Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
Wesprzyj Polski Portal Literacki i wyłącz reklamy

Jak cieszyć się sympatią bliźnich


Marek.zak1

Rekomendowane odpowiedzi

 

Jak leci?

Stara bida. Obleci.

Smacznego.

Nie ma do czego.

Co w pracy?

Jak w pracy.

Dom, rodzina?

Jakoś tam, kasy nie ma.

Byłeś na urlopie?

Wycieczka na mopie.

Jak dzieci?

Ciągle w sieci.

Jak wam się wiedzie?

Słabo sąsiedzie.

A jak zdrowie?

Jak Kurdowie.

I tak dalej.....

Jak tak odpowiadać potrafisz,

sympatii bliźnich nie stracisz.

 

W hołdzie Janowi Kochanowskiemu, autorowi nieśmiertelnej fraszki "O zazdrości"

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Marek.zak1 czasami odpowiedzi nie są istotne, ludzie i tak nie słuchają siebie na wzajem... Uwagę naszą skupiają tylko fakty, które pozwalają nam poczuć się lepszymi.....albo te rozpalające ognisko zazdrości. Tak jak mówisz, lekka rozmowa, stanie w szeregu i jesteś swój chłop... super to opisałeś..

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

--------------------

Właśnie, niech się cieszą. Żyjemy w konkurencyjnym świecie i sukcesy jednych są odbierane często jako porażki innych. Tak zupełnie pragmatycznie, nie warto denerwować i martwić więc ludzi, a nawet robić sobie z nich wrogów. Zobacz na kogo wylewa się pomyje hejtu - tylko na tych, którym się udało. Miłego i pełnego sukcesów weekendu:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Za takimi banalnymi odpowiedziami mogą się ukrywać spore problemy.

Kiedy ktoś nie chce zdradzać szczegółów ze swego życia i zbywa pytania odpowiedziami bez wyrazu, zapewne ma po temu powody.

A wycieczka na mopie to dla mnie coś nowego. :)

 

Pozdrawiam

 

P.S. Z drugiej strony, takie odpowiedzi sympaii zgoła nie przysparzają...

Edytowane przez WarszawiAnka (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak, ale przesłaniem nie jest, jak zyskać sympatię, tylko jak, mówiąc o sukcesach, jej nie stracić.
Niezapomniany Melchior Wańkowicz uważał, że najgorszą cechą Polaków jest bezinteresowna zawiść. Nic tak nie boli, jak sukces bliźniego…
 
Edytowane przez Marek.zak1 (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Czarku, było mi bardzo miło po przeczytaniu Twojego komentarza "fajny tekst" :). Prosta forma i prosty język to moje środki, które używam świadomie. Jeśli masz uwagi, chętnie się z nimi zapoznam, bo w ten sposób mogę pisać lepiej:). Pozdrawiam z pociągu..  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Elewacje kamienic w słońcu padającym z ukosa. Puste ulice jakiegoś tkliwego lata. W jakiejś zatajonej otchłani czasu.   Przechodziłem tędy wiele razy. Przechodząc, przechodzę raz jeszcze…   I wciąż jeszcze…   W powiewie nostalgii lekkiej jak piórko przelatującego ptaka.   Przemieszczam się w tej iluminacji powolnym krokiem, w tej pustce zagubienia.   Idąc śladem kogoś dawnego. Kogoś, kto szedł tędy na starej, pozrywanej celuloidowej taśmie.   Tak oto tkwiąc jeszcze połową ciała w przeszłości, drugą wnikam w przyszłość. Przenikając teraźniejszość w nagłym błysku pamięci.   Jakie to lata? 50. XX wieku.   Coś koło tego.   Stojące na poboczach auta połyskują grubymi wargami chromowych zderzaków.   Ich spocone czoła szyb, masywnych karoserii.   Czuć od nich benzyną i nadtopioną gumą.   Stoją samotne. Nagrzane słońcem…   Parkowe ścieżki z chrzęszczącym pod stopami żwirem…   Most ze spiralą schodów po obu brzegach rzeki, w której ryby opadają z pluskiem srebrzystą płetwą.   Postukują cicho świetliste w wietrze okna. Poruszane niczyją ręką.   Ceglany mur… Siatka ogrodzenia…   Za siatką żywopłot w gąszczu trawy.   Korzenie… bez woni.     Kwiaty w betonowych donicach.   I furtka do ogrodu, co się otwiera z cichym skrzypieniem…   .(Włodzimierz Zastawniak, 2024-0424)      
    • Jakby feniksy, słowiańskie rarogi, Wzbiły się w niebo ze zgliszcz i popiołów, Kiedy krzyż upadł, bo cięższy niż ołów - Tak ze snu się budzą rodzime bogi.   Niebo dziś płonie w pożodze obłoków, Za wysokie są te niebiańskie progi, Ciałem bogaty, acz duchem ubogi Człowiek, który sięga poza zmysł wzroku.   Tyle krwi Słowian wciąż i dzisiaj płynie, Czerwień jej płomień przypomina z lekka, Jak ten ognisty płyn, który to w czynie -   Z ciał poranionych przez oręż wytryska. Mówię obcym bóstwom dzisiaj - głośne nie! Powstaje z martwych chramu żywa... mekka.
    • pomalowani  światłem lampionów i cieniem rabat rozwiązujemy kolorowe chusty tęczy   na wpół materialni w świętej niepamięci   drwimy z próżni      
    • O ile świat w międzyczasie nie rozpadnie się w pierwociny, marne zalążki całkiem nowych kalendarzy i zegarów mierzących zupełnie inaczej.   Wszystkie słowa zostaną unieważnione, zapisane karty posłużą jako konfetii, tylko nie będzie komu wznosić toastów, kieliszki zamarzną w opróżnionej przestrzeni.   Oczywiście to mało prawdopodobne, więc będę musiał usiąść nad kartką, cholernie pustą i ją wypełnić strasznie nierównym pismem.   Ech, przekleństwo nawiedzonych.
    • Zdecydowanie piekło, zresztą tam mam wielu znajomych...
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...