Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Wiewióriada po drugiej stronie lustra


Jan Paweł D. (Krakelura)

Rekomendowane odpowiedzi

Od kilku dni kochamy-krzywdzimy wiewiórkę,

i wydaje się, że ona również nas kocha,

chociaż nie powinna – zgwałcenie "obopólne"

naturalnych praw. Niemal śpimy na odchodach,

 

które sprzątamy z parapetów i podłogi.

Lecz jaka radość obserwować wiewióriadę

rudego płomyka na tle sprzętów domowych,

drzewnego zakapiora, przez którego całe

 

podrapane mamy ręce, a jak się stawia,

jak uparcie wdrapuje na głowę, jak czai

do skoku z regału, i – u u – do nas gada,

więc tak mu daliśmy na imię. Nawet kwiaty

 

w doniczkach nie są bezpieczne przy tym żywiole,

który powinien buszować w lesie, gdzie wszystkie

żywioły miały imiona własne nim swoje

im nadaliśmy. A jak to wierzy naiwnie

 

w arsenał zębów, pazurów i rudy ogon,

zamiast wierzyć w rozbrajające zaufanie,

którym nas obdarza, które każe ramionom

opaść, schylić się po kolejne zadrapanie.

 

I nawet Kosmo zaakceptował wiewiórkę,

intruza na swoim terenie, który szydzi 

z niego wisząc na zasłonce, po chwili nura

dając w inne miejsce, jak płomień zapalniczki

 

raz tu, raz tam w psich ślepiach zapalając kitę,

mocą ewolucji szybszy, zwinniejszy od psa.

Ciężko oczy oderwać śledząc te komiczne

zwroty akcji – jakby Kojot i Struś Pędziwiatr

 

wyszli z ekranu. Rudy meteor w źrenicach

drapieżcy, Kosmo odbity w czarnych paciorkach

jarosza. Rozejm – jeden i drugi zasypia

na kanapie jakby się każdy z nich stołował

 

w tym samym barze. A jaka rozpacz w psich oczach

kiedy czasem podrapię rudzielca za uchem.

- Ty pierwszy – mówię i jakby pierwszej żarzył blask

iskry, która związała gatunek z gatunkiem.

 

Najzabawniej obserwować ryżego kiedy

próbuje przechytrzyć drugą wiewiórkę z lustra -

- bezskutecznie. Już nawet pomyślałem, żeby

cały pokój wyłożyć, wtedy mógłby hulać

 

z całym stadem, i nieskończoną wiewióriadę

odstawiać, zamknięty w nieskończonych odbiciach,

po drewnianej konstrukcji – taką instalację

zimną jak szyba, i całą w rudych płomykach

 

zobaczyłem w sobie - estetycznie obłędna -

- lustrzane, niekończące się stado wiewiórek.

Idź już wiewiór, orzeszek na drogę i zwiewaj,

gdzie bez imion obchodzą się żywioły rude.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @andreas @iwonaroma tak. Kiedyś Skolwin był słynny na całą Polskę z produkcji szarego papieru toaletowego. Najlepsze w tym wszystkim były hałdy makulatury a tam cała literatura światowa i porno. Teraz na nabrzeżach papierni produkują kadłuby statków. Całkiem spore jednostki. 
    • Nim skończy się ten świat, Chciałbym zobaczyć; Jak człowiek się rodzi I jak umiera, Spojrzeć na szczęście I ze smutkiem się zmierzyć, Poznać pierwszą miłość I pożegnać ostatnią, Nauczyć się nowych rzeczy I zamienić nimi stare, Usłyszeć "na zdrowie" I zdrowie dostać, Tańczyć do muzyki, Kiedy ta przestaje grać. Chciałbym zrozumieć tą dziwność Bycia kimkolwiek na świecie, Bez potrzeby zmartwienia O to, co powiecie. Nim skończy się ten świat, Chciałbym żyć.
    • @Nefretete Dzięki za wyjaśnienia, a jednak o ile znaczenie tych słów wydaje się przekonujące, dalej nie mam zdania co do przedstawionego przykładu. Bo jeśli: z gór ład — sok jej ojcom tka - jest w miarę logiczne, to: akt mocjo jej kos — dał róg z - kompletnie tej logice zaprzecza :)   Przypomniała mi się historia pewnego konkursu, gdzie wyznaczono bardzo wysoką nagrodę za stworzenie dzieła (obrazu) o powalającym temacie. Dodatkowo nikomu nie ograniczono udziału. Mógł w nim uczestniczyć każdy, od amatora do najbardziej uznanych mistrzów. Oczywiście konkurs wygrał jeden z najsłynniejszych artystów tamtych czasów, a podczas wręczania nagrody pięknie podziękował i powiedział: Nigdy nie musiałem, dlatego nie uczestniczyłem w żadnych konkursach. Postanowiłem jednak tym razem spróbować, powodowany głównie ciekawością, jak będą się między sobą ścierać, skakać do oczu i czego też mądrego, w rezultacie tych sporów, dowiodą specjaliści krytycy i jurorzy. O wygraniu nagrody nawet nie pomyślałem. Dowiedli mianowicie tego, że pierwszą nagrodę otrzymała moja 20letnia deska, na której jak dotąd mieszałem i rozrabiałem farby.   Konkluzja zatem jest jedna - wygrało nazwisko, a nie dzieło, a mistrz po mistrzowsku postanowił sobie zakpić z krytyków i jurorów :) Dlatego zastanawiam się, czy z 'mordnilapem' nie jest przypadkiem podobnie i czy ktoś się teraz z satysfakcją nie turla skręcony ze śmiechu po podłodze. ;D

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

         
    • @MIROSŁAW C. to kwestia boskiej fizyki, nie kości
    • Przysługi oddane Długi spłacone Sprawy uporządkowane   Testament spisany Majątek rozdany Grób naszykowany   Kapłan wezwany Smutek wylany Żal niewypowiedziany   Msza odprawiana Rodzina zebrana Czarno ubrana   I tylko jedno pytanie   Czy kochającego Lecz nie kochanego Wpuszczą do królestwa niebieskiego?
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...