Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
Wesprzyj Polski Portal Literacki i wyłącz reklamy

perspektywy


jan_komułzykant

Rekomendowane odpowiedzi

Ogólnie nie lubię wulgaryzmów w poezji, ale tutaj rozumiem zasadność ich użycia.

Poza tym prawda tamtych czasów, bezpieczniej było się nie wychylać - tisze jediesz dalsze budiesz.

Pozdrawiam

Edytowane przez Sylwester_Lasota (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witaj - mocne ale prawdziwe.

                                                                                Pozd.                                                                                                                                     

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do tej pory, co niektórzy boją się powiedzieć co na prawdę myślą, nie mówiąc już o tym, żeby zrobić co należy.

Nie pochwalam tego, ale rozumiem strach, bo ponoć lepszy jest żywy pies, niż martwy lew.

Odważny i prawdziwy z mocną puentą i przesłaniem, winszuję :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@jan_komułzykant @jan_komułzykant dziś można zapytać czy warto było się wychylać? Ja te razy od ub ktore spadały na kombatantów walki z komunizmem postrzegam jako niejednokrotnie przygodę życia tych bojowników. Z tej perspektywy, to jak najbardziej, idąc za tym ze człowiek nie jest racjonalny tylko racjonalizujący. 

Edytowane przez Lahaj (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

w sumie, to też nie lubię i początkowo ich nie było ale nie znaczy, że nie umiem. :)

Są, bo jakoś za grzecznie mi się wydawało, a teraz chyba jest bardziej rzeczywisty obraz.

Dziękuję, pozdrowienia.

Dziękuję Annie :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Dziękuję Waldku, pozdrawiam.

no nie :) ale cieszę się, bo lubię teksty Grochowiaka. A jakiś przykład, porównanie, może z czymś konkretnym? Chyba zbyt łaskawa ocena, ale bardzo dziękuję, to naprawdę przyjemna niespodzianka.

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Tak, podmiot liryczny zwraca się też do siebie, albo np. rozmyśla sobie przy mogile kolegi, który miał "piórko silniejsze od armat", z którym rozklejał ulotki lub malował ściany. Być może też śle to do swojego dziada, ojca i innych, którzy tragicznie zginęli lub po prostu zostali oszukani, których "okradziono" nie tylko z pieniędzy.

Wiem, niejeden powie, że to znowu jakieś banały, cofające jeszcze do rozbiorów, a może i do Średniowiecza. Ok. niech sobie każdy myśli jak chce. Mnie wystarczy powrót do najbliższej przeszłości stanu wojennego, bo wtedy to był imperatyw moralny, który wszystkich scalał, a dzisiaj jest wręcz wyśmiewany. I trzeba przyznać, że wielu przypadkach bywa nawet uzasadnione. Dzięki .

Pozdrawiam.

Witaj Alu, dzisiaj to już żadna odwaga, można pisać niemal o wszystkim - oby papier wytrzymał. ;)

Bardzo dziękuję za tak miły komentarz. A wiesz, że od Ciebie cenię, bo to jak dodatkowy punkt na wyjeździe :)

Pozdrawiam.

Racjonalność nie zawsze idzie w parze z koniecznością działania, czasem natychmiastową, poczuciem patriotyzmu, moralności itp (co by nie przekombinować). Nie każdy też racjonalnie myślący, to pokorne cielę. To tak, jakby zapytać warszawskich powstańców, czy się opłacało. Są oczywiście takie tezy, że to była nieodpowiedzialność, a nawet głupota lub coś podobnego. Ale czy "przygoda życia"? Może tak to widzisz, inaczej na to patrzą ci, którym zniszczono życie i rodzinę, fałszywie oskarżając i skazując na śmiertelne wyroki. Zapewniam, że ktoś komu zamordowano kogoś bliskiego, przedtem pastwiąc się nad nim miesiącami, ma na to zupełnie inny pogląd. To trauma na całe życie, nie mająca z przygodą nic wspólnego. Obawiam się, że racjonalizator MacGyver też by mógł nie podołać. Dziękuję @Lahaj, pozdrawiam.

Dziękuję. Kłaniam się.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fajny wiersz i na ważny temat. Jesteśmy w granicach, z jednej strony własnego bezpieczeństwa, czy może komfortu,  z drugiej prawdy, w które wierzymy i chcemy je wypowiadać, a których wypowiadanie może spowodować przykre następstwa. Każdy podejmuje decyzje indywidualnie. W temacie, który łatwy nie jest popełniłem 2 wiersze: Korponiebo i Kłamię milczeniem. Pozdrawiam i gratuluję.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Oczywiście, bo "racjonalnie myślący" wstępował z reguły do PZPR lub innej bandyckiej organizacji, niejednokrotnie zostawał TW, żeby potem żyć długo i szczęśliwie, z wysoką osobistą emeryturką. Bywa, że nawet na włościach wcześniej skatowanego, dzięki niemu, "bohatera", którego rangę skutecznie skasowano do zera.

Nie pamiętam, czy czytałem, ale przy okazji zajrzę. Dziękuję za konkretny komentarz.

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • stoję  wpatrzony w lustro  a świat  świat przechodzi obok  chciałbym  mu coś powiedzieć    może...  nawet wykrzyczeć    brak odwagi   4.2024 andrew  
    • (Na motywach powieści „Piknik na skraju drogi”, Arkadija i Borysa Strugackich)   ***   Dlaczego wylądowali? Nie wiadomo. Zostawili w powietrzu dziwnie mżące kręgi, które obejmują szumiące w nostalgii drzewa.   Które kołyszą się i chwieją w blasku księżyca albo samych gwiazd… Albo słońca... Albo jeszcze jednego słońca…   Powiedz mi, kiedy przeskakujesz płot, co wtedy czujesz? Nic? A co z promieniowaniem, które zabija duszę?   Wracasz żywy. Albo tylko na pozór żywy. Bardziej na powrót wskrzeszony. Pijany. Duszący się językiem w gardle.   Sponiewierany przez grawitacyjne siły. Przez anomalie skręcające karki.   Słońce oślepia moje zapiaszczone oczy. Padającymi pod kątem strumieniami, protuberancjami…   Ktoś tutaj był (byli?) Bez wątpienia.   Byli bez jakiegokolwiek celu. Obserwował (ali) z powodu śmiertelnej nudy.   Więc oto razi mnie po oczach blask tajemnicy. Jakby nuklearnego gromu westchnienie.   Ktoś tu zostawił po sobie ślad. I zostawił to wszystko.   Tylko po co?   Piknikowy śmietnik? Być może.   Więcej nic. Albowiem nic.   Te wszystkie skazy…   Raniące ciała artefakty o upiornej obcości.   Nastawiając aparaturę akceleratora cząstek, próbujemy dopaść umykający wszelkim percepcjom ukryty świat kwantowej menażerii   Przedmioty w strumieniach laserowego słońca. W zimnych okularach mikroskopów…   Nie dające się zidentyfikować, obłaskawić matematyczno-fizycznym wzorom.   Bez rezultatu.   *   Zaciskam powieki.   Otwieram.   *   Przede mną pajęczyna.   Srebrna.   Na całą elewację opuszczonego domu. Skąd tutaj ta struktura mega-pająka?   Pajęczyna, jak pajęczyna…   Jadowita w swym jedwabnym dotyku. Srebrzy się i lśni. Mieni się kolorami tęczy.   Ktoś tutaj był. Ktoś tutaj był albo byli. Ich głosy…   Te głosy. Te zamilkłe. Wryte w kamień w formie symbolu.   Nie wiadomo po co. Kompletnie nie do pojęcia.   Milczenie i cisza. Piskliwa w uszach cisza, co się przeciska przez gałęzie, żółty deszcz liści.   W szumie przeszłości. W dalekich lasach. W jakimś oczekiwaniu na łące…   Elipsy. Okręgi.   Owale…   Kształty w przestrzeni…   Fantomy przemykające między krzakami rozognionej gorączką róży. W strumieniu zmutowanych cząstek. Rozpędzonych kwarków…   Rozpędzonych przez co?   Przez nic.   Po zapadnięciu mroku liżą moje stopy żarzące się lekko płomyki. Idą od ziemi. Od spodu. Ich obecność to pewna śmierć.   Sprawiają, że widzę swoje odbite w lustrze znienawidzone JA.   W głębokich odmętach  schizoidalnego snu. Zresztą wszystko tu jest śmiertelne i tkliwe. Pozbawione fizycznego sensu.   (Kto chce skosztować czarciego puddingu?   Bar za rogiem stawia)   Dużo tu tego. W powietrzu. Iw ziemi.   W nagrzanych od słońca koniczynach, liściach babiego lata.   Krążyłem tu wokół jak wielo-ptak. W kilku miejscach jednocześnie.   I byłem wszędzie. I byłem nie wiadomo, gdzie. Tak daleko na ile pozwala wskrzeszany chorobą umysł   Tak bardzo daleko…   Wystarczy dotknąć złotej sfery, aby się wyzbyć wstrętnego posmaku cierpienia…   Gdyby nie ta przeklęta wyżymaczka, która zachodzi śmiertelnym cieniem drogę…    (Włodzimierz Zastawniak, 2024-04-20)      
    • Powiem tak, Dziewczyno - lecz się, niekoniecznie przez pisanie. Kiedyś się udzielał Kiełbasa, czy coś takiego. To było równie prostackie i wulgarne. 
    • - A na groma ta fatamorgana... - A na groma ta fatamorgana?    
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        W tym cała rzecz, że logiką płata czasami figle artystom OBRAZ, wywrócił  farby kwantem fizyki, chemii — człowieka zakrył kolorem   Ponoć w Mordnilapach właśnie zachowany czar w języku daje myślom możliwości postrzegania tego wątku w sztuce malowanej — O bok! Mózgu   Dzięki bardzo, że zechciałeś się przyjrzeć całości, jaka daje więcej pytań niż odpowiedzi, na których głównym filarem — tak mi się wydaję —  jest środkiem.   Pozdrowienia!
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...