Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Umarł Wesoły Dziadek


Rekomendowane odpowiedzi

W naszej wiosce umarł Dziadek. Ubaw był po pachy. Jestem jego ostatnim żyjącym wnukiem z całej naszej rodziny. Dziadek przeżył wszystkich, bo jak mawiał: „Postanowiłem długo żyć. A kto mi zabroni?” Miał wielkie poczucie humoru. Aż czasami: denerwujące. Nasza famuła była do tego przyzwyczajona, ale sąsiedzi to tylko czasami stali i kiwali głowami na boki. Bo gdyby w przód i w tył, to by oznaczało, że są temu radzi. Aczkolwiek Dziadek był ogólnie istotą na wskroś lubianą (bez względu na to, jak słowo „wskroś’’ rozumieć). Bardzo wszystkim pomagał. Nawet czasami tak nachalnie, że niektórzy przed nim uciekali. Ale nie złośliwie, tylko dla ogólnej wesołości.

 

Z tym przeżyciem: wszystkich, to trochę przesadziłem. Mieszkam z moimi rodzicami, a z nami mieszkał wspomniany tutaj. Lecz wielu rozjechało się po świecie. Szczerze mówiąc, to żeśmy ich nie zawiadomili o zejściu Dziadka, bo gdyby wszyscy przyjechali, to by mogło w naszej wiosce miejsca zabraknąć. A gdyby jeszcze zaczęli wspominać co Dziadek wyprawiał, to ino wstyd przed nowymi naleciałościami, co w naszej wiosce mieszkają od niedawna i wszystkich dziadkowych wyczynów nie zaznali. Chociaż teraz po pogrzebie, trochę żałujemy. Mogli przyjechać. Byłoby jednak weselej.

 

Dziadek mimo że nawijał głupoty, stąpał twardo po ziemi. Od jakiegoś czasu, wydawał nam co jakiś czas dyrektywy, jak to ma być po jego śmierci. Ja, będąc skrupulatnym i kochającym dziadka wnukiem, skrzętnie jego ostatnie wole zapisywałem w małym zielonym notesiku.

 

No i stało się. Musiałem ponownie do notesika zajrzeć, ale nie po to – niestety – żeby zapisać kolejne życzenie, bo już dyktować nie miał kto, tylko żebyśmy mogli w miarę możności, wypełnić dziadkowe zalecenia. Szczerze przyznam, że wszystko skrzętnie zapisywałem, ale już do tego za bardzo nie wracałem. Moim rodzice zresztą też. A zatem w pewnym sensie, byliśmy nie tyle zaskoczeni… co raczej… przerażeni wesoło.

 

[[ Dyrektywa nr – 1 ]]

Z całą stanowczością żądam, żeby mój doczesny wizerunek, został w połowie skremowany, a w połowie nie.

 

I tu powstał problem. Jak z tego wybrnąć. Niby na wesoło, ale jednak… zagrycha. Rodzice podumali… i kazali mi iść do wioskowej sąsiadki, która nie jest ciekawa świata, nikogo nie obserwuje, nie podsłuchuje… a wszystko wie. A zatem poszedłem.

 

– Droga sąsiadko, widzisz co tu napisane?

– Ano widzę.

– Reszty nie czytaj, tylko skup się na jednym.

– Skupiam się.

– No i…

– Wolę zmarłego należy wypełnić, bo inaczej będzie kusił.

– Jak to wypełnić!!! Sąsiadko! Czy ciebie do cna porąbało? Ok. Świetnie. Dajemy Dziadka na krajzegę… bzzzzzt… i wola spełniona. Połówkę się spali a drugą do trumienki włoży. Sąsiadko jesteś genialna. Że też o tym wcześniej nie pomyślałem.

– Uspokój się. Są dwa wyjścia. Dziadek napisał: mój doczesny wizerunek. Nie napisał: ciało… rozumiesz?

– Nie.

– Czyli wystarczy jego zdjęcie przeciąć na pół, połowę spalić... a drugą nie.

– Jest pewien problem. Nie mamy żadnej fotki Dziadka. Nie kazał i już. Nigdy!!!

– Czyli zastosujemy drugie wyjście… biegnij kupić krem. Tylko dużo. Dziadek nie był cienkim fircykiem. Połowę się skremuje, a drugą nie.

– A którą lepiej pokremować?

– Też pytanie! Od pępka w górę rzecz jasna. Chyba nie chcecie Dziadkowi miętosić wszystkiego?

 

[[ Dyrektywa nr – 2 ]]

Z całą mocą żądam, żeby na moim pogrzebie śpiewały wszystkie ptaszki.

 

Kolejny problem. Ptaszki w klatkach, czy wszystkie, co można mieć na myśli, co będą fruwać lub siedzieć na cmentarzu w czasie pogrzebu.  Tylko jak je zmusić żeby śpiewały… i właśnie o tym czasie? Ziarenkami? A może wołać: taś, taś, taś. To się kaczki zlecą. A po co? Skoro śpiewać nie potrafią, to tylko miejsca będą niepotrzebnie zajmować.

 

Tu swoją pomoc okazała matka. Napadła ją nagła myśl, że w pobliskiej wiosce mieszka znana nam rodzina o nazwisku, które nam pomoże rozwiązać śpiewający problem. Poszedłem tam. Dzwonię do drzwi. Otwiera mi stary Ptaszek. Pytam się grzecznie:

– Kochani moi, zaśpiewacie na pogrzebie mojego Dziadka?

– Że co? - odćwierknął

– Pozwól pan, że wytłumaczę.

– Dobrze by było – nastroszył piórka.

– O tuż mój świętej pamięci Dziadek… niech spoczywa w pokoju…

 

– … byle nie w naszym.

 

– … oczywiście... zażyczył sobie, żeby na jego pogrzebie zaśpiewały wszystkie ptaszki. Rozumie pan?

– No… aha… coś mi świta. My ptaszki… a jak tu zmusić takie fruwające do śpiewu. Lepiej sąsiadom z pobliskiej wioski kupry zawracać! Tak?!

– Nie! To znaczy: tak. Proszę nam pomóc. To ostatnia wola nieboszczyka. To znaczy jedna z wielu.

– No dobra… i o czym mamy śpiewać.

– Nie ważne. Możecie coś mruczeć pod dziobami… to znaczy: nosami.

– Chyba na drzewach nie każesz nam siedzieć?

– Tam nie ma drzew.

– To mamy stać? Nasza babcia nie domaga. Może nie uśpiewać na stojąco.

– Ojejku! Zrobicie z rąk gniazdko i babcia między wami usiądzie jak małe pisklątko.

– Ładne pisklątko. Chyba pterodaktyla. Waży osiemdziesiąt kilogramów.

– Poprzestaniecie na jednej zwrotce. Tyle podołacie.

– Fakt. Nie pomyślałem. Tylko jest problem. Córka wyjechała. Nie będą śpiewać wszystkie ptaszki. A poza tym babcia jest przygłucha i może fałszować… chwila… znam jednego Orła. Mój kumpel. Powiem, żeby się przyłączył.

– Ale orły nie śpiewają.

– Ten będzie musiał. Ma wobec mnie zobowiązania. Mam nadzieje, że babcia wszystkich nie wystraszy i nie uciekną.

– Dziadek nie ucieknie. To najważniejsze. Wysłucha do końca.

 

[[ Dyrektywa nr – 3 ]]

W pełni władz umysłowych oświadczam, iż pragnę być pochowany w żółtym ubraniu cicikowatym, z nutkami obrazu łaki.

 

Bardzo romantyczny problem nam Dziadek zadał. Pierwsze co się nam nasunęło, to kupić żółty koc cicikowaty i nim Dziadka owinąć. Ale żeśmy wiedzieli, że nie o to tu biega. Dziadek miał artystyczną duszę. Nawet ze sztucznej szczęki babci wystrugał: słonika na szczęście nie co innego. Myśleliśmy dość długo, o co z tą łąką chodzi. Tym razem ojciec okazał się pomocny, aczkolwiek nie z własnej winy. Przytargał na bucie żółtego mlecza. Jakby nas olśniło! Cały dzień żeśmy Dziadka obklejali. Kilka tubek kleju na to poszło. Co prawda pod spodem kwiatków nie było, bo nie chcieliśmy go z trumny wyciągać, ale ubranko wyglądało świetnie. Żółte, mięciutkie, takie cicikowate podczas głaskania i z nutkami obrazu łąki.

 

[[ Dyrektywa nr – 4 ]]

Tylko pamiętajcie! Z trumny ma wystawać kawałek mnie!!

 

Z tym to już Dziadek przesadził. Niby zabawne, gdyby sobie wyobrazić jak nóżka lub rączka wystaje z niedomkniętej trumny… ale bardzo niepraktyczne i nie higieniczne. Ale cóż...musieliśmy jakoś temu podołać. Dumaliśmy dobrą godzinę, aż w końcu przyszło nam na myśl, że może Dziadek wykombinował sobie: przesłanie metaforyczne. Poeta też z niego był. Napisał nawet: sonet, ale zgubił kartkę na obejściu i koza poezje zjadła. Chodziła później jakby bardziej zamyślona, ale wydoić się już nie dała. To było dla niej zbyt przyziemne. Myślała o błękitnych barankach. Ale odbiegłem od tematu. Z czym Dziadek był bardzo związany? To zapewne miał na myśli. Na pewno z babcią, którą kochał bardziej niż swoją fajkę. Nawet jak wlazła do dzwonu. To znaczy babcia, nie fajka. Ale ona już nie żyła dwadzieścia lat. Ojciec zasugerował, że może byśmy babcie odkopali i piszczel z jej ręki, wdusili w szparę między leżankę a wieko. Uznałem, że to głupi pomysł. Matka też mnie poparła. Niedomknięta trumna, by głupio wyglądała z wystającą kością… i to jeszcze nie Dziadka. Mógłby ktoś pomyśleć, że kochanki, która mu  ręką, cybuch trzyma. Wtedy z kolei matka przypomniała sobie o... fajce. Wywierciliśmy dziurkę w trumnie i żeśmy ją do połowy wcisnęli. Trumna z wystającą fajką nikogo nie dziwiła, gdyż Dziadek i ów zacny dodatek, to byli jak papużki nierozłączki.

 

[[ Dyrektywa nr – 5 ]]

Cały mój majątek proszę rozdać biednym.

 

No cóż. Biedni pozostali biednymi, bo jedynym majątkiem Dziadka była: omówiona wyżej fajka.

Lecz ona leżała w grobie. A poza tym i tak byłby problem, jak rozdzielić jedną fajkę pomiędzy wszystkich biednych. Mogli by się nawet pokłócić, kto dostanie zawartość, a kto resztę części. Pocieszeniem dla nas był fakt, że Dziadek miał chociaż dobre chęci, którymi piekła nie wybrukowano.

 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

 

Było więcej dyrektyw, ale przytoczyłem jedynie te, co się nadawały do druku. Te normalne.

 

*

 

Spotkałem sąsiadkę. Rzecze do mnie:

– No wiesz młodzieńcze, ja tam nikogo nie obserwuje i ciekawa nie jestem, ale jakoś nie często na cmentarz chodzicie. To oczywiście nie moja sprawa…

– A wiesz sąsiadko co Dziadek napisał w trzynastej dyrektywie?

– Nie jestem ciekawska, ale skoro mnie zmuszasz do wysłuchania...

 

[[ Dyrektywa nr – 13 ]]

Nie zawracajcie mi często dupy na cmentarzu. Jest moim życzeniem, żeby moje opakowanie spokojnie się rozkładało. Bez większych zakłóceń. Dbajcie o żywych. Ja już będę gdzie jestem.

 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

 

Podobno sąsiadka wie, gdzie Dziadek jest, ale nie chce nam powiedzieć. Inna sąsiadka zdradziła nam w sekrecie, że naszą sąsiadkę Dziadek nawiedził we śnie. Powiedział jej, że jeśli   piśnie słówko na ten temat, to zupełnie straci zainteresowanie tym, co się dzieje w naszej wiosce,

 

Nic dziwnego, że milczy jak grób.

 
 
 
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Ciekawa podróż bohatera przez życie, wzbogacana wspomnieniami i refleksjami, jak w życiu każdego z nas. Dwa drobiazgi:  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Jeszcze nie spotkałem pijanego, który wyznałby otwarcie, iż jest pijany, a wprost przeciwnie: im bardziej pijany, tym uparciej utrzymuje, że jest trzeźwy.   To chyba jakiś specjalny wagon, gdyż przedział pierwszej klasy miał sześć miejsc do siedzenia, a przedział drugiej klasy osiem miejsc. Obecnie na większości kolei europejskich obydwie klasy mają po sześć miejsc. Ale ogólnie całkiem niezłe.

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • ,, Boże, mój Boże,  czemuś mnie opuścił? ,,   niedawno wołaliśmy ,, witaj KRÓLU,,  a dziś ,, na krzyż z nim,,  i ukrzyżowaliśmy Jezusa    po ludzku w bólu żali się ON szuka pociechy u Boga Ojca  zawierza się Mu całkowicie   ,, niech się stanie jak Ty  chcesz, a nie jak Ja chcę…   do końca jest Człowiekiem    umarł jak każdy z nas  to jedyna droga do domu Ojca tam nas oczekuje  idźmy do Niego z ufnością    Jezu ufam Tobie    2022 /2024 andrew  cytaty Ps. 126, Piątek  dzień męki i śmierci Jezusa
    • Wiejskie kościółki Małe, drewniane Duże, murowane Na tych poddaszach wiją gniazda jaskółki   Msze wieczorne, czy te nad ranem Na radość ślubów, na rozpacz pogrzebów Schodzą się ludzie ze wszystkich brzegów W tych ścianach modlitwy zamurowane   Blask wpada nieśmiało przez świetlik Oświetla wiernych oczy I policzki, które czasem łza zmoczy W tych oczach - mętlik   Obok kościółka, mała aleja Tłumy dusz, nie wiadomo skąd Ktoś w ich dusze ma jednak wgląd W tych duszach - nadzieja   Biją głośno kościelne dzwony Ciche łkanie przy pustym grobie Cmentarną ziemię wróbelek dziobie W tej ziemi, z tych łez, wyrosną klony   Wiejskie kościółki Ptakom - schronienie Ludziom - zbawienie Zapewnią te małe przyczółki    
    • życie pozagrobowe pierwsi  wymyślili Egipcjanie    niezwykła obietnica  i odpowiednia administracja  trzyma naród w zaprzęgu  kapłani mogą wydłubywać ludziom oczy  rabować grobowce    wiara jest najważniejsza    na czas budowy domu osadnicy  okopywali się w żywej ziemi  gościnność bezkresnej Wirginii  to ataki Indian chorób i komarów  pierwszy rok decydował o wszystkim    dziś ich prawnuków fentanyl wlecze ulicami  i żywcem wciąga pod ziemię    wiara przyciąga nadzieję    w noc poprzedzającą jej urodziny zostawił na schodach skrzynkę  poćwiartowane ciałko ich syna  to miał być prezent    wiara i nadzieja z czasem rodzą    miłość             
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...