Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

***


Johny

Rekomendowane odpowiedzi

@Johny Świetna miniaturka, gratuluję!

Dla mnie trochę o pokusie, pragnieniu... coca cola jako coś, co na chwilę to pragnienie ugasi, ale za chwilę pragnienie jest jeszcze większe, a z drugiej strony coca cola, dobra na kaca. Teraz leży zgnieciona, w koszu na plastik i metal. Peel się ogolił, wziął prysznic, założył świeże ubranie, w pracy nikt nie pozna, że pił, znowu pił, że jednak pije.....tylko ta puszka, bo butelkę wyrzucił już w nocy.

Tak mi się przeczytało Proszę Johna, miłego:)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@huzarc Dzięki za interpretację. Doceniam ją zwłaszcza, że skrytykowałem twój wiersz. Widziałem już akcje na tym portalu, że ludzie po krytyce swojego utworu, atakowali utwór recenzenta w odwecie. Nie każdy potrafi oddzielić wiersz od osoby, naprawdę chylę czoła wobec twojego podejścia :).

 

@w kropki bordo Hahaha wielkie dzięki za interpretację :). To ciekawe, że wysnułaś całą opowieść o ludziach i emocjach a wszystko z jednego obrazu. Zupełnie jak w twoich utworach gdzie kilka słów odmalowuje całą scenę :).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@8fun Dziękuję za twoją uwagę. Rozumiem co masz na myśli i może rzeczywiście wyglądałoby to bardziej elegancko.

 

Jednak nie bardzo umiem to naprawić. Gdy to zmienię wiersz nie będzie dla mnie znaczył to co znaczy obecnie. No cóż może przyszłe wiersze będą wyglądać lepiej od strony formy.

 

Jeszcze raz bardzo dziękuję za sugestię, będę miał to na uwadze pisząc następne wiersze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Ja też dziękuję, bo dało mi to trochę do myślenia. (pusta — pustka — konsumpcjonizm)

 

 

puszka coca coli (firmy)

pusta

zgnieciona

w śmietniku

 

a jednak

 

Co myślisz?

Edytowane przez 8fun (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@8fun Dzięki za podpowiedź! Kombinowałem w tę stronę, żeby skasować po, ale miało to dla mnie tylko jedno znaczenie, że puszka jest pełna a potem pusta. To tworzyło historię i było fajne, ale jednoznaczne. Dzięki, że zauważyłeś, że może to też znaczyć puszka firmy. Teraz w zależności od spojrzenia jest historia puszki od czasów gdy była pełna do wylądowania w śmietniku. Co jak najbardziej mi pasuje. Jak i statyczny obraz puszki wyrzuconej na śmietnik. Oba znaczenia jak najbardziej układają się w to co chciałbym zobaczyć w tym tekście :).

 

Jeszcze raz dzięki. Taka informacja zwrotna jest bardzo cenna :). 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • stoję  wpatrzony w lustro  a świat  świat przechodzi obok  chciałbym  mu coś powiedzieć    może...  nawet wykrzyczeć    brak odwagi   4.2024 andrew  
    • (Na motywach powieści „Piknik na skraju drogi”, Arkadija i Borysa Strugackich)   ***   Dlaczego wylądowali? Nie wiadomo. Zostawili w powietrzu dziwnie mżące kręgi, które obejmują szumiące w nostalgii drzewa.   Które kołyszą się i chwieją w blasku księżyca albo samych gwiazd… Albo słońca... Albo jeszcze jednego słońca…   Powiedz mi, kiedy przeskakujesz płot, co wtedy czujesz? Nic? A co z promieniowaniem, które zabija duszę?   Wracasz żywy. Albo tylko na pozór żywy. Bardziej na powrót wskrzeszony. Pijany. Duszący się językiem w gardle.   Sponiewierany przez grawitacyjne siły. Przez anomalie skręcające karki.   Słońce oślepia moje zapiaszczone oczy. Padającymi pod kątem strumieniami, protuberancjami…   Ktoś tutaj był (byli?) Bez wątpienia.   Byli bez jakiegokolwiek celu. Obserwował (ali) z powodu śmiertelnej nudy.   Więc oto razi mnie po oczach blask tajemnicy. Jakby nuklearnego gromu westchnienie.   Ktoś tu zostawił po sobie ślad. I zostawił to wszystko.   Tylko po co?   Piknikowy śmietnik? Być może.   Więcej nic. Albowiem nic.   Te wszystkie skazy…   Raniące ciała artefakty o upiornej obcości.   Nastawiając aparaturę akceleratora cząstek, próbujemy dopaść umykający wszelkim percepcjom ukryty świat kwantowej menażerii   Przedmioty w strumieniach laserowego słońca. W zimnych okularach mikroskopów…   Nie dające się zidentyfikować, obłaskawić matematyczno-fizycznym wzorom.   Bez rezultatu.   *   Zaciskam powieki.   Otwieram.   *   Przede mną pajęczyna.   Srebrna.   Na całą elewację opuszczonego domu. Skąd tutaj ta struktura mega-pająka?   Pajęczyna, jak pajęczyna…   Jadowita w swym jedwabnym dotyku. Srebrzy się i lśni. Mieni się kolorami tęczy.   Ktoś tutaj był. Ktoś tutaj był albo byli. Ich głosy…   Te głosy. Te zamilkłe. Wryte w kamień w formie symbolu.   Nie wiadomo po co. Kompletnie nie do pojęcia.   Milczenie i cisza. Piskliwa w uszach cisza, co się przeciska przez gałęzie, żółty deszcz liści.   W szumie przeszłości. W dalekich lasach. W jakimś oczekiwaniu na łące…   Elipsy. Okręgi.   Owale…   Kształty w przestrzeni…   Fantomy przemykające między krzakami rozognionej gorączką róży. W strumieniu zmutowanych cząstek. Rozpędzonych kwarków…   Rozpędzonych przez co?   Przez nic.   Po zapadnięciu mroku liżą moje stopy żarzące się lekko płomyki. Idą od ziemi. Od spodu. Ich obecność to pewna śmierć.   Sprawiają, że widzę swoje odbite w lustrze znienawidzone JA.   W głębokich odmętach  schizoidalnego snu. Zresztą wszystko tu jest śmiertelne i tkliwe. Pozbawione fizycznego sensu.   (Kto chce skosztować czarciego puddingu?   Bar za rogiem stawia)   Dużo tu tego. W powietrzu. I w ziemi.   W nagrzanych od słońca koniczynach, liściach babiego lata.   Krążyłem tu wokół jak wielo-ptak. W kilku miejscach jednocześnie.   I byłem wszędzie. I byłem nie wiadomo, gdzie. Tak daleko na ile pozwala wskrzeszany chorobą umysł   Tak bardzo daleko…   Wystarczy dotknąć złotej sfery, aby się wyzbyć wstrętnego posmaku cierpienia…   Gdyby nie ta przeklęta wyżymaczka, która zachodzi śmiertelnym cieniem drogę…    (Włodzimierz Zastawniak, 2024-04-20)      
    • Powiem tak, Dziewczyno - lecz się, niekoniecznie przez pisanie. Kiedyś się udzielał Kiełbasa, czy coś takiego. To było równie prostackie i wulgarne. 
    • - A na groma ta fatamorgana... - A na groma ta fatamorgana?    
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        W tym cała rzecz, że logiką płata czasami figle artystom OBRAZ, wywrócił  farby kwantem fizyki, chemii — człowieka zakrył kolorem   Ponoć w Mordnilapach właśnie zachowany czar w języku daje myślom możliwości postrzegania tego wątku w sztuce malowanej — O bok! Mózgu   Dzięki bardzo, że zechciałeś się przyjrzeć całości, jaka daje więcej pytań niż odpowiedzi, na których głównym filarem — tak mi się wydaję —  jest środkiem.   Pozdrowienia!
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...