować i właśnie gubimy umiejętność rozgraniczania dobra od zła

Oczywiście. O tym w poprzednim komentarzu dowodziłem. Ponieważ zostałem wychowany w takim modelu wrażliwości, oceniam świat z tej perspektywy. Nie potrzebuję więc weryfikacji własnych korzeni i tożsamości. Gdybym dokonywał ciągłej korekty poglądów mógłbym w oczach innych wyglądać na niewiarygodnego. I miałoby to wielkie uzasadnienie. Potwierdzasz moją tezę, choć wydaje ci się, że jest na odwrót.

Nie pisałem o takiej perspektywie podziału. To o czym tu dowodzisz, jasno wytycza normę i działanie na czyjąś korzyść i dla jego (czyli  tego kogoś) dobra i jasno oraz precyzyjnie  wytycza właśnie definicje tegoż dobra. Chcesz mi teraz udowodnić, że można podmieniać sobie dowolnie dobro na zło i odwrotnie, nie!, dobro zawsze będzie dobrem, a zło złem. Relatywizm zaciera te podziały, a ludzie nieuczciwi będą ci zawsze perswadować, że przecież czyniąc zło wytyczyłaś jakąś ścieżkę dobra. I kazać będą tobie usprawiedliwiać złe uczynki. Nieprawda, skoro finałem- wynikiem twojego działania jest dobro, to znaczy, że od początku miałaś to dobro w priorytecie.  To, że czasem skłamiemy dla czyjeś korzyści nie oznacza, że  "biczujemy" się Wiarą. To byłby mega absurd. Ja pisałem wyżej o jasnych podziałach na dobro i zło, czyli na dobro od zarania i zło od zarania stworzenia świata przez Boga, o ile w to wierzysz, skoro piszesz, że blisko zawsze stałaś kościoła, to mam prawo ci uwierzyć. Bo chyba świadomie nie podmieniasz mi dobra we zło - czyli że mnie nie oszukujesz dla celów relatywistycznych.

Być może, nie dowodzi to jednak temu, by przestać przynajmniej próbować rozróżniać doba od zła, to nasz obowiązek i bez względu nawet na system Wiary. Moraliści, psychologowie, etycy, belfrowie, rodzice, systemy prawa, stróże porządku publicznego też dokonują podziału na dobro i zło, i mają pełne prawo do ich weryfikacji, w zasadzie to podział nadrzędny w kodzie cywilizacji.

Nie ma żadnego zamieszania, spokojnie, po prostu wymieniliśmy punkty widzenia, mamy do tego prawo. Szanuję twoje poglądy i masz do nich prawo. Zawsze zachęcam do śmiałych komentarzy, ja przecież nie gryzę, a interlekutorką widzę jesteś pierwszorzędną. Pozdrawiam finalnie ;)

 

Edytowane przez Tomasz Kucina (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Tomasz Kucina Piniądz rządzi, kruszce drożeją psy i karabinierzy strzegą trufli, diamenty są wygrzebywane w takich dziurach, że nawet lis z królikiem by z nich nie skorzystał...

Kiedyś człowiek budował zasady, kodeksy, protokoły i wytyczne wspinał się na tej moralności wyżej i wyżej, upadek z takiej wysokości trwał dłużej i kończył się zawsze pogruchotanymi kośćmi. Rzadko kiedy mógł zacząć się wspinać ponownie. Co najwyżej wstać i iść dalej. Dzisiaj już nie ma wspinaczki, zabrano i górę i drabinę. Dziś co najwyżej wskakujesz na krawężnik wyżej już nic nie ma. Nawet jak upadniesz to jesteś w stanie momentalnie się otrzepać i wskoczyć na niego ponownie...

 

Pozdrawiam

Pan Ropuch 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Ten optymizm wisi na ścianach, przy ołtarzach, nawet ten, który wyszedł z grobu ma optymizm na twarzy. NIE... nadal jest powaga. To jakiś fenomen, że nikomu to nie przeszkadza. Nikt nie pyta czy Jezus się nigdy nie uśmiechał, że zawsze jest poważny?

To dobrze, że nie ma zamieszania, cieszę się bardzo.

Chwilami używasz takich wyszukanych słów, że mam wrażenie, że zaraz mnie (prostego człowieka) jednak pogryziesz :)

 

Miłego dnia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Słusznie boi" brzmi dla mnie jak oksymoron. Strach wynika najczęściej z niewiedzy, a ta nie jest - moim zdaniem - słuszna. Mam świadomość, że to metafora, ale sformułowanie "niegodziwa sieć" w jakiś sposób - tak czy owak - mnie rozbawiło. Niedobre są te miedziane przewody, oj niedobre! :] 
Świat, który opisałeś, nie odbieram jako "typowy", ale istnieje szansa, że żyjemy w różnych światach. "Typowość" wiążę się ze spłaszczeniem natury rzeczy. Poszukiwanie konkretnych typów jest pozostałością po platońskim esencjonalizmie, o którym - z biologii - możemy powiedzieć, że jest fałszywy, a którym - w poezji - kochamy żonglować. Pochwalam Twoją próbę uchwycenia esencji świata. Ja bym się tego nie podjęła (na dzień dzisiejszy, a dokładniej na godzinę ~22:42).
Nie za bardzo rozumiem sens niektórych, wykorzystanych przez autora przymiotników. Przykładowo "wystukują w tanich kompach" - a jeśli wystukiwaliby w drogich to byłoby dobrze? Jaka jest korelacja między ceną komputera a interpretacją treści, do których miałoby się dostęp? Myślę, że w przypadku przeglądarki Google nie ma to większego znaczenia. To nic złego, że kompy są "tanie". Chyba. Zwłaszcza w utworze, który stawia wyraźny sprzeciw materializmowi.  

Podoba mi się jasne i precyzyjne nacechowanie emocjonalne oraz metafizyczna puenta, która zdaje się, według podmiotu lirycznego, rozwiązać istniejące problemy. Zdefiniowana moralność, zdefiniowane remedium, całkiem odważny utwór, cenię odwagę. 

Ps. A tak co do tych wzorów, chipów, trudnych szyfrów...
"Wszystko jest trudne, zanim stanie się proste" - Thomas Fuller.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Trochę ci się nie dziwię, że masz taki pesymistyczny punkt widzenia. Sam zaczynam to zauważać, a wnioski twoje są logiczne. Nie jestem jednak aż takim kontestatorem współczesnej rzeczywistości. Liczę na opamiętanie. Bywało znacznie gorzej w historii świata. Może dlatego nie jestem szczególnym pesymistą, bo żyję w Polsce. Zdaje sobie sprawę, że dla człowieka takiego jak ty powiedzmy o lekkim i nieekstremistycznym zabarwieniu konserwatywnym otoczenie tego tzw. Zachodu, budzi pewien niesmak. Nie ja wymyśliłem ten świat, nie ja go chcę zmieniać, czy naprawiać, nie zależy mi na tym, jestem raczej bacznym obserwatorem, choć może to co teraz napisałem, nie mieści się w przyzwoitości katolickiej, którą czasem tu bronię. Być może i ja już w jakimś zakresie mutuję światopoglądowo. Ogólnie nie podoba mi się ten kierunek, czasem w procesach "kontrreakcyjnych" wypluwam z siebie taki właśnie tekst. Działa oczyszczająco - dobra metoda, nic poza tym. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Posłuchaj, Jezus jest Bogiem, a był człowiekiem dokładnie takim samym jak ty czy ja, chodził po tej ziemi aż trzydzieści trzy lata, trudno aby w tym czasie się nie uśmiechał w ogóle?, mamy przecież przekazy biblijne opowiadają nam o tym. np. cud w Kanie Galilejskiej, Jezus zmienia wodę w wino na weselu, mam nadzieję że rozumiesz. --> chyba nie po to poszedł na te gody by narzucić gościom weselnym swą ceremonialność czy wykazać majestatyczną powagę i konduitę. Dzięki tamtemu cudowi Ludzie bawią się i ucztują radośnie - ucztują, a Jezus zapewne się uśmiecha i biesiaduje z nimi? 

 

Ja po prostu  nie rozumiem, że szukasz byle jakich drobiazgów w zasadzie absurdalnych, żeby wykazać jakiekolwiek słabości Wiary katolickiej a jednocześnie sugerujesz, że całkiem blisko ci do Kościoła Katolickiego?   

 

Nie mam zamiaru tutaj bronić Aktów Wiary, bo nie posiadam wykształcenia w kierunku teologicznym, a zawodowo żadnych doświadczeń z Kościołem, Akty Wiary bronią się same już 2000 lat, mogę tylko wypowiadać się z perspektywy tego co usłyszałem kiedyś tam na lekcjach Religii, albo z samego Kościoła, do którego notabene uczęszczam nie za często.

 

Rozumiem jednak, że powaga Wiary ma znaczenie. A cały zasięg Świętości Chrystusa musi budzić nasz szacunek do Niego ale i samych siebie, twarz Chrystusa jest poważana bo poważna była Jego Misja, i katolicy tak sobie Jezusa wyobrażają, pośmiać pożartować to możemy sobie w domu, czy na dyskotece albo imprezie, Kościół Katolicki mówi o sprawach poważnych.

 

Widzę nie znasz Kościoła, obejrzyj sobie np. na youtube filmiki z Lednicy, zobaczysz jak młodzi ludzie w sposób radosny reprezentują wspólnotę, obejrzyj transmisję z Dni Młodzieży z Franciszkiem, pamiętasz może papieża Jana Pawła II jak obracał laseczką, śpiewał "Barkę", opowiadał dowcipy na Franciszkańskiej, albo jak hip hopowcy tańczyli przed nim w Watykanie na głowach breakdance? Byłaś kiedyś na pielgrzymce do katolickich Miejsc Świętych? Naprawdę nigdy nie widziałaś radości wśród Katolików, nie sądzę?

 

Ale Chrystus to nie papież, czy młody katolik, to Kult i Bóg,  a uśmiechać się do ciebie nie musi, ma budzić w człowieku całkiem poważny instrument sumienia i godności. 

 

Używam takich słów jakich pragnę i które wydają się według mnie adekwatne w dyskusji, nie musisz ich analizować i do nich się odnosić jeżeli uważasz je za "przestrojone", nie odpowiadam na twoje kolejne komentarze po to by ciebie pogryźć (jak sugerujesz),  albo nimi zniesmaczać ciebie?. Jeżeli tak mnie traktujesz, to "wykładasz" brak szacunku do samej siebie, no bo po co to napisałaś? Liczysz na to, że napiszę iż jesteś "z gorszej gliny"? Nie traktuję w sposób instrumentalny ludzi. Szanuję dyskutantów i przykładam się do rzeczowości odpowiedzi. To musi świadczyć tylko i wyłącznie o szacunku do ludzi,  a nie o jego braku?

 

A tak w ogóle to ten wiesz nie sytuuje się tylko i wyłącznie w przestrzeni katolickiej czy teologicznej, z treści wynika raczej pewien tylko podrzędna inklinacja do tożsamości, ponieważ mam tożsamość katolicką, odniosłem się dosłownie w jednym czy dwóch zdaniach do tych bliskich mi kongruencji (całkiem naturalnie),

 

... a ty wplątałaś nas w cały kontekst "dobra i zła" w komentarzu, jednocześnie sugerując, że zostałaś wychowana w bliskości do prawd Kościoła Katolickiego, i co? Jaki wniosek? Naprawdę nie rozumiesz podstawowego podziału, czyli rozróżnienia tego co otacza katolika - na prerogatywy  dobra i zła?  jednocześnie sugerujesz, że mój tekst jest specyficzny (czyli w jakimś tam zakresie udziwniony?) , wcześniej dopytujesz mnie, dlaczego nie ma w tekście jakiejś przeciwwagi - ale do czego? do pojęć dobra i zła? One same są przeciwważne, a szukanie przeciwwagi do przeciwważnych sobie standardów, dla mnie jest oczywistą chęcią zakamuflowania oblicza świata oraz rzeczywistości, dlatego podjąłem w ogóle tą dyskusję. A ty ciągniesz dalej temat, i piszesz, że mam chęć ciebie ugryźć? Dyskutowaliśmy - nie podgryzaliśmy się, błędnie antycypujesz w konkluzji. Pozdrawiam. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Możesz mieć takie zdanie, ja nie orientuje w czyjejś jaźni, w czuciu dowolnego tekstu. Perspektywa odbiorcza jest tylko twoja, czytając słowa, słuchając innych ludzi, ogólnie analizując świat wyznaczamy zawsze własny punk widzenia, i to nazywa się wolność intelektualna każdego człowieka, nigdy nikt ci tego nie zabierze to twoje, własne i zawsze broń tego.

 

W kwestii tej konkretnie frazeologii.

Dla mnie to nie musi być zaraz oksymoron. Oksymorony to figury retoryczne w zestawieniu wyrazów o przeciwstawnych znaczeniach (względem siebie), w tym zestawieniu o którym piszesz, nie widzę tej oksymoronicznej prawidłowości, można się przecież "słusznie bać"? np. boisz się czegoś, nie dlatego, że żyjesz w niewiedzy (co wyżej proponujesz) , czy w ograniczonej percepcji opisu sytuacji w której się nagle znalazłaś (oczywiście taka sytuacja też może się zdarzyć), --> ale boisz się, bo po prostu posiadasz świadomość. Oto wkraczasz w konkretne sytuacje życiowe, bo coś cię pociąga, jednocześnie zdając sobie sprawę z ewentualnych zagrożeń. Przykład, skaczesz na bungee, bo lubisz adrenalinę, chcesz sobie udowodnić, że potrafisz tego dokonać, lecz boisz się naturalnie, bo masz świadomość, że lina teoretycznie może się urwać, wsiadasz do samolotu, analogiczna sytuacja, innymi słowy strach może mieć podstawy słuszności i na pewno wtedy nie będą one mieć definicji oksymoronu, prawda? Gdyby zastosować zestawienie "odważnie boi" - wtedy można śmiało zakwalifikować to do oksymoronu. Bo odwaga jest antonimem strachu, nie można więc bać się odważnie. Tutaj mamy tylko słuszny strach, a słuszność ma się nijak do strachu --> do bania się czegokolwiek. Zajrzyj może do mojego tekstu tutaj na portalu pt. "Wiersz do oksymoronów", tam jest liryczna interpretacja oksymoronu. 

 

Rozumiem, że to żart? ;)), miedziane przewody to miedziane przewody, sieć tutaj raczej w sferze wirtualnych interakcji ludzkich, fajnie, widzę masz duże poczucie humoru, próbowałem sobie przez moment wyobrazić tą światłowodową niegodziwość i uśmiechnąłem się szczerze do monitora ;]

Może nie wchodźmy w korelacje tego tekstu (bardzo sumiennego i prostego w zasadzie) do idei platońskiej, bo aż nie wypada. Platon twierdził, że natura ludzka jest wieczna i niezmienna - to esencja. Cały tekst odnosi się do kontestacji (tu do negowania zachowań społecznych), a kontestowanie zazwyczaj ma na celu zmianę jakiegoś konkretnego stanowiska, albo sposobu postępowania, reasumując po to kontestujemy aby wywrzeć jakiś efekt na kimś, na czymś,  a nie trwać w tej platońskiej esencji - czytaj w stałości - niezmienności bytów natury czy własnych wrażliwości.

Pojęcie "typowy świat" w tym wypadku ma charakter przekorny, no nie jest to bowiem typowość, która mnie zaurocza, raczej na odwrót, zatem to typowa pejoratywna cecha w społecznych relacjach. Poza tym " typowość" nie ma obowiązku pozytywnego oddziaływania i chyba nie jest spłaszczeniem natury rzeczy. Jest normą opisu. Typowość to np. charakterystyka gatunku, - małpki skaczą po drzewkach a ludzie już mniej i nie na co dzień, konik je trawkę na łące, a my czasem zjadamy konika ;] Typowość w tym wierszu potraktuj żywo jako manierę społeczną, ludzkie ułomne przyzwyczajenia - z których można się wyzwolić. Nie oznacza, że ja do tego namawiam, opisuję stan własnej obserwacji, tylko to. 

W zasadzie zmuszasz mnie do sesji powtórkowej. Ty odbierasz ten tekst bardzo naturalistycznie, traktujesz sieć jako miedziany przewód, a nie interaktywną relację człowieka z człowiekiem, teraz taniość komputera odnosisz do ceny rynkowej maszyny logicnej, a nie próbujesz uruchomić w swej świadomości innej subiektywnej perspektywy, otóż ta taniość wkracza tutaj w metaforyczny tryb społecznej tandetności, komputer jest tu tylko narzędziem w ręku autora (moim) do wykazania słabych punktów w tych powszechnych relacjach interaktywnych naszej cywilizacji, czy tak trudno zrozumieć antropomorfizacyjną cechę przedmiotu. Czytaj wyobrażeniem a nie dosłownie, dosłowność w poezji jest cechą ułomną. 

Przecież ja nic takiego nie zasugerowałem? Tanie a dobre komputery są moim oczkiem w głowie? Odnieś cenę - tu taniość do zwyczajnej metafory osadzonej w relacjach międzyludzkich - do tandetności ludzkich przyzwyczajeń czy zachowań,  jak wyjaśniałem wyżej - a dotrzesz do celu. ["jak Adam Mickiewicz i innych wielu"], nie kombinuj, bo ten materializm ciebie ostro zasugerował.

Jakaś pochwała stanu autorskiej świadomości - raczej i w końcu  chyba? ;)), ok, przyprószam oko rzęsą, jednak racz zauważyć, że puenta tu nie jest jednak metafizyczna, to bardziej czytelna konkluzja w tożsamości katolickiej, również mojej.

 

Szatan nie jest metafizyczny, jest substytutem zła w interpretacji każdego katolika. No tak już jest, metafizyką można określić wszystko, bo nic nawet z punktu naukowego nie jest pewne, jedne prawa wypierają poprzednie, i te poprzednie stają się automatycznie metafizyką. Zwłaszcza poezja to metafizyka, twój komentarz i moje odpowiedzi też mają rys metafizyczny, bo piszemy o osobistych odczuciach, które są subiektywne i nie uprawniają ani ciebie ani mnie do obiektywnej prawdy, może obiektywizm w ogóle nie istnieje, kto wie? - nie wiadomo?,  wszystko w naszym wymiarze świadomości może być kodem abstrakcji  - czyli METAFIZYKĄ.

Zaczipuj się więc może, będzie prościej. Tu żartowałem oczywiście, sumiennie pozdrawiam. 

 

Edytowane przez Tomasz Kucina (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Panie Ropuchu - Szanowny...

niżej do tej twojej sugestii

Twój ponury charakter (jeżeli tak się sam kwalifikujesz) mnie nie przeszkadza. Uważasz, że błędem społeczeństw jest chęć i wola - (albo niewola), poruszania się w schematach. Być może masz rację, jednak schematy bardzo często są utylitarne. W zasadzie cały rozwój ( możliwość w realizacji tego rozwoju) zawsze opierał się na schematach. Schemat jest regułą gry jaką nazwać możemy również ludzkie życie. Po to więc w moim rozumieniu istnieją schematy, by wspomóc nas społecznie. Byśmy wiedzieli jak się zachowywać w sytuacjach mniej komfortowych czy wręcz nieprzyjaznych. Co innego schematyczność życia, która jest formą "papuziego" powtarzania zachowań, mód, trendów, całej tej tandety kamarylnej, grupowej, federacyjnej przez większość ludzi, i chyba to chciałeś nam zasugerować? Więc zgoda, stereotypy to bezpłciowość cywilizacji, nie mam pojęcia jak temu się nie dać? Nie chcę szukać remedium na naskórkowość społeczną, są naukowe think tanki, w konsultingu na szczęście nie pracuję, a do wszelkich pi_ar_owców czuję awersję, bo oni dopiero rasują wszelkie schematy. A pisząc w poprzednim komentarzu o zrozumieniu dla twojego niesmaku do otaczającej nas rzeczywistości wyraziłem raptem koleżeńską solidarność. Bo czuję, że walczysz z samym sobą w tekstach. 

Nie znam poglądów Jima Carrey'a, na tyle by je interpretować. 

Nie potrafię umiejscowić twojego komentarza w merytoryce. To znaczy nie wiem, czy to cierpienie artysty oceniasz tylko orzeczeniowo, czy jest to w twoim mniemaniu cierpienie na pokaz, czy w ogóle utożsamiasz się z nim (z Carrey'em), czy raczej kontestujesz to jego zachowanie?

 

Jedno jest pewne, Carrey wyraża jakiś osobisty punkt widzenia człowieka jako jednostki przypisanej do czasu i przestrzeni, do tego co teraz i tu. Uwikłanego i poszukującego prawdy. Ogólnie wyraża (jak rozumiem) pogląd, że ważny jest sam człowiek jego życie i komfort, a realizować ma się to poprzez miłość (dowolnie - do innego człowieka, do otoczenia, czy nawet samej sztuki), a wszystko co złe dla jednostki wynikać ma ze strachu przed byciem gorszym od innych jednostek, stąd to "ego" o którym napomina i które Carrey "oskarża" o zawłaszczenie ludzkiej natury (karykaturalna monumentalność obrazu w tle jest tego ewidentnym dowodem). Może to i racja. Z punktu jakiejś psychoanalizy można nawet uznać, że taka kuracja słowem, obrazem czy komizmem sytuacji albo parodią własnej osobowości - w symulowanej psychoanalizie może mieć dobry wpływ na samopoczucie widowni. Człowiek pewny siebie to człowiek choćby "głupi czy jeszcze głupszy" - to chociaż szczęśliwy.

 

...ale, nie wiem, czy zauważasz, że ten performance ma charakterystykę obrazy uczuć religijnych, ten obraz w tle wyraźnie i perfidnie godzi w symbolikę katolicką, i jest wymową w treści wręcz perwersyjnej. Zresztą cały ten przekaz zbudowany jest z kontrowersji "przypitrasionej" wątpliwym humorem. Reakcje na widowni, o których wspominasz są zapewne wyreżyserowane, więc tu akurat nic mnie nie dziwi. Ja wyrażam taką zasadę, jeżeli sztuka chce wyrażać jakieś prawdy nawet pożyteczne poprzez obrazę uczuć religijnych TO TEGO NIE PRZYJMUJĘ. Nie cieszę się, że umieściłeś akurat ten link video pod moim tekstem, bo po ludzku czuje się z tym bardzo źle, widzę tu symbolikę Krzyża w kontrowersyjnym anturażu. Więc pozwól, że na tym zakończę. 

 

Wiesz, chyba po tym fakcie poczułem nagłą potrzebę odizolowania się na jakiś czas od tego miejsca, nie mam potrzeby uczestnictwa w komentowaniu aż tak destrukcyjnych fantazji choćby i nawet w wykonaniu uznanych artystów-komików, nie mam żalu do ciebie, ale są u mnie pewne granice wytrzymałości, ten link je przekracza. Może ja czegoś nie rozumiem, może jestem archaiczny, ale sztuka nie ma prawa bić mnie obuchem w łeb, choć sam lubię kontrowersje, ale to już jest giga hardcore. Pozdrawiam. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Odnoszę wrażenie, że coś tu idzie w dyskusji nie w tę stronę. Miała być wymiana poglądów, a ja czuję się nakłaniana do przyjęcia nie mojego stanowiska, to się nazywa zwykle "nawracaniem". Nie rób tego! Ja na swój ogląd świata pracowałam równie długo co ty, bo przez całe życie.

I nic nie wplątałam, ja zapytałam o przeciwwagę dla dobra i zła, Boga i szatana a cały czas widzę, że nakręcasz się na przekonywanie mnie o braku tejże. To tak jakby człowiek niczemu nie był winny - to ten diabeł i anioł się o niego biją, a on nie wie co ma zrobić i tylko ich nazywa dobrem i złem, Bogiem i szatanem... ciągle sobie tłumaczy jakiś niefortunny zbieg zdarzeń przez dwa kolory - czarny i biały. I ok. Rozumiem, że nie ma przeciwwagi, tak uważasz i przyjmuję to do wiadomości. A dlaczego mi tak trudno było to przyjąć, bo w wierszu niewiele zobaczyłam właśnie tego jasnego koloru. A skoro są dwa... Choćby sidła kłamstw (zło) to gdzie jest ta wolna prawda (dobro)? Nie odpowiadaj, nie chcę tego rozciągać w nieskończoność.

 

Nie neguje proroków. Słucham, czytam i oglądam różności, pamiętam (jestem przesiąknięta katolicyzmem, bo jako dziecko nim nasiąkłam). Prorocy mieli swoje poglądy, niektóre im pokolorował czas, zmieniły ludzkie usta i ręce (przepisywanie).

Nie oceniaj mnie proszę. Ja staram się ciebie nie oceniać.

 

Ps specyficzny -

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Przy pogryziesz był uśmiech, którego może nie zauważyłeś.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Tomasz Kucina Niestety ja zupenie inaczej odbieram i ten obraz i ten performance Jima Carreya. Nie wiem czy wiesz, ale od 10 lat jest o nim tak cicho, gdyż w hollywood ma łatkę - lekko albo już nie  - niezrównoważonego, na którą zresztą poniekąd sam sobie zapracował. Nie sądzę i nie czuję by obrażał moje uczucia w żaden sposób wręcz odwrotnie, mówi między innymi do tej młodzieży pod koniec - dlaczego by nie dać szansy wierze w życiu?! Zupełnie inne miałem wyobrażenie i o tym filmiku i o tym przekazie do Twojego (tak mniej więcej o 180 stopni różne) z jego ust padają conajmniej 3 różne kwestie, które podejrzewam nieraz jeszcze wykrzystam i w moim życiu. Filmik usuwam, bo nigdy nie miałem zamiaru i nie mam - uszczęśliwiać kogoś na siłę. Komentarz też usunę bo jest cały poświęcony temu występowi, więc nie ma najmniejszego sensu by dłużej tu miał swoje miejsce. Życzę wytchnienia, spokoju i inspiracji w dalszym pisaniu tych wyśmienitych tekstów.

 

Pozdrawiam

Pan Ropuch

Edytowane przez Pan Ropuch (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Tomasz Kucina Pierwszy akapit Twojej wypowiedzi był niepotrzebny. To oczywiste, że w moim komentarzu, z zaznaczeniem słów "mi", "dla mnie" - mówię o swoich odczuciach. 
Co do frazeologii, to oczywiście popłynęłam nieco w filozofię. Moim zdaniem człowiek świadomy niebezpieczeństwa, posiadający wiedzę na jego temat, nie odczuwa lęku. Racjonalna analiza sytuacji zawsze ochładza emocje, w tym irracjonalny strach (strach jest dla mnie zawsze irracjonalny - albo mamy na coś wpływ, albo nie. W pierwszym przypadku jesteśmy w stanie oszacować skuteczność naszych działań i je podjąć, jest szansa, że powstanie presja, w drugim przypadku do sytuacji należy podejść stoicko, ewentualnie co niektórzy odczują bezsilność). Tak jak wspomniałam, strach jest zawsze irracjonalny i zarówno w świecie zwierząt, jak i ludzi - najczęściej jest spowodowany niewiedzą (boimy się tego, czego nie znamy) i skutkuje agresją (która jest nieudolną postawą obronną). 
Warto rozróżniać w tym wszystkim strach/lęk od ostrożności. Moim zdaniem, warto być ostrożnym, lecz niesłusznie jest się po prostu bać. Zwłaszcza, że strach często powoduje odrzucenie całego spektrum przedmiotu naszego lęku, a to zamyka nas na interesujące możliwości rozwoju. Nawet w mętnej wodzie udawało mi się nieraz znaleźć ładną muszelkę do kolekcji dla mojej mamy. Tym razem to ty odebrałeś moją wypowiedź zbyt dosłownie. 
No ale to już dyskusja filozoficzna. 

Co do sieci - tak jak wspomniałam - mam świadomość, że była to metafora. Ale rozbawiło mnie połączenie słów "niegodziwa" i "sieć". I w tym przypadku nie ma naprawdę nic zaskakującego. Sieć w rozumieniu połączenia ludzi poprzez Internet jest słowem dosyć nowoczesnym, związanym z technologią, dziedzinami wiedzy/umiejętności/czegokolwiek typu Internet of Things, digital marketing, social media - tak czy owak to słowo w tym rozumieniu jest w miarę nowoczesne. A słowo niegodziwy jest zupełnie z innej bańki - jest przed wszystkim związane z moralnością. Postępować niegodziwie znaczy tyle co postępować niehonorowo, nieszlachetnie. Najczęściej z tym słowem spotykamy się, gdy - przykładowo - czytamy książki "starej daty" lub wypowiada je osoba szczycąca się mianem druida/innej ważnej persony związanej ze światem duchowym. I słowo to jest piękne, również w brzmieniu, ale jej charakter/rys historyczno-znaczeniowy stoi w kontraście z nowoczesnym słowem "sieć". A takie kontrasty (małe dziecko w za dużych butach, dresiarz spod bloku na białym rowerze z różowymi wstążeczkami, złowieszcze i wściekłe kociątko) bawią - stanowi to jedną z podstaw komedii. Być może nie odbierasz tego w ten sposób, ale dla mnie te dwa słowa są z zupełnie różnych epok i nie pasują do siebie, dlatego mnie rozbawiły. Podobne rozbawienie odczuła kiedyś moja dawna polonistka, gdy jedna z uczennic opisując obraz Leona Bonnata wspomniała o tym, że w centrum planu znajduje się "roznegliżowany Hiob". W tym wypadku ta fraza naprawdę brzmi komicznie, bo opisywało biblijnego Hioba przymiotnikiem zapożyczonym z brukowców i telegazet. Niedopasowanie wyrazów brzmi niepoważnie.

Tak, mam świadomość, że słowo "typowy" zostało użyte przekornie. Niemniej jednak, by określić ten świat jako "typowy", musiałeś go opisać, wydobywając z niego esencję - jego najważniejsze składniki. To wszystko. Myślę, że za bardzo się rozdrabniasz nad własnym dziełem, które - jak sam zauważyłeś - trudne w przekazie nie jest. 

Co do kompów - to rozumiem, że słowo "tanie" miało wyrażać coś innego niż cenę. Moja wypowiedź jest po prostu ironiczna. Bo widzisz, zasadniczo jesteś przeciwny materializmowi (wyrażasz ten sprzeciw jasno - to szatan nauczył nas biegać za dobrami materialnymi), ale można zauważyć zabawny i psychologiczny szczegół: ten materializm, który potępiasz, tkwi w twojej podświadomości, bo inaczej nie skojarzyłbyś słów "zły/słaby/głupi/wstaw dowolny przymiotnik pejoratywny" z taniością. Wykorzystanie tego przymiotnika w tym kontekście było, moim zdaniem, jak samobój podczas meczu piłkarskiego. 

I nie, Szatan zawsze będzie miał charakter poniekąd metafizyczny. Meta-fizyka - coś ponad fizyką, również w sensie poza fizycznością, poza zmysłami, ale przed wszystkim to nauka o istocie ludzkiego bytu powiązana stricte z przyczyną tegoż to bytu. Słowo "metafizyczny" nie jest najdokładniejszym określeniem, ale jest poprawnym, bo tworzenie wizji boga czy szatana wiąże się z próba wyjaśnienia przyczyny bytu, określenia jego istoty oraz poznanie  

"Szatan nie jest metafizyczny, jest substytutem zła w interpretacji każdego katolika. No tak już jest, metafizyką można określić wszystko, bo nic nawet z punktu naukowego nie jest pewne, jedne prawa wypierają poprzednie, i te poprzednie stają się automatycznie metafizyką. Zwłaszcza poezja to metafizyka, twój komentarz i moje odpowiedzi też mają rys metafizyczny, bo piszemy o osobistych odczuciach, które są subiektywne i nie uprawniają ani ciebie ani mnie do obiektywnej prawdy, może obiektywizm w ogóle nie istnieje, kto wie? - nie wiadomo?,  wszystko w naszym wymiarze świadomości może być kodem abstrakcji  - czyli METAFIZYKĄ."

No nie. Nie można określić wszystkiego metafizyką. Epistemologia, na przykład, nie jest metafizyką, dlatego został wprowadzony podział na (podaje przykładowy, kiedyś o nim w Tatarkiewiczu czytałam) metafizykę, epistemologię i aksjologię. Gdyby wszystko było metafizyką, to byłby tylko jeden dział filozofii. Nie masz racji w tym, że nic z punktu widzenia naukowego nie jest pewne. To znaczy - jeżeli nawiązujesz do zasady nieoznaczoności Heisenberga, superpozycji elektronów, funkcji falowej prawdopodobieństwa, także jej kolapsu - i generalnie do fizyki kwantowej, to z chęcią na ten temat z Tobą porozmawiam. Ale o ile może nie jesteśmy w stanie poznać w jednym momencie dokładnego położenia i prędkości elektronu, to w świecie makro jesteśmy w stanie precyzyjnie obliczyć jakie przyspieszenie działa na ludzi w windzie. 

Nie wiem jak mnie zrozumiałeś, ale mój komentarz nie jest metafizyczny. Subiektywizm nie oznacza metafizyczności. Nawet bym powiedziała, że czyjś inny punkt widzenia leży całkiem w zasięgu naszego pojęcia, jeżeli się postaramy. Jeżeli wychodzisz z założenia, że wszystko jest subiektywne i przez to zawsze niepojęte jak metafizyka (ignorując przy tym fakty naukowe, określając je jako również niepewne) to powoli zmierzasz ku solipsyzmowi (...powoli). 

Swoją drogą, wrzuć na luz. Po Twoich wypowiedziach można zauważyć, że brakuje Ci czasem dystansu do świata. Ja sobie właśnie piję zieloną herbatkę ciesząc się godziną siedemnastą na moim zegarze. Zapewne jest późniejsza (na pewno jest późniejsza), ale wolę patrzeć na tę wcześniejszą. Czuję się wtedy bardziej zmotywowana do robienia czegokolwiek. Taka anegdotka z mojego dziwnego życia. 

Pozdro! 
 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Ja ciebie nie nawracam? Masz mnie za kaznodzieję? Czy ty nie przesadzasz? Odnoszę się do treści i li tylko własnej wrażliwości w kontekście do twoich kolejnych komentarzy, nie komentuj dalej jeżeli nie pragniesz kontynuacji z mojej strony, informuję, że własnych odpowiedzi na twoje komentarze dublował nie będę, jak zaprzestaniesz rekomentować skończą się i moje rekomentarze. Proste i nie złośliwe - logiczne.

 

Nie interesuje mnie na co pracowałaś przez całe życie, twój światopogląd jest autonomiczny, a mój będzie moim - o tym ci perswadowałem już w pierwszej odpowiedzi na twój komentarz, w którym poszukiwałaś "przeciwwag" i z perspektywy katoliczki zanegowałaś opozycję dobra do zła, (oczywiście w odniesieniu do treści mojego utworu - to tutaj mam na myśli). jako autor jeszcze raz tłumaczę ci, że nie mam potrzeby weryfikacji tego tekstu , co w tym dziwnego? Chcesz mnie zmusić do tego? Nie ma takiej opcji.

Wplątałaś w sensie, że wywołałaś potrzebę w moim autorskim tekście umieszczenia jakiejś wyimaginowanej przeciwwagi?, zatem choćby nawet i tylko pytając wywołałaś całą dyskusję w której kluczymy (to fakty), zaliż grzecznie odpowiedziałem i bez emocji czy awersji do ciebie?, dopytywałaś o tę przeciwwagę nawet nie określając precyzyjnie co masz na myśli, konkludując w końcu i ostatecznie - że to człowiek jest odpowiedzialny za poczynania o których mówię w wierszu, za poziom relacji społecznych,  to sprawa oczywista. Czego oczekujesz, żebym napisał, że to tylko człowiek prowokuje to co dzieje się złego w świecie?, to oczywiste, przecież nie Bóg czy ufoludki? Może pomyśl zanim wyrazisz krytykę w kolejnym komentarzu.

Nic takiego co sugerujesz w tym moim utworze nie znajdziesz? Wręcz przeciwnie, cały wiersz jest opisem przywar społecznych - to ich dość precyzyjne resume, czasem nawet w charakterze komicznym, gdzie piszę o deskach klozetowych, "pierdolcach", czy sączeniu piwa w pubie, i raptem delikatny zawoalowany autorski kontekst do Boga i szatana - w konkluzji wiersza, więc do dobra i zła, bo tak to rozumiem zresztą jak i ty o czym mnie poinformowałaś już w pierwszym komentarzu? Mój powód wszystkich tych ludzkich niegodziwości wynika po prostu z grzechu pierworodnego, ale tylko mój!, i mam prawo wyrazić opinię we własnym tekście. Nie wiem dlaczego cały czas  "trepanujesz" i podważasz podział na dobro i zło (bo czynisz tak, choćby teraz poraz kolejny?), i jeszcze ma domiar "ubierasz" to w metaforę kolorów? W jakimże to złośliwym celu?, co chcesz mi zasugerować, że świat składa się tylko z sześciu kolorów (a nie z czerni i bieli?)? Może twój świat (skoro importujesz tu takie porównania), mnie to akurat nie przeszkadza - kocham tolerancje.

Czytelniczko? Informuję ciebie, że to wiersz opisujący wady społeczne a nie zalety. Czy jak napiszesz wiersz lunarny - o księżycu, to mam ciebie zaatakować dlaczego nie wspomniałaś w nim o słoneczku? Zanim napiszę jakiś tekst to mam najpierw pytać jakich przeciwwag w nim oczekujesz. Biorąc pod uwagę różne gusta czytelników i czasem tysiące odczytów musiałaby to być epopeja.

 

Bardzo dobra definicja proroctwa i faktów interpretacyjnych na przełomie dziejów, sama Biblia (Stary testament) jest głównie zbiorem symboli oraz wizji proroków, ale (Nowy testament) jest już opisem faktów i wędrówki Boga po ziemi i tyle w tym temacie. Natomiast mój tekst nie ma z tym nic wspólnego i nie jest proroczy, więc nie widzę żadnej korelacji. 

Ja nie oceniam, tylko merytorycznie odpowiadam na twoje oczekiwania wobec mojego tekstu, to ty mnie oceniasz w kontekście jego treści. Pomyliłaś osoby. 

 

Na deser dajesz mi link. 

Co z definicji PWN wynika?

Tak, otóż specyficzny, to "właściwy wyłącznie danej osobie", to potwierdza moją tezę, że uważasz ten mój tekst za udziwniony (jak zdefiniowałem wcześniej), bo musisz przyznać, iż wyłączność jest cechą mocno selektywną więc udziwnioną, bo nie dotyczy cech masowych, innymi słowy dziwne rzeczy są dziwne bo nie powtarzają się często, a przez liczne grono odbiorców są czasem i nietolerowane.

 

Nie wiem po co ten link. Absolutnie zbędny. Potwierdzający moją wcześniejszą tezę. Cześć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tekst na pewno ciekawy, ale trochę jednostronny. Peel wrzuca wszystkich do jednego worka. Owszem, wiele w tym wierszu prawdy, ale "świat" nie da się ująć w takie jednoznaczne ramy. 

Forma również odpowiednia, dosyć monotonna, ale ma to swoje uzasadnienie. Podoba mi się też metaforyka. Niemniej jednak od czasu do czasu coś przeskakuje, zacina się, nie pasuje. Dopracowałabym to.

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 Nic o tym nie wiem, i szczerze mówiąc mało mnie interesuje ten fakt, nietolerancja jest tak powszechna w dzisiejszym świecie zwłaszcza celebrytów, że już nie wpływa na moje percepcje. 

To fakt, mówi o wierze, ale tej z małej litery, bo nie o Wierze w Boga, mówi mniej więcej o ile zapamiętałem o tym, żeby tej wiary nie pomylić z religią, przestrzega przed tym, więc to wiara w człowieka, w ludzkie możliwości, ja tego nie neguję, pochwała człowieka ma tu w linku kontekst pozytywny, bo zaufanie samemu sobie czy innym ludziom ma uzasadnienie. Natomiast Carrey odżegnuje się wyraźnie od Absolutu (od Boga - chyba że nic nie zrozumiałem), mówi też, że nie wierzy w nadzieję, to dla mnie przekaz (piszę tu subiektywnie tylko o własnym wrażeniu)  jakby z Nietzche'go, typowy kult jednostki.

 

Reasumując. Panie Ropuchu nie trywializujmy tego linkowego przekazu, popatrz na ten obraz? To ma być gloryfikacja Wiary? Oj? ;( Nie sądzę.

 

A masz do tego prawo, to przecież twoje życie. W tym jego przekazie jest mnóstwo pozytywnej energii i witalizmu życiowego, natomiast ja nie przyjmuję tego kontekstu antykatolickiego, perwersyjnego wręcz, (a sam obraz jest już czystym absurdem), i tyle chyba w tym klimacie z mojej strony.

Nie o to chodzi, jakże będzie wyglądać ta dyskusja jeżeli zaczniemy usuwać komentarze? Podziurawiona bez ładu i składu? U mnie jest cytat z twojej wypowiedzi, więc ta logika jest i będzie zachowana.

 

Nie przeszkadza mi szczególnie ten link, jeżeli już zmusiłeś mnie do jego zanalizowania, to tego się podjąłem, stwierdzam tylko, że nie było to dla mnie przyjemne. Szczegół, drobiazg. Nic się nie martw i nie nie miej do siebie pretensji i do mnie przede wszystkim.

 

Opisałem jak ten link widzę i czytam. Nie dociera tylko do mnie, że tobie w ogóle nie przeszkadza ten prowokacyjny anturaż tego carrey'owskiego youtube'a? Bo to, że z niego wynikają pewne pozytywne cechy co do pochwały człowieka i jego indywidualizmu, do którego komik zachęca młodzież, to ja akceptuję, co zasygnalizowałem już w pierwszym komentarzu do ciebie, leży to w moim zakresie zrozumienia - akceptacji. Ale kontekst jest wręcz fatalny. Ohydne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



×
×
  • Dodaj nową pozycję...