Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

(............)


Rekomendowane odpowiedzi

Grzeszę


codziennie,

od nowa i będę wyklęta,
nie schroni mnie anioł,

ni piekła udręka,
nie mogę nasycić, zatrzymać się w drodze,
ni kara, nagroda tu nic nie pomoże,
nie dalej, nie bliżej, nic z reguł ogółu,
prawd wiary, tradycji i nikt z ludzi tłumu
zatrzymać nie zdoła.

 

Nie wyrwie mi serca, ni myśli tych z czoła,

że jestem szczęśliwa!
Gdy wokół mordęga się szerzy i trwoga.

Czy jestem

 

szalona?!

 

 

Edytowane przez beta_b (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@T.O taka zwykła, nie szalona, choć wbrew fali. Tego pl trzeba.

@Marek.zak1 wyrównanie do ciśnienia masy daje poczucie przynależności, ale zabiera wolność. Fala może więcej, trudno przeciw fali. 
@iwonaroma świat stanął na głowie, odkąd w dobrym tonie jest buta i narzekanie. 
 

Z palca pisane, trudno jest żyć poza prawem, konwenansem, regułami. Dzięki za obecność. bb

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Pan Ropuch No tak,

musiałam rozbić graficznie, żeby choć szczątkowo, ale jakiś schemat kroków zachować, bo bez tego to się buty nadeptuje albo język zagryza zębami. ;) I zmienione, dzięki za sugestię. 

 

@T.O No tak, 

czasami się rozbieram, ale tu kiecka sama się włożyła i spływa. 

bb

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@beta_b a tak na marginesie , to przykre , ze żyjesz w miejscu w którym bycie człowiekiem wiarze sie z tym ,ze nazywasz to droga pod prąd. sa miejsca na ziemi gdzie człowieczeństwo jest właśnie standardem - współczuje , ze normalność to jakaś inwersja i w tym kontekście pisałem o zwykłości  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Radosław

A miało być tak lekko , malwy i czerwona wstążka ;).  Prawdziwy, nasycony  tekst wydrapany sercem. W sumie , to cały czas jesteśmy w warsztacie. Pozdrawiam. Dobrego pod prąd dla Ciebie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co się stało? Coś musiało

albo wierne komuś coś

nie przetrwało?

albo na wylot coś się w Tobie 

pozmieniało?

może się nic nie stało

może wiersza się zachciało?

Może szalona byłaś..

i nieśmiało to lustro pokazało

Co ja wiem.. tak tylko czytając

oczy twoje prawdą kogoś gdzieś 

ognikiem przetrawią

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

To jak z psem

Na początek

Wesoło merda ogonem 

Potem wiernie czeka 

Przywiązany

Do prozy życia 

Szczeniaki i regularne wyjścia 

 

Stepione kły o domowe ściany 

Rosną psiaki

Tak prosto jest zapomnieć 

Po co to wszystko

 

Edytowane przez Marcin Krzysica (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Wieslaw_J._Korzeniowski  - zatem niech się tak stanie. 

@Magdalena Stało się dużo, jak w przeciętnym życiu i zwyczajnym dojrzewaniu. 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Kiedyś doznałam olśnienia: skoro wszystko robię, żeby nie zwariować i nie działa - to może jak zwariuję - będzie mi lepiej. Paradoksalnie, zdanie to zbawiło. Ale nie wiem, czy poczucie szczęśliwości to oznaka choroby. Wolałabym nie. 

 

@Marcin Krzysica

No właśnie. Tak łatwo zapomnieć. 

 

Treściwe komentarze, lustrzane odbicia. Dziękuję. bb

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Franek K

W tym szaleństwie jest metoda. Nie ma przecież ani nieba, ani piekła, więc nie ma się czym martwić.

Tak technicznie, to zastanowiłbym się nad "schroni", bo to bardziej pasuje do miejsca niż do postaci. Może obroni?

 

Pozdrawiam. FK.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • (Na motywach powieści „Piknik na skraju drogi”, Arkadija i Borysa Strugackich)   ***   Dlaczego wylądowali? Nie wiadomo. Zostawili w powietrzu dziwnie mżące kręgi, które obejmują szumiące w nostalgii drzewa.   Które kołyszą się i chwieją w blasku księżyca albo samych gwiazd… Albo słońca... Albo jeszcze jednego słońca…   Powiedz mi, kiedy przeskakujesz płot, co wtedy czujesz? Nic? A co z promieniowaniem, które zabija duszę?   Wracasz żywy. Albo tylko na pozór żywy. Bardziej na powrót wskrzeszony. Pijany. Duszący się językiem w gardle.   Sponiewierany przez grawitacyjne siły. Przez anomalie skręcające karki.   Słońce oślepia moje zapiaszczone oczy. Padającymi pod kątem strumieniami, protuberancjami…   Ktoś tutaj był (byli?) Bez wątpienia.   Byli bez jakiegokolwiek celu. Obserwował (ali) z powodu śmiertelnej nudy.   Więc oto razi mnie po oczach blask tajemnicy. Jakby nuklearnego gromu westchnienie.   Ktoś tu zostawił po sobie ślad. I zostawił to wszystko.   Tylko po co?   Piknikowy śmietnik? Być może.   Więcej nic. Albowiem nic.   Te wszystkie skazy…   Raniące ciała artefakty o upiornej obcości.   Nastawiając aparaturę akceleratora cząstek, próbujemy dopaść umykający wszelkim percepcjom ukryty świat kwantowej menażerii   Przedmioty w strumieniach laserowego słońca. W zimnych okularach mikroskopów…   Nie dające się zidentyfikować, obłaskawić matematyczno-fizycznym wzorom.   Bez rezultatu.   *   Zaciskam powieki.   Otwieram.   *   Przede mną pajęczyna.   Srebrna.   Na całą elewację opuszczonego domu. Skąd tutaj ta struktura mega-pająka?   Pajęczyna, jak pajęczyna…   Rozpalona w swym jedwabnym dotyku. Srebrzy się i lśni. Mieni się kolorami tęczy.   Ktoś tutaj był. Ktoś tutaj był albo byli. Ich głosy…   Te głosy. Te zamilkłe. Wryte w kamień w formie symbolu.   Nie wiadomo po co. Kompletnie nie do pojęcia.   Milczenie i cisza. Piskliwa w uszach cisza, co się przeciska przez gałęzie, żółty deszcz liści.   W szumie przeszłości. W dalekich lasach. W jakimś oczekiwaniu na łące…   Elipsy. Okręgi.   Owale…   Kształty w przestrzeni…   Fantomy przemykające między krzakami rozpalonej gorączką róży. W strumieniu zmutowanych cząstek. Rozpędzonych kwarków…   Rozpędzonych przez co?   Przez nic.   Po zapadnięciu mroku liżą moje stopy żarzące się lekko płomyki. Idą od ziemi. Od spodu. Ich obecność to pewna śmierć.   Sprawiają, że widzę swoje odbite w lustrze znienawidzone JA.   W głębokich odmętach  rozgorączkowanego snu. Zresztą wszystko tu jest śmiertelne i tkliwe. Pozbawione fizycznego sensu.   (Kto chce skosztować czarciego puddingu?   Bar za rogiem stawia)   Dużo tu tego. W powietrzu. Iw ziemi.   W nagrzanych od słońca koniczynach, liściach babiego lata.   Krążyłem tu wokół jak wielo-ptak. W kilku miejscach jednocześnie.   I byłem wszędzie. I byłem nie wiadomo, gdzie. Tak daleko na ile pozwala wskrzeszany chorobą umysł   Tak bardzo daleko…   Wystarczy dotknąć złotej sfery, aby się wyzbyć wstrętnego posmaku cierpienia…   Gdyby nie ta przeklęta wyżymaczka, która zachodzi śmiertelnym cieniem drogę…   (Włodzimierz Zastawniak, 2024-04-20)      
    • Powiem tak, Dziewczyno - lecz się, niekoniecznie przez pisanie. Kiedyś się udzielał Kiełbasa, czy coś takiego. To było równie prostackie i wulgarne. 
    • - A na groma ta fatamorgana... - A na groma ta fatamorgana?    
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        W tym cała rzecz, że logiką płata czasami figle artystom OBRAZ, wywrócił  farby kwantem fizyki, chemii — człowieka zakrył kolorem   Ponoć w Mordnilapach właśnie zachowany czar w języku daje myślom możliwości postrzegania tego wątku w sztuce malowanej — O bok! Mózgu   Dzięki bardzo, że zechciałeś się przyjrzeć całości, jaka daje więcej pytań niż odpowiedzi, na których głównym filarem — tak mi się wydaję —  jest środkiem.   Pozdrowienia!
    • @Starzec wierzyłam kiedyś w ludzi i w nich pokładałam nadzieję, ale to minęło, bezpowrotnie, przestałam być naiwna:P nie tęsknię, za tym stanem
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...