Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
Wesprzyj Polski Portal Literacki i wyłącz reklamy

Modlitwa


beta_b

Rekomendowane odpowiedzi

@Lily Hamon

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

PL próbuje uwierzyć, ale to bardzo trudne. A Bóg skoro jest wszechmogący, niech udowodni, że jest. Jest przyklad w Biblii o niewiernym Tomaszu.

Co do sprzeczności to tekst podważa schematy, prawdy wiary. Tytuł scala. 

@iwonaroma masz rację, poprawilam, rym wskazany słaby, póki co nie umiem zmienić.

.@Karina Westfall @Lily Hamon

Dziękuję, kłaniam się.

 

Tekst może być obrazobórczy, ale nie mam intencji nikogo obrażać. bb

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@beta_b ciekawe są Twoje rozważania, ale pozwolę sobie na jedną uwagę. Bóg nie może ingerować w nasze losy. To byłoby zniewolenie. Wiara katolicka opiera się o tzw. wolną wolę. Rozumiem, że możemy mieć pretensje, tak po ludzku. Mam też sporo wątpliwości, ale ufam, że wiara góry przenosi a siła tkwi w nas samych. Bóg dał nam rozpiskę co może nam pomóc. To takie moje wywody. Przestałam go obwinac za losy świata i jest mi łatwiej żyć. Pozdrawiam serdecznie Dag

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Peelka mówi, że już nie wierzy, a jednak do Boga się zwraca - z żalem, pretensją, niemocą. Jest rozczarowana Jego obojętnością, milczeniem, nieczułością. Przychodzą mi tu na myśl psalmy lamentacyjne, a zwłaszcza najbardziej znany fragment: "Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?" oraz jego kontynuacja: "Boże mój, wołam przez dzień, a nie odpowiadasz, [wołam] i nocą, a nie zaznaję pokoju." (Ps 22). Można by tu też zacytować początek Psalmu 28: "...nie bądź wobec mnie głuchy, bym wobec Twego milczenia nie stał się jak ci, którzy zstępują do grobu."

 

Nie uważam jednak, by ten wiersz był antymodlitwą. Wyrażenie żalu do Boga też może być modlitwą.

 

Pozdrawiam

Edytowane przez WarszawiAnka
formatowanie (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest tu jakas godność w słabości ale to trochę nie moje klimaty głównie poprzez brak dystansu. Bezpośredni zwrot do boga jest wyznaniem wiary. Wiec słusznie ktoś mówił o sprzecznościach. Ale to nie jest jakiś wielki zarzut bo każdy z nas jest mało spójny. PL-ce życzę aby trzymała pion w relacjach z fantazjami. pozdro

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To o czym piszesz, to jest, moim zdaniem, bardzo naiwna, albo wręcz naiwistyczna wiara (lub niewiara). Część argumentów na poparcie takiej tezy została już przytoczona powyżej przez obie strony, więc nie będę ich powtarzał, mam za to jedno pytanie: Do jakiego boga peelka się zwraca? Bo bogów, w luzkim pojęciu, było i ciągle jest wielu, niektórzy bardzo niebezpieczni, ale Bóg, w ujęciu trzech monoteistycznych religii, jest tylko jeden. I wcale nie klaruje tu niczego powoływanie się na syna, bo przecież nie każdy Jezus był/jest mesjaszem.

Pozdrawiam serdecznie :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"i piekłem mnie nie postraszysz
bo wątpię nie wierzę nie kocham"

 

też mnie uderzyło w oczy i trochę jednak nie pasuje

może, bo wątpię i trudno mi kochać - starałbym się uciec jednak od tego "nie wierzę"

w moim odczuciu psuje bardzo dobry tekst

ale i tak masz serce ode mnie ;) Pzdr.

 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Edytowane przez Paweł Artomiuk (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • stoję  wpatrzony w lustro  a świat  świat przechodzi obok  chciałbym  mu coś powiedzieć    może...  nawet wykrzyczeć    brak odwagi   4.2024 andrew  
    • (Na motywach powieści „Piknik na skraju drogi”, Arkadija i Borysa Strugackich)   ***   Dlaczego wylądowali? Nie wiadomo. Zostawili w powietrzu dziwnie mżące kręgi, które obejmują szumiące w nostalgii drzewa.   Które kołyszą się i chwieją w blasku księżyca albo samych gwiazd… Albo słońca... Albo jeszcze jednego słońca…   Powiedz mi, kiedy przeskakujesz płot, co wtedy czujesz? Nic? A co z promieniowaniem, które zabija duszę?   Wracasz żywy. Albo tylko na pozór żywy. Bardziej na powrót wskrzeszony. Pijany. Duszący się językiem w gardle.   Sponiewierany przez grawitacyjne siły. Przez anomalie skręcające karki.   Słońce oślepia moje zapiaszczone oczy. Padającymi pod kątem strumieniami, protuberancjami…   Ktoś tutaj był (byli?) Bez wątpienia.   Byli bez jakiegokolwiek celu. Obserwował (ali) z powodu śmiertelnej nudy.   Więc oto razi mnie po oczach blask tajemnicy. Jakby nuklearnego gromu westchnienie.   Ktoś tu zostawił po sobie ślad. I zostawił to wszystko.   Tylko po co?   Piknikowy śmietnik? Być może.   Więcej nic. Albowiem nic.   Te wszystkie skazy…   Raniące ciała artefakty o upiornej obcości.   Nastawiając aparaturę akceleratora cząstek, próbujemy dopaść umykający wszelkim percepcjom ukryty świat kwantowej menażerii   Przedmioty w strumieniach laserowego słońca. W zimnych okularach mikroskopów…   Nie dające się zidentyfikować, obłaskawić matematyczno-fizycznym wzorom.   Bez rezultatu.   *   Zaciskam powieki.   Otwieram.   *   Przede mną pajęczyna.   Srebrna.   Na całą elewację opuszczonego domu. Skąd tutaj ta struktura mega-pająka?   Pajęczyna, jak pajęczyna…   Jadowita w swym jedwabnym dotyku. Srebrzy się i lśni. Mieni się kolorami tęczy.   Ktoś tutaj był. Ktoś tutaj był albo byli. Ich głosy…   Te głosy. Te zamilkłe. Wryte w kamień w formie symbolu.   Nie wiadomo po co. Kompletnie nie do pojęcia.   Milczenie i cisza. Piskliwa w uszach cisza, co się przeciska przez gałęzie, żółty deszcz liści.   W szumie przeszłości. W dalekich lasach. W jakimś oczekiwaniu na łące…   Elipsy. Okręgi.   Owale…   Kształty w przestrzeni…   Fantomy przemykające między krzakami rozognionej gorączką róży. W strumieniu zmutowanych cząstek. Rozpędzonych kwarków…   Rozpędzonych przez co?   Przez nic.   Po zapadnięciu mroku liżą moje stopy żarzące się lekko płomyki. Idą od ziemi. Od spodu. Ich obecność to pewna śmierć.   Sprawiają, że widzę swoje odbite w lustrze znienawidzone JA.   W głębokich odmętach  schizoidalnego snu. Zresztą wszystko tu jest śmiertelne i tkliwe. Pozbawione fizycznego sensu.   (Kto chce skosztować czarciego puddingu?   Bar za rogiem stawia)   Dużo tu tego. W powietrzu. I w ziemi.   W nagrzanych od słońca koniczynach, liściach babiego lata.   Krążyłem tu wokół jak wielo-ptak. W kilku miejscach jednocześnie.   I byłem wszędzie. I byłem nie wiadomo, gdzie. Tak daleko na ile pozwala wskrzeszany chorobą umysł   Tak bardzo daleko…   Wystarczy dotknąć złotej sfery, aby się wyzbyć wstrętnego posmaku cierpienia…   Gdyby nie ta przeklęta wyżymaczka, która zachodzi śmiertelnym cieniem drogę…    (Włodzimierz Zastawniak, 2024-04-20)      
    • Powiem tak, Dziewczyno - lecz się, niekoniecznie przez pisanie. Kiedyś się udzielał Kiełbasa, czy coś takiego. To było równie prostackie i wulgarne. 
    • - A na groma ta fatamorgana... - A na groma ta fatamorgana?    
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        W tym cała rzecz, że logiką płata czasami figle artystom OBRAZ, wywrócił  farby kwantem fizyki, chemii — człowieka zakrył kolorem   Ponoć w Mordnilapach właśnie zachowany czar w języku daje myślom możliwości postrzegania tego wątku w sztuce malowanej — O bok! Mózgu   Dzięki bardzo, że zechciałeś się przyjrzeć całości, jaka daje więcej pytań niż odpowiedzi, na których głównym filarem — tak mi się wydaję —  jest środkiem.   Pozdrowienia!
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...