Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
Wesprzyj Polski Portal Literacki i wyłącz reklamy

Pers czyli trzy w jednym


Henryk_Jakowiec

Rekomendowane odpowiedzi

Chociaż pers to temat główny pers persowi nie jest równy

chcesz przykładu no to proszę przybądź do mnie wdziej bambosze

oraz drogi przyjacielu siądź swobodnie w mym fotelu

wytęż słuch jeżeliś głuchy i usztywnij swoje ruchy

 

a opowiem ci zdarzenie, które dzięki mojej wenie

dziś nad ranem świat ujrzało, choć przed laty to się stało.

przybył do mnie, choć przed laty Pers znajomy i bogaty

i mi miły prezent sprawił, bowiem persa mi zostawił

 

a tym persem kot rasowy piękny kotek pokojowy

lecz mnie zmartwił i to srodze, bo on nie chce po podłodze

więc choć piękne mam panele to mu na nich dywan ścielę

bo jak kot mój wice versa także stąpać chcę na persa.

 

Z trójki persów dwa zostały, bo mój Pers miał dwa zawały

los niewdzięczny go wydymał i trzeciego nie przetrzymał.

z dwójki persów został jeden, bo kot wybrał sobie eden

i choć nie wiem, w jakim kraju pers przebywa w kocim raju.

 

Ten ostatni na podłodze przetarł się, bo po nim chodzę

więc pozbyłem się trzeciego i dziś nie mam już żadnego

a że w życiu nie ma próżni w mojej głowie już się różni

przechadzają z kilku nacji o nich będzie po kolacji...

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@iwonaroma

Bo piszący tak uważa

- jeśli tylko się nadarza

a okazja tu jest właśnie

to odrzuca na bok waśnie

 

przynależność, politykę

oraz taką tematykę,

która rani przekonania

a w to miejsce bez wahania

 

wstawia obraz, choć spaczony

jako ten urealniony

i do tego coś z humorem

byś się śmiała wraz z autorem.

;)))

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem w jaki sposób, może niechcący skasowałem ostatni komentarz. Przepraszam .

to jest moja odpowiedź.

 

Wszystkie rymy a są takie

proste, krzywe i jednakie

nic nie wniosą, gdy brak treści

i się w wierszu nie umieści

 

z różnym skutkiem i oceną

boje, te toczone z weną,

której fochy i kaprysy

znosi taki jak ja, łysy

 

i czasami niczym myszka

biała, która to z kieliszka

mówię sobie, gdym na kacu

spójrz na siebie ty pajacu...

 

Bez różnicy, kto nim będzie

to w ostatnim staną rzędzie               

wszyscy ci nieudacznicy,

którzy piszą po próżnicy

 

w drugim ci, którzy mniemają,

że od boga talent mają

dla klasów rząd jest trzeci

w czwartym są niby poeci

 

a mi, które jest pisane

oraz w którym rzędzie stanę

trudno by określić było

moje lustro dziś się zbiło.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Henryk_Jakowiec

Mi opowieść o trzech persach
dała dzisiaj do myślenia
że nic w wiersza-życia wersach
nie jest stałe, lecz się zmienia.

 

Bo życie jest niczym rzeka
i do przodu ciągle płynie,
żadna chwila nie zaczeka
a wszystko co jest - przeminie.

 

Wyznacznikiem świata - zmienność,
coś odchodzi - coś przychodzi,
po dniu jasnym - nocy ciemność,
ktoś umiera - ktoś się rodzi,

 

i nic tu nie poradzimy,
my możemy tylko płynąć
poprzez wiosny, lata, zimy,
by na koniec też przeminąć.

 

Lecz czy prawdą przemijanie
jest naszej drodze mlecznej
poprzez czas, drodze w nieznane?
Dusza ponoć żyje wiecznie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Allicja

W świecie wiele jest poglądów

które niczym w niecce żarna

rozcierają się na nicość

a to perspektywa marna

 

tą nicością proch a z prochu

nasze przeszłe pokolenia

choćby Adam z Ewą w raju

tutaj pogląd się nie zmienia.

 

Darwin swoją miał teorię

do dziś o nią toczą boje

bowiem każdy z dyskutantów

na wierzch kładzie racje swoje

 

każdy inne ma koncepcje

inne widzi rozwiązania

tylko ja poeta marny

nic tu nie mam do dodania.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Allicja

To nie szkolna jest kartkówka

żeby wyuczone słówka

zgodnie z tym... a temat taki...

Pani mówi a dzieciaki

 

piszą, bo tak im kazano

i wyboru im nie dano

tu swawola i wybryki

bez zakazów i krytyki

 

każdy wjeżdża na swe tory

każdy swoje ma bufory

i gdy uzna za stosowne

kończy swoje jazdy słowne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • stoję  wpatrzony w lustro  a świat  świat przechodzi obok  chciałbym  mu coś powiedzieć    może...  nawet wykrzyczeć    brak odwagi   4.2024 andrew  
    • (Na motywach powieści „Piknik na skraju drogi”, Arkadija i Borysa Strugackich)   ***   Dlaczego wylądowali? Nie wiadomo. Zostawili w powietrzu dziwnie mżące kręgi, które obejmują szumiące w nostalgii drzewa.   Które kołyszą się i chwieją w blasku księżyca albo samych gwiazd… Albo słońca... Albo jeszcze jednego słońca…   Powiedz mi, kiedy przeskakujesz płot, co wtedy czujesz? Nic? A co z promieniowaniem, które zabija duszę?   Wracasz żywy. Albo tylko na pozór żywy. Bardziej na powrót wskrzeszony. Pijany. Duszący się językiem w gardle.   Sponiewierany przez grawitacyjne siły. Przez anomalie skręcające karki.   Słońce oślepia moje zapiaszczone oczy. Padającymi pod kątem strumieniami, protuberancjami…   Ktoś tutaj był (byli?) Bez wątpienia.   Byli bez jakiegokolwiek celu. Obserwował (ali) z powodu śmiertelnej nudy.   Więc oto razi mnie po oczach blask tajemnicy. Jakby nuklearnego gromu westchnienie.   Ktoś tu zostawił po sobie ślad. I zostawił to wszystko.   Tylko po co?   Piknikowy śmietnik? Być może.   Więcej nic. Albowiem nic.   Te wszystkie skazy…   Raniące ciała artefakty o upiornej obcości.   Nastawiając aparaturę akceleratora cząstek, próbujemy dopaść umykający wszelkim percepcjom ukryty świat kwantowej menażerii   Przedmioty w strumieniach laserowego słońca. W zimnych okularach mikroskopów…   Nie dające się zidentyfikować, obłaskawić matematyczno-fizycznym wzorom.   Bez rezultatu.   *   Zaciskam powieki.   Otwieram.   *   Przede mną pajęczyna.   Srebrna.   Na całą elewację opuszczonego domu. Skąd tutaj ta struktura mega-pająka?   Pajęczyna, jak pajęczyna…   Jadowita w swym jedwabnym dotyku. Srebrzy się i lśni. Mieni się kolorami tęczy.   Ktoś tutaj był. Ktoś tutaj był albo byli. Ich głosy…   Te głosy. Te zamilkłe. Wryte w kamień w formie symbolu.   Nie wiadomo po co. Kompletnie nie do pojęcia.   Milczenie i cisza. Piskliwa w uszach cisza, co się przeciska przez gałęzie, żółty deszcz liści.   W szumie przeszłości. W dalekich lasach. W jakimś oczekiwaniu na łące…   Elipsy. Okręgi.   Owale…   Kształty w przestrzeni…   Fantomy przemykające między krzakami rozognionej gorączką róży. W strumieniu zmutowanych cząstek. Rozpędzonych kwarków…   Rozpędzonych przez co?   Przez nic.   Po zapadnięciu mroku liżą moje stopy żarzące się lekko płomyki. Idą od ziemi. Od spodu. Ich obecność to pewna śmierć.   Sprawiają, że widzę swoje odbite w lustrze znienawidzone JA.   W głębokich odmętach  schizoidalnego snu. Zresztą wszystko tu jest śmiertelne i tkliwe. Pozbawione fizycznego sensu.   (Kto chce skosztować czarciego puddingu?   Bar za rogiem stawia)   Dużo tu tego. W powietrzu. Iw ziemi.   W nagrzanych od słońca koniczynach, liściach babiego lata.   Krążyłem tu wokół jak wielo-ptak. W kilku miejscach jednocześnie.   I byłem wszędzie. I byłem nie wiadomo, gdzie. Tak daleko na ile pozwala wskrzeszany chorobą umysł   Tak bardzo daleko…   Wystarczy dotknąć złotej sfery, aby się wyzbyć wstrętnego posmaku cierpienia…   Gdyby nie ta przeklęta wyżymaczka, która zachodzi śmiertelnym cieniem drogę…    (Włodzimierz Zastawniak, 2024-04-20)      
    • Powiem tak, Dziewczyno - lecz się, niekoniecznie przez pisanie. Kiedyś się udzielał Kiełbasa, czy coś takiego. To było równie prostackie i wulgarne. 
    • - A na groma ta fatamorgana... - A na groma ta fatamorgana?    
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        W tym cała rzecz, że logiką płata czasami figle artystom OBRAZ, wywrócił  farby kwantem fizyki, chemii — człowieka zakrył kolorem   Ponoć w Mordnilapach właśnie zachowany czar w języku daje myślom możliwości postrzegania tego wątku w sztuce malowanej — O bok! Mózgu   Dzięki bardzo, że zechciałeś się przyjrzeć całości, jaka daje więcej pytań niż odpowiedzi, na których głównym filarem — tak mi się wydaję —  jest środkiem.   Pozdrowienia!
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...