Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

różne


bronmus45

Rekomendowane odpowiedzi

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

żółto czerwone
dywany pod drzewami
- zeschnięte liście
~~
lusterko słońca
zawieszone na szczycie
- kwitnący księżyc

#
  lusterko słońca
zawieszone na niebie
- pełnia księżyca
 
#
Za szczytem szczytów
kwitnie pełnia księżyca
- lusterko słońca
 
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

W porządku - masz prawo do oceny. Pozwól jednak że zapytam, co widzisz w tym tekście poniżej - a jest to klasyka gatunku:

~~

Liście opadają,
kładą się jedne na drugich;
deszcz smaga deszcz
(zbiór Zenrin)

~~

- a temu podobnych tekstów jest bardzo wiele u klasyków.

Natomiast twoje "drżą pod dotykiem" jest po prostu zaprzeczeniem haiku - takość tu i teraz, a nie domysł autora ..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Bo Ty osobiście chcesz doszukać się poezji w haiku, myląc go z miniaturkami wierszy wolnych / białych ..

autor: Bashō Matsuo

Kareeda ni
karasu no tomaritaru ya
aki no kure
Na suchej gałęzi
usiadła wrona
to zmierzch jesienny

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Powtarzam kolejny raz - więc i przy tej okazji powtórzę - jeśli ktokolwiek chce dopatrzeć się w haiku ładunku poezji porównywalnej do tych z miniaturek wierszy białych / wolnych, to po prostu nie rozumie klasycznej formy tego gatunku, kierowanego "pod strzechy"

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się w 100% z moim przedmówcą.Śmiem nawet twierdzić, iż większość tutejszych wierszy jest o wiele gorsza od haiku mistrzów tego gatunku.Nie przyjmuję również do wiadomości stwierdzenia Pani łucja z chleba jakoby pierwsze haiku autora zupełnie nie zwracało uwagi.Osobiście uważam, że jest z nich wszystkich najlepsze.Pozostałych nie oceniam.Słońce - księżyc.No tak.Gdyby iść tropem antonimów to rzeczywiście mielibyśmy zalew antyhaiku.Pozdrawiam.PS.Plusem podpieram jedynie pierwszy tekst będąc niezmiennie obiektywnym:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Kolejny raz powtarzam "oczywistą oczywistość" - obraz haiku to obraz uchwycony w mgnieniu oka / migawki aparatu foto, w którym to jest autentyczne "tu i teraz", a nie "gdybanie" w postaci "zaraz porwie wiatr" .. To mnie już nudzi, aby przekonywać innych do tak prostych prawideł tworzenia haiku. Zatem kończę na tym moje "kopanie się z koniem" ..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po co te wszelkie niesnaski?Jeden z twórców tak postrzega zeschnięte liście, drugi zgoła inaczej.Nie znaczy, że gorzej.W ogóle owe dysputy, rozkładanie haiku na czynniki pierwsze, analizy, syntezy - wszystko to wywołuje we mnie niesłabnący śmiech.Autor i tylko autor wie co chce przekazać w 17 sylabach.Inni mogą ale nie muszą iść tokiem jego rozumowania.Do zobaczenia.PS.A dlaczego to niby owych zeschniętych liści ma nie porwać wiatr?Skoro autor stał z aparatem pośród wichury to jak najbardziej może:)Czy on musi podpierać każde swoje 5-7-5 zdjęciem na dowód tego, że tam był?Nie sądzę:)

Edytowane przez Ast Voldur (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Porównywanie haiku do robienia zdjęć za pomocą słów albo tak jak napisał wyżej bronmus45 "uchwycenie obrazu w migawce" to dobra metoda jeżeli chcemy komuś wytłumaczyć zasady haiku nie wchodząc w szczegóły. Sam czasami tak robię. Nie należy jednak tej zasady stosować wszędzie gdyż po przekroczeniu pewnej granicy będzie ona niezrozumiała. Jestem pewien, ze w kręgach tradycyjnych  japońskich poetów takie podejście zostałoby uznane za nieeleganckie (a już szczególnie w przypadku tkanki). Jeżeli będziemy pisać haiku według zasady "tu i teraz" z pominięciem kategorii estetycznych to będzie tak z pewnością. 

@Ast Voldur Ocenianie haiku w Polsce opiera się raczej na "wzajemnej uprzejmości". Często można spotkać się z nie konsekwencją. Na przykład ktoś zarzuca coś komuś a potem popełnia ten sam błąd i już nie widzi problemu. Wynika to przede wszystkim z tego, że osoby piszące haiku bagatelizują japońskie kategorie estetyczne. Bez nich nie będzie mowy o klasycznym haiku. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znakomicie Pan to ujął.Dziękuję.Ja konsekwentnie trzymam się zasady, iż wszystkie obrazy bądź refleksje ujęte w haiku mają być postrzegane oczami filozofa nie zwykłego śmiertelnika.Choć winny być proste w przekazie muszą zawierać w sobie jakąś podprogowość(niekoniecznie zrozumiałą dla odbiorcy)Mistyka słowa.Pokazanie oczywistych prawd na modłę mędrca, myśliciela.Tak to pojmuję i tak czynię.Rzecz jasna mogę się mylić.Poza tym nie zgadzam się z Panem bronmus45 jakoby klasyczne haiku podejmowało jedynie problematykę natury.Przemijanie, kruchość życia, marność egzystencji, marność człowieka wobec sił natury i w szczególności wspomniana przeze mnie natura to(tak uważam)wątki, które są najczęściej poruszane w klasyce.I tutaj też rzecz jasna mogę się mylić.Pozdrawiam.

Edytowane przez Ast Voldur (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bashō Matsuo 

 

Shio-dai no haguki mo samushi uo no tana

      W sklepie rybnym
      Dziąsła solonych leszczy morskich
      Są zimne.

..........................

Chimaki musubu katate ni hasamu hitaigami

      Owijając ryżowe knedle liśćmi bambusa
      Jedną ręką dotyka
      Włosów nad czołem.

............................

   Harusame ya hachi no su tsutou yane no mori

      Pada wiosenny deszcz;
      Z dachu przecieka
      Prosto do gniazda os.

........................................

    Asa-tsuyu ni yogorete suzushi uri no doro

      W porannej rosie
      Brudny, lecz świeży,
      Ubłocony melon.

............................................

      Shiho yori hana fuki-irete nio no umi

       Ze wszystkich stron
      Lecą płatki wiśni,
      Wiatrem gnane do jeziora Nio.

.............................................

       Meigetsu ya kado ni sashi-kuru shio-gashira

       Jesienna pełnia księżyca;
      Spieniony przypływ
      Toczy się aż do wrót.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zanim zaczniesz się pogrążać jeszcze bardziej zapoznaj się z tym.No może nie dosłownie przytoczyłem to co wczoraj Pan do mnie napisał ale zostawiam na pamiątkę.Upartość osła godna podziwu:)Wszak  każdy osioł(zwierzę)nie pojmuje czym jest  nieświadoma upartość i brnie w nią dalej:):

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kończąc.I tutaj właśnie włącza się owo podprogowe myślenie o którym wspomniałem w rozmowie z Panem tbrozda.Podam przykład:

biało rozkwitła

śliwa - jedno jest pewne

po nocy brzask

 

Każdy kto nie zetknął się do tej pory z haiku po przeczytaniu tego utworu pomyśli zaraz.Banalne.Autor nie odkrył Ameryki pisząc te słowa.Przecież wiadomo, że po nocy zawsze wstaje świt.A gówno prawda.Po nocy brzask - czyli każda śmierć przeplata się zawsze z życiem.Wszystko jest ze sobą nierozłączne.Nic nie trwa wiecznie.Człowiek jest tylko pyłem.Metafizyka.Osobiście uważam, iż Dzieci z Nagasaki Pana tbrozda są fenomenalnym przykładem haiku - właśnie o śmierci.I tutaj się chyba pomyliłem wkładając je do senryu.Ale to już pozostawiam ocenie twórcy.Miłego dnia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Odwiedziłem podesłany mi link i znalazłem też całkiem inne tłumaczenie dla tekstu w nim zapisanego. Oto i on (jako senryū)

 

senny głupiec z włócznią
w letnią; 
bezksiężycową noc
...
Natomiast pod linkiem widnieje zapis:
 

Pułapki na ośmiornice  

ulotne sny  

(pod) letnim księżycem

...

Konkludując - pozostańmy zatem przy swoich zdaniach, nie widzę najmniejszego sensu dalszej dyskusji.

EOT

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W jednym ze swoich stand up - ów Pan Grabowski przytoczył przykład Jana Himilschbacha, który wszedł pijany jak świnia do SPATIF - u i wrzasnął:Inteligencja wypierdalać!Na co Gustaw Holoubek odpowiedział:Nie wiem jak inni ale ja wypierdalam:)Zatem i ja wypierdalam.Chyba Pan zrozumiał ironię mojego przesłania.Takich i tym podobnych opracowań przeczytałem setki.Zapewniam Pana.Gdyby mi Pan nawet podał na tacy wszystkie japońskie haiku w oryginale ja i tak jestem świadomy tego, że mam rację.Nie zawsze.W końcu nikt nie jest doskonały.Miłego dnia.PS.Mylił się Pan sądząc, iż przyjdę - wezwany do odpowiedzi nieprzygotowany.Nie zabieram głosu jedynie w sprawach o których nie mam zielonego pojęcia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Dekaos Dondi Wiele myśli !!
    • Oleista Purchawnica,  zrzędzi właśnie na całokształt lasu, lecz raptownie milknie, zatkana ciszą z niepokojem. Gdzieś z bliska na szepczących nóżkach,  dobiega złowieszczy szelest. Najpierw cichutki, jakby nieśmiały, lecz po chwili całkiem wyraźnie brzmiący. Wlatuje prosto w oleiste, owłosione  ucho, że aż ślimak wewnątrz nagle przebudzony, chcąc nie chcąc dostaje drgawek, bo w końcu od tego jest.   –– Ty głupia, durno  Purchawnico. Przestań wreszcie zrzędzić i narzekać, bo jak cię walnę w ten cuchnący biały klosz, to cię grzybnia nie rozpozna. Wyglądasz jak mleczna żarówa w pomarszczonym kożuchu. Że też akurat na twoim  krzywym  nochalu, pełnym gęstych gluciaków, musiałem wyrosnąć. A fe! –– O matko! Że też los mnie takim nieszczęściem pokarał. Gadający pypeć. –– Mięsny pypeć, jak już. A czemu z małej? –– Boś mały i od samego początku niekulturalny, kolokwialnie mówiąc. A zresztą bądź sobie z dużej. I tak zaraz cię urwę  nicponiu i na pożarcie owadom mięsożernym rzucę. A w ogóle kto to widział, żeby poważana przez duże Pe, miała mięsnego pypcia w grzybie. Nie dosyć, że mnie robale podgryzają, to jeszcze ty. Pypeć srypieć. Będą na mnie wołać: Oleista Purchawnica z Mięsnym Pypciem. Zgroza!   –– Bardzo przepraszam, grzybnia damo, ale cię nie podgryzam, tylko uroczo konwersuję. I żadna zgroza. –– Właśnie słyszę.  Aż mój miąższ... –– Mąż? Taka jak ty, ma  męża? Ja nie mogę. Normalnie cud w kniejach. –– Miąższ, durniu! Jest wprost oczarowany, twoją próbą spleśniałej elokwencji.  I czemuś tak wyrósł, nieznośniku? Gadaj mi zaraz. Równowagę przez ciebie tracę, gdy wiercisz śmierdzącym czubkiem. –– O w mordę zajączka! To ty umiesz chodzić? –– Nawet pełznąć. Zdziwko cię walnęło, co? Tymczasem nieopodal w poziomkowym zagajniku, jęczy w leśnym duchu, Grzybochrząszcz, co uczucie do Purchawnicy w blaszkach chowa. Chociaż nie we wszystkich. Jedną pożyczyła Głupia Gąska, gdyż potrzebowała do wypieku placka igliwiowego i już nie oddała.   *** Ale co tam blaszki, wobec miłości, co musi dla luby wygrzybić. Tylko problem stanowi koślawy, gadający pypeć. Tak jej grzybnię zawraca, że aż jego, zakochanego Grzybochrząszcza nie zauważa. Dlatego odurzony  ślicznym widokiem, podejmuję strategiczną decyzję wyzwoleńczą. Idzie do wydrążonej szyszki. W jej wnętrzu siedzi jego drugie ja. Zakłada na owe smycz i wędruje w kierunku ukochanej.   *** –– Tak Oleista. Walnęło mnie zdziwko, ale nie z racji twojego krzywego pełzania. Spójrz na ten duet. Coraz bliżej. Mam złe przeczucia, z uwagi na to, co prowadzi. –– Do nóżki Kozaka –– glamdźi  Purchawnica w miłosnym uniesieniu. –– Toż to przystojny Grzybochrząszcz. Ale co on za paskuda prowadzi na źdźble trawy? –– Ej ty, z ostatniego tłoczenia. Nie wiesz? Z nazwy wynika. Chrząszcza na smyczy prowadzi. Ma ostre szczypce, filetowa bestia. Ciekawe co chce nimi ściąć. Chyba nie… –– Mam nadzieję, że tak. Będę miała święty spokój. Więcej czasu na amory. Niesione na szpicy szczypce, odpowiednio poszczute sensem działania – szur szur – szybko wbiegają na ukochaną. Zi zi zi, słychać odcinanie. A łaj, a łaj, a łaj, jęczy rzympolony u podstawy  Pypeć, chybocząc coraz bardziej wszystkim. W końcu odcięty  w pół słowa, spada na brykającego pasikonika. Trochę podskakuje na  grzbiecie  i po ześlizgnięciu, zamiera w bezgłosie, a pasikonik wygraża jedną nogą, bo resztę ma połamanych. –– Mój drogi Grzybochrząszczu. Dzięki za wyzwolenie. Tyś mój. Tylko jakoś tak cicho. Tak po prawdzie, nie był aż taki zły. –– Bądź moją do zdechnięcia, a  Pypcia godnie pochowam w runie. Nawet  zanucę blaszkami, marsz pogrzybowy.   *** Żyli by długo i szczęśliwie, lecz pewnej wiosny na rozłożonym pypciu, wyrósł nowy. Toczka w toczkę taki sam, z zachowaną pamięcią zdarzeń.  Z niego następny i następny. Coś w rodzaju silni. Aż po jakimś  czasie, wyrosły całe Pypciowe łany. A że były mutanty – gdyż ukochany Oleistej posiadał nieświadome moce i dotknął protoplastę rodu, upychając w  norkę po dżdżownicy – to miały śmigiełka na czubkach. Postanowiły pohelikopterzyć  do miejsca, gdzie leżeli niedawno upieczeni: Oleista Purchawnica z blizną po mięsnym pypciu i Grzybochrząszcz.   *** — Do zgniłej sowy –– zrzędzi Fiolecik. –– Tamci dwaj zakochani, Pypeć ożył wielorako, a ja sobie tylko szczypce stępiłem, na tym żylastym Pypciu.  Tyle z tego mam. Jak mógł zdradzić swoje drugie ja, na rzecz  jakiejś Purchawnicy. Ech. Spadam stąd.   *** Dobrze, że akurat w czasie powyższych leśnych zdarzeń, nie grasował drapieżny muchomor→  Sromotek  Milusi.  
    • do chwili ostatniej nie wiedział jeszcze czy był  metaforą czy całym wierszem
    • Nie wiem, co tam bajdurzysz o Gierku. Że, co? Że 1 maja? Święto to wprowadziła II Międzynarodówka w 1889 roku. Dla upamiętnienia krwawych strajków robotników w USA, w Chicago, a nie w Moskwie. Chodziło min. o wprowadzenie 8 godzinnego dnia pracy (bo wcześniej trzeba było harować niemalże do upadłego, chyba, że chciałbyś zapier…ć 20 godzin na dobę w kopalni czy hucie) Przypomnę, że w kongresie II Międzynarodówki brali udział min delegaci z PPS z Mościckim, czy Piłsudskim w składzie. To tak a propos.   A to, że to święto przejęli później towarzysze z PZPR to już jest inna sprawa.
    • Piękny wiersz, jakkolwiek przeciwniczką wszelkiego kopcenia jestem :) Klimatycznie, gorąco, obrazowo napisane.  Nawet W. Cejrowski, też wielki przeciwnik palenia przyznał, że to zwijanie cygar na udach to jest sztuka, trucicielska, ale jednak sztuka :)  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      A to traktuję trochę dwuznacznie, bowiem liście tytoniu trują także przez skórę,  z czego nie każdy zdaje sobie sprawę. U nas ludzie pracujący z tytoniem mają rękawice, maski i kombinezony, i to bynajmniej nie jest cosplay ;)   Miło było poczytać nastrojowy erotyk :)   Deo
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...