Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
Wesprzyj Polski Portal Literacki i wyłącz reklamy

Eliza Pareńska


Andrzej_Wojnowski

Rekomendowane odpowiedzi

Stanisław Wyspiańskiemu on ją namalował

najpiękniejszą kobietę królową Krakowa

artystyczna dusza tłumnie uwielbiana

ale tak naprawdę całe życie sama

 

zawsze była słaba indywidualna

wciąż  nie potrafiła świat wokół ogarnąć

ucieczka w używki miała być pomocą

nie pomogła wcale - powiedziała koniec

 

 dziś ją zobaczyłem kolejne wcielenie

oczy szukające wokół zrozumienia

włos jak na portrecie wiatrem ułożony

twarz z boskim uśmiechem stuletniej ikony

 

piękna zagubiona jak ta sprzed stu laty

trudno jest  jej pomóc by było inaczej

chyba niemożliwe -  jest taki typ kobiet

które mogę tylko namalować słowem

 

 

 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

 

 

Edytowane przez Andrzej_Wojnowski (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Nie tylko one. Wielu ucieka przed światem, który coraz trudniej zrozumieć.

Wybrała zły kierunek a uroda w tym przypadku była przekleństwem.

Czuję bliskość z tą osobą.

Może dlatego że też uciekam, może dlatego że rodowe nazwisko mojej matki to Leszczyńska ( tak jak jej męża który jej nie rozumiał) - nie wiem.

Pozdrawiam

z przed

już poprawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Zarówno obraz, jak i Twój wiersz przedstawiaja dla mnie człowieka, który w sposób bardzo widoczny ucieleśnia tę Tajemnicę, to zagubienie, tę samotnośc i też - piekno, które nosimy w sobie samych, lecz mniej lub bardziej starciliśmy do nich świadomy dostęp... To tłumaczy naszą fascynację nimi i siłę przyciagania, jaką na nas wywierają. Często so to kobiety, które ze swojej natury sa bardziej "przejrzyste". Zauważam, że męski zachwyt nimi, czyni je jeszcze bardziej przejrzystymi, jakby potrafili to z nich wydobywać... Ale ja osobiście bronię sie przed tym, bronię mojego "uziemnienia", mojego zakorzenienia w rzeczywistości i codzienności, mojej "zwykłosci". Bo jestem i jesteśmy zawsze jednym i drugim.

 

Bardzo ciekawy, inspirujący wiersz, temat i przepiekny obraz - dziekuję za wszystko :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Spokój nie jest ciszą  W której ogrodowe róże  Czekają na burzę, Liśćmi nie kołysząc.   Nie jest też milczeniem  Nad pustką słów,  Które ktoś zamienił znów  W bezduszne znaczenie.   Spokoju nie ma w bezruchu Tłumu wobec kaźni prawdy, Choćby nawet każdy  Z nich znał ją ze słuchu.    Czuję go za to wszędzie,  W deszczu, na żywej ulicy, Kiedy Twoje serce słyszę  I wiem, że jesteś tam, gdzie będziesz,  Nawet, jeśli czasem krzyczysz. 

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • „Á może byśmy tak najmilsza” wpadli na weekend do Krakowa tam zapomnimy co nas dzieli że ty masz męża a ja żonę odgruzujemy stare drogi to miasto dla nas proponuje wycieczkę szlakiem „pierwsza miłość” daj tylko sygnał – rezerwuje   ten stary hotel dla kochanków którym wiatr ciągle wieje w oczy najlepsze miejsce by się spotkać i znów się sobą zauroczyć wybiorę pokój gdzie przed laty wypowiedziałaś piękne słowa było południe uwierzyłem w oddali grała trąbka złota   znów popłyniemy rzeką marzeń które się jeszcze nie spełniły echo zaśpiewa naszą mantrę „Dziś nie ma rzeczy niemożliwych” prawdziwa nigdy nie umiera czasami tylko w sen zapada może w ogrodzie Mehoffera obudzi się z pierwszą nie zdrada  
    • No to się cofnąłeś:) ja dzisiaj z nostalgią wspominałam city center:)
    • Elewacje kamienic w słońcu padającym z ukosa. Puste ulice jakiegoś tkliwego lata. W jakiejś zatajonej otchłani czasu.   Przechodziłem tędy wiele razy. Przechodząc, przechodzę raz jeszcze…   I wciąż jeszcze…   W powiewie nostalgii lekkiej jak piórko przelatującego ptaka.   Przemieszczam się w tej iluminacji powolnym krokiem, w tej pustce zagubienia.   Idąc śladem kogoś dawnego. Kogoś, kto szedł tędy na starej, pozrywanej celuloidowej taśmie.   Tak oto tkwiąc jeszcze połową ciała w przeszłości, drugą wnikam w przyszłość. Przenikając teraźniejszość w nagłym błysku pamięci.   Jakie to lata? 50. XX wieku.   Coś koło tego.   Stojące na poboczach auta połyskują grubymi wargami chromowych zderzaków.   Ich spocone czoła szyb, masywnych karoserii.   Czuć od nich benzyną i nadtopioną gumą.   Stoją samotne. Nagrzane słońcem…   Parkowe ścieżki z chrzęszczącym pod stopami żwirem…   Most ze spiralą schodów po obu brzegach rzeki, w której ryby opadają z pluskiem srebrzystą płetwą.   Postukują cicho świetliste w wietrze okna. Poruszane niczyją ręką.   Ceglany mur… Siatka ogrodzenia…   Za siatką żywopłot w gąszczu trawy.   Korzenie… bez woni.     Kwiaty w betonowych donicach.   I furtka do ogrodu, co się otwiera z cichym skrzypieniem…   .(Włodzimierz Zastawniak, 2024-0424)      
    • Jakby feniksy, słowiańskie rarogi, Wzbiły się w niebo ze zgliszcz i popiołów, Kiedy krzyż upadł, bo cięższy niż ołów - Tak ze snu się budzą rodzime bogi.   Niebo dziś płonie w pożodze obłoków, Za wysokie są te niebiańskie progi, Ciałem bogaty, acz duchem ubogi Człowiek, który sięga poza zmysł wzroku.   Tyle krwi Słowian wciąż i dzisiaj płynie, Czerwień jej płomień przypomina z lekka, Jak ten ognisty płyn, który to w czynie -   Z ciał poranionych przez oręż wytryska. Mówię obcym bóstwom dzisiaj - głośne nie! Powstaje z martwych chramu żywa... mekka.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...