Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
Wesprzyj Polski Portal Literacki i wyłącz reklamy

Szczurotwór i Jego Pan


Rekomendowane odpowiedzi

Serce zacisnęło swoją pulsującą pięść na gładkim sztylecie. Drgania ostrza przekazane przez rękę mordercy, natychmiast ustały. Stało się płynne i zostało wchłonięte. Wzmocniło siłę. Król wszystkich mięśni, poczuł satysfakcję. Ciało w ułamku sekundy, skonstruowało dwa dodatkowe stalowe kości. Rozerwały skórę i wystrzeliły się prosto w napastnika. Za chwilę nie miał oczu. Przebiły mózg i wyszły po drugiej stronie. Nawet nie wiedział, że zginął.

 

Ono zasklepiło ranę. Przykucnęło pod ścianą i czekało. Nie zdawało sobie sprawy kim jest oraz w jakim celu. Mrok spowijał zaułek. Zaczęło fazę kontrolowanego letargu. Po jakimś czasie wyszły podłużne cienie. To wygłodniałe szczury – oświetlone z tyłu słabym światłem – przyszły szukać jedzenia. Nagle rozległ się jednoczesny krótki pisk. Intruzy zostały rozszarpane na malutkie kawałeczki, trafione błękitnymi promieniami. Każdy kawałek szczurzego ciała został nim naznaczony. W pewnym momencie nastąpiło zjednoczenie szczątków. Ono zyskało wiernego sługę o wyglądzie dużego zwierzęcia, którego wygląd, trudno było określić. Nie miało to i tak żadnego znaczenia. Tylko przydatność w określonej sytuacji. Później go uwolni w określony sposób. Gdy już nie będzie potrzebny.

 

*

Takiego gęstego i cudownego zapachu, jeszcze nigdy nie doświadczył.

 

Mały chłopczyk chłonie rajską łąkę wszystkimi zmysłami. Niby nic nowego tutaj nie widzi i nie słyszy. Błękit nieba, żółte słońce, kolorowe kwiaty, śpiew ptaków. Rzeczywiście, banalne to i rzec by można – przejedzone… a jednak ta cała okolica się czymś wyróżnia. Taką prawie nie uchwytną, harmonią współistnienia. Chłopczyk popada w taki zachwyt, że nie wiedie co najpierw oglądać i gdzie najpierw iść. Podąża przed siebie. W głąb łąki.

*

Budzi się z letargu. Nie pamięta dokładnie, czego dokonało. Zaułek nadal jest dość ciemny, z uwagi na usytuowanie. Sługa kuca oparty o ścianę. Z owłosionych ust, zwisa ludzka ręka w zaawansowanym stadium rozkładu. Widocznie gdzieś wygrzebał lub znalazł, gdy jego pan odpoczywał. Wszędzie cuchną resztki mięsa, kłaków, flaków, kości i skrzepłej krwi. Normalne szczury, nie widzą w nim swoich braci. Zjadają resztki. Nie odgania ich. Może on coś pamięta. Nie chce krzywdzić tych, z których powstał. Ono siedzi spokojnie. Nie myśli za bardzo, bo nie może. Coś mu w tym zawadza.

 

Ścieżka między cudownymi kolorowymi kwiatami, jeszcze bardziej go zachwyca. Po chwili wychodzi z tego niby tunelu i kieruje swe kroki, wzdłuż czystego strumienia. Promienie słoneczne, śmiesznie migoczą na tafli wody. Nawet pajęczyny, utkane to tu, to tam, mają wygląd delikatnych anielskich włosów. Gdzieś tam wysoko, pod błękitnym baldachimem, nakrapianym białymi chmurkami, rozbrzmiewa pieśń skowronek.

 

Zaczyna go uważnie słuchać. Coś jest nie tak z tym jego śpiewem. Ni stąd ni zowąd, niebo zasłaniają chmury… i nagle śpiew się urywa. Nastaje zupełna cisza. Słyszy bicie własnego serca. Wtem, zupełnie niespodziewanie, dostrzega w oddali, przytulną – piaskownicę. Podchodzi bliżej. Zagląda do wnętrza. Piasek ma złoty kolor. Zmiażdżona zabawka – mały samochodzik – spoczywa na drewnianym obramowaniu. Niczym na wieku trumny.

 

Ono ze swoim sługą podąża w stronę łąki. Nadal nie wie, po co, gdzie i w jakim celu. Szczurotwór też nie wie. Odczuwa intensywny głód. A obiady wokół jakoś nie biegają. Po jakimś czasie, nękany coraz większym pragnieniem zjedzenia czegokolwiek, wyrwa jedną ze swoich łap. Jeszcze mu pięć zostaje. Teraz idzie na czterech, a w piątej trzyma szóstą łapę, obgryzając po drodze, smakowity kąsek. Słyszy głośne trzaski, gdy chrupie kości. Nie dziwi go fakt, że nie odczuwa bólu. Widocznie taka jego natura. Ono wlecze się przed nim. Nie patrzy za siebie. Wie, że wierny sługa, go nie opuści. Nagle widzi małą postać, stojącą pośród kwiatów. Złoty odblask piasku, razi dziwne oczy.

 

Chłopiec popada w prawdziwy zachwyt. Jeszcze takiego piasku w życiu swoim nie widział. Zapomina o samochodziku. Wchodzi do wewnątrz. Ma wielką chęć na zabawę. Raz po raz znajduje zasypane i pogniecione – łopatki, wiaderka i tym podobne rzeczy. Nawet ludzką dłoń. To go nie martwi. Kolor piasku jest taki przepiękny, że mógłby w nim siedzieć do końca życia. Postanawia ulepić zamek. Podchodzi do strumyczka – którego nagle dostrzega – po trochę wody. Wlewa do piasku i miesza. Dość długo trwa, zanim powstaje wspaniała budowla. Błyszczy w słońcu, niczym złoty pałac. Wystarczy dopracować szczegóły.

 

Szczurotwór ze swoim Panem, stoi kilka kroków za nim. Chłopiec o tym nie wie. Cieszy się widokiem budowli, której jest autorem. Majstruje przy drzwiach i oknach. Jeszcze nie są zupełnie wykończone. Małą gałązką, wygładza nieduże parapety i rzeźbi klamki. Kończy wielką bramę. Drzwi przyozdabia małymi kamyczkami. Wyobraża sobie, że błyszczące brylanty zdobią jego dzieło.

 

Atak następuje zupełnie niespodziewanie. Z okien zamku wylatują, wirujące ogniste pętle. Na szczęście są jeszcze małe. Ale rosną bardzo szybko. Chłopiec w pierwszej chwili nie wie, co się stało. Odruchowo wyskakuje z piaskownicy, chcąc uciekać. Niestety, napotka śmierdzącą ścianę. Szczurotwór atakuje wirującego wroga. Swąd palonego mięsa, czuć wszędzie wokół, gdy ogień przypala ciało. Jedna z pętli atakuje jego Pana, który wyzwala błękitne promienie. Błyskawice bardzo szybko tracą morderczą moc. Nastaje zupełna cisza. Chłopiec jest wtulony w istotę, która wygląda obrzydliwie, okropnie a na dodatek – cuchnie... lecz ocaliła mu życie.

 

Piasek traci swój złoty, uwodzicielski blask.

Ono zaczyna myśleć.

Stado przestraszonych szczurów, rozbiega się po zwykłej łące... gdzie rosną już inne kwiaty.

       

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

 

 

Edytowane przez Dekaos Dondi (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • stoję  wpatrzony w lustro  a świat  świat przechodzi obok  chciałbym  mu coś powiedzieć    może...  nawet wykrzyczeć    brak odwagi   4.2024 andrew  
    • (Na motywach powieści „Piknik na skraju drogi”, Arkadija i Borysa Strugackich)   ***   Dlaczego wylądowali? Nie wiadomo. Zostawili w powietrzu dziwnie mżące kręgi, które obejmują szumiące w nostalgii drzewa.   Które kołyszą się i chwieją w blasku księżyca albo samych gwiazd… Albo słońca... Albo jeszcze jednego słońca…   Powiedz mi, kiedy przeskakujesz płot, co wtedy czujesz? Nic? A co z promieniowaniem, które zabija duszę?   Wracasz żywy. Albo tylko na pozór żywy. Bardziej na powrót wskrzeszony. Pijany. Duszący się językiem w gardle.   Sponiewierany przez grawitacyjne siły. Przez anomalie skręcające karki.   Słońce oślepia moje zapiaszczone oczy. Padającymi pod kątem strumieniami, protuberancjami…   Ktoś tutaj był (byli?) Bez wątpienia.   Byli bez jakiegokolwiek celu. Obserwował (ali) z powodu śmiertelnej nudy.   Więc oto razi mnie po oczach blask tajemnicy. Jakby nuklearnego gromu westchnienie.   Ktoś tu zostawił po sobie ślad. I zostawił to wszystko.   Tylko po co?   Piknikowy śmietnik? Być może.   Więcej nic. Albowiem nic.   Te wszystkie skazy…   Raniące ciała artefakty o upiornej obcości.   Nastawiając aparaturę akceleratora cząstek, próbujemy dopaść umykający wszelkim percepcjom ukryty świat kwantowej menażerii   Przedmioty w strumieniach laserowego słońca. W zimnych okularach mikroskopów…   Nie dające się zidentyfikować, obłaskawić matematyczno-fizycznym wzorom.   Bez rezultatu.   *   Zaciskam powieki.   Otwieram.   *   Przede mną pajęczyna.   Srebrna.   Na całą elewację opuszczonego domu. Skąd tutaj ta struktura mega-pająka?   Pajęczyna, jak pajęczyna…   Jadowita w swym jedwabnym dotyku. Srebrzy się i lśni. Mieni się kolorami tęczy.   Ktoś tutaj był. Ktoś tutaj był albo byli. Ich głosy…   Te głosy. Te zamilkłe. Wryte w kamień w formie symbolu.   Nie wiadomo po co. Kompletnie nie do pojęcia.   Milczenie i cisza. Piskliwa w uszach cisza, co się przeciska przez gałęzie, żółty deszcz liści.   W szumie przeszłości. W dalekich lasach. W jakimś oczekiwaniu na łące…   Elipsy. Okręgi.   Owale…   Kształty w przestrzeni…   Fantomy przemykające między krzakami rozognionej gorączką róży. W strumieniu zmutowanych cząstek. Rozpędzonych kwarków…   Rozpędzonych przez co?   Przez nic.   Po zapadnięciu mroku liżą moje stopy żarzące się lekko płomyki. Idą od ziemi. Od spodu. Ich obecność to pewna śmierć.   Sprawiają, że widzę swoje odbite w lustrze znienawidzone JA.   W głębokich odmętach  schizoidalnego snu. Zresztą wszystko tu jest śmiertelne i tkliwe. Pozbawione fizycznego sensu.   (Kto chce skosztować czarciego puddingu?   Bar za rogiem stawia)   Dużo tu tego. W powietrzu. Iw ziemi.   W nagrzanych od słońca koniczynach, liściach babiego lata.   Krążyłem tu wokół jak wielo-ptak. W kilku miejscach jednocześnie.   I byłem wszędzie. I byłem nie wiadomo, gdzie. Tak daleko na ile pozwala wskrzeszany chorobą umysł   Tak bardzo daleko…   Wystarczy dotknąć złotej sfery, aby się wyzbyć wstrętnego posmaku cierpienia…   Gdyby nie ta przeklęta wyżymaczka, która zachodzi śmiertelnym cieniem drogę…    (Włodzimierz Zastawniak, 2024-04-20)      
    • Powiem tak, Dziewczyno - lecz się, niekoniecznie przez pisanie. Kiedyś się udzielał Kiełbasa, czy coś takiego. To było równie prostackie i wulgarne. 
    • - A na groma ta fatamorgana... - A na groma ta fatamorgana?    
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        W tym cała rzecz, że logiką płata czasami figle artystom OBRAZ, wywrócił  farby kwantem fizyki, chemii — człowieka zakrył kolorem   Ponoć w Mordnilapach właśnie zachowany czar w języku daje myślom możliwości postrzegania tego wątku w sztuce malowanej — O bok! Mózgu   Dzięki bardzo, że zechciałeś się przyjrzeć całości, jaka daje więcej pytań niż odpowiedzi, na których głównym filarem — tak mi się wydaję —  jest środkiem.   Pozdrowienia!
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...