Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
Wesprzyj Polski Portal Literacki i wyłącz reklamy

Luty


Czarek Płatak

Rekomendowane odpowiedzi

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

 

Też uważam jak Marek, Talent prze duże T :)

 

@Marek.zak1  gdzieś tam pisałeś, że pomoglbyś w wydaniu kalendarza z wierszami "miesięcznymi" Czarka, a co z wydaniem tomiku z wszystkimi wierszami rzeczonego poety? To skandal, że jeszcze go nie ma! :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

To jest własność intelektualna Czarka i on to może zrobić i sprzedawać.  Można taki kalendarz zamówić dla własnych potrzeb ze zdjęciami. lub nie. 

Co do tomiku, uwazam, że zasięg internetowy jest kilka rzędów wielkości większy, aniżeli takiego tomiku (sam jeden wydałem), więc nie wiem, czy to ma sens. 

Pozdrawiam. M. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

To prawda z tą własnością intelektualną,  własność to własność, nie można tu ingerować. (Jedynie delikatnie coś suponować :))

Z tym zasięgiem internetowym większym- zgoda. Jednak mnie z ekranu czyta się mniej komfortowo ("blask" ekranu działa porażajaco ;)), takie czytanie trochę robocze. Szczególną różnicę odczuwam gdy czytam ten sam wiersz z Internetu i z tomiku, jeśli został wydany. A gdy jeszcze został wydany szczególnie dobrze, z dobrą edycją, czcionką,  papierem i szatą graficzną to już w ogóle. No al cóż,  nie zawsze się spełnia. 

Pozdrawiam również.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Czarek Płatak w każdym Twoim wierszu, w którym do tej pory przeczytałam, znajduję kawałki siebie. Piękne, proste i przemawiające do głowy i serca, że tak powiem.

Najlepszy był dla mnie, jak dotąd o Krze, jeśli w ogóle można to tak nazwać, bo każdy z Twoich wierszy to dla mnie rewelacja.

Dziękuję i pozdrawiam serdecznie :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

To przysłowie chyba jest już nieaktualne. Niestety. 

Pozdrawiam 

Dziękuję za te słowa. Niezmiernie mi miło. O kalendarzu zacznę myśleć od czerwca - wtedy cykl się zamknie. Póki co muszę jeszcze opisać trzy miesiące. A tomik, cóż, byłoby miło móc dotknąć wydawnictwa sygnowanego własnym nazwiskiem, ale jakoś nie mam do tego prądu. Wystarcza go na tyle żeby napisać coś nowego. Tzn może umiem pisać, ale na pewno nie potrafię się sprzedawać. 

Pozdrawiam serdecznie 

Też mi się tak wydaje Marek. Może kiedyś psim swędem się przygód i. Bo tak - wydać tomik można własnym sumptem - trąci mi to samogwałtem i odpada, albo startując we wszelkiej maści konkursach - nie lubię współzawodnictwa, a w sztuce już w szczególności. Zresztą jak można nagradzać za coś tak subtelnego i subiektywnego jak sztuka? Zatem od konkursów też stronię raczej. 

Dziękuję B. 

Pozdrawiam ciepło 

Kłaniam się nisko Dag :) 

Dziękuję i pozdrawiam Waldku 

Powiadasz? 

Niezmiernie mi miło. Uśmiechnęłaś mnie. Dziękuję i pozdrawiam 

:)) mam podobnie 

Miło, że ktoś potrafi się w nich jej doszukać. 

Dziękuję 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czarku,

 

Najprościej to zrobić to w Power Poincie, jak prezentacja. Zdjęcia i wierszyk pod nim.To jest bezkosztowe, a możesz  wysłać w nieograniczonej liczbie znajomym i komu chcesz.

Zdjęcia możesz dać swoje, albo z netu, bo są też tam darmowe. 

Będziesz więc autorem całości. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Elewacje kamienic w słońcu padającym z ukosa. Puste ulice jakiegoś tkliwego lata. W jakiejś zatajonej otchłani czasu.   Przechodziłem tędy wiele razy. Przechodząc, przechodzę raz jeszcze…   I wciąż jeszcze…   W powiewie nostalgii lekkiej jak piórko przelatującego ptaka.   Przemieszczam się w tej iluminacji powolnym krokiem, w tej pustce zagubienia.   Idąc śladem kogoś dawnego. Kogoś, kto szedł tędy na starej, pozrywanej celuloidowej taśmie.   Tak oto tkwiąc jeszcze połową ciała w przeszłości, drugą wnikam w przyszłość. Przenikając teraźniejszość w nagłym błysku pamięci.   Jakie to lata? 50. XX wieku.   Coś koło tego.   Stojące na poboczach auta połyskują grubymi wargami chromowych zderzaków.   Ich spocone czoła szyb, masywnych karoserii.   Czuć od nich benzyną i nadtopioną gumą.   Stoją samotne. Nagrzane słońcem…   Parkowe ścieżki z chrzęszczącym pod stopami żwirem…   Most ze spiralą schodów po obu brzegach rzeki, w której ryby opadają z pluskiem srebrzystą płetwą.   Postukują cicho świetliste w wietrze okna. Poruszane niczyją ręką.   Ceglany mur… Siatka ogrodzenia…   Za siatką żywopłot w gąszczu trawy.   Korzenie… bez woni.     Kwiaty w betonowych donicach.   I furtka do ogrodu, co się otwiera z cichym skrzypieniem…   .(Włodzimierz Zastawniak, 2024-0424)      
    • Jakby feniksy, słowiańskie rarogi, Wzbiły się w niebo ze zgliszcz i popiołów, Kiedy krzyż upadł, bo cięższy niż ołów - Tak ze snu się budzą rodzime bogi.   Niebo dziś płonie w pożodze obłoków, Za wysokie są te niebiańskie progi, Ciałem bogaty, acz duchem ubogi Człowiek, który sięga poza zmysł wzroku.   Tyle krwi Słowian wciąż i dzisiaj płynie, Czerwień jej płomień przypomina z lekka, Jak ten ognisty płyn, który to w czynie -   Z ciał poranionych przez oręż wytryska. Mówię obcym bóstwom dzisiaj - głośne nie! Powstaje z martwych chramu żywa... mekka.
    • pomalowani  światłem lampionów i cieniem rabat rozwiązujemy kolorowe chusty tęczy   na wpół materialni w świętej niepamięci   drwimy z próżni      
    • O ile świat w międzyczasie nie rozpadnie się w pierwociny, marne zalążki całkiem nowych kalendarzy i zegarów mierzących zupełnie inaczej.   Wszystkie słowa zostaną unieważnione, zapisane karty posłużą jako konfetii, tylko nie będzie komu wznosić toastów, kieliszki zamarzną w opróżnionej przestrzeni.   Oczywiście to mało prawdopodobne, więc będę musiał usiąść nad kartką, cholernie pustą i ją wypełnić strasznie nierównym pismem.   Ech, przekleństwo nawiedzonych.
    • Zdecydowanie piekło, zresztą tam mam wielu znajomych...
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...