Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
Wesprzyj Polski Portal Literacki i wyłącz reklamy

Elegia o Chłopcu Niezłomnym Cz 2


Rekomendowane odpowiedzi

 

Elegia o chłopcu Niezłomnym

TRAGIKOMEDIA NARODOWA W WIELU ODSŁONACH

Oparta na Faktach i Mitach (NIE) Autentycznych

 

Występują:

Figlarz: Osobnik w przebraniu kota. Szydercze spojrzenie, złośliwy uśmieszek, długi palec wskazujący.

Stańczyk: Osobnik przypominający i upodobniony do błazna Stańczyka.

Baby: 4 +1  kobiety wiejskie, ubrane na ludowo. Wymalowane, z brakującym uzębieniem, ale żywotne. Różańce i krzyżyki. Jedna ubrana współcześnie, najmniej się udziela. To żona Geodety.

Księża katecheci: 4 księży, z wielkimi krzyżami na piersiach, w sutannach, w dłoniach różańce.

Biskup : Mocno otyły, mięsiste usta, wygląd kościelnego arystokraty.

Prezydent : Postać z „Ucha Prezesa”.

Premier: przebrany za Pinokio, długi nos.

Proboszcz : Proboszcz kościoła parafialnego, wieś Lipie.

Ministranci:  Kilku. Chłopcy kilkunastoletni, elegancko ubrani w garnitury, ładnie przystrzyżeni.

Geodeta:  Ojciec Chłopca.

Żona Geodety. W Akcie II towarzyszy 4 babom.

Gromadka dzieci w mundurkach szkolnych.

Posłowie z prawej strony.

Opozycja: nieobecna.

Chłopiec:  Syn Geodety

Murzyn Zulu

Inni…..

 

AKT 2

Akt 2. Oczekiwanie na przyjazd Biskupa. Przed ołtarzem na zewnątrz plebanii zbierają się wierni. Najbliżej ołtarza po jednej stronie, lewej, zebrały się CZTERY Baby. Rozmawiają po cichu ze sobą.  Posłowie, grupka. Po drugiej stronie stoją Księża Katecheci. Przyglądają się bacznie wszystkiemu naokoło. Dyskusja między Babami i Księżmi. Pojawia się Ojciec Dyrektor, Pani Premier. Akt 2 kończy Hymn Pochwalny na Cześć Wodza.

 

Początek: Ksiądz 1 woła do Bab:

Ksiadz 1:

-Ejże, baby, ichnie macie

O czym wy tam tak gadacie?

Ksiądz 2: Baby, baby, miast tam gadać,

Chodźcie tu się wyspowiadać!

Nim się zjawi Eminencja

Mąż wspaniały, Ekscelencja!

Ksiądz 3:            Najpierw jednak nam powiecie

Co też o nas wy myślicie?:

               

Chór bab:

Naszych księży my kochamy

I o wszystkim im gadamy!

Na wszystkich im donosimy

Zwłaszcza na tych, którzy drwiny

Jawne sobie urządzają

Ze sług bożych. Pomiatają

Nimi w słowach i myślami

Wszystko my wam wygadamy!

Baba 1: Co kto we wsi na was mówi

Kto was lubi, kto nie lubi!

Baba 2: Co za płotem sąsiad knuje

A sklepikarz wygaduje!

Baba 3: Kto co kradnie, czym się trudni

Kto na władzę klnie okrutnie!

Baby, chórem:        Z grzechów też się spowiadamy

Przy okazji. Bo czekamy

Na nasze wieczne zbawienie

I dusz naszych wybawienie!

Ksiądz 2:

To już macie zapewnione

Za zasługi poniesione

Dla kościoła Powszechnego

Dla Jezusa, Matki Jego,

Za ofiary i za datki…

                                Ksiądz 3 : …. I za to, że wasze dziatki

                                               Do nas chętnie przysyłacie

                                               I nauki pozwalacie

Im odbierać najprawdziwsze

Bo najświętsze!

Ksiądz 3:  I najczystsze!

Księża chórem:   -

Bo my dziatki te kochamy

Zawsze do nas zapraszamy!

Baby chórem: -

My to wiemy, my to znamy

I za to też was kochamy!

I dalej, zwracając się do widowni:

Bo ci księża katecheci

Uwielbiają POLSKIE dzieci!

                               Nie francuskie, nie niemieckie

Nie brytyjskie ani greckie

                Nie rumuńskie, nie chorwackie

                Ani ruskie, nie irackie

                               Nie hiszpańskie, nie z Korsyki

                               Ani nie te z ameryki

Nie z Egiptu, nie z Panamy!

Chyba, że… z Dominikany!

                                                                                    

Księża, zgodnie potakują   głowami i odpowiadają:          :

Chór księży:

Tak,  my księ-ża ka-te-che-ci

U-wiel-bia-my POLSKIE dzie-ci!

Tylko polskie przytulamy

Bo innymi pogardzamy!

                               Francuskimi ,  niemieckimi

Brytyjskimi i greckimi

                Rumuńskimi, chorwackimi

                I ruskimi, jemeńskimi                           

                                Syryjskimi, i z Angoli,

Lecz nie tymi, z POLSKIEJ ROLI!

               Ksiądz 1, zawodząco:            No i te z Dominikany

                                                                      Też kochamy! Też kochamy!!

 

Księża-katecheci, zwracając  się w stronę dzieci w mundurkach szkolnych:

                                                                                                                      Pójdźcie, pójdźcie tu dzieciny

                                                                                                                             Wszystkiego was nauczymy!

Kolejno śpiewają księża, każdy występuje o krok z szeregu by wyśpiewać swoją kwestię:

-              O Jezusie, co po wodzie!

-                              Chodził sobie jak po lodzie!

 

-              O Maryi, o dziewicy!

                -              I o lotach gołębicy!

 

- Krzaku, który pięknie gadał!

- I o Żydzie, który zdradzał!

- Bogu, który jest zazdrosny!

Wszyscy chórem, z naciskiem:

- Nienawidzi pewnej Wiosny!!!

                                     Włączają się baby:

- I my jej nienawidzimy!

- Za jej słowa, za jej czyny!

Baba 4, sepleniąco, z bezradnym uśmiechem: - A casem tak nienawidzimy

                                                                              Ze as psy tym se pocimy!     

 

                                     Wkracza Stańczyk:

                                                               - Jakie czyny? Jakie słowa?

 

Figlarz, z boku:  - I gotowa jest pieśń nowa!

Patriotyczna!  Narodowa!

                                     Dalej  Baby,  wyśpiewajcie

                                               Swoje żale wyłuszczajcie

                                                               Niech się teraz każdy dowie

                                                                              Każdy, kto jest głupi człowiek

                                                                                              Który nie rozumie jeszcze

                                                                                                              Że jest jak te w wodzie leszcze!

Stańczyk:  - Niech więc każda się wypowie

                                     Co ma rzec, niech tu nam powie!

 

Baby(chórem) :  - Boga oni za nic mają!

                                     1 Baba( z odrazą): - I ze sobą się kochają!!

                                               2 Baba:- Mówią nam też Katecheci

                                                               Że podobno mamią dzieci!

                                                                               3 Baba:  -  Oraz chcą je teraz kształcić

                                                                                              W świeckiej szkole! Co za zdrajcy!

 

4 Baba( konfidencjonalnie, szeptem) :- 

                                                               Oraz, że tym się tam chlubią

                                                               Że nie bardzo Wodza lubią!!

 

Wszystkie baby chórem, histerycznie: -           

 Za to ich nienawidzimy

                                     Bardziej już nie potrafimy!

                                     To nie ludzie, nie Polacy!

Ksiądz 1, pojednawczo : Przecie Pan Bóg im wybaczy

 

Baby chórem, udając  zacięcie i wściekłość: Niech im  Bóg wybaczy winy

                                                                               Ale my – nie wybaczymy!!

 

                                               I dalej, z  naciskiem:            Bo to banda, bo to zgraja

                                                                                              Złapać wszystkich ich za jaja!

                                                                                              I nie puszczać, mocno trzymać

                                                                                              A potem je poobrzynać!

 

Baba 1: - My ich mocno przytrzymamy!

Bo technikę taką znamy

Że gdy jedna ich zagaja

Druga chwyta zaś za jaja!

 

Baby i księża kilka  razy:   - Bo to banda, bo to zgraja

                                     Chwycić ich wszystkich za jaja!

                                     Trzymać mocno, nie popuszczać

                                     To lewaki są i tłuszcza!

 

1 Baba:  -  A kodziarze, zadymiarze

                   Idą równo z nimi, w parze!

                                     2 Baba:  I nie tylko, bo cykliści

                                               Wszelkiej maści ateiści

                                               Herezją im dorównują

                                               Księży naszych nie szanują!

 

Chór księży i bab powtarza kilka razy, pozując chwytanie za jaja:   - A to banda, A to zgraja

                                                                                                              Złapmy wszystkich ich za jaja!

Baba 1 zwraca się do Kobiety: - I to krótko, proszę pani

                                                                              Oni w dupę są jebani!

 

3  Baba:  Ale my na szczęście mamy

               Tego, co z cycuszków mamy

               Wyssał wielkość i odwagę!

                                     4 Baba: I męża stanu powagę!

                                               Zrodzony z łona boskiego

                                               Łona błogosławionego

                                               On murem za nami stoi

 

Chór bab: - I niczego się nie boi!

                                      I w bój wielki nas prowadzi!

                                   Kobieta, żona Geodety (dotąd milczała, zwraca się do księży): -Dokąd? Wiedzieć…? nie zawadzi…?

                                                                             

Księżą chórem: - O to Wodza zapytamy,

                                     My do tego nic nie mamy

3 Baba: -

No to może tak  Papieża?

Z niego mądrość do nas zmierza

I potężne Jego siły

Co komunę obaliły!

1 Baba: -

Czy wierzycie? Czy wy wiecie?

Że najmędrszy On na świecie?!

Wszyscy mędrcy Go słuchają

I do Rzymu przyjeżdżają!

 

          Ksiądz 1: Tak. On często cuda sprawia

                         Ludzi wielkie masy zbawia!

 

Baba 1, z naciskiem: - Woda, którą on poświęci

Ma moc taką, że najwięksi

Naukowcy to badają!

A doktorzy używają

Do leczenia raka, oczu!

                                                                       

Baba 2 - Lepsza jest od picia moczu!

                         Baba 3: I skuteczna na zawały!

Jeden z księży, śmiejąc  się cicho, dłonią przesłaniając usta, rzuca w stronę widowni:  -

Oraz na stawianie pały…

Baba 4: (kontynuuje):

Lepsza niż wywar z pokrzywy

Zięć nią robi lewatywy

Hemoroidy nią wyleczył

Co się długo z nimi męczył

Już na dupie nie mógł siadać

Co tu gadać! Co  tu gadać!

 

Baba 1:   -  Mój wziął umarł od wypicia

               Trzech butelek, ale widać

               Za mało  do bimbru dolał

                                         Najpierw oślepł, potem umarł.

 

Księża chórem:             -To możliwe, to możliwe

                                     Jeśli użył niewłaściwie!

 

1 Baba:  -

Tego roku, co Go w lecie

Przywieźli tu na lawecie

Z Włoch dalekich, z Watykanu

 

Ksiądz 2: - Gdzie żarliwie służył Panu!

 

Baba 3, kontynuuje:  - Różne były nawrócenia

I cudowne umocnienia!

Tak, na przykład, koleżanki

Zmarłej nam niedawno Anki,

Kiedyś mi opowiadały

Ze jak na wsi się zebrały

Pod kapliczką, śpiewać, błagać,

Kajać, modlić się, spowiadać,

Zanosić prośby do Niego

Ksiądz wtrąca, podnosząc palec znacząco: - Chociaż jeszcze nie świętego! -

Baba, ciągnie dalej: - Nagle zatrzęsła się gleba

I coś skapło na nie z nieba!

Coś je mocno pokropiło

I bardzo lepkie to było.

                I że było toto głośne

                Dość chrapliwe, lecz radosne!

I od tamtąd, tak twierdziły,

Że się w Panu umocniły!

Inna baba, dodaje:  - Mówili złośliwi przecie

We wsi, i całym powiecie

Że to gęsi przeleciały

I po drodze je obsrały!

                Ksiądz 1 : Fakt, że jak się spowiadały

To mi trochę coś śmierdziały

Mówiłem im jednak przecie

Że jest mydło na tym świecie!

Że gówno to nie powidła

Że im trzeba wody, mydła!

               

Ksiądz 2: - To fakt! Długo nam śmierdziały!

Lecz to z bożej przyszło chwały

Owo gęsi przelecenie

Co przyniosło umocnienie!

Ksiądz 2: - Przy okazji też: -  ZBAWIENIE!

Ksiądz 3: - Zwłaszcza,  że majątek cały

Potem dla nas przepisały!

Za te cuda, gdy pijemy

Krew Pańską - i ciało jemy,

Dzięki Bogu zanosimy

O więcej cudów prosimy!

 

Baba 2, zastanawia się: -  Gęsi nie są głupie ptaki

Jedna taka u sąsiadki

To pilnuje jej chałupę

Jak kto wejdzie, szczypie w dupę!

 

Baba 1 , też się zastanawia:  Dziwi, że kapliczka sama

Nie była wcale obsrana….?

Baba 2:  - Bo w tym ręka boska była!

Komisja to ustaliła!

Baba 1 : Tak!  Komisja! Ta od wraka!

Ksiądz 1(wyjaśniająco) : - Badała gdzie spadła sraka!

Baba 2 , potakuje gorliwie: -  Cztery lata to badali

Wszystkich we wsi przesłuchali!

Ksiądz 2, wtrąca:  - Przy nich baby się przyznały

Że w czas mszy popierdywały!

Ksiądz 3: - Więc to mogła być też kara

                      Podobna do tej z Ikara

                        Bo dotyczy też latania

                          I czegoś z góry spadania.

Baba 4: Było tam uczonych paru!

 

Ksiądz 1, mrugając okiem do widowni: Trzech przywieźli z Eskobaru!

 

Baba 3, z rewerencją: - A jeden był z Ameryki

                                       Ekspert! Bada ptasie siki,

                                                 Baba 4, z powagą: Profesorem nazywany!

Ksiądz 1, kiwa z politowaniem głową, z kpiną: Bardzo w świecie szanowany!

                 Ksiądz 2(wtrąca, poważnie) Czy wy wiecie, czy nie wiecie?

                                                                  Jeden taki jest na świecie!!

Baba 1: Podobno, że jak był mały

To kaczki na niego szczały!

 

Figlarz: Kaczki szczały, czy kaczory

Długo potem robił w pory!

               Ksiądz 1, drwiąco: - I z tej oto to przyczyny

                                                  Bada teraz damskie….

                                                    Baba 1, szybko poprawia: Ptasie!

                                                                          Ksiądz kończy: – Szczyny!

 

Figlarz, śmieje się radośnie: - Zwłaszcza takie spadające

                                                      Na osoby się modlące!

 

Baba 4:

- Był też taki, z miasta Równa

Ten wynalazł tester gówna!

Badał organoleptycznie

Potem zaś wyjaśniał ślicznie

Skąd to gówno i gdzie spadło

I z czyjej dupy wypadło!

 

Baba 1, z dumą w głosie:

Nieraz lizał moją dupę

Jak wpuściłam go w chałupę

 

                Baba 2: Trzech biskupów z ameryki!

                           Ksiądz 2: Tych znam. Z naszej byli kliki.

                                       Baba 3, rozmarzona: I żandarmi!.

                                               Baba 4, też rozmarzona:  I policja!

                                                                      Piękni chłopcy, śliczne lica!

                                                                               Baba 1: Chłopy piękne, okazałe!

 

                                                                                       Figlarz, wtrąca: Każdy z nich miał mocną pałę!

 

            Baba 1: W pięćdziesięciu tu zjechali

                            Rok kapliczki pilnowali!

                                 Baba 2: Panny się w nich rozkochały!

                                                 Baba 3: I podobno nic nie chciały

                                                                 Kiedy dupy im dawały

 

               Ksiądz 1, śmieje się: Patriotycznie je dawały

                                               W Bogu! I dla bożej chwały

 

Ksiądz 3:  A dawały tak jak leci

                Żeby rodzić POLSKIE dzieci!

Chór księży i Bab: Nie francuskie, nie niemieckie,

                                       Nie hiszpańskie, ani greckie

                                               Ale POLSKIE, najprawdziwsze

                                                         Katolickie! I najczystsze!

                                                                        I wszystkie sortu pierwszego!

                                                                                I z nasienia prawdziwego

                                                                                          Polaka!

                                                                                                      I Katolika!

 

                                                                            Figlarz, wyskakuje z boku : Co pojawia się – i… znika!

                            

    Baba 1: Chociaż niektóre mówiły

                                              Ze zwyczajnie się kurwiły!

                                                   Baba 2: Stare tylko  tak gadały!

                                                           Baba 3, kiwa przytakująco: Chłopcom przy nich nie stawały!

                                                                                                           Więc z zazdrości to mówiły

Figlarz : - Same też by się puściły

                 Gdyby tylko młodsze były…

 

Ksiądz 4, z naciskiem: Jednak te, co urodziły

                                         Wszystkie dziewicami były

 

Ksiądz 2: A żeby nikt nic nie gadał

                Proboszcz wszystkie je przebadał

                 I każda świadectwo miała

                 Że się wcale nie puszczała                                                        

 

Ksiądz 3,  wyjaśniająco : Duch święty we wsi zagościł

                                        I On o to się zatroszczył!

 

Baba 3, marszczy czoło: Ale szatan w nie wstępował

                                            I do zwierzeń prowokował

                                            Z których jasno wynikało

                                          Że dupsko w tym udział brało!  

 

                Baba 4: Niemniej, gdy się wydawały

                            Wianki wszystkie zakładały

                            Czym dobitnie dowodziły

                           Że się jednak nie kurwiły!

 

Baba 1: Jednak przecie porodziły.

         Figlarz : Bo na 500 plus liczyły!

                            Ksiądz 2, z naciskiem: Żadna nie abortowała!

                                                   Baba 2, życzliwie, wyjaśniająco: Bo by pińcet nie dostała!

                                                                Ksiądz, z naciskiem: Wszystkie potem się wydały!          

                                                                              Figlarz, kpiąco potakuje głową: Na pińcet chłopów łapały!

 

Chór bab: czy na pińcet, czy na tysiąc

                      Każda z nas tu może przysiąc

                    Że  aborcji odmówiły!

                               Księża: Patriotycznie więc rodziły!

                                           I grzechu przy tym nie miały!

                                                    Figlarz, śmiejąc się:  Bo wielebnym też dawały!

 

Baba 2, ze znawstwem: - Potem, od samego rana,

                                         Rzecz w sejmie rozpatrywana

                                           Była z Wodza polecenia.

 

Ksiądz 1, żartobliwie: I Komisję od Pierdzenia!

 

Inny Ksiądz, kiwa głową potakująco, już poważnie: - Tam posłowie nasi byli

                                                                                               I wnioski ważne wnosili!

Figlarz: - Łby gorące, rozpalone

                                           I myśleniem nieskażone!

 

Baba 2, ciągnie dalej: Potem było głosowanie

                                I ustawy uzgadnianie.

 

Baba 3: - Opozycję uciszono.

 

Baba 4: Bo to małe w sumie grono!

 

Baba 2: Konstytucją tam machała!

 

                                            Baba 1, chichocze drwiąco: A to książka taka mała!

 

                                                                                                          Baba 3: -W opozycji pełno gnoi!

                                                                                                                        Tam się od nich aże roi!

                                                   Baba 1: I totalna jest ci taka

                                                               Że nie warta funtów kłaka!

Baba 3: - I geny mają niemieckie!

 

Baba 4: - I mordy brzydkie, zdradzieckie!

 

Baba 1: -   Naszym w głowach tak mieszali

                Że gdy ci przegłosowali

                Coś, czego nie było w planie,

                Nikt nie wiedział co jest grane!           

                                              

Baba 2: - Potem nocą jeden wysłał

                Żeby PePe to przeczytał

 

Baba 3: - Ten przed Wodzem się popisał

                         Wziął to i zaraz podpisał!

 

Figlarz: Szybko! I to nie są żarty,

                  Bo wybierał się na narty!

                     Stąd Przez Wodza oraz w pisie

                           Zwan jest  „Szybkim Długopisem”.

 

Ksiądz 1 : Fakt, że w tym on nam pasuje.

                Wszystko szybko podpisuje!

 

Baba 2 (z podziwem) :-  On, nawet jak gna po  stoku

                                              A ty stoisz gdzieś na boku

                                                 I wystawisz jakiś papier

                                                   To on ci go w locie łapie

                                                      I nim jakiś zrobi popis

                                                        Już ci złoży na nim podpis!

 

Figlarz :Struś Pędziwiatr to szczyl mały

                    Przy nim! Gdy ten z góry wali!

                             I wypiętym pupskiem kręci

                                    Że aż w oczach mi się kręci!

 

Ksiądz 1: Prezes  tak go wytresował

Żeby mu rządów nie psował!

                         

   Stańczyk, potakująco: Dobrze stara się chłopisko!

                                          Bo wybory są już blisko!

                                        A bez Wodza dupa będzie!

                                       Nie utrzyma się w urzędzie!

 

Ksiądz 1, mrugając porozumiewawczo:  Zwą go jednak też Miernotą.

 

Ksiądz 3,  wyjaśnia: - Ech, nie chodzi przecież o to

                                By wśród mędrszych był przebywał!

 

                                      Ksiądz 3:  Ale - żeby PODPISYWAŁ!

 

                                            Figlarz, z ironiczną przestrogą: Uważajcie, tej osobie,

                                                                                              Trump pozwolił stać przy sobie!

(Wszyscy się śmieją)

 

Baba 1: - Nazajutrz z samego rana

                     Znowu były głosowania

                           Żeby szansy nie zmarnować

                              I dzień Sraki przegłosować!

 

Figlarz : -  Bo wciąż  PePe czekał snadnie

                       Aż mu śniegu więcej spadnie!

                             Co roztropne z jego strony

                                 Bo Wódz mógłby być wkurwiony!

 

Baba 1: - W końcu nasi ustalili

                Że to będzie w dzień wigilii

 

Baba 2: - Inny znowu proponował

             (i Wódz za tym też optował)

              By  przed dniem Wniebowstąpienia

                 Zrobić święto Przelecenia!

 

Baba 3: - Inny zaś, z tej samej paki

                Żeby nazwać go Dniem Sraki!

 

Baba 4: -  Radzono, by w Zwiastowania

                      Obchodzić też dzień Obsrania!

 

Figlarz, podsuwa Babą nową myśl: - Wciąż  i takie są twierdzenia

                                                                           Tej komisji od Pierdzenia

                                                                                     Że te gęsi przeleciały

                                                                                        Bo je ruskie tresowały

                                                                                               Żeby tu, nad Polską, srały!

 

Baba 4, zastanawiając się mocno: -Może to i wina Ruska??

                                                                Albo - kto wie -  czy nie Tuska?!

 

                Baba 2: Pono, że się z Tuskiem śmiały

                               Jak te gęsi na nie srały!

 

Chór : - Wina ruska, wina Tuska

 Tuska wina, wina ruska!

Oni gęsi te ćwiczyli

Potem je naprowadzili!

Raz jeszcze: -

Wina Tuska, wina Ruska

Wina Ruska, wina Tuska!

 

                      Baba 4: Och, on brzydko się zachował

                                                 Kiedy wodza nam mordował!

                                              Baba 2: To nie wodza! Jego brata

                                                              Tego co tak nisko latał!

Ksiądz 1, drwiąc: I odważne lądowanie

                              Uskutecznił na polanie!

                                      Baba 1, ze znawstwem: Na plecach był wylądował!

Baba 2: To się nie katapultował??

          Ksiądz 1: No nie, bo za sterami

                        Był małodiec, z nielotami,

                         A Generał  go prowadził

                          Tak, że  brzozę był zawadził.

 

                                                 Ksiądz 2: Po czym poległ był ze świtą

                                                               Sprawców dotąd nie wykryto!

 

Baba 1, histerycznie: - Wina Tuska, niech ja skonam!

                           

Baba 2: - Niech  ja sczeznę! I Biedronia!!

Chór: - Wina Tuska! I Biedronia!

               Niech ja sczeznę! Niech ja skonam!

 

Baba 3: - Co za franca, co za szuja

                     Skąd wzięli takiego chuja?

 

Jeden z księży, zastanawia się: Przydałyby się ekspiacje…?

 

                Drugi, potakuje  energicznie i zaciera dłonie:- Będzie kasa na wakacje!

 

Figlarz: - Jakież słuszne to i zdrowe!

Nasze!

               POLSKIE!!

                               NARODOWE!!!

 

Baba 1:

- Dorzuciła bym Urbana

To na mym honorze plama!

Raz przechodził tu, przeprosił,

I o wodę mnie poprosił!

Szedł z pielgrzymką i krzyż dźwigał

Stękał i - trochę utykał

Przystanął. O, tu!  U płota!

Żal mi się zrobiło chłopa,

Wszyscy wtedy przystanęli

Bo wyprzedzić ich nie śmieli.

(Szedł na czele, przy kapłanie,

Ten też nie był w dobrym stanie).

Zaprosiłam do chałupy

Myślałam, że zechce dupy.

A on, miast się na mnie gapić

Tylko wody chciał się napić!

A bym mu nie odmówiła

Bo żem wyposzczona była!

 

Baba 2 (ze zdziwieniem) :       - Po co pchał się do chałupy?

                                                       Skoro nie chciał twojej dupy?

 

Baba 3: - Tak mi troszkę się wydaje

 Że komusze to zwyczaje!

Że wciąż chłopu dokuczają

I normalnie żyć nie dają!

 

Baba1 (kręci głową z niesmakiem) :     -   Drugi raz bym nie wpuściła!

                                                                          Lecz przy studni napoiła!

 

Baba 2: - A paskuda ci, ten Urban!

                  Lepiej  by se włożył turban

 

Baba 3: - Pono, że go kiedyś nosił

                   Ale ktoś mu go zakosił!

 

Baba 2: -  O, naprawdę?? To TEN Urban???

 

Ksiądz 1, wyjaśniająco z potakiwaniem: - Jako papież. Nosił turban.

 

Baba 4: - Żmija z niego jest ci straszna!

                Raz wystąpił na golasa!

 

Baba 2:

- On ci obraz jest zepsucia

Raz uraził me uczucia

Nie wiem jak i czym to zrobił

Ale bardzo mi zaszkodził!

Zgłosiłam to prokuratorom

A on ci w ich oku solą

Długo go tam maglowały

Choć na niego nic nie miały!

                              

Baba 3: - Bo on ma układy wszędzie

                  Z takim nie wygrasz w urzędzie!

 

Baba 2: - A mnie pozostała trauma

                 Po czym? Nie wiem tego sama..?

                   I obraził me uczucia!

                      Dał mi w gumce GO do żucia!

 

Baba 4: - Fakt, że tak się z tego zbiesił

                   Że się wziął i sam powiesił!

                     I też tego nie zataja,

                        Że powiesił się za jaja!

 

Baba 1: Wiem. A zrobił to paskudnie

                 Lewem jajem na południe!

 

               Baba 4: Pono zaczął od północy

                                Lecz go obróciło w nocy!

 

Baba 4, zastanawia się: Hmmm… Urban? Czy on był papieżem?

 

   Baba 1: Ja w to nigdy nie uwierzę!

                     Mówią, że se drwi z papieża

                        I panience nie zawierza!

 

Baba 4, wciąż nieprzekonana: Chociaż kto wie, może cichcem

                                                    Chodził dzieckiem pod kapliczkę??

 

Baba 1, z goryczą: To mam nocki nie przespane!

                                    Papież??!! Żeby był Urbanem???

 

3 Baba:  - Też nie wierzę! To dla draki.

                       Papież nasz był z innej paki!

 

Księża potakują twierdząco głowami. Zapada chwila milczenia. Zaczyna Baba2:

 

Baba 2: - A wracając do papieża

- gdyż od niego sprawa zmierza -

 Uratował także ciele

Które było raz w kościele

Pewnie wrota pomyliło

Weszło -  i się pomodliło!!

Już je mieli na kiełbasę

Przerobić, i na okrasę,

Ale widać wybłagało

I życie uratowało!

 

 

Baba 1 -  Z tego zaś cielęcia wyrósł

                Piękny byczek, wszystkie przerósł!

                     A co więcej – to nie baje –

                         Z cycka świeże mleko daje!

 

3 Baba: Zocha doi go codziennie

               I dziwuje się niezmiennie

                 Że ma tyle mleka z niego

                       Ile ze stada całego!

 

Ksiądz 4: - Tak, to prawda! W Watykanie

                        Rozpoczęto już badanie

                            Bowiem wszystkie takie dane

                              Muszą być tam potwierdzane!

 

Ksiądz 2: -  Wielkie mamy w tym zasługi -

                - Naród nasz, po Włochach drugi, –

W umacnianiu naszej wiary

W cuda, wianki, inne mary!

Najtęższe polskie umysły

Utną plotki i domysły!

Ci, co wybuchy badali

Również się kwalifikowali

Do innych cudów badania

I ich przyczyn wyjaśniania!

 

Wpada kleryk, podaje jednemu z księży karteczkę. Ten czyta i ogłasza:         Jest odpowiedź od Premiera -

                                                                                                                             Bardzo zwięzła, bardzo szczera -

                                                                                                                             Że już wkrótce się  wybiera

                                                                                                                               (by urzędu nie zmarnować)

                                                                                                                             Zachód rechrystianizować!

                                                                                                                           Że z tym nie możemy zwlekać!

Z tyłu wypada znienacka Ojciec Dyrektor, staje na czele księży i woła,

 - Co tu czekać?!, co tu czekać?!

Dużo trzeba wziąć krzyżyków

( u mnie w szkole to z patyków

Najzdolniejsi wyrabiają

Takie, co moc wielką mają!)

Wód  święconych i kropideł

Hostii napiec!

 

        Ksiądz 2:  - I kadzideł!

                               Okadzić ich ateistów

                                Ich  kodziarzy! Ich  cyklistów!

 

Ksiądz 1, mruga porozumiewawczo do widowni :    

          - Jako my tu okadzamy

                Nasze owce i barany!

                    Szatan trzyma się  z daleka

                             I nam tak tu nie dopieka!

 

Kleryk wpatruje się w pismo od Premiera, odwraca kartkę i kontynuuje:

 

- Dalej pisze: Postawimy

W szczerym polu suchej trzciny

Cztery ogromne fabryki

W których tylko koraliki

Na zmiany będą strugane

A w trzech innych: Nawijane!

 

(wszyscy, ciesząc się,  biją brawo na te słowa)

 

 Ojciec Dyrektor:

 

-  Zbudujemy biznes cały!

W świecie znany! Doskonały!

Inżynierów świetnych mamy

Do roboty! Kreślmy plany!

Rozwijajmy innowacje!

Nowe szaty i kreacje!

Dla biskupów, ministrantów

Mamy świetnych projektantów!

Oni stroje projektują

W których wielebni  gustują !

 

            Księża chórem: Ludowi się pokazują!

                             Ksiądz 1: Śliczne stringi! Nie ściskają!

                                             Ksiądz 2:  I w dupę nie uwierają!

                                                  Ksiądz 3: Zestawy do krzyżowania!

                                                       Ksiądz 4: Medaliki do wieszania!

 

Ojciec Dyrektor –kiwa z aprobatą głową i kontynuuje:

 

- Zbudujemy przemysł cały

Jaki oczy nie widziały

Specjalistów zatrudnimy

Fabryki im postawimy!

Od różańców i klęczników,

Najnowszych modlitewników,

Które w laptopy wczytane

Są w przedszkolach stosowane!

Dozowników wód święconych

Przez papieża pochwalonych!

Ruszy transport po Europie

I na każdym tirów stopie

W cysternach woda święcona

Z Watykanu przywożona

Będzie do każdego kraju

Świeża, jakby prosto z raju

Polskimi ciężarówkami

I z polskimi kierowcami

Którzy są najlepsi w świecie!

Co, nie wiecie? To już wiecie!

 

Wyłania się Pani Premier:

 

              Spłyną wielkie zamówienia!

                  Ach, jak cudnie kraj się zmienia

                      Jakże dobrze tutaj nam żyć!

                           Pić, jeść, modlić się…

 

                                           Figlarz, z boku: Chędożyć!

 

Baba 1:  zwraca się do Pani Premier z niskim ukłonem: Panią po to wybraliśmy!

                                                                                       Baba 2: Na Panią głosowaliśmy!

                                                                                                    Baba 3, zwracając się do widowni : Bo jak lwica tam walczyła!

                                                                                                                                                                 Głos nam JEDEN wywalczyła!!

 

Księża i Baby chórem: - Co tu gadać, co gaworzyć?!

                        Poseł pijak wstaje, zatacza się: - Pić!

                                     Gruba posłanka zjadająca obiema dłońmi sałatkę: - Jeść!

                                               Poseł z modlitewnikiem w ręku, modlący się: - Modlić się!

                                                           Poseł, wykonujący ruchy frykcyjne : - Chędożyć!

 

Pijany poseł: I nie wyjdziem nigdy z baru!

 

Figlarz, śmiejąc się, rzuca w stronę widowni: Chyba, że ktoś z Eskobaru

                                                                                 Na ich plaże ich zaprosi!

 

Murzyn: wtrąca się: - Tak, to polska dyplomacja

                                      Odkryła ta nowa nacja!

 

Poseł wykonujący ruchy frykcyjne : Jadę w towarzystwie Zosi!

                                                                        Zośka zawsze wierna była

                                                                                     Dla Wodza się zasłużyła!

                                                                                             

Wszyscy chórem: 

 

Ach, jak cudnie nam się zmienia

Ta ojczysta, nasza ziemia

Ach , jak cudna jest to zmiana!

Zmiana dobra! Dojna zmiana!                    

 

Dalej, wszyscy chórem:

 

 - Rządzić, dzielić, i szpanować

Unia musi pofolgować

Kłamać! Kraść! I nie żałować!

Unia musi pofolgować!

 

Poseł:

 - Naszych wszędzie awansować!

Unia musi akceptować!

 

Premier: My wartości im wnosimy!

Poseł: - A nie głupie słowa, czyny!

 

Posłanka z prawej, rozdzierająco: - Mnie ta cała unia lata!

                                        Druga posłanka z prawej: - A ta flaga? Jakaś szmata!

 

Baba 1: Po co nam są trybunały?

                                                          Jakieś prawo?

                                                                              Ksiądz 4:  To banały!

Ksiądz 2 : dodaje: Dyrdymały i banały!

 

Baby: Konstytucja??

                                                 Księża dwaj: Prostytucja!

 

Baby chórem: -Jeśli czegoś nie kumamy

                                              To zaś księdzów się pytamy.

 

Wszyscy chórem: - Pić! Jeść. Modlić się!! Chędożyć!

Posłowie z prawej, chórem: I przed Unią się nie korzyć!

Pić tu, jeść tu, i chędożyć

Księża chórem, cienkimi, zawodzącymi  głosami, charakterystycznie: - Dło-nie do paciorka złoooooożyć!

                                                              Figlarz: I chędożyć! I chędożyć!

 

Ksiądz 2: Walić w cipska!

Ksiądz 4: I w kakao!

                                Pani Premier: Jak się komu będzie chciało!

                                                               Bo to też się nam należy

                                                               Czy się stoi, czy się leży!

 

Wszyscy chórem, posłowie z prawej i księża – oprócz jednego:

 

Pić, jeść, bzykać, nie żałować

Unia musi pofolgować!

Pić, jeść, modlić się, chędożyć!

Pani Premier, wysokim głosem, zaciągająco:  Póki Unia na to łoży!

                                                                                    Ale teraz wyśpiewacie

                                                                                        Komu wy to zawdzięczacie:

 

Wszyscy śpiewają HYMN NA CZEŚĆ WODZA:

 

HYMN NA CZEŚĆ WODZA:

(Na melodią „Ukochany Kraj”)

refren

CHÓR: Ukochany Wódz, Umiłowany Wódz!

KSIĄDZ 1: Jego miłość obala szlabany!

CHÓR: Ukochany Wódz, Umiłowany Wódz!

PANI PREMIER: On jest Partii i masom oddany!

CHÓR : Ukochany Wódz, Umiłowany Wódz!

CHÓR: Nasz jedyny, nasz polski i wielki

CHÓR: Ukochany Wódz, Umiłowany Wódz!

POSŁOWIE Z PRAWA: Przed nim drżą nasze ławy poselskie!

 

Prawa Strona

Za nim wszyscy pójdziemy na szaniec

By odtańczyć nasz chocholi taniec

Kiedy tylko z Unii wystąpimy

Tu porządki nasze wprowadzimy!!!

Wyrzucimy z Brukseli doradców

Bo za bardzo nas oni dymają

Wyrzucimy wszystkich imigrantów

Co choroby straszne sprowadzają

Chór:

On Ci zastał kraj cały w ruinie

Jego sława nigdy nie zaginie!

On rozwalił całą opozycję

Z lewa teraz nawet mysz nie piśnie!

 

refren

 

CHÓR: Ukochany Wódz, Umiłowany Wódz!

Pani Premier: Dzięki niemu każdy w to wierzy!

CHÓR: Ukochany Wódz, Umiłowany Wódz!

PANI PREMIER: Nam się kasa po prostu należy!

CHÓR : Ukochany Wódz, Umiłowany Wódz!

POSŁOWIE Z PRAWA: On odzyskał nam spółki i media!

CHÓR: Ukochany Wódz, Umiłowany Wódz!

POSŁOWIE Z PRAWA: On ci krzywdy zrobić nam nie da!

 

Prawa Strona

On odzyskał dla nas trybunały

Sądy, które nas źle skazywały!

Dzięki niemu dobrze się tu mamy

I misiaczków w spółkach urządzamy!

Nasze w spółkach wszystkie są zarządy

Nasz Trybunał, nam uległe sądy!

Nowe lądy my z nim odkrywamy

Z Eskobarem wkrótce się zbratamy!

 

refren

 

CHÓR: Ukochany Wódz, Umiłowany Wódz!

Pani Premier: Dzięki niemu suweren nas kocha !

CHÓR: Ukochany Wódz, Umiłowany Wódz!

PANI PREMIER: Dzięki niemu pińcet ma Zocha!

CHÓR : Ukochany Wódz, Umiłowany Wódz!

POSŁOWIE Z PRAWA: My po wielkie nagrody sięgamy!

CHÓR: Ukochany Wódz, Umiłowany Wódz!

POSŁOWIE Z PRAWA: Dzięki niemu władzy nie oddamy!

 

Prawa Strona

 

Nasi chłopcy, orły nad orłami

Chociaż bez szkół, są już ministrami!

Drżą przed nimi nasze generały

A policja prezentuje pały!

A jak który o parasol prosi

To generał mu nad główką nosi!

Wkrótce Unię schrystianizujemy

Lub z honorem z niej się wyniesiemy!

 

refren

CHÓR: Ukochana Zmiana, Umiłowana Zmiana!

Pani Premier: Od tysięcy lat wyczekana !

CHÓR: Ukochana Zmiana, Umiłowana Zmiana!

PANI PREMIER: Nasza dojna, od suwerena dana!

CHÓR: Ukochana Zmiana, Umiłowana Zmiana!

POSŁOWIE Z PRAWA: My po wielkie nagrody sięgamy!

CHÓR: Ukochany Wódz, Umiłowany Wódz!

POSŁOWIE Z PRAWA: Dzięki niemu władzy nie oddamy!

 

Prawa Strona

Dzięki niemu powstaliśmy z kolan

Dzięki niemu kwitnie plemię Polan

Dla nas Słońcem, Gwiazdą jest i  Drogą,

Żadne siły z Wodzem nas nie zmogą!

Za to go uwielbia nasza zmiana

Nasza dojna, nasza wyczekana!

I już teraz każdy kodziarz wierzy

Że to wszystko nam się tu należy!

 

Jest jak rozkaz Twój wysoki głos:

Utrwalajcie Wasz szczęśliwy los!

Dzięki tobie opozycja słabnie

Wkrótce cała na mordy upadnie!

Pani Premier solo:

Utrwalajmy naszą Dobrą Zmianę

bo jest nam od Pana Boga dana!

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Elewacje kamienic w słońcu padającym z ukosa. Puste ulice jakiegoś tkliwego lata. W jakiejś zatajonej otchłani czasu.   Przechodziłem tędy wiele razy. Przechodząc, przechodzę raz jeszcze…   I wciąż jeszcze…   W powiewie nostalgii lekkiej jak piórko przelatującego ptaka.   Przemieszczam się w tej iluminacji powolnym krokiem, w tej pustce zagubienia.   Idąc śladem kogoś dawnego. Kogoś, kto szedł tędy na starej, pozrywanej celuloidowej taśmie.   Tak oto tkwiąc jeszcze połową ciała w przeszłości, drugą wnikam w przyszłość. Przenikając teraźniejszość w nagłym błysku pamięci.   Jakie to lata? 50. XX wieku.   Coś koło tego.   Stojące na poboczach auta połyskują grubymi wargami chromowych zderzaków.   Ich spocone czoła szyb, masywnych karoserii.   Czuć od nich benzyną i nadtopioną gumą.   Stoją samotne. Nagrzane słońcem…   Parkowe ścieżki z chrzęszczącym pod stopami żwirem…   Most ze spiralą schodów po obu brzegach rzeki, w której ryby opadają z pluskiem srebrzystą płetwą.   Postukują cicho świetliste w wietrze okna. Poruszane niczyją ręką.   Ceglany mur… Siatka ogrodzenia…   Za siatką żywopłot w gąszczu trawy.   Korzenie… bez woni.     Kwiaty w betonowych donicach.   I furtka do ogrodu, co się otwiera z cichym skrzypieniem…   .(Włodzimierz Zastawniak, 2024-0424)      
    • Jakby feniksy, słowiańskie rarogi, Wzbiły się w niebo ze zgliszcz i popiołów, Kiedy krzyż upadł, bo cięższy niż ołów - Tak ze snu się budzą rodzime bogi.   Niebo dziś płonie w pożodze obłoków, Za wysokie są te niebiańskie progi, Ciałem bogaty, acz duchem ubogi Człowiek, który sięga poza zmysł wzroku.   Tyle krwi Słowian wciąż i dzisiaj płynie, Czerwień jej płomień przypomina z lekka, Jak ten ognisty płyn, który to w czynie -   Z ciał poranionych przez oręż wytryska. Mówię obcym bóstwom dzisiaj - głośne nie! Powstaje z martwych chramu żywa... mekka.
    • pomalowani  światłem lampionów i cieniem rabat rozwiązujemy kolorowe chusty tęczy   na wpół materialni w świętej niepamięci   drwimy z próżni      
    • O ile świat w międzyczasie nie rozpadnie się w pierwociny, marne zalążki całkiem nowych kalendarzy i zegarów mierzących zupełnie inaczej.   Wszystkie słowa zostaną unieważnione, zapisane karty posłużą jako konfetii, tylko nie będzie komu wznosić toastów, kieliszki zamarzną w opróżnionej przestrzeni.   Oczywiście to mało prawdopodobne, więc będę musiał usiąść nad kartką, cholernie pustą i ją wypełnić strasznie nierównym pismem.   Ech, przekleństwo nawiedzonych.
    • Zdecydowanie piekło, zresztą tam mam wielu znajomych...
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...