Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Zjazd po burzowym froncie


Jerzy_Edmund_Sobczak

Rekomendowane odpowiedzi

 Nie pytajcie kto posiał wiatr.

 Unoszony durnym zefirkiem,

 miałką myślą i pragnieniem

 spijał nas. Diabelskie nasienie.

 

 Koniczyny, włosy i trawy.

 Kałuże, oceany. Łysego blask w bukiecie.

 I cienie ze szpar w ścianach.

 Wątpliwości, bezwład i szał.

 

 Kradł, bo taki był boski plan. Strach.

 A w Tybecie mnisi wypowiadają mantrę.

 Asmitamatra, asmitamatra, asmitamatra.

 Jeszcze więcej wiatru.

 

 Zła miłość, zła miłość, zła, bo niedokończona.

 Elektryczność podnosi mi włoski na ramionach.

 Dłońmi chmurnymi trę o siebie wzajem.

 Nie mów, że nie boisz się burzy.

 

 Ukryj się, bo spalę i utopię.

 A jeżeli zastygło serce, to trach!

 Reanimuję na chwilę w pożodze. Skończył się spokój.

 Nadchodzę, opadam. W rozbłyskach i łzach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...