Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
Wesprzyj Polski Portal Literacki i wyłącz reklamy

selekcja (nie)pozytywna


tetu

Rekomendowane odpowiedzi

@tetu Melduję się po raz pierwszy dzisiaj jako czytelnik o tu tuż pod Pani wierszem. Celnie, skromnie i chyba autentycznie bo na chwilę każe się zatrzymać i pomyśleć. Czas jak to czas uczy nas pogody, obecny nawet pokory i refleksji, tylu nas tylu w tak jednym czasie wyskoczyło z tego chomiczego kołowrotu, a życie toczy się dalej. Powietrze, świadomość a propos zdrowia publicznego z pewnością poprawią się na chwilę by później uderzyć w to wszystko ze zdwojoną siłą ludzkiej fascynacji gonitwą za wszystkim i niczym.

 

A.G.

Edytowane przez Aleksander Głowacki (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Genialne. Za drugim razem dotarło do mnie, jakie okno. 

 

Ten wiersz można będzie pokazać ludziom z przyszłości jako przykład wielkiej sztuki tworzonej w czasach pandemii z początku lat dwudziestych obecnego wieku (choć życzyłabym sobie, aby się to w tym roku skończyło). 

 

Trudno mi się odnieść do treści, zbyt plastyczna i wyrazista jest, by ją psuć moimi filozoficznymi wywodami. 

 

Pozdrawiam szczególnie (serdecznie i przeciwepidemicznie), 

 

D. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Licho, to jest fragment nad którym słusznie się zastanawiasz. Tu trzeba przystanąć. Może jedno łączy się z drugim? Dziękuję, że zajrzałeś, pozdrawiam.

 

Aleksander Głowacki, dziękuję Ci, że zechciałeś zajrzeć i choć przez chwilkę zastanowić się nad wierszem. Bardzo ciekawa interpretacja.Takie komentarze cenię. Pozdrawiam. 

Deo, miło że przyszłaś. Cieszę się, że wiersz się spodobał, że uważasz go za plastyczny. Chciałam, aby podczas tej pandemii (to dla nas wszystkich bardzo trudny czas i niezwykle ważna lekcja) zwrócić uwagę na coś innego, dlatego napisałam ten wiersz. Jesteśmy częścią tej pandemii. Nasze życie i zdrowie jest najważniejsze, ale teraz możemy wyciągnąć wnioski z wielu naszych poczynań i zastanowić się nad światem, ekologią itd Może przyroda ma nas po prostu dosyć. Pozdrawiam Deo. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Deo a nie mowilem...

 

Tetu do ciebie to mozna z zamknietymi oczami no moze nie dokonca bo jakos trzeba przeczytac ale jednak

Kawal dobrego wiersza zatrzymal jak powietrze w plucach i wraz z wydechem trudno nie szepnac wow.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Elewacje kamienic w słońcu padającym z ukosa. Puste ulice jakiegoś tkliwego lata. W jakiejś zatajonej otchłani czasu.   Przechodziłem tędy wiele razy. Przechodząc, przechodzę raz jeszcze…   I wciąż jeszcze…   W powiewie nostalgii lekkiej jak piórko przelatującego ptaka.   Przemieszczam się w tej iluminacji powolnym krokiem, w tej pustce zagubienia.   Idąc śladem kogoś dawnego. Kogoś, kto szedł tędy na starej, pozrywanej celuloidowej taśmie.   Tak oto tkwiąc jeszcze połową ciała w przeszłości, drugą wnikam w przyszłość. Przenikając teraźniejszość w nagłym błysku pamięci.   Jakie to lata? 50. XX wieku.   Coś koło tego.   Stojące na poboczach auta połyskują grubymi wargami chromowych zderzaków.   Ich spocone czoła szyb, masywnych karoserii.   Czuć od nich benzyną i nadtopioną gumą.   Stoją samotne. Nagrzane słońcem…   Parkowe ścieżki z chrzęszczącym pod stopami żwirem…   Most ze spiralą schodów po obu brzegach rzeki, w której ryby opadają z pluskiem srebrzystą płetwą.   Postukują cicho świetliste w wietrze okna. Poruszane niczyją ręką.   Ceglany mur… Siatka ogrodzenia…   Za siatką żywopłot w gąszczu trawy.   Korzenie… bez woni.     Kwiaty w betonowych donicach.   I furtka do ogrodu, co się otwiera z cichym skrzypieniem…   .(Włodzimierz Zastawniak, 2024-0424)      
    • Jakby feniksy, słowiańskie rarogi, Wzbiły się w niebo ze zgliszcz i popiołów, Kiedy krzyż upadł, bo cięższy niż ołów - Tak ze snu się budzą rodzime bogi.   Niebo dziś płonie w pożodze obłoków, Za wysokie są te niebiańskie progi, Ciałem bogaty, acz duchem ubogi Człowiek, który sięga poza zmysł wzroku.   Tyle krwi Słowian wciąż i dzisiaj płynie, Czerwień jej płomień przypomina z lekka, Jak ten ognisty płyn, który to w czynie -   Z ciał poranionych przez oręż wytryska. Mówię obcym bóstwom dzisiaj - głośne nie! Powstaje z martwych chramu żywa... mekka.
    • pomalowani  światłem lampionów i cieniem rabat rozwiązujemy kolorowe chusty tęczy   na wpół materialni w świętej niepamięci   drwimy z próżni      
    • O ile świat w międzyczasie nie rozpadnie się w pierwociny, marne zalążki całkiem nowych kalendarzy i zegarów mierzących zupełnie inaczej.   Wszystkie słowa zostaną unieważnione, zapisane karty posłużą jako konfetii, tylko nie będzie komu wznosić toastów, kieliszki zamarzną w opróżnionej przestrzeni.   Oczywiście to mało prawdopodobne, więc będę musiał usiąść nad kartką, cholernie pustą i ją wypełnić strasznie nierównym pismem.   Ech, przekleństwo nawiedzonych.
    • Zdecydowanie piekło, zresztą tam mam wielu znajomych...
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...