Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
Wesprzyj Polski Portal Literacki i wyłącz reklamy

Pora na pora (erotyk)


Henryk_Jakowiec

Rekomendowane odpowiedzi

Wypada mi tutaj serdecznie przeprosić

żeńskie grono naszych poetycznych gości

bo zda się, że najbardziej ten tylko temat zgłębiamy

co z porami ma związek. A są tu przecież Damy!

 

A co się tyczy dzierlatek, drogi Autorze, 

to niejedna z dzisiejszych już pochwalić się może

tym, że się o półwieczek z peselem potyka

a mimo to wciąż na wstępie ... o kasę się pyta!

 

 

@Annie

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Z tej przyczyny porów spożywanie

zalecają doktorzy przed (...) -  także damie!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Lach Pustelnik

Niezbadane ludzkie losy

niezbadane poczynania

bowiem każdy z nas jest inny

inne ma zapatrywania

 

lecz choć wiodą różne drogi

różne mamy też sposoby

jednak cel przyświeca jeden

żeby zdobyć ją, tak, oby...

 

Nieraz człowiek się napoci

straci kasę i na wadze

a nasz obiekt pożądania

jeszcze to ma na uwadze

 

a tym czymś to jest uroda

i sylwetka muskularna

i ten wiesz pan... (nie dopowiem)

jeśli nie masz go to marna

 

twa pozycja już na starcie

choćbyś pierwszy był w szeregu

finisz będzie opłakany

nie ukończysz tego biegu.

;))

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Annie

Nie wypowiem się w tej kwestii

nie czytałem tego dzieła

chciałem kiedyś wypróbować

ale panna mi się spięła

 

nawet przy pomocy koni

a ciągnęły w obie strony

nie rozwarły wrót rokosz

a ja byłem tym zmartwiony

 

bo porażka zawsze boli

a gdy sprawa jest nabrzmiała

to jedyne z tego wyjście

żeby chciała, żeby dała.

;))

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Słabe to koniki były

bo chociaż się napociły

to ich praca nic nie dała

chociaż Panu stała p..a...

 

Ale... co się dziś nie uda

zawsze można wszak powtórzyć

wrócić między owe uda

które tyle budzą chuci!

@Annie Oni tam inaczej mają

seks - nie miłość - uprawiają!

W technikach są Ekspertami,

my - paramy się porami!

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Lach Pustelnik @Lach Pustelnik @Annie

Nie wypowiem się w tej kwestii

nie czytałem tego dzieła

chciałem kiedyś wypróbować

ale panna mi się spięła

 

nawet przy pomocy koni

a ciągnęły w obie strony

nie rozwarły wrót rokosz

a ja byłem tym zmartwiony

 

bo porażka zawsze boli

a gdy sprawa jest nabrzmiała

to jedyne z tego wyjście

żeby chciała, żeby dała.

;))

 

Słabe to koniki były

bo chociaż się napociły

to ich praca nic nie dała

chociaż Panu stała p..a...

 

Ale... co się dziś nie uda

zawsze można wszak powtórzyć

wrócić między owe uda

które tyle budzą chuci!

 

 

Lecz robiły to, co mogły

a że powróciły z pola

były słabsze niż tej panny

upór oraz silna wola.

 

Dziś panienka jest na saksach

w jakiej branży nie pisała

ale daje.. daje radę

i zapewnia, że jest cala.

 

Cała w sińcach, bo menadżer

albo alfons (to z polskiego)

chce by oprócz klienteli

obsługiwać także jego.

;)))

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • (Na motywach powieści „Piknik na skraju drogi”, Arkadija i Borysa Strugackich)   ***   Dlaczego wylądowali? Nie wiadomo. Zostawili w powietrzu dziwnie mżące kręgi, które obejmują szumiące w nostalgii drzewa.   Które kołyszą się i chwieją w blasku księżyca albo samych gwiazd… Albo słońca... Albo jeszcze jednego słońca…   Powiedz mi, kiedy przeskakujesz płot, co wtedy czujesz? Nic? A co z promieniowaniem, które zabija duszę?   Wracasz żywy. Albo tylko na pozór żywy. Bardziej na powrót wskrzeszony. Pijany. Duszący się językiem w gardle.   Sponiewierany przez grawitacyjne siły. Przez anomalie skręcające karki.   Słońce oślepia moje zapiaszczone oczy. Padającymi pod kątem strumieniami, protuberancjami…   Ktoś tutaj był (byli?) Bez wątpienia.   Byli bez jakiegokolwiek celu. Obserwował (ali) z powodu śmiertelnej nudy.   Więc oto razi mnie po oczach blask tajemnicy. Jakby nuklearnego gromu westchnienie.   Ktoś tu zostawił po sobie ślad. I zostawił to wszystko.   Tylko po co?   Piknikowy śmietnik? Być może.   Więcej nic. Albowiem nic.   Te wszystkie skazy…   Raniące ciała artefakty o upiornej obcości.   Nastawiając aparaturę akceleratora cząstek, próbujemy dopaść umykający wszelkim percepcjom ukryty świat kwantowej menażerii   Przedmioty w strumieniach laserowego słońca. W zimnych okularach mikroskopów…   Nie dające się zidentyfikować, obłaskawić matematyczno-fizycznym wzorom.   Bez rezultatu.   *   Zaciskam powieki.   Otwieram.   *   Przede mną pajęczyna.   Srebrna.   Na całą elewację opuszczonego domu. Skąd tutaj ta struktura mega-pająka?   Pajęczyna, jak pajęczyna…   Rozpalona w swym jedwabnym dotyku. Srebrzy się i lśni. Mieni się kolorami tęczy.   Ktoś tutaj był. Ktoś tutaj był albo byli. Ich głosy…   Te głosy. Te zamilkłe. Wryte w kamień w formie symbolu.   Nie wiadomo po co. Kompletnie nie do pojęcia.   Milczenie i cisza. Piskliwa w uszach cisza, co się przeciska przez gałęzie, żółty deszcz liści.   W szumie przeszłości. W dalekich lasach. W jakimś oczekiwaniu na łące…   Elipsy. Okręgi.   Owale…   Kształty w przestrzeni…   Fantomy przemykające między krzakami rozpalonej gorączką róży. W strumieniu zmutowanych cząstek. Rozpędzonych kwarków…   Rozpędzonych przez co?   Przez nic.   Po zapadnięciu mroku liżą moje stopy żarzące się lekko płomyki. Idą od ziemi. Od spodu. Ich obecność to pewna śmierć.   Sprawiają, że widzę swoje odbite w lustrze znienawidzone JA.   W głębokich odmętach  rozgorączkowanego snu. Zresztą wszystko tu jest śmiertelne i tkliwe. Pozbawione fizycznego sensu.   (Kto chce skosztować czarciego puddingu?   Bar za rogiem stawia)   Dużo tu tego. W powietrzu. Iw ziemi.   W nagrzanych od słońca koniczynach, liściach babiego lata.   Krążyłem tu wokół jak wielo-ptak. W kilku miejscach jednocześnie.   I byłem wszędzie. I byłem nie wiadomo, gdzie. Tak daleko na ile pozwala wskrzeszany chorobą umysł   Tak bardzo daleko…   Wystarczy dotknąć złotej sfery, aby się wyzbyć wstrętnego posmaku cierpienia…   Gdyby nie ta przeklęta wyżymaczka, która zachodzi śmiertelnym cieniem drogę…   (Włodzimierz Zastawniak, 2024-04-20)      
    • Powiem tak, Dziewczyno - lecz się, niekoniecznie przez pisanie. Kiedyś się udzielał Kiełbasa, czy coś takiego. To było równie prostackie i wulgarne. 
    • - A na groma ta fatamorgana... - A na groma ta fatamorgana?    
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        W tym cała rzecz, że logiką płata czasami figle artystom OBRAZ, wywrócił  farby kwantem fizyki, chemii — człowieka zakrył kolorem   Ponoć w Mordnilapach właśnie zachowany czar w języku daje myślom możliwości postrzegania tego wątku w sztuce malowanej — O bok! Mózgu   Dzięki bardzo, że zechciałeś się przyjrzeć całości, jaka daje więcej pytań niż odpowiedzi, na których głównym filarem — tak mi się wydaję —  jest środkiem.   Pozdrowienia!
    • @Starzec wierzyłam kiedyś w ludzi i w nich pokładałam nadzieję, ale to minęło, bezpowrotnie, przestałam być naiwna:P nie tęsknię, za tym stanem
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...