Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Dostojne greckie miasto


Tomasz Kucina

Rekomendowane odpowiedzi

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Politykę to zachowaj dla siebie. Mnie w to nie mieszaj. Brak szacunku, pytać i i rozdrapany przez odpowiedź kazać milczeć autorowi pod własnym tekstem. Do ostatniej odpowiedzi pod swoim tekstem ma autor. Kropka - panie tolerancjonisto.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Adidasa brzmi bardzo dobrze. Bo koszulka adidasjańska, albo adidasowa  - to chyba trochę zbyt pompatycznie wybrzmiewa. Rozżala to pan się pod moim tekstem, ja u pana nie jestem w komentarzach. A w tekście referuję: 

 

siatka kogo - Hippodamosa, a nie siatka jaka hippodamejska, albo hippodamosowa - co pan mi proponujesz na siłę.

 

Tym bardziej, że w tym wersie wiersza odnosi się to to życia. Pan mi każesz pisać "odę do przymiotu", a ja piszę "odę do Osoby - (Osób)" - jako symbolicznie społecznego "twierdzenia" w "trójkątowności" tych właśnie  społecznych zbiorowych i  wzajemnych układów czyli precyzji i proporcjonalnych relacji - jak stoi jasno w tekście.

 

Tales twierdził, że jeśli dwa trójkąty mają wspólną podstawę i równe wysokości to ich pola są równe, w tym fragmencie tekstu dokonuję porównania nieuniknionych zależności społecznych do matematyki euklidesowej - do tw. Talesa. To LUDZIE są treścią tego wiersza, trudno bym traktował ich jak przymiotniki, - ale to dość wyrafinowana metafora, której z pewnością pan nie zauważył. Ja tego nie wymagam, ale wymagam uszanowania mojego punktu widzenia - bo bardziej łopatologicznej definicji tolerancji w rozumieniu tekstow autorskich - ja nie znam.

 

Wiersz nie jest uwikłany w żadne personalizmy, więc proszę go nie wpasowywać na siłę w takie urojenia i przede wszystkim w politykę - o czym pana już wyraźnie informowałem w poprzednich komentarzach. Odpowiedzi są precyzyjne i odnoszą się do tekstu, proszę to uszanować. To nie jest traktat moralny. Raczej sensualna tzn. uzmysłowiona "opowieść" (.)

Edytowane przez Tomasz Kucina (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

To o czym pan pisze jest jasne, tyle tylko, że nie ma nic wspólnego z moim tekstem i tym konkretnym wersem, o który pan toczy batalie. pan z umiarem maniaka próbuje morfologie tego frazeologicznego związku, którego użyłem --> siatka Hippodamosa - przypisywać jeśli chodzi o części mowy do: zaimka dzierżawczego: czyj, jaki, a ja użyłem go w kontekście zaimka rzeczownego i osobowego: kto, zaś w rozumieniu  części zdania próbuje pan wdrożyć go w przydawkę: czyj, jaki, a zdanie "wróży" znaczeniowo z dopełnienia. kogo. Jaśniej nie potrafię. To ja użyłem tej frazeologii - nie pan -  i w moim a - nie pańskim - kontekście. Jak pan napiszesz swój wiersz, to będziesz pan konstruował sobie przydawki, zaimki dzierżawcze i przymiotniki, po swojemu. Administratora pan zostaw w spokoju, bo doskonale wie kto i pod czyim tekstem buduje fantasmagoryczne perswazje, ja wypowiadam się rzeczowo do treści i pańskich wyimaginowanych koncepcji. 

.

.

.

WZAJEMNIE KAMUŚ! I z całego serduszka. Wszystkiego NAJ, NAJ, NAJ! -  a SZCZĘŚCIA W KAŻDYM ASPEKCIE ŻYCIA CI ŻYCZĘ. Wesołego Alleluja! - no ale dziś jeszcze ten smutny dzień w życiu tradycyjnych chrześcijan. 

Edytowane przez Tomasz Kucina (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Kontekstu tu się pan doszukujesz? OMG. Raczej chyba próbowałem panu pokazać tę subtelną różnicę, że  odnoszę się do PODMIOTU (LUDZI - SPOŁECZEŃSTWA - vel, alternatywnie do: URBANISTY - ARCHITEKTA - HIPPODAMOSA), a nie hippodamejskiej siatki kartograficznej, to ma znaczenie w wymowie wiersza - BO WYRAŻA SZACUNEK do OSÓB - i nie mam zamiaru nadawać tej frazeologii znaczenia przymiotnego. Śmieję się ;), rozbawił mnie pan do końca, proszę się szanować i nie pogrążać. Dobra, szczera rada.   

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Przecież ja nie pytam czyja to siatka, tylko kogo, a zaimków użyłem w komentarzu a nie w tekście - w sensie kto jest jej autorem, kto ją wymyślił, kto jest jej wynalazcą, przecież w tekście nie ma KOGO? Widzisz tam (w wierszu) zaimek KOGO? Jeżeli tak, to znaczy że masz urojenia? Używam zaimka KOGO tylko w odpowiedziach (kolejnych) na twoje absurdalne komentarze, by wyperswadować ci sprawę, że chodzi mi o OSOBOWE - rzeczowne, znaczenie tej frazeologii. Jeżeli tak uważasz jak napisałeś, to dlaczego mówimy: "wieża Eiffla", "koszula Dejaniry", "Nić Ariadny", "kostka Rubika' - ja nie wstawiam zaimka KOGO - w tekst, tylko w komentarz, by poszerzyć twój zakres ograniczonej świadomości w tym oczywiście tylko kontekście naszej dyskusji. Piszesz od rzeczy. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Tomasz Kucina Trzeba będzie z tym się zwrócić do autorytetów języka polskiego, bo jako związek frazeologiczny istnieje to jako siatka hippodamejska, ale też nie widzę powodu by mogło to zaistnieć tylko i wyłącznie w tej konfiguracji, w tym zestawieniu. Wniosek nasuwa mi się jeden obaj macie swoje racje, więc zbastujcie już proszę bo teraz to już tylko czysty upór i trwanie przy nim, a nie prawdziwy spór . Wesołych Świąt Panowie, naprawdę szkoda czasu i polotu na tak nieistotny szczegół. A.G.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Tak potwierdzam,  do życia się odnosi - do życia w sensie podmiotowości Hippodamosa, siatka Hippodamosa - bo Hippodamos wymyślił ten projekt miasta w starożytnym Milecie. To życie greckie jest też życiem samego Hippodamosa i jest metaforą do ludzkich wzajemnych relacji - jakby siatki ludzkich systemów komunikacji. Pewnie nie odbierasz na tej fali metafory. Przykro mi, nic na to nie poradzę. 


Skoro w słowniku znajdziesz: kostkę Rubika, wieżę Eiffla, żarówkę Eddisona, klatkę Faradaya, to czemu ograniczasz frazeologię --> siatka Hippodamosa? ABSURD!

 

Jeszcze raz powtarzam, NIE UŻYŁEM W TEKŚCIE ZAIMKÓW: czyja, czy kogo, użyłem ich w dyskusji by olśnić twoją percepcje - i zwrócić na osobowy charakter związku frazeologicznego. W wierszu zaś jest:

 

greckie życie – siatka Hippodamosa

 

i nie ma tam żadnych zaimków ani: kogo, ani: czego, w komentarzach wskazuję ci zależność rzeczowną a nie przymiotnikową, a ty wyskakujesz mi z linkami i regułkami które nie mają żadnego związku z moim tekstem. Czego dowodzę cytując teraz wyżej ten wers, którego użyłem w wierszu i o który walczysz bez ładu  i składu. Widzisz tu jakieś zaimki? Chyba że w wyobraźni. 

.

.

.

Nie żartuj Aleksandrze. Tak jak wieża Eiffla - a nie wieża  ejfflowska czy gorzej - eifflańska, nić Ariadny - a nie nić adriadnowska lub  adriadnańska, klatka Faradaya - a nie faradayańska, czy faradayowska, takie samo prawo do użycia ma siatka Hippodamosa. Tym bardziej jeżeli wskazuję  w wierszu i w komentarzach na jej odrzeczowny - odosobowy charakter. Pan opowiada bzdury.

 

Chce zwrócić uwagę na istotę tego banalnego sporu. To nie ja mam problem i to nie ja neguję siatkę hippodamejską, zgadza się ten związek frazeologiczny jest w użyciu i o tym dowodziłem zaraz w pierwszej odpowiedzi na komentarz pana Jacka_K, (możesz sprawdzić) - jest natomiast odwrotnie , to pan perswaduje mi, że użycie siatki Hippodamosa w znaczeniu rzeczownym - osobowym (personalnym) jest błędne, nie - nie jest, inaczej wyrzućmy z frazeologii nić Ariadny, wieżę Eiffla itd. Bałagan logiczny - nie twój - pana. Nie mogę przyjąć absurdalnych argumentów. 

Edytowane przez Tomasz Kucina (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tu

rozwydrzona Agora
upstrzona w mównice
mniej religijny Akropol buntu
z cytadelą w której
czasem wdrażają bajery

w palestrach biorą już się za bary

draka o jabłko 

oprócz murów obronnych
przestrzenie zamknięte

tu

tragikomedie
z ręką w obcej kieszeni

w eksedrach bogowie studiują sens tego

 

:)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

siatka - jest użyta w formule metafory? Czy ty oszalałeś całkiem? Po co pytasz o jakieś zaimki skoro NIE MA ICH W TEKŚCIE? Jest raptem:  siatka Hippodamosa, to stu procentowo poprawnie użyta frazeologia, a całe zdanie  ma charakter metaforyczny w powiązaniu do siatki, bo to nie kartografia czy siatka z zakupami w supermarkecie o czym histerycznie kombinowałeś - TYLKO SIATKA LUDZKICH POWIĄZAŃ I KOMUNIKACJI BEZPOŚREDNIEJ CZY POŚREDNIEJ - uwikłana w tą znów metaforyczną "trójkątowość" talesowską - w sensie ludzkich proporcji, precyzji, koterii i uwikłań, ba cały wiersz to METAFORA. Wylecz się z tych zaimkowych fobii, proszę. 

No i bardzo logiczna to percepcja i analiza. Faceci są widać mniej analityczni. Może być taki image odbiorczy ;D

Edytowane przez Tomasz Kucina (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

i rzeczowny zapis i charakter- ma  - a Hippodamos to rzeczownik, (bo że siatka może być czymś innym niż rzeczownikiem, to o to bym ciebie nie podejrzewał, że podejmiesz taki kontekst analizy - Ameryka odkryta), reasumując: siatka w tym układzie jest nie hippodamejska, a jest siatką Hippodamosa , bo tak zaplanowałem, i kropka - w wymiarze do konkretnej osoby - greckiego architekta, a ty próbujesz ją "doprzymiotnikować" - bo hippodamejska - to przymiotnik.  Jak napiszesz swój tekst będziesz używał frazeologii sobie bliskiej, proste. Tyle w temacie, przypominam - Wielki Piątek, dziś, narzucam na siebie tą wolę ograniczenia - Bóg mi świadkiem, zrozum nie prowokuj. 

 

@Kama Nagrodzka Kamo? Zmykam, do obowiązków, obiad czas zaplanować. Pan pewnie twoją interpretację mojego wiersza określiłby, że to nie analiza Kamy Nagrodzkiej , ale -  analiza kameńsko - nagrodzeńska ;) LOL. Pozdrawiam, 

Edytowane przez Tomasz Kucina (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Tomasz Kucina @Jacek_K   Na pewno zasiegnę rady choćby u samego profesora Bralczyka a propos tego bardzo nurtującego tematu, choć jednak coraz bardziej jestem skłonny przychylić się do rozumienia Pana Jacka_K i do tego, że powinna być siatka hippodamejska, gdyż to nie jest stricto rzecz, którą można dotknąć i zobaczyć to jest system rozplanownia przestrzeni miejskiej, kóry został tak nazwany. Gdyby to była siatka tak jak nić czy wieża czyli stricto rzeczownik, który do tej nazwy się odnosi wtedy mogłaby i być Hippodamosa, a tak jako nazwa systemu, który stworzył i tak go nazwano stał się związkiem frazeologicznym to jest siatką hippodamejską. Nie ładnie Pan się wcześniej zachował w stosunku do mojej osoby, ale nie wziąłem tego jako afront mimo wszystko, nie przy Wielkim Piątku. A.G. 

Edytowane przez Aleksander Głowacki (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak dzieci... To tylko wiersz, a Wy się czepiacie każdego szczegółu i Autora jak pijani płotu... I gdybym była Autorem tego wiersza to bym Wam odpowiedziała - A bierzcie sobie tę siatkę i ...

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Sorry Autorowi, ale musiałam to napisać...

Edytowane przez Gość (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Obstawiać ci wolno, tylko że takiego przymiotnika dzierżawczego w tekście u mnie nie ma, jest za to i będzie dopełniaczowa forma rzeczownika: Hippodamosa, i tyle. Nie szukaj u mnie w tekście tego czego tam nie ma. Ja nie neguje twoich antycypacji, byłem tylko nie musiał się tłumaczyć do nich w kontekście mojego tekstu. Ok, usunę słowa zaznaczone na niebiesko, uznaję przyjazny charakter twojej wypowiedzi, natomiast wymagam usunięcia z tego zdania słów na czerwono:

 

z powstrzymaniem się są problemy niczym w pieluchę noworodka popuszcza się

 

bo nie życzę sobie byś wchodził w zakres mojej fizjologii wydalniczej. To jest dopiero - "MICHAŁEK". Edytować teksty i komentarze tym bardziej mi wolno, bo są moje, jak widzę literówki to je poprawiam zakresu wypowiedzi nie zmieniam, to internet, każdy ma prawo coś źle wcisnąć, przynajmniej nie czepiam się byle którego związku frazeologicznego w czyjejś publikacji, a sama frazeologia ma zwłaszcza w poezji charakter mega szeroki. Sam też edytujesz teksty i komentarze - mam ci to wskazać w tej dyskusji?, poza tym jest ta funkcja w użyciu więc naturalnie można z niej korzystać. Masz prawo cytatu i tam zabezpieczasz się w stosunku do czyjejś wypowiedzi tam można uzyskać sens wypowiedzi edytowanej.

 

Dopisuję ten komentarz, bo zwróciłeś się do mnie z nakazem kategorycznym, który zaraz zrealizuję - skoro intencje masz dobre.  Przy takim drastycznym umęczeniu autora i jego tekstu można w istocie napisać o jedno zdanie za dużo. Proponuję moderację rozpoczynać od siebie. Lepiej na tym zyskasz, przynajmniej w moich oczach. Tyle.

Edytowane przez Tomasz Kucina (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Wszystko ok, Aleksandrze, tylko w moim wierszu - to nie jest siatka kartograficzna, ale siatka  - jako powiązanie wzajemnych relacji międzyludzkich a sam Hippodamos  wpisuje się w życie miasta osobowo - i niejako w metaforze to miasto reprezentuje. Ile razy jeszcze mam dopytać: wieża Eiffla - tak - nić Ariadny - tak - a dlaczego siatka Hippodamosa - nie? Czym to się różni semantycznie, że musi według was zostać wykluczone?  to nie plan opisuję miasta w wierszu i systemy kartografii albo moduły planistyczne - tylko obłęd ludzkich miejskich zależności. Wyhamujcie, na miłość Boską - weźcie łaskawie mój punk widzenia pod uwagę. 

Jesteś prawdziwym człowiekiem. Dziękuję, Agnieszko.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Tu nie ma żadnych wyjątków, jest rzeczownik siatka w charakterystyce rzeczownikowego dopełniacza: hippodamosa i metafory w dodatku, wyjątkowy to jesteś ty, w swoim uporze przeciw zdaniu autora. Koryguj swoją wypowiedź - bo ja to dawno zrobiłem. W dysksji - nie masz racji. 

Edytowane przez Tomasz Kucina (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Nie, usuń tylko obraźliwie wobec mnie zdanie. Zaznaczyłem w szarym wytłuszczeniu na czerwono "momenty" nieprzychylne, skoro wymagasz ode mnie poprawności dyskusji sam do poprawności debaty się zastosuj. Ja to zrobiłem. Po co masz usuwać swoje komentarze? Są u mnie w cytatach twoich odpowiedzi, perswadujesz autorowi swój punkt widzenia, który nie ma żadnego związku z jego tekstem, a potem chcesz usunąć komentarze? Dziwne? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Dobra, rób jak chcesz, już wystarczającą nadwyrążyłeś szacunek do kogo czego? autora, na szczęście ja uwielbiam dyskusje i mnie to nie przeszkadza. Informuję, że  piszę bez zasady wyjątku dopełniaczowego. szacunek--.-> rzeczownik, do -->  przyimek i łącznik dopełniaczowy,  autora ---> rzeczownik dopełniaczowo. Co byś nie miał wątpliwości. 

Edytowane przez Tomasz Kucina (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Mam spokój, spokój na który zarobiłem tymi miesiącami z Tobą, cudownymi, pięknymi, najgorszymi, brudnymi. Nie muszę kłamać, uciekać ani ranić, nic nie muszę. Głowa żyje, ciało umarło, nie potrzebuję go już. Było tylko dla ciebie, ona też już go nie ma, jestem tylko swój, niczyj, każdej, żadnej? Nieważne! Pracuję, oddycham, nudzę się i nawet nie wspominam tej intensywności pachnącej potem, krwią i strachem przed samym sobą uszczęśliwiającym cię tak łatwo, za łatwo. Czy faktycznie łatwo? Na pewno łatwiej. Nie było kwiatów, idiotycznych randek, trzymania się za ręce i kłódek zapinanych na mostach. Nie było zazdrości, nie było obawy, że odejdziesz. Tak nie było łatwiej, było bardzo łatwo.   Władza jest łatwa. Szczególnie dana a nie zdobyta. Jeśli ktoś daje ci władzę nad sobą to wiesz, że jest słaby i bezbronny – wyrafinowany może. Cokolwiek zrobisz i tak wróci i poprosi o więcej. Ty nie wracałaś bo nie uciekałaś. Byłaś i prosiłaś o więcej, co raz więcej wszystkiego co złe, gorszące, brudne – uszczęśliwiające, wywołujące twój uśmiech i radość, chorą radość. Ja uciekłem, nieważne.   Tak, czasem myślę o tobie, często nawet ale bardziej z ciekawości co u ciebie, gdzie pracujesz teraz, czy masz kogoś? Normalna ciekawość nic więcej. Czyste powietrze jest wspaniałe. Nie okleja nie otumania, nie wdziera się swoim jadem w nozdrza a delikatnie napełnia płuca i pozwala myśleć o zwykłych rzeczach. Co w telewizji, jaki był wynik meczu. Kebab czy chińczyk a może bar mleczny? Nieważne. A może właśnie ważne? Płynę. Wracam z lunchu, jeszcze kilka godzin wśród tych ludzi i do domu. Jest piątek a potem dwa dni przed telewizorem, może rower, może? Zobaczymy. Wchodzę do windy, jadę na górę... jakoś wolniej niż zwykle, może mi się zdaje. Nie zdaje mi się, na pewno wolniej i jakoś duszno, nie miło, lepko... czuje niepokój, strach... Skąd taka zmiana? Podświadoma reakcja na coś co mnie czeka... zapomniałem o jakimś terminie? Chyba nie, dziś nic nie mam, na pewno nic nie mam. Nieważne.   Drzwi się rozsuwają, powoli wszystko jest jeszcze wolniej. Wychodzę, dwa kroki, trzy, pięć, dziesięć. Skręcam w korytarz... ramię i tułów skręcają, obrót bioder, krok nadaje kierunek w lewo, ale głowa nadal jest wyprostowana. Wzrok powoli podażą po ścianie aby razem z głową dogonić resztę ciała. Dogonił. Świat staje w miejscu... Na końcu korytarza stoisz Ty. Dlaczego mi to robisz, po co tu przyszłaś? Odwracasz głowę w moją stronę, uśmiechasz się do mnie. Uśmiechasz, ale inaczej, zwyczajnie, ludzko, przyjacielsko. Dziwne, bardzo dziwne. Mam dwie sekundy, żeby udać, że o czymś zapomniałem i odwrócić się, odejść. Dwie sekundy to dużo, bardzo dużo – mało, za mało! Trafiam wzrokiem na twój wzrok. Wszystko wokoło rusza w normalnym tempie, wraca do normy.   Ale nie we mnie, płonę, widzę wszystko co było między nami. Czuję twój smak, zapach, dotyk. Mam w ustach twoją ślinę, twoją krew twój oddech i pot. Wszystko wraca. Nie chcę tego, to nie może powrócić, tego nie ma, to jest już nie moje... Moje, tylko moje, nasze, cudowne złe i wspaniałe! Chcę tego pragnę. Rzuć się na mnie tu przy wszystkich. Zgwałć mnie całą sobą, wyryj mi na twarzy krwawe bruzdy, miej mnie całego. Pozwól mi się uderzyć, raz drugi pozwól mi być Bogiem raz jeszcze!   Nałóg, jesteś jak nałóg, samo-wytwarzający się narkotyk w moich żyłach. To wszystko co się właśnie stało, zwolniony czas, brak oddechu i lęk... teraz już wiem, że to reakcja na twoja bliskość. Wróciłaś w mój krwiobieg, płyniesz we mnie, ożywiasz moje martwe ciało. Ja żyję, umieram ze strachu ale żyję. Widzę cie co raz bliżej i bliżej. Pamiętasz ten moment, prawda?   -Cześć, przyszłam po resztę moich dokumentów. Miło cie widzieć, co słychać? -Wszystko dobrze, a co u ciebie? - Pytam ledwo nad sobą panując.   Rozmawiamy o czymś, nie pamiętam o czym, nie zapisywałem w głowie tej rozmowy. Chyba była taka zwykła, normalna jak u zwykłych ludzi. Chyba, bo nic nie pamiętam. Było dziwnie, ty byłaś dziwna, inna. Sportowa bluza, buty, zwykłe spodnie, dziwne. Nie znałem cię takiej. Wyglądałaś inaczej, nadal piękna, niewyobrażalnie piękna. Już nie, bardzo szczupła, a po prostu szczupła, zgrabna idealnie zawsze. Coś się zmieniło, nowy partner, normalna relacja, szczęście rodzinne? Ale ty? No może, raczej nie, ale może? Nieważne.   Uspokoiłem się, zacząłem słyszeć co mówisz i zapamiętywać naszą konwersację.   -O której kończysz? - zapytałaś   -Jak zwykle około piętnastej, jest piątek.   -Super, ja muszę jeszcze tu coś załatwić. Podrzucisz mnie do do domu? Mieszkam tam gdzie mieszkałam.   -Tak nie ma sprawy, jasne.   -Super to lecę do kadr.   Pocałowałaś mnie w policzek i poszłaś w stronę biur jakby nigdy nic. To było takie zwykłe, takie ludzkie, normalne. Nudne w chuj! Nie nasze, nie twoje. Nie ma już nas, wiem. Ale taka zmiana w twoim zachowaniu, podejściu do świata, co to ma być?   Do końca dnia miałem jeszcze 2 godziny ale były to najgorsze godziny. Godziny kombinowania, wyobrażania sobie różnych scenariuszy. No ok, możemy być kolegami, znajomymi, przyjaciółmi chyba dam radę. Nie no jak dam radę? Czuje już te boską władzę, uśpioną - nie pewną nowej sytuacji, ale dawka ciebie już jest we mnie. Ja już czuje twoje białe uda zaciśnięte na mnie tak jak kiedyś, smak twoich stóp w moich ustach, ślizgam się po twoich mokrych ostrych piersiach, władam każdym twoim gestem, jesteś moja jak kiedyś. Ja wróciłem, wróciłem kurwa!!!   Przez całą drogę, gdy odwoziłem cię do domu, wiedziałaś już co zrobiłaś pojawiając się po tych 7 miesiącach. Wiedziałaś i z każdą minutą byłaś bardziej dumna i triumfowałaś jak kiedyś. Nie zamieniliśmy ani słowa. Po co, nie trzeba, nie warto. Niech zwykli ludzie marnują usta na rozmowę, to nie dla nas to dla nich, tych maluczkich, gorszych. Lepszych może? Nieważne. Pół godziny w samochodzie i cisza, nic tylko twoje uśmiechy, skrywane zagryzanie ust i ten słodki sposób w jaki przebierałaś stopami. Prawie niezauważalnie, dyskretnie - godnie. Zawsze tak robiłaś gdy czekałaś na coś co miało się stać i oboje wiedzieliśmy, że się stanie. Miałaś gotowy scenariusz w głowie. Wiedziałem to, czułem, bałem się i cieszyłem. Wiedziałem, że jakbym się na ciebie rzucił poddałabyś się i zrezygnowała ze swojej gry, ze swojego opracowanego wcześniej scenariusza i zrobiłabyś wszystko czego chcę.   Znowu weszliśmy na nasz dziwny poziom porozumiewania się bez słów, nie wiem do dziś jak to robiliśmy? To była mieszanka zapachów, spojrzeń, gestów, niezauważalnych ruchów... Poczułem to, że wiesz, że nie zepsuję ci zabawy.   Wysiadłaś, mówiąc tylko.   – O dziesiątej będę gotowa, wpadnij.   To już byłaś ty. Układ mięśni twojej twarzy zmienił się, gest dłoni dotykającej mojej ręki spoczywającej na kierownicy – to już byłaś dawna Ty. Emanowałaś słodkim, oblepiającym złem, złem dobra i usprawiedliwieniem grzechu. Moja wiara to znowu Ty. Chód, mimo sportowych butów, spodni i bluzy był już twoim chodem. To były kroki za którymi znowu pójdę w zło i ból, może śmierć. Nie to za dużo, a może nie za dużo...? Nieważne.   Ważne, że świat się znowu ułożył jak kiedyś. Dysonans poznawczy zniknął, mózg znalazł skrót aby się dłużej nie męczyć w tym rozwarstwieniu między moim powracającym uzależnieniem Tobą, a jakąś nową tobą, która nagle się zjawiła. Niby to przypadkiem? Niema nowej ciebie, nie ma przypadków. Niema nowej ciebie, nie ma nowej ciebie! Jest moja wyuzdana Ty, perfidna ale uczciwa, zła, słodka, gorzka, dobra, każda, tamta ale nie nowa.   I znowu jestem ja, wypełzłem, wspiąłem się znowu kilka stopni wyżej, a może spadam, może. Nieważne. Jest ta którą kocham, ale wole władzę dlatego nie umiem jej tego powiedzieć. Ona to wie i kocha mnie jeszcze bardziej na zawsze, aż do końca. Wybacza wszystko, nawet to, że nie umiałem skorzystać z pełni władzy jaką mi dała. Jest mądra wiedziała, że muszę dojrzeć, zrozumieć, ze takiego daru się nie odrzuca i przyszła po mnie gdy uznała, że to teraz, już. Teraz się nie cofnę przed żadną z jej prób bycia najszczęśliwszą na świecie. To się na pewno źle skończy. A może nie? Może wszystko będzie dobrze? Wątpię. Nieważne!   Dziesiąta, jestem punktualnie. Lubię punktualność, ład i porządek, czyste buty i zdrowe zęby, chaos i bród, krew i czystą ładnie złożoną i pachnącą szmatkę do okularów, bez żadnego pyłku, najmniejszego.   Pamiętam, jak wiedząc, że masz być gdzieś punktualnie specjalnie się spóźniałaś aby mnie zirytować i dać mi powód aby cie ukarać. Karą lekką, reprymendą nie słowną, przywołująca do porządku nieposłuszną Ciebie. Klaps, mocniejsze zaciśniecie mych palców na twoim nadgarstku, piękne i chore. Uwielbiałem. Oczywiście musiałaś mnie tego nauczyć, nie wiedziałem od razu, że to gra i nie przywiązywałam do tego uwagi. Pamiętasz?   -Spóźniłam się , nie jesteś zły? -Nie. I tu twoja smutna mina.   -Znów się spóźniłam, nie jesteś zły? -Nie, jest ok. Smutna mina.   -Spóźniłam się 10 min, przepraszam, nie jesteś zły? -Może trochę. Lekki uśmiech satysfakcji.   -A może bardzo? -Tak bardzo. -A jak bardzo, tak?   Twoja lewa dłoń chwyta moją i palce zaciska na twoim nadgarstku, dość mocno, bardzo mocno. Odpuszczam, cofam dłoń. Ponawiasz cała operację. Teraz już sam trzymam cię bardzo mocno, za mocno. Za mocno dla mnie, ale ty się uśmiechasz, drżysz, promieniejesz. Nauczyłem się, byłem dobrym uczniem. Cieszysz się? Na pewno tak, dziękuję!   Dziesiątą, otwierasz drzwi jesteś naga, umalowana lekko ale pięknie. Włosy, usta, szyja, mlecznobiała mapa twego ciała. Ostre małe piersi, nie. Okrągłe jakby bardziej nabrzmiałe, większe, nadal piękne. Jesteś w ciąży, wyraźny brzuszek, nie duży jeszcze ale ewidentny. Piękny, cudowny, artystyczny, idealny... Zły, burzący wszystko, złowieszczy, niesprawiedliwy. Dysonans poznawczy powraca. Mózg szuka w panice wyjaśnień, usprawiedliwień, ośmieszenia sytuacji... nie znajduje. Biało przed oczami, nie wiem co powiedzieć. Wciągasz mnie do środka.     -Widzieliśmy się ponad 7 miesięcy. A to trochę ponad piąty.   Mój mózg wraca do pozornej stabilności, dysonans poznawczy chowa się na chwilę. Pojawiają się pytania ale nie dajesz mi na nie czasu. Prowadzisz do pokoju, sadzasz mnie na fotelu. Pamiętam ten fotel, on mnie na pewno też. Nie tylko mnie, ale nigdy nie byłem zły. Brzydzę się hipokryzją. Stoisz przede mną, jesteś piękna jeszcze bardziej chora, przesadzona, przerysowana, namalowana moim marzeniem. Najskrytszym, niewypowiedzianym nawet tobie, ale ty je poznałaś, wyczytałaś w moich oczach, gestach i zapachu. Za chwile złożę ci hołd za to, że tylko ty mnie znasz, że jesteś w mojej chorej głowie i wiesz, i wiesz, i wiesz wszystko.   Klękasz przede mną, odgarniasz włosy, spinasz gumką. Rozumiem, dziś tylko tak, dobrze, rozumiem, rozumiem, ulegam. Wstaje z fotela, nie odrywając oczu od twoich oczu. Patrzysz z wdzięcznością ale i z oczekiwaniem na coś, nie łapiąc oddechu czekasz na coś, ewidentnie czekasz. Na co, co mam jeszcze zrobić, odwrócić się? Dobrze odwracam się ale widzę cie w odbiciu w oknie. Jest tak uchylone, że kąt nachylenia szyby pozwala mi widzieć fragment pokoju gdzie właśnie klęczysz. - nie zdajesz sobie sprawy z tego.   Widzę jak wyślizguję się z twoich ust. Wstajesz, jesteś w lekkim rozkroku. Co ty chcesz zrobić? Przecież zawsze... bez problemu... Czuję, że chcesz abym się odwrócił, odwracam się. Rozkładasz ręce. Cudowny mistyczny krzyż ciała twego... cudowny, oddany tylko mnie. Przybijcie mnie do niego na zawsze, na zawsze, nie zdejmujcie nigdy, nigdy! Stoisz tak chwilę. Co tu się dzieję? Nie wiem co zrobić kolejny raz przy tobie to samo... ile w tobie jest rzeczy nieodgadnionych, dziwnych, porąbanych i kochanych, miękkich i słodkich, kurwa ile?   Twoja ręka zbiera resztki mnie z twojej szyi, brody piersi. Mam podejść? Nie, lekkim ruchem głowy dajesz mi do zrozumienia, że nie, mimo że tylko pomyślałem to pytanie ty wszystko wiesz. Zaczynasz nacierać swój brzuch, cały, krągły, biały i piękny. Niżej, krocze, wkładasz palce do środka. Resztkę ocierasz o udo. Otwierasz usta a ja w zwolnionym tempie jakby ktoś zmienił obroty adapteru na winyle, słyszę twoje słowa...   -Teraz on jest twój! Niespłodzony, a tylko namaszczony tobą. Będzie ci łatwiej z niego zrezygnować jeśli... jeśli znowu cie zawiodę. Wtedy jego ojcem pozostanie człowiek...   -Jaki człowiek?   -Człowiek, po prostu człowiek.   -A ja kim jestem?   Uśmiechasz się tak jak kiedyś, tak jak wtedy gdy wszystko było moje, cudowne, gorące zimne, mokre, przeraźliwie suche, wieczne. Gdy była przestrzeń i ciasnota, ostra i łagodna, gdzie świata nie było bo nie zasłużył aby być. Niebo i piekło w jednym miejscu, w nas na nas, wszędzie.   Wskrzesiłaś Boga, potężnego Boga, który nie ma granic ni moralnych zahamowań! Który upaja się własną władzą i korzysta z niej każdego dnia, giganta realizującego swoje chore pragnienia. Przywołałaś go i wrócił do ciebie, i nauki twe jak świętość będzie realizował z tobą, najważniejsza. Nadal boi się powiedzieć swojej nauczycielce, swojej Bogini, że ją kocha. Ale jest mu z tym dobrze, bo wie, że ona tego nie oczekuje. A władza dana mu przez Ciebie sprawi, że teraz jest z tą, która go stworzył i pozwoliła żyć wśród zwykłych ludzi. Dziękuje ci Aniu! Nie będę musiał odwiedzać Twojego grobu. To będzie nasz wspólny grób, Dziękuję.    
    • @poezja.tanczy "Trzeba iść dokądkolwiek.Trzeba ufać drodze. Gnuśnieję, kiedy nigdzie z domu nie wychodzę." - Sztaudynger
    • @Stary_Kredens "Dobrze mieć obok siebie pomylonego", a w domyśle - bardziej wrażliwego. Pozdro.
    • @ja_wochen "ochłodzi nas słońce"- świetne.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...