Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
Wesprzyj Polski Portal Literacki i wyłącz reklamy

Jestem wierszem


Sylwester_Lasota

Rekomendowane odpowiedzi

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

tylko dodam normalna wymiana myśli  rozwija każdego z nas - pozwala poznać schematy myślowe innych

Pozdrawiam

przykład agresji:

"A biały heteroseksualny mężczyzna katolik, nie jest pieprzonym pępkiem świata, wokół którego musi się wszystko obracać i do którego ma być przystosowana cała filozofia, system, infrastruktura, kultura i sztuka, wszechświat." cyt olga .praska

Edytowane przez Jacek_Suchowicz (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przyznam, że wiersz mi się podoba, chociaż przekaz zupełnie mija się z moimi poglądami. Moim zdaniem, w społeczeństwie, w jakim żyjemy, wciąż istnieje ogromny podział pomiędzy kobietami i mężczyznami. Chodzi przede wszystkim o podział, który narzuca różne zachowania, cechy i atrybuty zarówno kobietom, jak i mężczyznom. Wielu osobom bardzo trudno przychodzi zrozumienie, że nie każdy ma ochotę podporządkowywać się modelowi narzucanemu przez społeczeństwo. Nie każda kobieta chce być postrzegana, jako delikatna i emocjonalna osóbka, potrzebująca pomocy na każdym kroku. Oczywiście można przytoczyć tu statystki i mówić, że siła to cecha mężczyzn, jednak na sto kobiet i sto mężczyzn znajdą się przynajmniej dwie, albo trzy, które okażą się silniejsze i wytrwalsze od dziewięćdziesięciu mężczyzn. Są one mniejszością i nie potrafimy zrozumieć i zaakceptować, jako społeczeństwo, tej mniejszości. W ten sam sposób możemy spojrzeć na mężczyzn, którzy są postrzegani, jako istoty twarde, silne i zawsze potrafiące rozwiązać techniczne problemy. Jednak na sto mężczyzn i sto kobiet, znajdzie się kilku mężczyzn przejawiających dużo większą wrażliwość i delikatność od dziewięćdziesięciu kobiet. I oto mamy kolejną mniejszość, której nie próbujemy nawet zrozumieć. Te mniejszości, wychowywane przez całe życie w obecnym modelu, nie potrafią się dostosować, bo mają inne zainteresowania, inne predyspozycje fizyczne i psychiczne od tych, które są im przypisywane przez to, że urodzili się jako przedstawiciele jednej płci. Być może właśnie stąd, przez wiele lat kiełkuje i rodzi się w nich chęć zmiany płci i siebie samych, nie potrafią zaakceptować swojego ciała i tego kim są, chcą się zmienić z zewnątrz, aby być akceptowanym.

 

Gdybyśmy przestali wyśmiewać i krytykować wybory ludzi, które tak na prawdę nam, jako jednostkom nie szkodzą, a zaczęli patrzeć na innych jak na ludzi, nie oceniając przez pryzmat “ciała”, w jakim się urodzili, być może zmiana płci nie byłaby konieczna w większości przypadków. Myślę, że jest to bardziej owoc braku empatii i myślenia zmanipulowanego przez system od naszego urodzenia. I tu dochodzimy do sedna - problem nie tkwi wcale w ludziach, którzy nie potrafią się zaakceptować. Problem tkwi, podkreślam moim zdaniem, w tych, którzy nie potrafią zaakceptować odrębności. Psychika ludzka jest bardzo wrażliwa i skoro nie jestem ackeptowana jako kobieta, bo nie chcę być postrzegana jako porcelanowy wazonik, który się rozbije jeśli się go dotknie, to może gdy zmienię płeć, będą na mnie inaczej patrzeć? I w drugą stronę. Więc najpierw pomyślmy, co robimy źle jako społeczeństwo, że tak wielu ludzi nienawidzi swojego ciała. Dopiero później mówmy o głupocie, czy spiskach “przeciwko Bogu/ludzkości”. Bo tak na prawdę takie wytykanie cudzych, a nie swoich błędów, jest głupotą, skoro nie próbujemy najpierw zrozumieć wyborów.

 

Ludzie nie są robotami produkowanymi w fabryce według jednego schematu. Każdy jest inny i zasługuje na empatię, nie ważne czy jest w mniejszości, czy w większości. A biały heteroseksualny mężczyzna katolik, nie jest pępkiem świata, wokół którego musi się wszystko obracać i do którego ma być przystosowana cała filozofia, system, infrastruktura, kultura i sztuka, wszechświat. Jak do tej pory, to właśnie takie osobniki miały najwięcej do powiedzenia...

Zwłaszcza, że każdy ma swoją kobiecą, jak i męską naturę.

@Jacek_Suchowicz usunęłam zbędny przymiotnik

Edytowane przez olga.praska (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Dziękuję za wizytę i czytanie. Mówiąc szczerze, w dużej części zgadzam się z tym, co napisałaś, ale... no właśnie, Jacek mnie uprzedził. Miałem napisać: Czy wiesz, że wkradł Ci się wybitnie seksistowski i niemniej rasistowski kawałek na końcu komentarza? A na dodatek bardzo trendy i cool:

A biały heteroseksualny mężczyzna katolik, nie jest pieprzonym pępkiem świata, wokół którego musi się wszystko obracać i do którego ma być przystosowana cała filozofia, system, infrastruktura, kultura i sztuka, wszechświat. Jak do tej pory, to właśnie takie osobniki miały najwięcej do powiedzenia...

Powiem Ci tak: jestem biały, heteroseksualny, jestem katolikiem i nie uważam się za pępek czegokolwiek, nigdy się nie uważałem i raczej nie będę się uważał. Możesz wierzyć lub nie, ale moje osobiste doświadczenie jest takie, że z powodów wymienionych przez Ciebie cech czuję się spychany na margines łącznie z moimi prawami. Nie chcę z oczywistych powodów pisać o moich prywatnych problemach, ale niestety z mojej perspektywy tak to wygląda. Tak jak napisał Marek, wahadło przechyliło się obecnie bardzo niebezpiecznie w drugą stronę i szczerze, nie życzył bym Ci żebyś znalazła się w podobnej do mojej sytuacji będąc białym heteroseksualnym mężczyzną, a przy tym katolikiem. To ostanie może akurat w przypadku o którym wspominam, może miało najmniejsze znaczenie, ale bywa swego rodzaju piętnem w innych sytuacjach. A jeszcze dodam, że wśród ludzi, których spotkałem, najbardziej zaciekłymi antykatolikami są Polacy, co jest dla mnie szczególnie przykre. Z innymi najczęściej daje się rozmawiać, ale wśród Polaków, którzy albo sami, albo ich niedalecy przodkowie odeszli od Kościoła, panuje najczęściej retoryka, jakiej przykład masz kilka komentarzy wyżej. Nie można normalnie rozmawiać. Jest to dla mnie bardzo przykre.

Jeszcze raz dzięki za wizytę i pozytywny odbiór, pomimo różnicy (nie tak wielkiej) poglądów.

Pozdrawiam.
 

Edytowane przez Sylwester_Lasota (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Mam dość zwyczajną chęć, żeby świat działał w zgodzie z moją wolą. Zwyczajną dla mnie, osoby, które nie chcą, by świat działał z ich wolą i wyrzekają się takiego wpływu wydają mi się pomylone. Bo wydaje się błędem przekonanie, że można cokolwiek zrobić świadomie i nie poddawać jakiejś części świata swojej woli.

 

Widzę o czym piszesz i wolę określić to o czym piszesz jaśniej, i prościej, niż Ty: co najmniej sugerujesz, że poważnym zagrożeniem jest sytuacja, w której ludzie decydują się na robienie czegoś ze swoim ciałem, czegoś, co wydaje im się, co najmniej, że chcą.
I jest to bzdura. Bełkot. Nonsens. W ten sposób jest to bzdurą, że np. istnieją zagrożenia, które, jeśli całkiem się spełnią, oznaczają potworne cierpienie mnóstwa ludzi. I istnieje możliwość, że ludzie będą, głupio lub niegłupio, decydowali się na zmienianie swojego ciała, także chirurgiczne. Jeśli jedno i drugie nazwać katastrofą, to słowo "katastrofa" nabiera mętnego, abstrakcyjnego i bardzo ubogiego znaczenia. Czyli takie używanie słowa "katastrofa" jest bzdurne, czyli to co napisałeś jest bzdurą.

 

U mnie bierze się z tego, że agresywnie atakuję coś, co uważam za bzdury. Nie, nie jest to mądre (o niebo mądrzejsza jest obojętność wobec cudzych bzdur), ale mądrość wymaga zbyt wiele pracy nad sobą, a ja jestem leniwy - przecież, wiem to, mógłbym olać bzdury, które wypisujesz. Zwłaszcza, że wiem też, jak mało osiągnę tak reagując.

 

No, owszem, nie chce mi się być lepszym, w sumie grzech. Ale wolę zgrzeszyć, niż gdybym miał po cichu pozwolić na to, że gotujesz mi krew bełkotem.

 

Niczego nie ocenzurowałem, natomiast nie potrzebuje prawa czy zewnętrznego przyzwolenia do tego, by starać się wpływać na to, co dzieje się u innych ludzi w głowie. W sensie: przestałbym to robić dopiero, gdybym spotkał się ze świetnym argumentem przeciwko takiej praktyce. W innym wypadku to zbyt duża frajda.

 

Przede wszystkim nie zależy mi na żadnej z wymienionych rzeczy, po prostu nie chce, by ludzie czuli i myśleli tak, jak myślisz Ty. Przyswajanie sobie treści, z którymi się ktoś nie zgadza nie jest niemożliwe.

 

Ok, ocena samej osoby stojącej za utworem jest moim błędem. Ocena utworu nie. A wpis czy komentarz jest utworem. I ten który komentowałem był też bzdurą.

 

Co do wiersza: ja nie dbam o twoje tajemne intencje, ba, nawet te bardziej jawne, które związane są z tym tekstem, ale nie są wyrażone wprost, są mi w znacznej mierze obojętne. Tekst jest na tyle dobry (prościej i wulgarniej: na tyle mnie się podoba), że można je zignorować, dalej ma treść i daje sporo radości jako taki. Domyślałem się, czytając tekst i znając twój tekst dotyczący Boga, o co Ci chodzi*. I zignorowałem to, zwłaszcza, że peel, chcą czy nie chcąc, zestawia się na równi z innymi wymienionymi postaciami**. Stąd oczywiście on może woleć być wierszem, ale oni konikami i pieskami. Różni go jedynie to co on chce - oczywiście to jest najważniejsze, to akurat czyni go odrębnym, a nie równym im, ale nie bezwzględnie lepszym. Co najwyżej lepszym np. dla mnie, bo ja też wolałbym być wierszem. Zresztą z powodu wymienionego w samym początku tego wpisu: wpływ na mózgi innych poprzez słowa to wpływ na rzeczywistość. Fajnie byłoby być taką mocą, która kształtuje rzeczywistość, cudownie byłoby być wierszem.

No i gdybym nim był, to ta moc czyniłaby mnie beztroskim.

Kończąc podkreślę: tak, to może być odczytanie twoich własnych słów niezgodne z twoją intencją. Pozwolę sobie na cytat: "Nie cofam się przed twoją własnością, ale zawsze patrzę na nią jak na moją własność, względem której nie mam żadnych zahamowań" (luźne tłumaczenie z angielskiego tekstu, który był oryginalnie niemiecki, ha). Max też Cię pozdrawia, to mój drogi kolega - zwłaszcza, że nie żyje od paruset lat i nie może niczemu zaprzeczyć.

 

*swoją droga, jak łatwo "wiara w boga" jest tylko parawanem do przejmowania się tym, co kto robi ze swoimi narządami seksualnymi! tak łatwo, że tekst ujawniający wiarę w tego boga i swoje poglądy na temat tego, jaki jest, i czy odpowiada za ludzkie czyny, czy nie, od razu pozwala się domyśleć, że osoba uważa za coś niewłaściwego zabieg zmiany płci: chirurgiczny czy tylko polegający na akcie mowy czy geście, czy nawet tylko "powiedzeniu sobie czegoś po cichu". 

**dygresja: nie mam pojęcia czy używam odpowiedniej terminologii i czy w wierszu występują według tej terminologii postacie, czy nie. Samo używanie słowa "podmiot liryczny" np. drażni mnie, bo nie różni się dla mnie "podmiot lyriczny" niczym od narratora. Taki już ze mnie prostak zazwyczaj interesowali mnie raczej umysłowi prostacy, tacy jak Bocheński, Quine czy Carnap, a nie spece od literatury.

Edytowane przez jan122 (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Wybacz mi, nie przeczytałem całości, może później.

W skrócie do tego przez co przebrnąłem.

Nie, nie uważam za katastrofę żadnych operacji plastycznych (chociaż czasami uważam je za przejaw głupoty)

Nie jest też dla mnie katastrofą, że spotykam się z brakiem zrozumienia np. z Twojej strony.

Nie jest katastrofą w moim mniemaniu nadinterpretowanie lub niedoipredowanie mojej wypowiedzi.

Pisząc o katastrofie mam na myśli prawdziwa KATASTROFĘ do której może dojść, jeśli istniejące podziały będą się pogłębiać, a pogłębiają się i chyba tylko absolutni ślepcy tego nie widzą.

Dziękuję  Ci za poświęcony czas, ale nad resztą Twojej wypowiedzi Kolego, wybacz, nie chce mi się w tej chwili rozwodzić. Też mam swoje życie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Rozumiem, że nie masz sztywnych poglądów :) (asekuracyjnie wpierw zapisałam o skrystalizowaniu ;)) i jesteś w stanie deczko je zmienić, jeśli interlokutor w dyskusji coś przemyci do Twego serduszka :) Bądź po prostu poszerzą Ci się horyzonty, gdy wprawdzie nadal nie zgadzasz się z poglądami interlokutora po całości jednak stwierdzisz (być może ze smutkiem), że i tacy osobnicy bywają ... (jak na ten przykład mocny w gębie janstodwudziestydrugi :)) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ludzie to głupcy

ktoś im jak psom rzuca kość aby się miedzy sobą pożarły

a na koniec i tak im założą kaganiec na pysk

kaganiec kupiony za ich pieniądze

ha ha ha

 

durnie szukamy winy w innych, obwiniamy ich o całe zło

i aby budować naszą pomyślność na tysiąc lat budujemy obozy koncentracyjne dla tych złych

w centrum Europy

 

czy wiesz gdzie jest największy krzyż na świecie.

 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

on góruje nad mauzoleum poległych w hiszpańskiej wojnie domowej  w Dolinie Pamięci pod Madrytem

i leża tam polegli obydwu stron

w całkowitej zgodzie :-))))))))))))))))))))))))))))))))

Edytowane przez Polman (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

 

@Polman, @Marek.zak1, Panowie, przepraszam, ale ta dyskusja, jeśli potoczy się tym torem, znów zacznie odbiegać od meritum, czyli od wiersza. Szczerze doceniam Waszą obecność, ale nie potrzebne mi nabijanie licznika komentarzy dyskusjami, które ze swej natury zdają się nie mieć końca. Pozdrawiam serdecznie :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Dekaos Dondi Wiele myśli !!
    • Oleista Purchawnica,  zrzędzi właśnie na całokształt lasu, lecz raptownie milknie, zatkana ciszą z niepokojem. Gdzieś z bliska na szepczących nóżkach,  dobiega złowieszczy szelest. Najpierw cichutki, jakby nieśmiały, lecz po chwili całkiem wyraźnie brzmiący. Wlatuje prosto w oleiste, owłosione  ucho, że aż ślimak wewnątrz nagle przebudzony, chcąc nie chcąc dostaje drgawek, bo w końcu od tego jest.   –– Ty głupia, durno  Purchawnico. Przestań wreszcie zrzędzić i narzekać, bo jak cię walnę w ten cuchnący biały klosz, to cię grzybnia nie rozpozna. Wyglądasz jak mleczna żarówa w pomarszczonym kożuchu. Że też akurat na twoim  krzywym  nochalu, pełnym gęstych gluciaków, musiałem wyrosnąć. A fe! –– O matko! Że też los mnie takim nieszczęściem pokarał. Gadający pypeć. –– Mięsny pypeć, jak już. A czemu z małej? –– Boś mały i od samego początku niekulturalny, kolokwialnie mówiąc. A zresztą bądź sobie z dużej. I tak zaraz cię urwę  nicponiu i na pożarcie owadom mięsożernym rzucę. A w ogóle kto to widział, żeby poważana przez duże Pe, miała mięsnego pypcia w grzybie. Nie dosyć, że mnie robale podgryzają, to jeszcze ty. Pypeć srypieć. Będą na mnie wołać: Oleista Purchawnica z Mięsnym Pypciem. Zgroza!   –– Bardzo przepraszam, grzybnia damo, ale cię nie podgryzam, tylko uroczo konwersuję. I żadna zgroza. –– Właśnie słyszę.  Aż mój miąższ... –– Mąż? Taka jak ty, ma  męża? Ja nie mogę. Normalnie cud w kniejach. –– Miąższ, durniu! Jest wprost oczarowany, twoją próbą spleśniałej elokwencji.  I czemuś tak wyrósł, nieznośniku? Gadaj mi zaraz. Równowagę przez ciebie tracę, gdy wiercisz śmierdzącym czubkiem. –– O w mordę zajączka! To ty umiesz chodzić? –– Nawet pełznąć. Zdziwko cię walnęło, co? Tymczasem nieopodal w poziomkowym zagajniku, jęczy w leśnym duchu, Grzybochrząszcz, co uczucie do Purchawnicy w blaszkach chowa. Chociaż nie we wszystkich. Jedną pożyczyła Głupia Gąska, gdyż potrzebowała do wypieku placka igliwiowego i już nie oddała.   *** Ale co tam blaszki, wobec miłości, co musi dla luby wygrzybić. Tylko problem stanowi koślawy, gadający pypeć. Tak jej grzybnię zawraca, że aż jego, zakochanego Grzybochrząszcza nie zauważa. Dlatego odurzony  ślicznym widokiem, podejmuję strategiczną decyzję wyzwoleńczą. Idzie do wydrążonej szyszki. W jej wnętrzu siedzi jego drugie ja. Zakłada na owe smycz i wędruje w kierunku ukochanej.   *** –– Tak Oleista. Walnęło mnie zdziwko, ale nie z racji twojego krzywego pełzania. Spójrz na ten duet. Coraz bliżej. Mam złe przeczucia, z uwagi na to, co prowadzi. –– Do nóżki Kozaka –– glamdźi  Purchawnica w miłosnym uniesieniu. –– Toż to przystojny Grzybochrząszcz. Ale co on za paskuda prowadzi na źdźble trawy? –– Ej ty, z ostatniego tłoczenia. Nie wiesz? Z nazwy wynika. Chrząszcza na smyczy prowadzi. Ma ostre szczypce, filetowa bestia. Ciekawe co chce nimi ściąć. Chyba nie… –– Mam nadzieję, że tak. Będę miała święty spokój. Więcej czasu na amory. Niesione na szpicy szczypce, odpowiednio poszczute sensem działania – szur szur – szybko wbiegają na ukochaną. Zi zi zi, słychać odcinanie. A łaj, a łaj, a łaj, jęczy rzympolony u podstawy  Pypeć, chybocząc coraz bardziej wszystkim. W końcu odcięty  w pół słowa, spada na brykającego pasikonika. Trochę podskakuje na  grzbiecie  i po ześlizgnięciu, zamiera w bezgłosie, a pasikonik wygraża jedną nogą, bo resztę ma połamanych. –– Mój drogi Grzybochrząszczu. Dzięki za wyzwolenie. Tyś mój. Tylko jakoś tak cicho. Tak po prawdzie, nie był aż taki zły. –– Bądź moją do zdechnięcia, a  Pypcia godnie pochowam w runie. Nawet  zanucę blaszkami, marsz pogrzybowy.   *** Żyli by długo i szczęśliwie, lecz pewnej wiosny na rozłożonym pypciu, wyrósł nowy. Toczka w toczkę taki sam, z zachowaną pamięcią zdarzeń.  Z niego następny i następny. Coś w rodzaju silni. Aż po jakimś  czasie, wyrosły całe Pypciowe łany. A że były mutanty – gdyż ukochany Oleistej posiadał nieświadome moce i dotknął protoplastę rodu, upychając w  norkę po dżdżownicy – to miały śmigiełka na czubkach. Postanowiły pohelikopterzyć  do miejsca, gdzie leżeli niedawno upieczeni: Oleista Purchawnica z blizną po mięsnym pypciu i Grzybochrząszcz.   *** — Do zgniłej sowy –– zrzędzi Fiolecik. –– Tamci dwaj zakochani, Pypeć ożył wielorako, a ja sobie tylko szczypce stępiłem, na tym żylastym Pypciu.  Tyle z tego mam. Jak mógł zdradzić swoje drugie ja, na rzecz  jakiejś Purchawnicy. Ech. Spadam stąd.   *** Dobrze, że akurat w czasie powyższych leśnych zdarzeń, nie grasował drapieżny muchomor→  Sromotek  Milusi.  
    • do chwili ostatniej nie wiedział jeszcze czy był  metaforą czy całym wierszem
    • Nie wiem, co tam bajdurzysz o Gierku. Że, co? Że 1 maja? Święto to wprowadziła II Międzynarodówka w 1889 roku. Dla upamiętnienia krwawych strajków robotników w USA, w Chicago, a nie w Moskwie. Chodziło min. o wprowadzenie 8 godzinnego dnia pracy (bo wcześniej trzeba było harować niemalże do upadłego, chyba, że chciałbyś zapier…ć 20 godzin na dobę w kopalni czy hucie) Przypomnę, że w kongresie II Międzynarodówki brali udział min delegaci z PPS z Mościckim, czy Piłsudskim w składzie. To tak a propos.   A to, że to święto przejęli później towarzysze z PZPR to już jest inna sprawa.
    • Piękny wiersz, jakkolwiek przeciwniczką wszelkiego kopcenia jestem :) Klimatycznie, gorąco, obrazowo napisane.  Nawet W. Cejrowski, też wielki przeciwnik palenia przyznał, że to zwijanie cygar na udach to jest sztuka, trucicielska, ale jednak sztuka :)  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      A to traktuję trochę dwuznacznie, bowiem liście tytoniu trują także przez skórę,  z czego nie każdy zdaje sobie sprawę. U nas ludzie pracujący z tytoniem mają rękawice, maski i kombinezony, i to bynajmniej nie jest cosplay ;)   Miło było poczytać nastrojowy erotyk :)   Deo
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...