Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Jaś w okopach


Rekomendowane odpowiedzi

A gdy poszedł Jaś na wojnę,
kul rzęsiste słysząc gwizdy,
oczy zamknął i w okopie
tęsknił do Małgosi ramion.

 

Lecz historia o tym milczy,
twierdząc, że gdy w nogę noga
Jasio szedł, to by się zbliżyć
do ojczyzny oraz boga.

Edytowane przez Jan Paweł D. (Krakelura) (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Młody żołnierz - tak. Bardzo młody (a i tacy się zdarzają, może nawet do matki?). Ale stary, doświadczony wg mnie tęskni już gdzie indziej (gdzie te ramiona też są, ale między innymi :)).

No ale przecież nie będziemy spierać się na Święta. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Sylwester_Lasota Ja myślę, że człowiek. Jak to ktoś powiedział (nie pamiętam kto) -"kiedy zabijasz, pamiętaj, że wtedy zawsze giną dwie osoby." Mój znajomy służył w siłach pokojowych podczas wojen bałkańskich, i opowiadał mi jak kiedyś w jakiejś wiosce weszli do stodoły i zobaczyli pod sufitem powieszonych dwadzieścia wypatroszonych ciał...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Takie okrucieństwo, z ludzkiego punktu widzenia, może mieć jakiś cel, jakieś wymierne korzyści. Zastraszenie wroga, spowodowanie paniki w szeregach przeciwnej strony, itp., itd. Jeśli tego nie wiesz, poczytaj co np. robili enkawudziści na zdobytych terenach. Brutalne gwałty, wyrywanie języków, wydłubywanie oczu, obcinanie kobietom piersi, przybijanie dzieci żywcem do wrót stodoły odnosiło skuteczny efekt propagandowy i siało panikę i zamęt nie tylko wśród żołnierzy Wermachtu, ale też ludności cywilnej. Niestety, żeby dokonywać takich zbrodni, najpierw musi zostać przełamana wewnętrzna bariera. O technikach i sposobach jej łamania można by napisać książkę, ale mechanizmy zawsze są dość podobne i są częścią każdego szkolenia wojskowego. Dawniej o ludziach, którzy są skłonni dokonywać takich zbrodni mówiło się w naszym kręgu kulturowym, że "nie mają Boga w sercu", stąd też moje "Bóg jest zabijany pierwszy na każdej wojnie". Bóg, który jest miłością, dobrem i prawdą, Bóg, który buduje, nie burzy.

Kolejna sprawa, to prawo do obrony. W każdym konflikcie biorą udział co najmniej dwie strony, jedna z tych stron jest przeważnie agresorem, druga ofiarą. Moim zdaniem nie można oceniać tak samo postaw wynikających z potrzeby obrony, jak tych, które spowodowała nieuzasadniona agresja. Oczywiście nie można usprawiedliwiać każdych aktów brutalności potrzebą obrony, jednak często ten kontekst jest bardzo istotny. Przytoczę tu wydarzenie z moich rodzinnych stron z początku II WŚ. Działał tam już wtedy bardzo silny odział partyzancki i Niemcy postanowili go zlikwidować. Dowódca akcji był tak pewny sukcesu, że kazał zabrać ze sobą odpowiednią ilość łańcuchów i kajdan. Jednak bardzo się przeliczył. Niemcy przegrali potyczkę i dostali się do partyzanckiej niewoli. Dowódca partyzantów kazał rozbroić i uwolnić jeńców. Był to pierwszy i ostatni taki przypadek. Po następnych potyczkach wszyscy jeńcy byli rozstrzeliwani na miejscu. Powód był bardzo prosty. Partyzanci spotkali się z nieludzką, niemiecką brutalnością skierowaną nie tylko przeciwko nim, ale też przeciw niewinnej, cywilnej ludności.

Dlatego napisałem, że "duże uproszczenie i spłaszczenie zagadnienia".

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Sylwester_Lasota Wiem o tym wszystkim. Tylko co z tego? Wojna to jedno wielkie g.wno, i tak trzeba o niej mówić, zdjąć z niej nimb romantyzmu i wzniosłości. Poczytaj sobie wspomnienia egzekutora AK Stefana Dąbskiego, a zobaczysz po prostu człowieka, który stał się mordercą, zwyczajnie zabijanie sprawiało mu przyjemność. Wojna wyzwala najgorsze instynkty, przemoc to brudna robota i czysty z niej nie wyjdzie nikt. Bogojczyźnianych propagandowych pieśni mam potąd. Wojnę trzeba poniżać, ośmieszać, demitologizować, wdeptywać w ziemię. Wojnę - po prostu. A wszystko o czym piszesz jest mi wiadome, moi stryjowie również walczyli w partyzantce, i trochę też na temat wojen i wojennych okrucieństw czytałem. A wojna zaczyna się właśnie od takiej bogo-ojczyźnianej propagandy. Nie wiem czy Bóg albo bóg ma cokolwiek z tym wspólnego. Boga za nogę nie złapałem, ale bez wątpienia mogę stwierdzić, że na wojnie giną ludzie.

A mój wiersz nie jest spłaszczeniem, jest po prostu wierszem, nie jest powiedziane jaka to wojna, to jest wojna po prostu. Żeby nie "spłaszczać" to musiałbym napisać jakiś elaborat, artykuł, esej, albo książkę. Tym niech się zajmują inni, zresztą już się zajęli. Ja chciałem tylko powiedzieć, że wojna to coś strasznego i okalecza ludzi. Chciałem po prostu napisać antywojenną balladę, i po co mi dywagacje kto miał prawo być okrutnym i dlaczego był i czemu to miało służyć. Wiem, bo czytałem na takie tematy i domyślam się czemu służy okrucieństwo i przemoc, i nie tylko na wojnie ale i w codziennym życiu. Nie trzeba być Einsteinem żeby się tego domyślić. Ja bym po prostu chciał żeby ludziom uświadamiać, że w wojnie nie ma nic fajnego, żeby taka narracja dominowała, zamiast tej pompatycznej i heroicznej.

Edytowane przez Jan Paweł D. (Krakelura) (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...